statsy

środa, 7 maja 2008

Kasa dla telewizorów

Nasz Dziennik napisał:

2 mln 548 tys. 411 zł to kwota, jaką rząd Donalda Tuska przekazał wybranym stacjom telewizyjnym za emisję w dniach 28 kwietnia - 15 maja br. reklamówek promujących przyszłe "sukcesy rządu". Pieniądze przetransferowano w ramach kampanii promocyjnej Narodowej Strategii Spójności - serii telewizyjnych spotów typu "wybudujemy autostrady". Największy kawałek finansowego tortu przypadł mediom należącym do koncernu ITI: łącznie telewizje TVN, TVN 24 i TVN 7 otrzymały ok. 1 mln 270 tys. złotych. Ponad 600 tys. zł przypadło Polsatowi i TV 4, mediom należącym do Zygmunta Solorza-Żaka. Środki pochodziły z funduszy unijnych będących w dyspozycji Ministerstwa Rozwoju Regionalnego.

I dalej:

2,5 mln zł, jakie trafiły do mediów na przełomie kwietnia i maja, to nie pierwszy transfer środków finansowych w ramach promocji i reklamy. - Koszt zrealizowanej pod koniec 2007 r. wizerunkowej kampanii o charakterze promocyjnym, adresowanej do ogółu społeczeństwa, wyniósł łącznie - zakup mediów, kreacja i produkcja spotów oraz kreacja billboardów - ok. 4 mln 174 tys. zł brutto - informuje Ministerstwo Rozwoju Regionalnego.

Cała ta sprawa oczywiście nie wygląda dobrze, bo proceder polega na tym, że rząd zabiera pieniądze ludziom, którzy pracują, po czym daje tę kasę właścicielom prywatnych firm, załatwiając sobie przy okazji propagandę. Nie ma znaczenia, czy rząd najpierw daje kasę właścicielom prywatnych firm w zamian za co właściciele prywatnych firm robią rządowi propagandę, czy, w określonych sytuacjach, najpierw właściciele prywatnych firm robią rządowi propagandę, a rząd kasę właścicielom prywatnych firm daje później. Nie ma też znaczenia to, że - jak twierdzi Ministerstwo Rozwoju Regionalnego - pieniędzy przeznaczonych na propagandę nie można przeznaczyć na inne cele. A jest tych pieniędzy w cholerę. Nasz Dziennik pisze:

Co najmniej 4 mln zł wydane pod koniec ubiegłego roku i ponad 2 mln zł wydane na przestrzeni kwietnia i maja br. to nie koniec pieniędzy, jakie mogą trafić do ośrodków medialnych zainteresowanych udziałem w rządowej propagandzie sukcesu. Tort jest spory i bez wątpienia starczy go do końca kadencji.

W latach 2007-2015 działania informacyjne i promocyjne o charakterze horyzontalnym są finansowane z działania 4.1 POPT 2007-2013 'Promocja i informacja'. Wysokość środków na działania informacyjne i promocyjne w ramach priorytetu: 62 mln 682 tys. 353 euro, z czego 85 proc. z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego.

O tym, co to jest cała ta Narodowa Strategia Spójności można poczytać na stronie Ministerstwa Rozwoju Regionalnego (ja nie mogę - Narodowa Strategia Spójności :-))).

Kasy do wzięcia jest w cholerę, pewnie ludzie podymią trochę na blogach, że co ten rząd wyprawia, jako i ja dymię, ale oprócz dymienia stawiam pytanie: Ile kosztuje finansowanie z pieniędzy zabieranych ludziom, którzy pracują, utrzymywanie państwowej telewizji i państwowego radia? I czym wykładanie przez rząd kasy na TVP i PR różni się od wykładania przez rząd kasy na TVN i Polsat?

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Wyrusie,
i tu się (niestety) trzeba z Tygrysem zgodzić, że chuj tam ten cały leberalizm, bo jak sie kurwy do władzy dostana to będą tak wywijać jak im sie spodoba a naród wyżej chuja nie podskoczy.
Dlatego mniej wazne są jednak te idee a znacznie wazniejsze jest to, czy rządzą jacyś nasi, czy jacyś obcy.
Bo co z tego, że niby wszyscy wiedza jak byc powinno, skoro władza ma to w dupie głeboko i robi to, co chce zrobić, bo może to zrobic? A jedyne co my na to, to jak napisałeś- podymić mozemy trochę, o czym ludożerka zapomni jutro (a najpewniej sie masowo o tym nawet nie dowie) i tyle.
Alez mnie to wkurwia ciężko

wyrus pisze...

>nicpoń

"Bo co z tego, że niby wszyscy wiedzą jak być powinno"

A gdzie tam wszyscy, prawie nikt nie wie.

Poza tym - którzy są ci nasi? :-)

Pozdro.

Anonimowy pisze...

Wyrusie,
no właśnie coraz częściej mnie sie zdaje, że wszyscy wiedzą jak być powinno. Oczywiście poza tymi lewackimi pieńkami. Jak sie tak z ludxmi gada, to wychodzi, że ludziska rozumieją więcej niz by sie to moglo wydawac na pierwszy rzut oka. Przy wyborach dochodzi tylko do jakichś abrakadabra (mam na to wyjasnienie, ale długie, mniejsza).
Z tymi "naszymi" jest tylko kłopot fest, bo zadnych naszych na horyzoncie. I teraz jest zagwozdka, czy uznac za naszych tych, którzy w najmniejszym stopniu sa nienasi i tak probowac kroczek po kroczku te nawe jakos skierowac w "naszą" stronę, czy trzymac sie kurczowo idei biorących równo w dupe co i rusz i zyc sobie z przeświadczeniem czystości sumienia patrząc jednocześnie na to, jak gówno zalewa nam usta? I któregoś dnia zalac może tak skutecznie, ze żadnych naszych idei głosic już można nie będzie.