Ks. dr Paweł Duda obronił na KUL-u pracę doktorską na temat „Pneumatologiczny charakter moralności chrześcijańskiej w Summa Theologiae św. Tomasza z Akwinu”. Promotorem ks. Dudy był ks. dr hab. Sławomir Nowosad z Instytutu Teologii Moralnej KUL-u. Ks. Duda stopień doktora uzyskał 8 czerwca 2006 roku.
W katakumbach trwa spór, czy dzieło Tomaszowe to Suma teologiczna (Summa Theologica) czy Suma teologii (Summa Theologiae). Ojciec Józef Maria Bocheński upierał się, że to Suma teologii i ja myślę, że on dobrze wiedział, bo raz, że był, jak Tomasz, dominikaninem, a dwa, że Sumę przeczytał, co w dzisiejszych czasach nie zdarzyło się chyba nikomu (no i jeszcze ojciec Mieczysław Albert Krąpiec, też dominikanin, Sumę przeczytał). Ciekawostka jest taka, że Tomasz, Bocheński i Krąpiec to dominikanie, każdy z nich przeczytał Sumę, jeden z nich nawet ją napisał i wreszcie wszyscy oni to takie fest byki z dużymi głowami, co można zobaczyć na fotkach i rycinach (Tomasza można zobaczyć tylko na rycinach).
W tomie XXXIV Studiów Warmińskich z roku 1997 znalazłem artykuł Włodzimierza Dłubacza „Postać i myśl Świętego Tomasza z Akwinu”. Artykuł taki sobie, nic mi do sprawy nie wniósł, aczkolwiek żadnych babołów w nim nie znalazłem. Tyle, że dowiedziałem się, iż Dłubacz pisze „Suma teologiczna”.
Wspomnianej na początku rozprawy doktorskiej ks. Dudy nie czytałem, wzmiankę o niej znalazłem w necie, więc nie wiem, czy jest dobra, jednakże z tematu pracy wynika, że ks. Duda obstaje przy wersji „Suma teologii”.
Wszyscy ci ludzie, ks. dr Paweł Duda, ks. dr hab. Sławomir Nowosad, św. Tomasz z Akwinu, ojciec Józef Maria Bocheński, ojciec Mieczysław Albert Krąpiec, Włodzimierz Dłubacz i ja jesteśmy matołami, które w jakiś tam sposób zajmują się bądź zajmowały czymś, czego nie ma, a mówiąc ściśle – zajmujemy się nieistniejącym takim x, że x jest Bogiem. O tym, że zdanie „nie istnieje takie x, że x jest Bogiem” jest negatywnym zdaniem egzystencjalnym można poczytać u prof. Jana Woleńskiego tutaj: http://nauka.wiara.pl/wydruk.php?grupa=6&art=1160227421&dzi=1160002930&katg=. Woleński, jak widać, również zajmuje się tym x, ale on zajmuje się w sposób uprawniony, zajmuje się, że tak powiem, stojąc na gruncie właściwego metapoziomu.
Jesteśmy zatem matołami, którym we łbach może i coś tam iskrzy, tylko, że to iskrzenie iskrzy w złą stronę.
Również matołem (ale nie do końca, o czym później) był William Ockham, franciszkanin, który napadał na św. Tomasza i w ogóle scholastyków za to, że zajmując się nieistniejącym takim x, że x jest Bogiem, zajmowali się nim w sposób za bardzo racjonalny, podczas gdy, zdaniem Ockhama, zajmowaniu temu przydałoby się więcej uczucia, rozmachu i dynamizmu, jednym słowem – franciszkańskiego sznytu, który dzisiaj moglibyśmy chyba nazwać duchem Jurka Owsiaka.
Ockham nie był jednak matołem zupełnym, bo w pewnym momencie zbiesił się, zaczął głosić ideę państwa neutralnego światopoglądowo, został potępiony przez Kościół i spylił na dwór Ludwika Bawarskiego obiecując, że jak Ludwik będzie bronić jego, Ockhama, mieczem, to on, Ockham, będzie bronić Ludwika piórem.
Na koniec Ockham wymyślił, że non sunt multiplicanda entia sine necessitate. Sentencję tę nazwano brzytwą Ockhama i w ten sposób ten dzielny franciszkanin znalazł sobie godne miejsce w nauce światowej, czego konsekwencje są takie, że ludzie mogą budować poprawne teorie naukowe, a racjonalni blogerzy mają możliwość Ockhamową brzytwą ucinać przy samej dupie pomysły irracjonalistów, dając przy tym linki do zajmujących artykułów opublikowanych przez Wikipedię.
Najważniejsza zaś konsekwencja jest taka, że Ockhama nie można traktować jako zupełnego matoła, który zajmował się nieistniejącym takim x, że x jest Bogiem.
Eksplikacje
1) Gdyby ktoś nie doznał jeszcze racjonalistycznego visio beatifica i miał zamiar napadać na mnie albo pisać w kwestii tego, czy istnieje takie x, że x jest Bogiem, to oczywiście nie zabraniam napadać i pisać, natomiast wyjaśniam, że mój tekścik jest li tylko wprawką, którą przygotowałem na konkurs młodych talentów literackich. Temat konkursu: „Osadź w kontekście literackim zdanie: nie istnieje takie x, że x jest p, przy czym p nie może być Unią Europejską”.
2) Kiedy siostra Barbara, szefowa pielęgniarek na naszym oddziale Szpitalnego Instytutu Zdrowia Psychicznego (instytut szpitalny to taki wynalazek, coś na wzór instytutu uniwersyteckiego) przeczytała mój tekst (siostra Barbara musiała zaakceptować to, że posyłam swoją prackę na konkurs), pochwaliła mnie i obiecała, że na podwieczorek dostanę dodatkowy jogurt.
W katakumbach trwa spór, czy dzieło Tomaszowe to Suma teologiczna (Summa Theologica) czy Suma teologii (Summa Theologiae). Ojciec Józef Maria Bocheński upierał się, że to Suma teologii i ja myślę, że on dobrze wiedział, bo raz, że był, jak Tomasz, dominikaninem, a dwa, że Sumę przeczytał, co w dzisiejszych czasach nie zdarzyło się chyba nikomu (no i jeszcze ojciec Mieczysław Albert Krąpiec, też dominikanin, Sumę przeczytał). Ciekawostka jest taka, że Tomasz, Bocheński i Krąpiec to dominikanie, każdy z nich przeczytał Sumę, jeden z nich nawet ją napisał i wreszcie wszyscy oni to takie fest byki z dużymi głowami, co można zobaczyć na fotkach i rycinach (Tomasza można zobaczyć tylko na rycinach).
W tomie XXXIV Studiów Warmińskich z roku 1997 znalazłem artykuł Włodzimierza Dłubacza „Postać i myśl Świętego Tomasza z Akwinu”. Artykuł taki sobie, nic mi do sprawy nie wniósł, aczkolwiek żadnych babołów w nim nie znalazłem. Tyle, że dowiedziałem się, iż Dłubacz pisze „Suma teologiczna”.
Wspomnianej na początku rozprawy doktorskiej ks. Dudy nie czytałem, wzmiankę o niej znalazłem w necie, więc nie wiem, czy jest dobra, jednakże z tematu pracy wynika, że ks. Duda obstaje przy wersji „Suma teologii”.
Wszyscy ci ludzie, ks. dr Paweł Duda, ks. dr hab. Sławomir Nowosad, św. Tomasz z Akwinu, ojciec Józef Maria Bocheński, ojciec Mieczysław Albert Krąpiec, Włodzimierz Dłubacz i ja jesteśmy matołami, które w jakiś tam sposób zajmują się bądź zajmowały czymś, czego nie ma, a mówiąc ściśle – zajmujemy się nieistniejącym takim x, że x jest Bogiem. O tym, że zdanie „nie istnieje takie x, że x jest Bogiem” jest negatywnym zdaniem egzystencjalnym można poczytać u prof. Jana Woleńskiego tutaj: http://nauka.wiara.pl/wydruk.php?grupa=6&art=1160227421&dzi=1160002930&katg=. Woleński, jak widać, również zajmuje się tym x, ale on zajmuje się w sposób uprawniony, zajmuje się, że tak powiem, stojąc na gruncie właściwego metapoziomu.
Jesteśmy zatem matołami, którym we łbach może i coś tam iskrzy, tylko, że to iskrzenie iskrzy w złą stronę.
Również matołem (ale nie do końca, o czym później) był William Ockham, franciszkanin, który napadał na św. Tomasza i w ogóle scholastyków za to, że zajmując się nieistniejącym takim x, że x jest Bogiem, zajmowali się nim w sposób za bardzo racjonalny, podczas gdy, zdaniem Ockhama, zajmowaniu temu przydałoby się więcej uczucia, rozmachu i dynamizmu, jednym słowem – franciszkańskiego sznytu, który dzisiaj moglibyśmy chyba nazwać duchem Jurka Owsiaka.
Ockham nie był jednak matołem zupełnym, bo w pewnym momencie zbiesił się, zaczął głosić ideę państwa neutralnego światopoglądowo, został potępiony przez Kościół i spylił na dwór Ludwika Bawarskiego obiecując, że jak Ludwik będzie bronić jego, Ockhama, mieczem, to on, Ockham, będzie bronić Ludwika piórem.
Na koniec Ockham wymyślił, że non sunt multiplicanda entia sine necessitate. Sentencję tę nazwano brzytwą Ockhama i w ten sposób ten dzielny franciszkanin znalazł sobie godne miejsce w nauce światowej, czego konsekwencje są takie, że ludzie mogą budować poprawne teorie naukowe, a racjonalni blogerzy mają możliwość Ockhamową brzytwą ucinać przy samej dupie pomysły irracjonalistów, dając przy tym linki do zajmujących artykułów opublikowanych przez Wikipedię.
Najważniejsza zaś konsekwencja jest taka, że Ockhama nie można traktować jako zupełnego matoła, który zajmował się nieistniejącym takim x, że x jest Bogiem.
Eksplikacje
1) Gdyby ktoś nie doznał jeszcze racjonalistycznego visio beatifica i miał zamiar napadać na mnie albo pisać w kwestii tego, czy istnieje takie x, że x jest Bogiem, to oczywiście nie zabraniam napadać i pisać, natomiast wyjaśniam, że mój tekścik jest li tylko wprawką, którą przygotowałem na konkurs młodych talentów literackich. Temat konkursu: „Osadź w kontekście literackim zdanie: nie istnieje takie x, że x jest p, przy czym p nie może być Unią Europejską”.
2) Kiedy siostra Barbara, szefowa pielęgniarek na naszym oddziale Szpitalnego Instytutu Zdrowia Psychicznego (instytut szpitalny to taki wynalazek, coś na wzór instytutu uniwersyteckiego) przeczytała mój tekst (siostra Barbara musiała zaakceptować to, że posyłam swoją prackę na konkurs), pochwaliła mnie i obiecała, że na podwieczorek dostanę dodatkowy jogurt.