statsy

piątek, 30 lipca 2010

Jak w soczewce

Na dzisiejszych obradach komisji hazardowej pokazało się, jakich wałków narobił Sekuła. Nie chce mi się opisywać tych wałków, bo jest tego za dużo. O komisji, a osobliwie o Sekule pisałem nie raz, a poza tym jest Net i jest telewizja, zatem kto chce, to wie, co się w tej komisji wyprawia. Moim zdaniem cała ta komisja pokazuje idealnie sposób działania ekipy Tuska. Właśnie Stefaniuk mówi, żeby nie głosować tego gniota Sekuły, a jak już Stefaniuk zgadza się z Kempą i Arłukowiczem w tej kwestii, to znaczy, że Sekuła zafundował nam niezły cyrk - tak, zafundował NAM, bo my jesteśmy lud, czyli suweren, któremu posłowie służą :-)) A już idealnie PO-owski sznyt zaprezentował Neuman, który po tym, jak już Sekuła został zupełnie zdemolowany przez Arłukowicza, Kempę i Biuro Legislacyjne Sejmu, zaproponował, żeby zrobić przerwę i dogadać się w kwestii tego, co robić dalej, bez kamer. Super - bez kamer!

środa, 21 lipca 2010

"Demokracja" i partyjniaki

Oglądam sobie posiedzenie komisji hazardowej. Jaja są nie z tej ziemi. Nie tyle chodzi o to, że Sekuła robi w tej komisji różne wałki - takich wałków w "demokracji" są miliony. Jaja polegają na tym, że rzecz jest transmitowana przez telewizję i ludzie mogą sobie te wałki oglądać.

Oto Arłukowicz zrobił dzisiaj Sekule dziurę w dupie. Sekuła bowiem raz dwa chce napisać raport końcowy i przedstawił stosowny projekt. Ale Arłukowicz wykazał, że Sekuła oparł się na zeznaniach, które przez świadków nie zostały podpisane. Zeznań nie podpisali m.in. Jarosław Kaczyński, Wosik, Drzewiecki., Szejfneld. Chyba ponad dziesięciu świadków nie podpisało jeszcze swoich zeznań. Arłukowicz pyta sekretariat, kiedy zostało wysłane pismo ponaglające do Jarosława Kaczyńskiego, na co sekretariat odpowiada, że oni z JarKaczem sprawę dogadywali przez telefon. Arłukowicz się upiera i pyta, kiedy zostało wysłane pismo, a sekretariat odpowiada, że nie wie :-))) Arłukowicz wykazał też, że Sobiesiak swoje zeznania zmienił i to wtedy, gdy przebywał w USA, a Sekuła, wbrew przepisom, nie poinformował o tym członków komisji.

Arłukowicz robi taki fajny myk. Wywija projektem sprawozdania napisanym przez Sekułę. Na kartkach ponalepiał kolorowe karteczki i wyjaśnił, że te różowe karteczki to takie mniejsze błędy, a karteczki żółte to błędy grube jak cholera. Sekuła kombinuje jak umie, ale nie jest w stanie dać odporu Arłukowiczowi.

***

Cała ta bajka o demokracji opiera się na tym, że jest jakieś prawo, które musi być przestrzegane, że mamy władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą, że suweren, czyli lud, ma prawo do informacji itd. Bajka o demokracji mówi nam, że lud, czyli suweren, kontroluje władzę, którą są wybrani przez lud przedstawiciele. W praktyce wygląda to tak, że cała ta demokracja opiera się na kontrolowaniu ludzi - stąd podatek dochodowy, kasy fiskalne itd. Państwo zmusza ludzi do tego, żeby ludzie opowiadali się przed urzędnikami z tego, ile i gdzie zarobili. Państwo zmusza ludzi do tego, żeby  ludzie opowiadali się przed państwem z tego, że np. 17 czerwca 2010 w swoim sklepie sprzedali komuś 52 deko mintaja. W "demokracji" nie da się nie kontrolować ludzi, przy czym ta kontrola jest coraz szersza i coraz głębsza - rzeczy zmierzają w stronę budowania Panoptikonu i trzeba być debilem, żeby tego nie widzieć.

***

Dzisiaj mamy klasyczny przykład tego, jak partyjniaki będące akurat u władzy (teraz tymi partyjniakami są chłopcy i dziewczęta z PO i mnie ich nie szkoda, bo nikt nikomu nie kazał brać udziału w całym tym syfie) traktują "demokrację". Partyjniaki z PO pokazują urbi et orbi, w jaki sposób pojmują prawo. Partyjniaki z PO pokazują urbi et orbi,  w jakim poważaniu mają wymogi "demokratyczne". Pomyślcie - przecież w komisji jest trzech gostków z PO. Do tego jest Stefaniuk z PSL i Arłukowicz z SLD. Nie ma bata - partyjniaki z PO zawsze uzbierają sobie te cztery potrzebne im głosy i napiszą taki raport, jaki chcą - jak zechcą to napiszą, że uczestnikami afery hazardowej byli JarKacz, Henryk kardynał Gulbinowicz, Bronisław Wildstein i św. Tomasz z Akwinu. Mogą napisać taki raport - przegłosują go sobie i kto im co zrobi? Dlaczego zatem nie spełnili nawet wymogów formalnych, choćby po to, żeby podtrzymać mit o "demokracji", którym karmią lud będący suwerenem?

wtorek, 20 lipca 2010

Kwik

Miałem dzisiaj dzień odpocznienia, przynajmniej kawałek dnia, no to sobie tv załączyłem. A tam wszędzie gadają o tym zespole parlamentarnym do spraw wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej. PiS taki zespół założył. W tv jeden wielki kwik. Partyjniaki kwiczą w TVP INFO, w Polsat News i w TVN24. W TVN24 kwiczą też niezależni dziennikarze. Nieco mniej kwiczą niezależni dziennikarze w Polsat News, a najmniej kwiczą niezależni dziennikarze w TVP INFO. Ale to jest fajny kwik :-) - że do dupy ten zespół, że po co on jest, że Macierewicz to szaleniec itd. Ktoś wie dlaczego ten kwik aż taki wielki jest? Co niby komu szkodzi, że PiS sobie zespół powołał? Ja nie wiem, bo z bieżączką do tyłu jestem.

Jezu - zlituj się!

Janusz Korwin-Mikke ilustrując tezę, że socjalizm to jest ustrój, w którym bohatersko pokonuje się trudności nie znane w żadnym innym ustroju, wymienia niektóre z problemów, którymi państwo socjalistyczne się zajmuje. Oto te problemy: W jakim wieku można przechodzić na emeryturę? Czy w szkołach ma być religia? Czy w szkołach uczyć o homosiach - i jak? Ile dopłacać do kolei? Jak prywatyzować stocznie? Jak długi powinien był urlop górnika? Ile powinna wynosić dopłata do biopaliw? Kto powinien wydawać koncesje na przewozy towarów ciężarówkami? Czy soboty powinny być wolne? Kto ma być prezesem TVP? Ile ciepła mogą przepuszczać ściany domów? Kiedy przejść na "czas zimowy"? Czy do zapłodnień in vitro dopłacać tylko małżeństwom? Ile powinno wynosić stypendium sportowe II stopnia? Kogo powinien Minister Kultury mianować dyrektorem Opery? W jakim wieku dzieci winny iść do szkoły...

Kiedyś gadałem z nameste o Richardzie Dawkinsie i nameste napisał, że jego zdaniem Dawkins żałuje tych wszystkich durnych teistów, bo oni zamiast rozwijać się i rozwijać swoje człowieczeństwo, wierzą w jakieś pierdoły, w związku z czym marnują swoje życie. OK, Dawkins żałuje teistów - daj mu Boże zdrowie, bo chłop ładnie pisze o całej tej ewolucji. A mnie się płakać chce, kiedy widzę cały ten jebany syf, w którym ludzie traktowani są jak zwierzęta. Tutaj jest mój tekst mniej więcej na ten sam temat.

Ile powinna wynosić dopłata do biopaliw, ile ciepła mogą przepuszczać ściany domów... Jezu - zlituj się nad nami wszystkimi!

sobota, 17 lipca 2010

Mężczyźni XXI wieku

Oto Indianin:


fotka stąd:

Tutaj Papuasi:


fotka stąd:

A oto Masajowie:




fotka stąd:

I wreszcie geje:
 
 
fotka stąd:


fotka stąd:

Indianie, Papuasi oraz Masajowie są zacofani. Nie uprawiają demokracji, wierzą w czary, oddają część bóstwom. Geje są bardzo nowocześni, nawet postnowocześni. Na dodatek propagują tolerancję. Są racjonalni do szpiku kości - po prostu mężczyźni XXI wieku.

piątek, 16 lipca 2010

Newsy z Rosji

Tutaj jest filmik o tym, jak to w Rosji podczas wykonywania egzorcyzmu zmarło czteroletnie dziecko. Egzorcyzmu dokonywała jakaś znachorka, która zawodowo zajmowała się leczeniem swoich krewnych z cukrzycy i innych dolegliwości. No cóż, smutna sprawa, ale tak właśnie jest, kiedy ludzie biorą się za robotę, do której nie mają przygotowania - od egzorcyzmów są katoliccy duchowni oraz indiańscy czarownicy, a nie ruskie znachorki.

***

A znowu tutaj piszą o tym, że w syberyjskim jeziorze Czany grasuje jakaś groźna bestia, która zamordowała już 19 ludzi. Bestię widziało wielu rybaków, a Władimir Gołyszew, lat 60, utrzymuje, że ostatnią ofiarą potwora jest przyjaciel Gołyszewa, 59-letni rybak. A znowu to, jak bestia porwała i wciągnęła pod wodę Michaiła Doronina, żołnierza ruskiej armii, widziała 80-letnia babcia.

Nie ma chuja na Mariolokę we wsi - doniesienia o bestii z jeziora Czany muszą być prawdziwe - w końcu rzecz dotyczy Rosji, a Rosja to najprawdziwsze państwo na świecie.

czwartek, 15 lipca 2010

Czarne skrzynki Watykanu

Małe i głupie dzieci robią tak, że podczas zabawy w szukanie misia chowają misia, dajmy na to, do szafy, po czym mówią do kolegów: - Szukajcie misia, ale misia na pewno nie ma w szafie. Tak robią dzieci małe i głupie, bo dzieci małe i niegłupie tak nie robią.

Jak jakiś niekumaty Waldek najebie się w knajpie sześcioma piwami, to chcąc, żeby żona nie wyczuła piwska, ładuje w siebie sześć miętówek, które walą dziesięć razy mocniej niż te wypite browary.

Jakby ktoś chciał napisać satyrę na cały ten cyrk związany z nagraniami z czarnych skrzynek samolotu, który 10 kwietnia rozbił się pod Smoleńskiem, to chyba nie mógłby wymyślić nic lepszego niż taki greps, że oto polscy specjaliści odkryli, iż kapitan samolotu powiada: - Jak nie wyląduję to mnie/nas zabije/zabiją!

Ci, którzy wymyślili, że specjaliści zdołali odsłuchać to, co niektóre mainstreamowe, opiniotwórcze oraz niezależne media opublikowały, nie pomyśleli, że słowa kapitana samolotu można interpretować i tak, że kapitan uznał, iż jedynym ratunkiem przed zestrzeleniem samolotu jest szybkie lądowanie. Taki zonk.

Kiedyś zapytano Bertranda Russella o to, czy jest coś takiego, co mogłoby go przekonać do tego, że Pan Bóg istnieje. Russell odpowiedział, że jakby tak usłyszał jakiś głos z przestworzy, który mu powie dokładnie to, co zdarzy się w ciągu 24 godzin i to by się sprawdziło, to on, Bertrand Russell, uwierzyłby przynajmniej w jakąś potężną pozaziemską inteligencję.

Wyobraźmy sobie teraz, że Watykan dowiedział się o tej wypowiedzi Russella i zaprosił filozofa na spotkanie z Bogiem. Powiedzmy, że wyglądałoby to tak, iż papież proponuje Russellowi wejście do pustej bazyliki św. Piotra i zapewnia, że dostał cynę od Pana Boga i że Bóg obiecuje odezwać się do Bertranda Russella. Russell leci do Watykanu, witają go kardynałowie i prowadzą do papieża, który czeka z wystawną kolacją. Po kolacji Russell wchodzi do bazyliki św. Piotra. Cały świat wstrzymuje oddech - wszyscy czekają na relację Russella. Mija godzina i nic. Po dwóch godzinach także nic. Nie ma żadnych wiadomości na temat tego, czy Russell z Panem Bogiem pogadał, czy też nie. Wreszcie wieczorem, tuż po nieszporach, Watykan w oficjalnym komunikacie ogłasza, że pan Bertrand Russell usłyszał głos Boga, ale z wrażenia dostał zawału serca i umarł.

Premier Wielkiej Brytanii udaje się do Watykanu, gdzie spotyka się z najwyższymi hierarchami, po czym na konferencji prasowej informuje, że w sprawie śmierci Bertranda Russella będzie przeprowadzone śledztwo - oczywiście przez stronę Watykańską, co każdy powinien przyjąć ze zrozumieniem, albowiem Wielkiej Brytanii najbardziej zależy na dwóch rzeczach - mistrzostwie świata w piłce nożnej i zacieśnieniu dobrych stosunków z Watykanem.

Po trzech miesiącach od śmierci Russella Watykan publikuje dźwiękowy zapis tego, co działo się w bazylice św. Piotra podczas wizyty w tej świątyni wielkiego filozofa. Cały świat słucha z przejęciem potężnego basu, który mówi: - Bertrandzie Russellu, synu mój, oto, co się dzisiaj wydarzy. Przede wszystkim w 17. kolejce ligi angielskiej w nogę Southampton sensacyjnie zwycięży na Old Trafford Manchester United, a bramkę w 87. minucie zdobędzie Allan Wilcox. Będzie to gol zdobyty ze spalonego, ale sędzia liniowy da dupy, pozycji spalonej nie zauważy i bramka zostanie uznana. A wieczorem Carnap zadzwoni do Poppera i znowu się pokłócą o metodologię, czy o co oni się tam kłócą. I wreszcie w nocy, angielskiej nocy, boć przecie nie amerykańskiej, Chicago Bulls dostaną baty od Boston Celtics, a Kevin Southgate ustrzeli triple-double: 17 punktów, 11 asyst i 14 zbiórek.

Takie oto nagranie przedstawiłby Watykan. Pytam: kto uwierzyłby, że to nagranie rzeczywiście jest nagraniem słów, które dobry Bóg głębokim basem wypowiedział do Bertranda Russella?

Nie da się zakłamać liczb (nie da się??)

W najnowszym numerze Najwyższego Czasu Marek Łangalis daje tekst 500 dni na reformy. W tekście czytamy:

Jeżeli poddać rzetelnej analizie okres rządów PO-PSL, wynik jest słabiutki. Dług publiczny wzrósł do niebotycznych rozmiarów 700 miliardów złotych (z około 530 miliardów w momencie rozpoczęcia przez Platformę rządów),stopa opodatkowania podskoczyła z około 44 do 47,5% (to znaczy,że średnio z każdego zarobionego tysiąca złotych Polak oddaje państwu 475 złotych), a w Indeksie Wolności Gospodarczej Heritage Foundation Polska zajmuje zaszczytne 71. miejsce i klasyfikowana jest jako państwo "częściowo wolne" (o 3 punkty mniej w rankingu i byłaby państwem "częściowo niewolnym").

Platforma często bywa przedstawiana jako partia przychylna biznesowi. Być może jest w tym trochę racji, ale tylko w odczuciu zaprzyjaźnionych biznesmenów. Jak pokazuje ranking Banku Światowego Doing Business 2010, prowadzenie w Polsce firmy to istny horror. Miejsce w rankingu - 72., za takimi tuzami światowej gospodarki jak Ruanda, Kazachstan, Mongolia czy Czarnogóra. (...)

Czego możemy się z tego rankingu dowiedzieć? Na przykład,że średni czas do założenia spółki z ograniczoną odpowiedzialnością wynosi w Polsce 32 dni - przy średniej dla państw rozwiniętych skupionych w OECD wynoszącej 13 dni. Zdobycie pozwoleń wymaganych do zbudowania magazynu zajmuje średnio 308 dni - przy średniej dla OECD 157 dni; zarejestrowanie własności budynku dla przedsiębiorstw zajmuje 197 dni - przy średniej dla OECD 25 dni.

***

Czytam sobie, że:

Oszałamiający wzrost PKB Singapuru. W drugim kwartale 2010 roku tempo rozwoju tego państwa-miasta osiągnęło poziom 26 proc. w ujęciu zannualizowanym. W całej pierwszej połowie 2010 r. gospodarka Singapuru wzrosła aż o 18,1 proc. Według analityków, jeśli Singapur będzie się dalej rozwijał w takim tempie, może odebrać Chinom tytuł najszybciej rozwijającej się gospodarki jeszcze w tym roku.

Państwa UE rozwijają się w jakim tempie? Czy one w ogóle się rozwijają?

***

Tak sobie myślę, że nieuchronnie dobijamy do punktu, w którym nie będzie nas już stać nawet na gadki o prawach gejów, o sprawiedliwości społecznej, o karcie praw podstawowych, o lewicowej wrażliwości, o pielęgnowaniu demokratycznych ideałów, o budowaniu eurokołchozu itd. Pod naszymi dupami pali się niezłe ognisko, być może spektakularne i ciekawe z socjologicznego i jakiego tam jeszcze punktu widzenia, niemniej jednak ognisko. Wygląda na to, że przez najbliższy rok mamy przejebane, ale co później? Łangalis pisze:

Jeżeli natychmiast nie nastąpi jakieś nagłe przyspieszenie w pracy, za rok znów jedynie usłyszymy, że wybór PO to wybór Polski cywilizowanej, zgody oraz dobrych relacji z Rosją i Niemcami.

Ja w owe jeżeli nie wierzę, bo jestem pewien, że to, o czym pisze Łangalis, usłyszymy za rok, przed wyborami parlamentarnymi. OK, usłyszymy, co usłyszymy. I co z tym zrobimy?

wtorek, 13 lipca 2010

Czy ludzie są już odpowiednio wyhodowani?

TVN24 donosi:

Wniosek o ekshumację zwłok Przemysława Gosiewskiego jest już w prokuraturze - dowiedział się portal tvn24.pl. - To była bardzo trudna decyzja, ale do jej podjęcia zmusił nas fakt, że strona rosyjska nadal nie przekazała dokumentacji medycznej, o którą wnioskowaliśmy - tłumaczy nam pełnomocnik kilku rodzin ofiar - w tym Lecha Kaczyńskiego - mecenas Rafał Rogalski. Prokuratura nie wyklucza, że ekshumacja zostanie przeprowadzona.

Czytajcie to dobrze - strona rosyjska nadal nie przekazała dokumentacji medycznej.

W końcu musiało do tego dojść. Myślę sobie, że władcy Polski nie wiedzą - wybaczcie cynizm sformułowania, którego użyję - co która trumna zawiera. Myślę też, że szybkie telefony do Moskwy mogą nic nie dać, jeśli weźmie się pod uwagę tradycyjny burdel panujący w państwie, z którym od trzech miesięcy jednamy się jak pojebani. Co z tego wynika? Moim zdaniem żaden wniosek o ekshumację nie zostanie uwzględniony. Na pewno nie przed zaprzysiężeniem Jamajki na stanowisko prezia. A później? Cholera wie. Zdaje się, że dzisiaj nikt nie jest pewien tego, co by się stało, gdyby tak otworzyli nie tę trumnę, co trzeba i powiedzieli o tym w telewizji. Bo jak tu wiedzieć, czy ludzie zostali już wyhodowani w odpowiednim stopniu, czy też jeszcze nie?

poniedziałek, 12 lipca 2010

Pytam

Na potrzeby tej notki przyjmijmy, że ciotki Matyldy szczerze wierzą w to, iż Tusk jest niezależnym politykiem, takim, który - na ile tylko jest w stanie - realizuje swoje wizje. Przyjmijmy, że ciotki Matyldy szczerze wierzą w to, że Tusk "sam" nie chciał być prezydentem, że śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej chciał ustawić właśnie tak, jak ustawił itd. Po przyjęciu tego założenia przypatrzmy się, jak wygląda sytuacja w Polsce. Otóż wygląda ona tak, że Tusk jest władcą Polski. Piastuje urząd premiera. Jak chce pogonić Schetynę, to go pogoni tam, gdzie mu się podoba. Wygrał wybory Jamajce i ma swojego zawodnika w pałacu z żyrandolem. Trzyma armię. Ma swojego prezesa banku centralnego. Ustawił  po swojemu IPN. Ma przyjaciół w dwóch telewizjach założonych przez Ojców Założycieli (ale nie w telewizji założonej przez Ojca Inwestora), a za chwilę będzie mieć przyjaciół w telewizji państwowej. Co prawda są niezawisłe sądy, ale przecież sędziów można rogrzać. Czego więcej trzeba żeby być władcą Polski? Ośmiu milionom ciotek Matyld taki stan rzeczy bardzo się podoba. Pytam zatem: co stoi na przeszkodzie, żeby porzycić całą tę śmieszną "demokratyczną" scenografię i wprowadzić rzetelną monarchię?

piątek, 9 lipca 2010

Rock and rollowe teksty

Oglądam sobie przesłuchanie Drzewieckiego przed komisją hazardową. To jest masakra. Gdyby ktoś nie rozumiał, dlaczego to jest masakra, to wyjaśniam: otóż dlatego, że Drzewiecki jest ministrem rządu Rzeczpospolitej Polskiej, a rząd to ekipa ludzi, która za pomocą policji zabiera pieniądze tym, którzy pracują, a zabiera te pieniądze po to, żeby finansować swoje pomysły. Ciotki Matyldy wierzą, że pomysły rządu służą dobru ogółu i że ministrowie zapierdalają dla dobra ogółu.

***


Gdzieś przeczytałem, że ktoś powiedział, iż jeśli chodzi o rock and roll, to trzeba słuchać muzyki, podziwiać wirtuozerskie popisy solistów, zachwycać się sekcją rytmiczną itd., natomiast w żadnym razie nie wolno słuchać tekstów - najlepiej jest nie znać języka, w którym napisane są rock and rollowe teksty. Pomyślałem sobie, że jak ktoś wierzy w demokrację, to za Chiny Ludowe nie powinien oglądać obrad takich komisji, jak ta hazardowa. Po chuj ma oglądać? A nuż się zdarzy, że jeszcze coś zrozumie.

czwartek, 8 lipca 2010

Kto?

Przed komisją hazardową zeznaje Aleksander Grad, ten minister od skarbu, który miał opylić stocznie szczecińską i gdyńską. Ten sam, którego premier RP, Donald Tusk, miał wywalić z roboty, w razie, gdyby Grad nie dał rady tych stoczni opylić. Nie wiadomo kto zdecydował o tym, że Grad zachował posadę, natomiast wiadomo, że Tusk się tego kogoś posłuchał i Grada z roboty nie wyrzucił, łamiąc dane publiczności słowo.

Dzisiaj Grad zeznaje przed komisją i te jego zeznania to jedna wielka katastrofa. W ogóle komisja hazardowa pokazuje, że nasze państwo, czyli państwo polskie, to jedna wielka katasatrofa. Patrzę na cały ten cyrk i zastanawiam się, kto głosuje na tych Tusków, Komorowskich, Gradów, Chlebowskich, Drzewieckich i innych jajcarzy. No kto na nich głosuje?

Ja tam w dziedzinie polityki jestem zupełnie zielony, ale myślę sobie tak: jeśli ktoś chce, żeby państwo strzygło go jak owcę, ale w zamian utrzymywało silną armię i dawało kasę na rzeczy takie, jak polityka historyczna, zasiłki dla bidaków, solidna policja i dyplomacja, która nie daje dupy na lewo i prawo, to głosuje na PiS. Homoseksualiści, feministki, ubecja i jebnięci wrogowie Pana Boga, głosują na SLD. Pawlak, Kłopotek, Kalinowski, Piechociński, ich rodziny, cwani beneficjenci KRUS-u i grupka tępawych wieśniaków, głosują na PSL. Ale kto głosuje na PO? No bo że Tusk, że Misiak, że Palikot, że Niesiołowski, że Kutz, że Olbrychski, że Wajda, że Dukaczewski - to wiadomo. Natomiast powiedzcie mi, bo jesteście w tych sprawach o niebo bardziej kumaci ode mnie - kto, poza Dukaczewskim, Moniką Olejnik, Jamajką czy Niesiołowskim, głosuje na PO? Jacyś analfabeci, którzy nie są w stanie czytać książek? Jacyś Koreańczycy Północni bez dostępu do Netu? Dobrzy ludzie, powiedzcie mi - kto głosuje na PO?

poniedziałek, 5 lipca 2010

Się radia przestraszyłem :-)

Zrobiłem sobie kawę rano, przyniosłem ją do pokoju, włączyłem program pierwszy polskiego państwowego radia, a tam leciał dziennik po rusku. Ja po rusku to rozumiem książki szachowe, takie monografie traktujące o poszczególnych debiutach i to wszystko co rozumiem w czytaniu, bo na przykład Szestowa po rusku czytać nie umiem. Ani Dostojewskiego. Dostojewskiego to słabo umiem czytać nawet po polsku. Rzecz jasna jakieś proste zdania w ruskiej mowie też kumam i słuchając tego radiowego dziennika zakumałem, że mówią o tym, iż Polsza wybrała prezydenta. Powiem Wam, że byłem pod wielkim wrażeniem. Pomyślałem sobie: - Do kaduka! Ale szybko poszło; przecież Państwowa Komisja Wyborcza nie ogłosiła jeszcze oficjalnych wyników.

Byłem pod wrażeniem, ale tylko przez jakieś pół minuty, bo okazało się, że to był skrót wiadomości w programie Lato z radiem, który to skrót podawany jest w kilku językach.

sobota, 3 lipca 2010

Fischer i jego rank nie z tej ziemi

Magnus Carlsen właśnie osiągnął ranka 2826. W całej historii szachów większy ranking miał tylko Garry Kasparow:


Wynik Magnusa, dzieciaka z Norwegii, jest kapitalny, ale mnie o co innego idzie. Oto Bobby Fischer skończył grać w szachy w roku 1972, a dzisiaj, ze swoim rankiem sprzed 38 lat zajmowałby na światowej liście piąte miejsce!



Ludzie, facet zdobył sobie ranka jakiego zdobył, przestał grać w szachy, inni grali w szachy przez  kolejnych 38 lat i po tych 38 latach gościu plasowałby się na piątym miejscu na kuli ziemskiej! Czy Wy rozumiecie, o czym ja do Was rozmawiam??!!

Źródło fotek jest tutaj - poczytajcie sobie tekściora :-)

OK, wracam do puszczy :-)))