Art. 70. Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej w punkcie 1. powiada:
Każdy ma prawo do nauki.
Super. Jednak w tym samym punkcie 1. czytamy:
Nauka do 18 roku życia jest obowiązkowa.
I to jest rzetelne stwierdzenie, żadna bajka. Jednak już w punkcie 2. Konstytucja opowiada bajki:
Nauka w szkołach publicznych jest bezpłatna.
Konstytucja opowiada bajki nie tylko w punkcie 2. art. 70., ale zostańmy przy edukacji. W związku z tym, że państwo zajmuje się nauczaniem dzieci, powołano ministerstwo od szkoły. Jest minister, wiceministrowie, kupa urzędników. Cała ta banda pracuje w jakichś budynkach, zużywa prąd, wodę, jeździ samochodami. Ministerstwo płaci rachunki za prąd, wodę, za telefony, za sprzęt, płaci pensje kierowcom, portierom, ochroniarzom itd. Do tego mamy kuratoria, z całą masą urzędasów i górą rachunków do płacenia. Do tego dochodzą jakieś wydziały oświaty, czyli miejsca pracy dla urzędasów pomniejszego sortu.
Wszystko to niby po to, żeby kształcić dzieciaki. OK.
Przeczytałem w Dzienniku, że Marcin Król napisał maturę z polskiego i oblał. Jakaś babka, polonistka, oceniła to, co napisał Król nie wiedząc, że to pisał Król i stwierdziła, że Król maturę oblał. Babka powiedziała, że gdyby to była stara matura, to Król zdałby śpiewająco, gdyż napisał kapitalny esej. Dlaczego zatem nową maturę Król oblał? Ano dlatego, że, jak utrzymuje polonistka, jego praca miała dyskwalifikującą ją wadę, mianowicie była o szesnaście słów za krótka i takiego eseju nawet się nie sprawdza.
Ciężko to pojąć, ale wychodzi na to, że w efekcie całego tego gówna z darmową edukacją utrzymywaną za kasę zabieraną ludziom, którzy pracują, nauczyciele oceniający prace maturzystów przede wszystkim sprawdzają, ile słów liczy sobie praca maturalna!
Zabawa w państwo opiekuńcze trwa w najlepsze.
*******
Znalazłem w necie, że aby zdać maturę z polskiego trzeba napisać jakiś test (w tym roku był to zdaje się test na temat tekstu Igora Jankego) i napisać wypracowanie na minimum 250 słów. Policzyłem i wyszło mi, że ten mój tekścik (bez tego co piszę pod gwiazdkami) ma 263 słowa, a zatem spełnia wymogi, że tak powiem, objętościowe. Taki bzdet!
Dictum sapienti sat.
Każdy ma prawo do nauki.
Super. Jednak w tym samym punkcie 1. czytamy:
Nauka do 18 roku życia jest obowiązkowa.
I to jest rzetelne stwierdzenie, żadna bajka. Jednak już w punkcie 2. Konstytucja opowiada bajki:
Nauka w szkołach publicznych jest bezpłatna.
Konstytucja opowiada bajki nie tylko w punkcie 2. art. 70., ale zostańmy przy edukacji. W związku z tym, że państwo zajmuje się nauczaniem dzieci, powołano ministerstwo od szkoły. Jest minister, wiceministrowie, kupa urzędników. Cała ta banda pracuje w jakichś budynkach, zużywa prąd, wodę, jeździ samochodami. Ministerstwo płaci rachunki za prąd, wodę, za telefony, za sprzęt, płaci pensje kierowcom, portierom, ochroniarzom itd. Do tego mamy kuratoria, z całą masą urzędasów i górą rachunków do płacenia. Do tego dochodzą jakieś wydziały oświaty, czyli miejsca pracy dla urzędasów pomniejszego sortu.
Wszystko to niby po to, żeby kształcić dzieciaki. OK.
Przeczytałem w Dzienniku, że Marcin Król napisał maturę z polskiego i oblał. Jakaś babka, polonistka, oceniła to, co napisał Król nie wiedząc, że to pisał Król i stwierdziła, że Król maturę oblał. Babka powiedziała, że gdyby to była stara matura, to Król zdałby śpiewająco, gdyż napisał kapitalny esej. Dlaczego zatem nową maturę Król oblał? Ano dlatego, że, jak utrzymuje polonistka, jego praca miała dyskwalifikującą ją wadę, mianowicie była o szesnaście słów za krótka i takiego eseju nawet się nie sprawdza.
Ciężko to pojąć, ale wychodzi na to, że w efekcie całego tego gówna z darmową edukacją utrzymywaną za kasę zabieraną ludziom, którzy pracują, nauczyciele oceniający prace maturzystów przede wszystkim sprawdzają, ile słów liczy sobie praca maturalna!
Zabawa w państwo opiekuńcze trwa w najlepsze.
*******
Znalazłem w necie, że aby zdać maturę z polskiego trzeba napisać jakiś test (w tym roku był to zdaje się test na temat tekstu Igora Jankego) i napisać wypracowanie na minimum 250 słów. Policzyłem i wyszło mi, że ten mój tekścik (bez tego co piszę pod gwiazdkami) ma 263 słowa, a zatem spełnia wymogi, że tak powiem, objętościowe. Taki bzdet!
Dictum sapienti sat.
9 komentarzy:
To jest po prostu słaba praca:
"kompozycja 0 na 5 punktów
styl 1 na 5 punktów"
Te oceny odnoszą się do formy a nie dodługości tekstu i są ocenami słabymi.
Tekst Króla jest po prostu słaby. Profesor forumułuje sądy i posługuje się odwołaniami, ale ich w ogóle nie uzasadnia.
Pani która to oceniała próbuje się ratować przed oceną dyskwalifikującą kompetencje (jej i jego) powołując się na problem formalny, który nie był tu decydujący.
pzdr
>kojonkoski
Bardzo możliwe, że to słaba praca i być może ciekawie byłoby pogadać o tej babce, która ma jakąś schizę, skoro z jednej strony ocenia pracę na 0 i na 1, a z drugiej strony stwierdza, że po staremu Król zdałby śpiewająco. Tylko ja nie o tym pisałem :-)
Patrz, sam wspominasz o tym problemie formalnym. Czyli jednak jest wymóg pisania na co najmniej tyle i tyle słów. Jesteś pewien, że babka plecie głupoty mówiąc, że jak oddasz pracę za krótką to praca zostanie zdyskwalifikowana? Skąd wiesz, że problem formalny nie jest decydujący?
Przy okazji - ta kobita zdaje się ma uprawnienia egzaminatora, jeśli kuma całą tę terminologię itd. Kto zapłacił za jej kursy? Tymi kursami zawiaduje Centralna Komisja Egzaminacyjna. Kto płaci za funkcjonowanie Centralnej Komisji Egzaminacyjnej? :-)
A na koniec - jeszcze tylko tego brakowało, żeby ta babka co Królową pracę oceniała, pracowała w szkole biorąc pensje z budżetu :-)
Pozdro.
Wg mnie brak formalny nie może dyskwalifikować pracy maturalnej. Może obniżyc jego ocenę. Jeśli jest inaczej, to powinien za to beknąć ktoś wysoko postawiony, czego nie przewiduję.
Jeśli praca nie spełnia warunków i jest to dyskwalifikujące, to należy się zero punktów i koniec, a nie jakieś 18/40. Po co babka bierze się do oceny pracy jeśli nie spełnia ona kryteriów formalnych?
Oprócz braku formalnego były niedoróbki w postaci braku odpowiedzi "z klucza".
Najbardziej prawdopodobny wydaje mi się taki scenariusz:
- Babka ocenia pracę słabo. Ma do tego prawo. Zauważa brak formalny, co jeszcze bardziej obniża ocenę - do cwajki.
- Okazuje się że oceniała profesora. Konsternacja... kto tu jest niekompetentny? Przecież nie profesor! Odpowiedź: Oceniłam tak tylko z powodów formalnych. Esej jest bardzo ORYGINALNY (!)
Mimo wszystko nie zazdroszczę tej pani. Koniec kariery bliski.
To że płacimy za cały ten cyrk jest oczywistym nonsensem.
pozdro
>kojonkoski
"Mimo wszystko nie zazdroszczę tej pani. Koniec kariery bliski."
Akurat bliski :-)
Pozdro.
"Blogger wyrus pisze...
>kojonkoski
"Mimo wszystko nie zazdroszczę tej pani. Koniec kariery bliski."
Akurat bliski :-)
Pozdro."
Ja tam tej babinie wróżę karierę błyskotliwą. Może jakimś ojrokomisarzem od edukacji zostanie? Kto wie?
Sądziłem, że jestem ostatnim gamoniem bez matury w Polsce a tu taka niespodzianka.
Bardzo by to było śmiechowe gdyby nie to, że za kilka dni stracę z powodu tego braku pracę.
Oj, będzie się działo!
Zresztą, biorąc pod uwagę ten klucz, moje szanse stopniały do zera.
:( idę
>kojonkoski
Słuchaj, jak to Ty jesteś ten informatyk, który od dziesięciu lat pisze program brydżowy, to może zarzuciłbyś pisanie tego programu i napisał program szachowy. Wiesz, taki, żeby pogrążyć Rajlicha z całą tą jego Rybką i pogonić Fritza :-) Ja się zobowiązuję napisać anegdoty szachowe do tego programu i śmieszne odzywki :-)
Pozdro.
> wyrus
Nie widzę potrzeby. Fritz gra fantastycznie. Nie wiem co tu możnaby poprawić.
Czy udało Ci się z nim wygrać?
Zresztą na szachach się mało znam.
pzdr
>kojonkoski
Nie pamiętam, żebym wygrał z Fritzem. Może dawno temu, z jakąś starszą wersją. Natomiast z wersjami od Fritza 7 do Fritza 11 w ogóle nie gram. Mnie Fritz jest potrzebny do robienia analiz i jako narzędzie do grania na playchess.com, bo jak się ma legalnego Fritza to tam konto ma się już bez żadnych opłat.
Nie mam pojęcia co we Fritzu można poprawić, nie znam się na tym zupełnie. Parę lat temu Rajlich napisał Rybkę, zdaje się, że absolutnie najsilniejszy program na świecie. Powiadają, że Rybka ma siłę gry około 3000 ELO albo i trochę więcej, a Anand, mistrz świata, ma teraz ranka 2804 :-) Z tym, że Rybka to tylko silnik.
Pozdro.
Prześlij komentarz