Makaron sobie zrobiłem i jak go jadłem, to luknąłem na ten program, co to w nim młodzież kontruje. Gościem był poseł PO, ten z komisji hazardowej - nie Sekuła, nie logik, tylko ten trzeci. No i młodzież zadaje pytania, zadaje i wreszcie mikrofon dostał taki chudy z młodzieżówki PO. I mówi, że pan premier przedstawił jakieś dane, z których wynika, że Polska gospodarka, jako jedyna w Europie rozwija się, że jesteśmy zieloną wyspą na czerwonym morzy kryzysu itd. Poważnie - tak mówił: że gospodarka jako jedyna rozwija się, że zielona wyspa, że morze kryzysu. Młody chłop to jest i już widać, że idzie na zmarnowanie. Może chociaż będzie biegły w wyciąganiu "funduszy unijnych"?
W audycji gadali też o emeryturach i poseł powiedział to, co "liberałowie" z PO powtarzają już od jakiegoś czasu, a mianowicie, że fajniej jest pracować dłużej, a nie szybko na emeryturę iść, bo jak się będzie dłużej pracować to będzie się mieć wyższą emeryturę. Boni chce coraz młodsze dzieciaki do szkół przymuszać, żeby więcej ludzi na emerytury pracowało, a rządząca nam partia (oczywiście nie tylko oni, tak kombinują wszystkie "rządy" w państwach "demokratycznych") każe później iść na emeryturę.
Kiedy byłem pastuszkiem, kiedy nauczyłem się czytać i zacząłem kumać cokolwiek, myślałem, że świat Zachodni idzie w tę stronę, że ludziom będzie coraz łatwiej, będą mogli pracować coraz mniej, bo przecież maszyny, bo przecież w coraz większej liczbie miejsc pojawiała się elektryczność, a Bismarck wprowadził przymus ubezpieczeń. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, co ten przymus oznacza i, powiadam, wydawało mi się, że na tym rzecz polega aby technika, organizacja pracy i inne takie w coraz większym stopniu niejako pracowały na człowieka. A tu dzisiaj władcy każą zapierdalać dłużej niż w komunie. Ciekawe jest to, że ci wszyscy admiratorzy "przedłużenia wieku emerytalnego" strasznie oburzają się na to, że w Chinach czy gdzie tam jeszcze, muszą pracować małe dzieci. No to pytam - w czym przymuszanie do roboty steranych życiem dziadków jest lepsze od przymuszania do pracy dzieci?
W audycji gadali też o emeryturach i poseł powiedział to, co "liberałowie" z PO powtarzają już od jakiegoś czasu, a mianowicie, że fajniej jest pracować dłużej, a nie szybko na emeryturę iść, bo jak się będzie dłużej pracować to będzie się mieć wyższą emeryturę. Boni chce coraz młodsze dzieciaki do szkół przymuszać, żeby więcej ludzi na emerytury pracowało, a rządząca nam partia (oczywiście nie tylko oni, tak kombinują wszystkie "rządy" w państwach "demokratycznych") każe później iść na emeryturę.
Kiedy byłem pastuszkiem, kiedy nauczyłem się czytać i zacząłem kumać cokolwiek, myślałem, że świat Zachodni idzie w tę stronę, że ludziom będzie coraz łatwiej, będą mogli pracować coraz mniej, bo przecież maszyny, bo przecież w coraz większej liczbie miejsc pojawiała się elektryczność, a Bismarck wprowadził przymus ubezpieczeń. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, co ten przymus oznacza i, powiadam, wydawało mi się, że na tym rzecz polega aby technika, organizacja pracy i inne takie w coraz większym stopniu niejako pracowały na człowieka. A tu dzisiaj władcy każą zapierdalać dłużej niż w komunie. Ciekawe jest to, że ci wszyscy admiratorzy "przedłużenia wieku emerytalnego" strasznie oburzają się na to, że w Chinach czy gdzie tam jeszcze, muszą pracować małe dzieci. No to pytam - w czym przymuszanie do roboty steranych życiem dziadków jest lepsze od przymuszania do pracy dzieci?