polski spirit pisze tak:
10 kwietnia 2011 roku powinien dać nowy historyczny wyraz tej dacie. Jak zawsze kolejnej bolesnej rocznicy zbrodni katyńskiej, a teraz także śmierci 96 Polaków w katastrofie samolotu spowodowanej przez polskiego prezydenta, co nie umiał spokojnie i bezpiecznie latać. Ale od 10 kwietnia 2011 roku przede wszystkim radosnego, trwałego pojednania polsko – rosyjskiego. Bo w tym jest nasza pomyślna przyszłość, tak jak niedawno w pojednaniu z Niemcami. Koniec ciągłego znaczenia polskich flag żałobnym kirem i obnoszenia zmarłych na narodowych sztandarach. Ja wolę co roku 10 kwietnia napić się z braćmi Rosjanami ich ''kriepkiej wodki'' i zakąsić symbolicznie dwoma polskimi kartoflami.
No i super. W książce Łukasza Warzechy Lech Kaczyński. Ostatni wywiad. ś.p. prezydent powiada, że są i tacy ludzie, którzy uważają, że dobrze im będzie w niemieckiej demokracji. I dodaje: - No cóż, co kto lubi.
Że polskiemu spirytowi podoba się pić wódkę z braćmi Rosjanami i zakąszać symbolicznie dwoma polskimi kartoflami, to o to mniejsza. Gorzej, że polski spiryt pisze coś takiego:
Zginął polski prezydent, najwyższy urzędnik w państwie, ale bezdyskusyjnie mniej niż średniego kalibru. Najmniej ze wszystkich dotychczasowych prezydentów lubiany i szanowany, zarówno przez polską jak i międzynarodową opinię publiczną. Tuż przed śmiercią krytycznie oceniony przez ponad 80% społeczeństwa. Poza Gruzją całkowicie izolowany w Europie i na świecie.
Zaiste, porażający argument: był izolowany. Jak wiadomo z historii, mnóstwo ludzi w rozmaitych dziedzinach było izolowanych. Galileusz był izolowany. Adam Michnik był izolowany. Poglądy Kopernika były izolowane. I co z tego ma niby wynikać?
Druga rzecz w związku z tym izolowaniem. W książce Warzechy znalazłem mnóstwo ciekawych informacji. Niektóre z tych informacji znałem, ale nie miałem właściwego kontekstu. Kaczyński parę razy wspomina np. o tym, że rozpisanie referendum w sprawie ratyfikowania traktatu lizbońskiego uważał za wielki błąd. Mówi o tym raz i drugi, ale nie wyjaśnia, dlaczego to miałby być błąd, a Warzecha o to nie pyta. Wściekałem się, ale w końcu doczekałem się wyjaśnienia. Otóż Kaczyński stwierdza, że gdyby rozpisać referendum, to, jego zdaniem, zwolennicy traktatu wygraliby w cuglach, co skutkowałoby tym, że w przyszłości nie można by w żaden sposób kwestionować niczego, co z traktatem związane, bo przecież naród w ogromnej większości opowiedział się... itd.
Powtarzam - w książce znalazłem mnóstwo ciekawych informacji, w tym wiele dotyczących, że tak powiem, robienia polityki od kuchni. Poczytajcie sami o rozmowach prowadzonych przez Kaczyńskiego z głowami różnych państw, poczytajcie o tym, jak Sarkozy dzwonił do Jarosława Kaczyńskiego (właśnie do Jarosława), ale się za pierwszym razem nie dodzwonił, bo mu nie bardzo szło z angielskim, poczytajcie o Wacławie Klausie, który jest świetny chłop, tylko ma coś takiego, że się fascynuje Rosją :-) Poczytajcie o wielu innych sprawach, o tym chociażby, że Tusk boi się Rosji. Poczytajcie, bo Wam tego w telewizji nie powiedzą, a i w gazetach nie napiszą. Poczytajcie, to przekonacie się, jak to Lech Kaczyński był izolowany, na czym to izolowanie polegało, przez kogo był izolowany i w jakim celu. Przeczytajcie tę książkę dla wielu powodów, a jednym z nich niech będzie to, żebyście nigdy, w żadnej rozmowie na temat Lecha Kaczyńskiego, przez brak wiedzy nie wyszli na durnia na podobieństwo polskiego spiryta.
10 kwietnia 2011 roku powinien dać nowy historyczny wyraz tej dacie. Jak zawsze kolejnej bolesnej rocznicy zbrodni katyńskiej, a teraz także śmierci 96 Polaków w katastrofie samolotu spowodowanej przez polskiego prezydenta, co nie umiał spokojnie i bezpiecznie latać. Ale od 10 kwietnia 2011 roku przede wszystkim radosnego, trwałego pojednania polsko – rosyjskiego. Bo w tym jest nasza pomyślna przyszłość, tak jak niedawno w pojednaniu z Niemcami. Koniec ciągłego znaczenia polskich flag żałobnym kirem i obnoszenia zmarłych na narodowych sztandarach. Ja wolę co roku 10 kwietnia napić się z braćmi Rosjanami ich ''kriepkiej wodki'' i zakąsić symbolicznie dwoma polskimi kartoflami.
No i super. W książce Łukasza Warzechy Lech Kaczyński. Ostatni wywiad. ś.p. prezydent powiada, że są i tacy ludzie, którzy uważają, że dobrze im będzie w niemieckiej demokracji. I dodaje: - No cóż, co kto lubi.
Że polskiemu spirytowi podoba się pić wódkę z braćmi Rosjanami i zakąszać symbolicznie dwoma polskimi kartoflami, to o to mniejsza. Gorzej, że polski spiryt pisze coś takiego:
Zginął polski prezydent, najwyższy urzędnik w państwie, ale bezdyskusyjnie mniej niż średniego kalibru. Najmniej ze wszystkich dotychczasowych prezydentów lubiany i szanowany, zarówno przez polską jak i międzynarodową opinię publiczną. Tuż przed śmiercią krytycznie oceniony przez ponad 80% społeczeństwa. Poza Gruzją całkowicie izolowany w Europie i na świecie.
Zaiste, porażający argument: był izolowany. Jak wiadomo z historii, mnóstwo ludzi w rozmaitych dziedzinach było izolowanych. Galileusz był izolowany. Adam Michnik był izolowany. Poglądy Kopernika były izolowane. I co z tego ma niby wynikać?
Druga rzecz w związku z tym izolowaniem. W książce Warzechy znalazłem mnóstwo ciekawych informacji. Niektóre z tych informacji znałem, ale nie miałem właściwego kontekstu. Kaczyński parę razy wspomina np. o tym, że rozpisanie referendum w sprawie ratyfikowania traktatu lizbońskiego uważał za wielki błąd. Mówi o tym raz i drugi, ale nie wyjaśnia, dlaczego to miałby być błąd, a Warzecha o to nie pyta. Wściekałem się, ale w końcu doczekałem się wyjaśnienia. Otóż Kaczyński stwierdza, że gdyby rozpisać referendum, to, jego zdaniem, zwolennicy traktatu wygraliby w cuglach, co skutkowałoby tym, że w przyszłości nie można by w żaden sposób kwestionować niczego, co z traktatem związane, bo przecież naród w ogromnej większości opowiedział się... itd.
Powtarzam - w książce znalazłem mnóstwo ciekawych informacji, w tym wiele dotyczących, że tak powiem, robienia polityki od kuchni. Poczytajcie sami o rozmowach prowadzonych przez Kaczyńskiego z głowami różnych państw, poczytajcie o tym, jak Sarkozy dzwonił do Jarosława Kaczyńskiego (właśnie do Jarosława), ale się za pierwszym razem nie dodzwonił, bo mu nie bardzo szło z angielskim, poczytajcie o Wacławie Klausie, który jest świetny chłop, tylko ma coś takiego, że się fascynuje Rosją :-) Poczytajcie o wielu innych sprawach, o tym chociażby, że Tusk boi się Rosji. Poczytajcie, bo Wam tego w telewizji nie powiedzą, a i w gazetach nie napiszą. Poczytajcie, to przekonacie się, jak to Lech Kaczyński był izolowany, na czym to izolowanie polegało, przez kogo był izolowany i w jakim celu. Przeczytajcie tę książkę dla wielu powodów, a jednym z nich niech będzie to, żebyście nigdy, w żadnej rozmowie na temat Lecha Kaczyńskiego, przez brak wiedzy nie wyszli na durnia na podobieństwo polskiego spiryta.
6 komentarzy:
napisałem komenta, ale chyba za długiego, bo go zjadło a twój blog powiedział, że nie może cośtam cośtam.
Ech!
Polski spirit to jest człowiek piszący za pieniądze- do takiego wniosku się dochodzi po pobieżnej lekturze kilku z brzegu jego tekstów.
Z nim nie ma co polemizować, bo on szukaniem prawdy nie jest zainteresowany.
Nie robi też z siebie durnie, durnia robią z siebie ci, którzy wierzą w wartości odżywcze zupy z gwoździa, którą im gotuje.
>Nicek
Moim zdaniem za pieniądze też można robić z siebie durnia :-)))
Natomiast zgadzam się z tym:
"durnia robią z siebie ci, którzy wierzą w wartości odżywcze zupy z gwoździa, którą im gotuje."
tak jeszcze o tej zupie z gwoździa.
Ty tę bajkę pewnie znasz, bo ty jesteś z tych czasów, kiedy się dzieciom bajki opowiadało nie tylko po to, by było ciekawie, jak jakieś harrypottery, ale żeby z tego wynieść jakieś korzyści dodatkowe. No i zobacz, takie nasze babcie, które tę bajkę o cyganie, który zupę na gwiździu gotuje znają doskonale i one się zrobić w jajo żadnym zgrywusom nie dadzą. Całkiem odwrotnie, jak ci młodzi zadłużeni z wielkich miast. Ci mądrych bajek nie doświadczyli i teraz wierzą w byle gówno, czy inne bajki Tuska o miłości.
Wygląda na to, że durniejemy jako gatunek.
przyszła ta książka właśńie. Wieczorem sobie poczytam.
Wyrusie,
Ten polski spirit , po tym co wypisuje powinien nazywać się ruski bimber.
Jutro będę blisko Empiku to kupię
książkę Warzechy.
Pozdr:)
Wyrusie,
Tak łażę i czytam.
Na Salonie niejaki Zygmunt Białas.
Porządny człowiek i "patryjota", ale ciężki ... "jak worek cementu Portland" ( to z Marlowe'a) :)
Ech...
Prześlij komentarz