Napisałem kiedyś, że Halicki, ten z PO, to jest PO w pigułce. No bo jest. W ostatnich tygodniach w telewizjach wymiata klon Halickiego, też z PO - senator Witczak.
Tutaj jest zapis wczorajszej gaduły u Rymanowskiego - posłuchajcie sobie Halickiego. A dzisiaj w TVP INFO zadał szyku Witczak - posłuchajcie go.
W komunie partyjniacy opowiadali o przyjaźni między Polską i Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich, o wspaniałych osiągnięciach naszej gospodarki (dziesiątej na świecie) i o wielu innych idiotyzmach. Dzisiaj ekipa Tuska też opowiada o przyjaźni Polski z Rosją, o sukcesach polskiej gospodarki (zielona wyspa). A dzisiaj w audycji Minęła dwudziesta Witczak powiedział, że nie ma się co martwić tym, w jaki sposób prowadzone jest śledztwo smoleńskie, bo przecież dochodzenie prowadzą prokuratura rosyjska, międzynarodowy komitet lotniczy, prokuratura polska oraz polska komisja.
Nie jest problemem to, że istnieje Halicki i że istnieje Witczak i nie jest problemem to, że łażą po telewizjach. Tacy jak Halicki i Witczak zawsze byli, są i będą; łazili po telewizjach, łażą i będę łazić. Problem polega na czym innym, mianowicie na tym, że o ile kiedyś, za komuny, Gierek et consortes mogli sobie gadać cokolwiek, to przecież nikt nie wierzył w te gadki. Patrzcie, nie było telefonów komórkowych, nie było Netu, nie można było zaćwierkać na Twitterze, a przecież nie było w Polsce idioty, który wierzył w to, że jesteśmy dziesiątą gospodarką na świecie; jak można było w to wierzyć, kiedy wypłata ciężko pracującego człowieka starczała na zakup paru dolców u koni? W przyjaźń polsko-radziecką również nie dało się wierzyć, jeśli człowiek cokolwiek w życiu przeczytał poza podręcznikami szkolnymi i Trybuną Ludu, a jak nie przeczytał, to miał okazję oglądać ruskich sołdatów stacjonujących w naszych miastach.
Dzisiaj jest Net, są powszechnie dostępne telefony, jest parę innych gazet niż Trybuna Ludu, parę innych tygodników niż Polityka, a mimo to parę milionów ludzi w naszym pięknym kraju albo:
a) wierzy Halickim i Witczakom
b) nie wierzy Halickim i Witczakom, ale z powodów sobie znanych (albo i nieznanych, kto to wie) na Halickich i Witczaków głosuje.
Punkt a) wymaga dopełnienia - posłuchajcie jeszcze raz Halickiego i Witczaka w tych podlinkowanych zapisach rozmów i spróbujcie odpowiedzieć na pytanie: ci, którzy wierzą Halickim i Witczakom, wierzą w co?
Tutaj jest zapis wczorajszej gaduły u Rymanowskiego - posłuchajcie sobie Halickiego. A dzisiaj w TVP INFO zadał szyku Witczak - posłuchajcie go.
W komunie partyjniacy opowiadali o przyjaźni między Polską i Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich, o wspaniałych osiągnięciach naszej gospodarki (dziesiątej na świecie) i o wielu innych idiotyzmach. Dzisiaj ekipa Tuska też opowiada o przyjaźni Polski z Rosją, o sukcesach polskiej gospodarki (zielona wyspa). A dzisiaj w audycji Minęła dwudziesta Witczak powiedział, że nie ma się co martwić tym, w jaki sposób prowadzone jest śledztwo smoleńskie, bo przecież dochodzenie prowadzą prokuratura rosyjska, międzynarodowy komitet lotniczy, prokuratura polska oraz polska komisja.
Nie jest problemem to, że istnieje Halicki i że istnieje Witczak i nie jest problemem to, że łażą po telewizjach. Tacy jak Halicki i Witczak zawsze byli, są i będą; łazili po telewizjach, łażą i będę łazić. Problem polega na czym innym, mianowicie na tym, że o ile kiedyś, za komuny, Gierek et consortes mogli sobie gadać cokolwiek, to przecież nikt nie wierzył w te gadki. Patrzcie, nie było telefonów komórkowych, nie było Netu, nie można było zaćwierkać na Twitterze, a przecież nie było w Polsce idioty, który wierzył w to, że jesteśmy dziesiątą gospodarką na świecie; jak można było w to wierzyć, kiedy wypłata ciężko pracującego człowieka starczała na zakup paru dolców u koni? W przyjaźń polsko-radziecką również nie dało się wierzyć, jeśli człowiek cokolwiek w życiu przeczytał poza podręcznikami szkolnymi i Trybuną Ludu, a jak nie przeczytał, to miał okazję oglądać ruskich sołdatów stacjonujących w naszych miastach.
Dzisiaj jest Net, są powszechnie dostępne telefony, jest parę innych gazet niż Trybuna Ludu, parę innych tygodników niż Polityka, a mimo to parę milionów ludzi w naszym pięknym kraju albo:
a) wierzy Halickim i Witczakom
b) nie wierzy Halickim i Witczakom, ale z powodów sobie znanych (albo i nieznanych, kto to wie) na Halickich i Witczaków głosuje.
Punkt a) wymaga dopełnienia - posłuchajcie jeszcze raz Halickiego i Witczaka w tych podlinkowanych zapisach rozmów i spróbujcie odpowiedzieć na pytanie: ci, którzy wierzą Halickim i Witczakom, wierzą w co?
7 komentarzy:
szczery bolszewik z tego Halickiego.
Ja się tylko zawsze dziwię takim Ziobrom, że jak im się taki Halicki wcina, to ich nie uciszą jednym, krótki, zdecydowanym tekstem.
A przecież można, łatwo.
>Nicek
No pewnie, że można łatwo, ale nikt tak nie robi. Albo weź taka Olejnik - załatwić kę babę w gadule w telewizji za to jej ciągłe wcinanie się, to najłatwiejsza rzecz na świecie. I też tego nikt nie robi.
Ja myślę, że tu idzie o to, że ci, którzy byliby w stanie wysłać w kosmos Halickiego czy Olejnik po prostu nie robią tego, bo chcą do telewizji znowu być zapraszani. Jakie inne może być tłumaczenie?
jest jeszcze takie wytłumaczenie, że oni są po prostu ciency w te klocki.
I to jest prawdziwie smutna okoliczność, jeśli to własnie tak idzie.
>>Nicek
No wielu jest cienkich, ale napisałem o tych, którzy byliby w stanie , a nie robią, co by mogli :-)
no i właśnie pytanie brzmi, czy my ich nie przeceniamy?
Witczak cienki, przy tym z SLD, Kopycińskim. Ten dopiero jest dobry.
Z PiSu koleś mówi, że rok temu wrak niszczyli, cięli i czemu płemieł nie interweniował, na co gośc z SLD mówi, po 14 miesiącach, że pośpiech jest przeciwnikiem dokładności.
No nie jajcarz?
Wyrusie,
Ten Halicki i reszta to tak naprawdę są beznadziejni.
Nikt im już nie wierzy , oni sami sobie już nie wierzą.
Tak rytualnie przynudzają.
Widziałam dzisiaj w TVPInfo u Jeneralskiego panią Kidawę - Błońską, pannę (nadal) Wielowiejską i Sawickiego z PSL - kontra Ziemkiewicz , Cymański i Kowal.
Jeneralski cierpiał wyraźnie.
Kto mu kazał takich gości zaprosić?
Jak myślisz? Kto miał argumenty?
Obama ogłosił ,że Izrael powinien z Palestyną wrócić do granic z 1967 roku.
I cisza.
Obama chyba zauważył ,że ma talię w ręku. Grasz - to wiesz:)
Znikam
Prześlij komentarz