Długopis mój - dociska książkę, żeby się okładka nie podnosiła.
***
Kiedy Duquesne i Cayrol namawiali Emmanuelle na wywiad, ta zapytała: - Aha! Czy wy też będziecie mi mówić o śmierci?
Duquesne i Cayrol odpowiedzieli: - Ależ nie.
Na co Emmanuelle: - Ależ tak. Dobrze, najpierw powiem, że to dość zabawne, a równocześnie jakoś mnie nie dziwi, że już od kilku lat, odkąd przeszłam na emeryturę, jestem bez przerwy wypytywana o śmierć. Mam tylko nadzieję, że nie wypytuje się o to każdego człowieka z mojego pokolenia lub nieco od nas młodszych, bo nie wszystkich musi to bawić.
Przedstawiając sylwetkę siostry Emmanuelle na początku książki, siostra Anne-Denise Rickwald, również ze zgromadzenia sióstr Matki Bożej Syjonu, pisze:
Posiadała ujmującą osobowość, żyjąc szaleńczo dla Boga oraz innych ludzi! Kiedy w grę wchodziła sprawiedliwość i miłość względem biednych, nic ani nikt nie mógł jej powstrzymać w pracy, nawet papież Jan Paweł II.
Jeszcze w kwestii tej miłości względem biednych (UWAGA!!! miłośnicy państwa opiekuńczego, czyli zabierania pieniędzy jednym po to, by dawać drugim – mózgi mogą się Wam przepalić jak to przeczytacie) - Duquesne i Cayrol mówią: - Dzielić się jest czymś dobrym, jakkolwiek należy to czynić ze sprawiedliwością, we właściwym czasie i miejscu.
Na co siostra Emmanuelle: - To prawda, to kwestia inteligencji.
No RE-WE-LA-CJA!!!
Ale co z tym systemem emerytalnym, który siostra wykiwała? Ano wykiwała, bo żyła sto lat, czyli pobierała emeryturę aż przez 35 lat. Oczywiście tę emeryturę fundowali pod przymusem pracujący młodzi ludzie. Jeżeli komuś podoba się ta ostatnia okoliczność, to niech spada. Jeżeli natomiast komuś ta okoliczność się nie podoba, niech idzie pogadać z Demokratycznym Państwem.
Siostra Emmanuelle wymiata. Oto co mówi: - To, czego chcę, zawsze chciałam, to pękać z radości.
Hough!