statsy

środa, 24 czerwca 2009

Siostra Emmanuelle, która wykiwała system emerytalny


Długopis mój - dociska książkę, żeby się okładka nie podnosiła.

***

Siostra Emmanuelle ze zgromadzenia sióstr Matki Bożej Syjonu po przejściu na emeryturę w wieku 65 lat zaczęła pomagać najbiedniejszym, a mówiąc ściślej – gałganiarzom z Kairu. Jacques Duquesne i Annabelle Cayrol przeprowadzili z siostrą Emmanuelle duży wywiad, który w roku 2008 opublikowano w formie książki zatytułowanej J'ai 100 ans et je voudrais vous dire.... W tym roku wydawnictwo Esprit SC z Krakowa wydało tę książkę pod tytułem Mam sto lat i ciciałabym wam powiedzieć...

Kiedy Duquesne i Cayrol namawiali Emmanuelle na wywiad, ta zapytała: - Aha! Czy wy też będziecie mi mówić o śmierci?


Duquesne i Cayrol odpowiedzieli: - Ależ nie.


Na co Emmanuelle: - Ależ tak. Dobrze, najpierw powiem, że to dość zabawne, a równocześnie jakoś mnie nie dziwi, że już od kilku lat, odkąd przeszłam na emeryturę, jestem bez przerwy wypytywana o śmierć. Mam tylko nadzieję, że nie wypytuje się o to każdego człowieka z mojego pokolenia lub nieco od nas młodszych, bo nie wszystkich musi to bawić.


Przedstawiając sylwetkę siostry Emmanuelle na początku książki, siostra Anne-Denise Rickwald, również ze zgromadzenia sióstr Matki Bożej Syjonu, pisze:


Posiadała ujmującą osobowość, żyjąc szaleńczo dla Boga oraz innych ludzi! Kiedy w grę wchodziła sprawiedliwość i miłość względem biednych, nic ani nikt nie mógł jej powstrzymać w pracy, nawet papież Jan Paweł II.


Jeszcze w kwestii tej miłości względem biednych (UWAGA!!! miłośnicy państwa opiekuńczego, czyli zabierania pieniędzy jednym po to, by dawać drugim – mózgi mogą się Wam przepalić jak to przeczytacie) - Duquesne i Cayrol mówią: - Dzielić się jest czymś dobrym, jakkolwiek należy to czynić ze sprawiedliwością, we właściwym czasie i miejscu.


Na co siostra Emmanuelle: - To prawda, to kwestia inteligencji.


No RE-WE-LA-CJA!!!


Ale co z tym systemem emerytalnym, który siostra wykiwała? Ano wykiwała, bo żyła sto lat, czyli pobierała emeryturę aż przez 35 lat. Oczywiście tę emeryturę fundowali pod przymusem pracujący młodzi ludzie. Jeżeli komuś podoba się ta ostatnia okoliczność, to niech spada. Jeżeli natomiast komuś ta okoliczność się nie podoba, niech idzie pogadać z Demokratycznym Państwem.


Siostra Emmanuelle wymiata. Oto co mówi: - To, czego chcę, zawsze chciałam, to pękać z radości.


Hough!

niedziela, 21 czerwca 2009

Problem pani Voit

Voit powiesiła notkę o tym, jak to Jej syn został zmuszony do odebrania świadectwa szkolnego przed ołtarzem, bo uroczystość zakończenia roku szkolnego odbyła się w kościele. Voit jest oburzona i zapowiada, że podpierdoli organizatorów uroczystości do kuratorium. Voit pisze, że najgorsze jest to, iż nie wie jak teraz wytłumaczy swojemu Synowi, co to jest tolerancja, o wolności wyznania już nie wspominając...

Voit pisze też, cytując mamę innego dzieciaka: Przecież to skandal jakiś! Gdyby to był normalny kraj, ksiądz z dyrektorką poleciałby ciupasem do sądu, a dzieciaki dostałyby odszkodowania że hej!

Moim zdaniem pani Voit pomyliły się różne rzeczy. Otóż w normalnym kraju (co nie oznacza: w normalnym państwie) rzeczywiście żaden rodzic nie musiałby (ale jak najbardziej mógłby) prowadzić dziecka do kościoła po świadectwo. Po prostu - rodzice posyłaliby dzieci do szkół, które rodzicom odpowiadają, a dzieci odbierałyby świadectwa w miejscu, na które zgodziliby się wszyscy rodzice; pewnie najlepszym miejscem byłaby szkoła. Żeby jednak było tak, iż to, jak funkcjonuje szkoła odpowiada rodzicom, nie mogłoby być przymusu posyłania dzieci do szkoły i indoktrynowania dzieciaków w sposób ustalony przez urzędasów pracujących dla polityków. W normalnym kraju rodzice nie musieliby płacić na szkołę, która im się nie podoba. Ale nie chodzi tylko o szkołę. W normalnym kraju ludzie w ogóle nie byliby zmuszani do oddawania pieniędzy na rzeczy, które się ludziom nie podobają. I tak nikt nie byłby zmuszany do finansowania jakiejkolwiek telewizji, ani partii politycznej, ani pensji lekarzy i paliwa do karetek, ani emerytur nieznanych sobie ludzi, ani wojska, ani teatrów, ani niczego, czego finansować by nie chciał.

Najsmutniejsze jest to, że ludzie w kółko kłócą się o takie rzeczy, jak neutralność światopoglądowa państwa i nie przyjdzie im do głowy, że aby rozwiązać ten problem wystarczy znaleźć odpowiedź na proste pytanie: a co by było, gdyby tak znieść przymus?

piątek, 19 czerwca 2009

Głębia (UWAGA!!! - są brzydkie wyrazy, nawet sporo)

O matko! Schetyna powiedział, że Tusk i prezydentem będzie i partią będzie rządził, i co teraz, co teraz??!! Dwóch konstytucjonalistów stwierdziło, że Schetyna chyba się z koniem na głowę zamienił, ale innych trzech powiedziało, że chłop przytomnie gada, bo co tam konstytucja albo jakoś tędy, a z tym Buzkiem, żeby go na tym stanowisku umocować, to ja pierdolę, ile to roboty! chyba jakiś Włoch jebany też chce mieć to stanowisko, co my chcemy, żeby Buzek je miał, chociaż nikt nie wie jaki pożytek z tego będzie, no chyba, że dla Buzka, bo to wiadomo, ale teraz cała nadzieja w Niemcach, no chyba w Niemcach, bo jak nie w Niemcach no to w kim? A znowu Kaczor zacynił, że Migalski prezydentem będzie, bo przecież nie Ziobro, co nie?, więc co - drugi Kaczor już nie będzie prezydentem? ale to są jaja! No i nie ma żadnej afery paliwowej, niech to szlag, a tak długo mówili, że jest afera paliwowa, no to może i innych afer też nie było, tylko to były takie kaczki dziennikarskie, łapiecie - KACZKI :-) a jakiś koleś z PO, to się okazało, że ćpał kiedyś czy palił, nieważne, a NFZ kasy nie ma, więc niby że ludzie mają zdychać na choroby, czy jak? składki, kurwa, trzeba podnieść!! ja pierdolę, jak niektórzy nic nie kumają z ekonomii, przecież to wszystko jest w książkach, nie po to jest rząd, żeby kasy brakowało, ludzie wredni są, każdy chciałby tylko dla siebie - jak coś zarobi, to dla siebie, a gdzie, do kurwy nędzy, sprawiedliwość społeczna??!!! No niech to szlag! telewizor mi się jeden zjebał i teraz mogę oglądać w jednym TVP INFO a w drugim TVN24, albo w jednym Polsat News a w drugim TVP INFO, albo w jednym Polsat News a w drugim TVN24, no to lecę trzeci telewizor kupić, bo muszę wiedzieć, co w trawie piszczy, o matko! żeby tylko wszystko poszło dobrze we wszystkich ważnych sprawach!!!


sobota, 13 czerwca 2009

Przedpisek

Stephen L. Carter w książce Biała Nowa Anglia [New England White] zamieścił taki oto przedpisek (przedpisek, w przeciwieństwie do dopisku, jest przed tekstem), co to niby jest studenckim dowcipem:

Dlaczego wszyscy się czepiają ekonomistów? Przecież bezbłędnie przewidzieli trzynaście z ostatnich pięciu recesji!

środa, 10 czerwca 2009

Biblioteki i duchy

Do piosełki Duchów (o Duchach jest tutaj) dokleiłem fotki (wziąłem je stąd - ostrzegam jednak, bo jak ja tam wchodzę, to mi się lap wiesza; nie wiem o co chodzi) i powiesiłem. Może się wydawać, że połączenie tych fotek z tą piosełką jest od czapy, ale dla mnie nie jest od czapy i o to chodzi :-)



A tutaj jest śliczna biblioteczna scena z filmu Siedem (z jakimiś chińskimi krzaczkami, ale to nic, bo mało tych krzaczków).

wtorek, 9 czerwca 2009

Będzie rozpierducha

meharolnik wyśledził fajny projekt ustawy o zmianie ustawy. Autorem projektu jest Platforma Obywatelska, która tym razem jawi się jako ekipa komunistów, że komunistów. meharolnik pisze:

Lewicowy rząd przygotowuje kolejny zamach na wolność i własność. Każdy myślący człowiek, który spojrzy na „Projekt ustawy o zmianie ustawy o odpadach oraz niektórych innych ustaw” musi być przerażony planami Ministerstwa Środowiska.

Na początek wprowadza się taki zapis do ustawy z dnia 20 stycznia 2005 r. o recyklingu pojazdów wycofanych z eksploatacji :

Art. 3a. 1. Pojazdy, które nie spełniają wymagań technicznych, zapewniających ochronę środowiska lub zdrowia lub życia ludzi, określonych w przepisach wydanych na podstawie ust. 2, są pojazdami wycofanymi z eksploatacji.
2. Minister właściwy do spraw transportu w porozumieniu z ministrem właściwym do spraw środowiska może określić, w drodze rozporządzenia, wymagania, o których mowa w ust. 1.
3. Wydając rozporządzenie, o którym mowa w ust. 2, minister właściwy do spraw transportu uwzględnia, w szczególności:
1) wymagania ochrony środowiska,
2) bezpieczeństwo użytkowania pojazdów,
3) możliwe zagrożenia dla zdrowia lub życia ludzi,
4) wymagania ochrony dóbr kultury lub
5) wymagania wynikające z przepisów Unii Europejskiej.

4. Wojewódzki inspektor ochrony środowiska, w drodze decyzji, stwierdza niespełnienie wymagań, o których mowa w ust. 1, przez pojazd i nakłada na właściciela tego pojazdu, obowiązek przekazania go do stacji demontażu lub punktu zbierania pojazdów.

Po czym okrasza tekst kolejnymi cytatami z projektu ustawy:

Właściciel pojazdu wycofanego z eksploatacji przekazuje go wyłącznie do przedsiębiorcy prowadzącego stację demontażu lub przedsiębiorcy prowadzącego punkt zbierania pojazdów.

Kto poza stacją demontażu dokonuje:
1) usunięcia z pojazdów wycofanych z eksploatacji elementów lub substancji
niebezpiecznych, w tym płynów,
2) wymontowania z pojazdów wycofanych z eksploatacji przedmiotów wyposażenia lub części nadających się do ponownego użycia,
3) wymontowania z pojazdów wycofanych z eksploatacji elementów nadających się do odzysku lub recyklingu
- podlega karze pieniężnej od 10 000 do 300 000 zł.

***

Artur Nicpoń twierdzi, że projekt wprowadzenia w Europie powszechnego komunizmu, który to projekt jest realizowany przez kierowników naszego kawałka kuli ziemskiej, wcale nie musi się udać. Ja też jestem zdania, że nie musi się udać, przy czym przewiduję scenariusz pesymistyczny.

Co zatem przewiduję? W jakim kierunku, moim zdaniem, sprawy będą się rozwijać? Otóż moim zdaniem sprawy nie pójdą w dobrym kierunku. Nie będzie tak, że ludzie wykorzystają demokratyczne mechanizmy po to, by wypierdolić w kosmos całą tę bandę darmozjadów trzymających ludzi za pysk. Darmozjadów, którym wydaje się, że są nie tylko cwansi, ale też mądrzejsi od tego całego mięsa nazywanego demosem. Będzie tak, że cwane, rządzące darmozjady w którymś momencie przegną pałę i zaserwują ludziom coś, czego ludzie nie przełkną. Po prostu - prędzej czy później rządzące darmozjady źle ocenią sytuację, wkurwią ludzi na maksa i wybuchnie niezła rozpierducha. Moim zdaniem ta rozpierducha jest nieunikniona.

Czy to, że rząd zamierza jawnie i w sposób najbardziej bezpośredni z możliwych zabierać ludziom ich własność, w tym przypadku samochody, może być tym przegięciem pały? Nie przypuszczam. Zaraz rozmaite autorytety zaczną głosić, jakim to dobrodziejstwem jest ochrona środowiska i dowodzić, że w celu chronienia środowiska niezbędne jest zabieranie ludziom starych samochodów. Autorytety zrobią to, co zawsze robią w takich sytuacjach, bo to profesjonalne kurwy są, lobby samochodziarskie będzie zacierać ręce z radochy (bo przecież między innymi o to chodzi w tym wszystkim - w filmie Wszyscy ludzie prezydenta Głębokie Gardło tłumaczył Robertowi Redfordowi jak komu dobremu: follow the money), a ciotki Matyldy będą słuchać autorytetów jak świnia grzmotu. Co więcej - ciotki Matyldy chętnie dadzą sobie zabrać samochody w imię ochrony środowiska, bo ciotki Matyldy takie już są i już.

Nie wiem co musi się stać, żeby kierownicy kuli ziemskiej przegięli pałę. Wiem jednak, że im później nastąpi przełom, tym rozpierducha będzie większa.

Troska o Jerzego Buzka

Telewizja rządowa utrzymuje się z tego, że rząd każe płacić na telewizję tym ludziom, którzy mają w chałupie odbiornik telewizyjny. Nie ma znaczenia czy ludzie oglądają TVP czy nie - kto ma odbiornik, ten musi płacić. Na razie jest jeszcze tak, że jak ktoś ogląda telewizję w necie to płacić nie musi, ale chyba taki stan nie utrzyma się długo. Dlaczego miałby się utrzymać? Masz net? Jest w necie TVP? No to płać abonament.

Od jakiegoś czasu w państwowej telewizji podniecają się kwestią tego, czy Jerzy Buzek zostanie szefem parlamentu europejskiego, czy nie. Babka w studiu łączy się z korespondentami w Rzymie, w Berlinie i w innych miastach, a korespondenci opowiadają o tym, co tam Włosi, Niemcy czy Francuzi mówią o szansach Jerzego Buzka. To są dopiero jaja. Telewizja rządowa, uprawiająca nieuczciwą konkurencję w stosunku do telewizji prywatnych (bo szmalowana jest z podatków oraz z reklam), w chuj kasy wydaje na to, żeby ględzić o karierze Jerzego Buzka. Nie mam zielonego pojęcia dlaczego telewizja rządowa tak się troszczy o to, żeby Jerzy Buzek dostał dobrą pracę. Może telewizja czyni to w interesie narodu? Ale na czym ten interes miałby polegać? Załóżmy, że Jerzy Buzek zostanie szefem europejskiego parlamentu. I co wtedy zrobi fajnego? Załatwi nam dodatkowy przydział asfaltu na budowę autostrad? Sprawi, że Polska wyszarpie większą działkę ze wspólnej kasy, dymając tym samym Anglików, Szkotów, Greków i innych zunifikowanych Europejczyków?

poniedziałek, 8 czerwca 2009

Zasady gry i system rozgrywek

W Autoprezentacji [w: Józef Maria Bocheński. Logika i filozofia. Wybór pism. PWN. Warszawa 1993.] ojciec Bocheński pisze tak:

Odkąd poznałem Hegla uważam go za bezwzględnie największego myśliciela w czasach nowożytnych. Dlatego też wychowałem paru zapalonych heglistów.

Ja sam jednak zdecydowałem się na rzecz Arystotelesa przeciw Heglowi. Nie bez ciężkich zmagań, właśnie na płaszczyźnie ontologicznej. Jeszcze dzisiaj zwykłem mówić, iż nawet, gdy Hegel powiada coś fałszywie, jest to wciąż jeszcze lepsze od prawdziwych wypowiedzi Kanta, bo niemal nieustannie porusza się na wyższej płaszczyźnie. (...)

Kiedy teraz myślę o tym, czemu poszedłem za Arystotelesem, a nie za Heglem, decydujące wydają mi się następujące powody. Najpierw logika formalna. Jest ona możliwa tylko u Arystotelesa, nie u Hegla. (...) Następnie jednak musi u mnie chodzić o bardzo głębokie przeświadczenie o prymacie jednostki, która u Hegla stała się nieuchronnie "pustym dźwiękiem". Wreszcie wydaje mi się, że Nicolai Hartmann ma rację, gdy nazywa Hegla największym bluźniercą w historii - i uważa za śmiesznych tych chrześcijan, którzy za nim pobiegli. Ja w każdym razie nie widzę, jak można pogodzić tę filozofię z wiarą chrześcijańską.

Mam nadzieję, że zanim umrę, mniej więcej pokumam co mówi Bocheński, w każdym razie rzetelnie pracuję nad tym, żeby kumać o co idzie, nie tylko w tej kwestii i nie tylko Bocheńskiemu, aczkolwiek psuję sam siebie bo czytam Bergsona i Szestowa :-)

Bocheński pisze o Heglu oraz Arystotelesie i takie coś:

Muszę też przyznać, że przynajmniej w jednym punkcie Hegel ma przewagę nad starożytnym mistrzem: jest ewolucjonistą, myślicielem rozwoju - podczas gdy ten stanowi zawsze dla Arystotelesa trudność.

Dobra. Ta wstawka o Heglu jest po to, żeby na Hegla uważać :-) i ja na Hegla uważam, czego wyrazem jest między innymi to, że podpieram się różnymi autorami. O Heglu pisał też Peter Singer - ten sam, któremu bardzo podobało się dobijanie dziadków i ludzi nieuleczalnie chorych. Podobało się, ale kiedy matka Singera była już w stanie terminalnym, dzielny ten filozof zweryfikował swoje stanowisko w kwestii eutanazji tłumacząc, że sprawa przedstawia się zupełnie inaczej, kiedy rzecz dotyczy twojej matki. Otóż w roku 1983 Singer opublikował niedużą książeczką pt. Hegel, w której pokazuje, jak niemiecki myśliciel widział rozwój idei wolności. Z tą wolnością było tak, że od żadnej wolności u Chińczyków, poprzez trochę wolności w Persji, jeszcze więcej w Grecji i jeszcze więcej w Rzymie, wreszcie chrześcijaństwo rozwinęło ideę wolności najpełniej. Hegel zatem oddaje chrześcijaństwu co należne i dobrze czyni. Dokonania chrześcijaństwa można rozpatrywać na różnych płaszczyznach, np. Ernst Bloch napisał, że To nie moralność Kazania na Górze umożliwiła chrześcijaństwu pokonanie rzymskiego pogaństwa, ale wiara, że Jezus powstał z martwych (świetne zdanie!), niezależnie jednak od tego, co kto widzi w chrześcijaństwie, każdy musi uznać owoce, jakie chrześcijaństwo przyniosło.

A co w tym wszystkim o czym piszę jest ważne? Ano ważne jest to, że ludzie nie rodzą się z jakimś prawem do wolności, że wolność nie przynależy ludziom z natury, że nie należy się im jak psu zupa, wolność bowiem ludzie muszą wydzierać światu pazurami, muszą uczyć się wolności, muszą rozwijać ideę wolności.

W gadule u smootnegoclowna Artur Nicpoń zaserwował bigos w postaci terminu friedmanizm-hayekizm :-), a na tę uwagę smootnego: friedmanizm to coś innego, niż wolnościowizm, też coś innego, niż hayekizm i coś jeszcze innego, niż ja - odpowiedział: dlatego to napisałem w "" i potraktowałem hasłowo. Co to w sumie za wielka różnica którą z odmian utopii wyznajesz?

Nie mam pojęcia dlaczego wielu ludzi zarzuca wolnościowcom, takim jak smootny, że ci wyznają jakąś utopię. Smootny przecież nie robi nic poza tym, że stawia pytania i zastanawia się na tym, czy rzeczywiście przymus jest konieczny aż w takim stopniu, w jakim mamy z nim do czynienia dzisiaj. Nie wiem co złego w stawianiu pytań i móżdżeniu, zwłaszcza w móżdżeniu, że tak powiem, w dobrej sprawie. W końcu różnie to bywało z tym przymusem - raz było go więcej, raz mniej i chyba nie ma niczego niestosownego w tym, że przymusu jest mniej niż więcej - w końcu chyba lepiej żyć w Szwajcarii czy w Norwegii, niż w Korei Północnej . Smootny nie chce realizować żadnej utopii, nie jest rewolucjonistą, nie chce burzyć systemu i nie proponuje w zamian gotowych, arbitralnych rozwiązań. Smootnyclown nie robi tego wszystkiego, bo nie ma mentalności kierownika kuli ziemskiej.

Mnie się się wydaje, że Artur i smootny zajmują się dwiema różnymi dziedzinami - Artur zastanawia się nad zorganizowaniem systemu rozgrywek ligowych, a smootny główkuje nad zasadami gry, bo chce, żeby grano fair-play. Mówiąc najogólniej - moim zdaniem nie można rezygnować z idei fair-play, niezależnie od postaci jaką przyjmie system rozgrywek. Co więcej - po Bożemu jest chyba tak, że aby zorganizować system rozgrywek, trzeba wiedzieć, w co mamy grać.

niedziela, 7 czerwca 2009

Test

No i po wyborach. Kupę kasy wydano po to, żeby pięćdziesiąt osób dostało fajne posady w parlamencie, który nie ma nic do gadania, bo do gadania mają parlamenty krajowe. Oczywiście cały ten parlament europejski nie po to jest, żeby nie mieć nic do gadania, więc za chwilę zacznie mieć do gadania coraz więcej, co wprawi w zdumienie ciotki Matyldy dające wiarę rozmaitym autorytetom.

Zanim jednak parlament europejski zacznie mieć dużo do gadania, zróbmy sobie test dotyczący partii występujących w naszym parlamencie.

1. Która z partii przedkłada europejskie państwo federacyjne ponad suwerenne państwo polskie?
a) PO
b) SLD
c) PiS
d) PSL

2. Która z partii jest za przymusem ubezpieczeń?
a) PO
b) SLD
c) PiS
d) PSL

3. Która z partii jest za przymusem posyłania dzieci do szkoły?
a) PO
b) SLD
c) PiS
d) PSL

4. Która z partii jest za dopłatami do rolnictwa?
a) PO
b) SLD
c) PiS
d) PSL

5. Która z partii jest za tym, aby nasi żołnierze zabijali ludzi w innych państwach bez wypowiedzenia przez Polskę wojny tym państwom?
a) PO
b) SLD
c) PiS
d) PSL

6. Która z partii jest za redystrybucją dochodów?
a) PO
b) SLD
c) PiS
d) PSL

7. Która z partii jest za utrzymywaniem rządowej telewizji?
a) PO
b) SLD
c) PiS
d) PSL

8. Która z partii jest za podatkiem dochodowym?
a) PO
b) SLD
c) PiS
d) PSL

9. Która z partii jest za demokracją?
a) PO
b) SLD
c) PiS
d) PSL

piątek, 5 czerwca 2009

Demokracja a podatki

Tutaj gadamy sobie między innymi o tym, kto jest a kto nie jest niewolnikiem. Gadamy też o podatkach. No i Bartek (BD) stwierdził, że nie ma podatków dobrowolnych, bo podatki są przymusowe i tylko przymusowe. OK. Można by teraz pogadać na temat zasady no taxation without representation, która to zasada jest wynalazkiem amerykańskich kolonistów, ale teraz idzie mi o coś innego. Przyjmijmy za Bartkiem, że podatki zawsze są przymusowe. W tej sytuacji wygląda na to, że demokracja (w tym jednym, określonym aspekcie) polega na tym, że:

1. Suwerenem jest lud.
2. Lud w demokratycznych wyborach wybiera swoich przedstawicieli po to, żeby przedstawiciele ci utworzyli rząd troszczący się o lud.
3. Przedstawiciele ludu (rząd) tworzą przymusowe podatki.
4. Lud wkurwia się, że podatki są za wysokie albo nie takie, jak trzeba, ale niczego nie może zrobić, bo rząd (przedstawiciele ludu) ma policję.

Jasno zatem widać, że demokracja może nie jest systemem doskonałym, ale z pewnością najlepszym, jaki dotąd wymyślono. Rzecz jasna jest systemem najlepszym dla wybranych demokratycznie przedstawicieli ludu :-) A że nie jest systemem doskonałym? No cóż, przedstawiciele ludu ciężko pracują nad stworzeniem systemu od demokracji lepszego, co widać, słychać i czuć.

czwartek, 4 czerwca 2009

Właściwa wiedza

Ludzie oświeceni i racjonalni utrzymują, że nie rodzice powinni troszczyć się o wykształcenie swoich dzieci, lecz że "edukacją" powinno zajmować się państwo, bo jeśli by zostawić kwestię kształcenia dzieciaków rodzicom, to mnóstwo dzieci byłoby uczonych różnych głupot, zamiast uczyć się rzeczy ważnych.

Właśnie w dzienniku w państwowej telewizji powiedzieli, że we Francji licealiści prawie nic nie wiedzą o historii upadku komunizmu w Europie. No i dali króciutką rozmowę z jednym gościem, co do francuskiego liceum chodzi. Chłopak mówi, że uczą się w szkole o upadku mury berlińskiego i o czymś tam jeszcze, ale o Polsce mało wiedzą. Dziennikarz pyta chłopaka, czy słyszał coś o Solidarności albo o Lechu Wałęsie. Chłopak odpowiada, że nie, że w ogóle nie słyszał.

I - uogólniając - o to właśnie chodzi. O to, żeby wszystkie dzieci były poddawane tej samej indoktrynacji, żeby nie było żadnej różnorodności, żeby wiedza ładowana dzieciom do głów była wiedzą właściwą. A po co tak? A po to, żeby rosły tak samo sformatowane, nie będące w stanie kombinować po swojemu, maszyny do roboty.

środa, 3 czerwca 2009

Nothing But The Truth



W filmie Nothing But The Truth idzie o to, że gazeta opublikowała artykuł, w którym daje cynę, że ta i ta kobita jest tajną agentką CIA, która coś tam coś tam (nie zdradzam więcej, żeby nie psuć zabawy tym, którzy zechcą film obejrzeć). No i federalni biorą za dupę autorkę artykułu, prowadzą przed sędziego i każą jej wyjawić, kto był źródłem przecieku. Dziennikarka nie chce powiedzieć, więc za obrazę sądu trafia do aresztu, a że jest uparta, siedzi tam rok. Obejrzyjcie film, jeśli chcecie wiedzieć co będzie dalej.

Mamy tu do czynienia z konfliktem dwóch wartości: z jednej strony jest bezpieczeństwo państwa, a z drugiej prawo dziennikarza do chronienia swoich źródeł. Nie chodzi tylko o ochronę tego konkretnego źródła, ale o zasadę - dziennikarz, który raz wydałby swoje źródło informacji, nie pozyska już żadnych informatorów; co więcej - prasa, która z obawy przed represjami nie pisałaby o wszystkim, o czym chce pisać, przestanie pełnić funkcję kontrolną wobec władzy. No ale powiadam - z drugiej strony mamy to bezpieczeństwo państwa, co wiąże się z tymi wszystkim tajnościami, tajemnicami i innymi takimi wynalazkami.

Mówiąc w skrócie, rzecz polega na tym, że rząd ustalił pewne reguły, pewnych rzeczy zakazał (np. ujawniania tożsamości tajnych agentów), a jak jakieś mleko się wyleje, to rząd ściga dziennikarza (czy kogokolwiek innego) i każe mu powiedzieć, kto wylał to mleko. Mówiąc inaczej - chłopcy na samej górze bawią się bardzo tajemniczo, a kiedy któryś z chłopców popsuje zabawę, to chłopcy chcąc znaleźć psuja, nie cofają się przed represjonowaniem ludzi spoza ich, chłopców na samej górze, drużyny.

Frank Chodorov w książce O szkodliwości podatku dochodowego pisze:

Rewolucja Amerykańska jest w skali historycznej unikatem. Nie dlatego, że obaliła obce panowanie, bo to zdarzało się już wcześniej, ale dlatego, że umożliwiła utworzenie rządu na bazie nowej i nie sprawdzonej dotąd zasady, to jest rząd mający tylko tyle władzy, ile nadadzą mu rządzeni. Była to zmiana systemu władzy, jaka nie zdarzyła się nigdy przedtem.

Mniej więcej wiemy, jak jest dzisiaj w USA, wiemy też mniej więcej, jak jest u nas. Pytanie jest takie: jaki wpływ ludzie mają na to, co robią chłopcy na samej górze?

Cały ten tekst jest mocno nieprecyzyjny, ostatnie pytanie też zbytnio precyzyjne nie jest, ale tak ma być, bo, jak mawiał Pan Jezus, kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha (Mk 4,9) :-)))

poniedziałek, 1 czerwca 2009

Życzenia

Ona dzisiaj do mnie tak rozmawia:
- Mama dzwoniła i tata też. Z życzeniami.
Na co ja:
- A jakie ty masz dzisiaj życzenia?
Wtedy Ona:
- Dzień Dziecka, takie życzenia dzisiaj mam.

Ja bardzo często odzywam się w taki debilny sposób, ale cała rybka polega na tym, że Ona kuma, co ja mówię. I to jest fajne.

Jeśli już mowa o życzeniach, to posłuchajcie, co i jak o życzeniu śpiewają Duchy. Ale wiecie, słuchajcie uważnie tekstu.



Duchy tworzy ta sama ekipa, która tworzy Orkiestrę Dni Naszych. Tutaj jest strona Orkiestry Dni Naszych (Kobyliński na koncertach wyjaśnia publice, że skrót ODN oznacza Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli), a tutaj jest strona Duchów. Poczytajcie sobie w necie, kto z tej ekipy jest kim, przy czym zwróćcie uwagę na to, co wyprawia Jelonek, ten gościu ze skrzypcami. I posłuchajcie tych kawałków, które wiszą na obydwu stronach.

Życzenie to była piosełka Duchów, a teraz próbka ODN-u:



To tyle w związku z tym, że dzisiaj jest Dzień Dziecka i składa się dzieciom życzenia.

Zadania rządu

Pilne zadania stojące przed rządem, o których wiemy z prasy i z telewizji:

- zrobić coś z lekarzami i pielęgniarkami, przy czym niekoniecznie idzie o to, żeby pielęgniarki i lekarze byli dobrze opłacani i uśmiechnięci - ważne jest, żeby nie zawracali dupy
- dopilnować, żeby prezydent podpisał traktat lizboński; oczywiście wiadomo, że podpisze
- raz a dobrze uregulować kwestię handlowania dopalaczami
- nastawiać jeszcze więcej radarów na drogach
- zrobić coś ze stoczniami ale nie bardzo wiadomo co
- rozwiązać problem Orlików, na których utrzymanie nie ma kasy; najlepiej chyba sprywatyzować, no bo co
- godnie przyjąć w czerwcu Kylie Minogue i wypłacić jej honorarium za koncert
- zorganizować te ważne meczyki w piłkę nożną
- wsadzić do pierdla prawie wszystkich graczy w nogę i wszystkich sędziów piłkarskich
- rozstrzygnąć wreszcie kwestię tego, czy rodzicom będzie wolno czy nie wolno dawać klapsy dzieciom
- pomyśleć, co z ZUS-em
- nie ruszać KRUS-u
- wyciągnąć ile się da kasy z dotacji unijnych żeby ta Natall-Świat nie ględziła
- wywalić Farfała z TVP
- może by tak zakazać handlowania wódą na stacjach benzynowych, albo nie zakazywać, zobaczy się
- wyprodukować trochę filmów
- utrzymać wspólną politykę rolną Unii Europejskiej, czy jakoś tak
- mieć na oku IPN oraz UJ i zobaczyć, co zrobi Wałęsa