Ludzi można podzielić na rozmaite klasy, a tych podziałów można sobie natworzyć ile kto chce. Można stworzyć klasę tych, co to wierzą w Pana Boga i klasę tych, co w Pana Boga nie wierzą. Ojciec Bocheński mówi na przykład, że Leśniewski to był geniusz, no i palił ogromną fajkę, popijał kawę i wygadywał na dwa rodzaje ludzi: tych, co to wierzą w Pana Boga i tych, co wierzą w klasy. Można ludzi podzielić na tych, co wierzą w demokrację i tych, którzy mają trochę oleju w głowie; na kibiców Poolu i kibiców innych drużyn itd. W tym tekściku chodzi mi o to, że są tacy ludzie, którzy wierzą w to, że jak jest jakieś prawo, to nie ma chuja na Mariolkę we wsi - to prawo musi być przestrzegane i jest przestrzegane, choćby nie wiem co, i są też tacy ludzie, którzy kumają, że nie ma czegoś takiego jak prawo rozumiane jako jakiś osobny od wszystkiego innego, realnie istniejący byt; ci ludzie wiedzą, że prawo to po prostu to, co powie ktoś, kto dysponuje policją, w związku z czym może napierdalać tych, którym nie podoba się to, że ten, kto dysponuje policją powiada, że prawem jest to i to (analogia jest taka, że Kuhn mówił, iż nauka to jest to, co robią naukowcy).
Parę dni temu Tusk kazał zamknąć stadiony. Pomijam wszystkie inne konteksty tego zagrania i zatrzymam się na jednym. Idzie o to, że są przygłupy, które cieszą się z powodu decyzji Tuska i utrzymują, że bardzo dobrze Tusk zrobił, bo trzeba walczyć z kibolami, i są ci, którzy powiadają, że Tusk stosuje odpowiedzialność zbiorową, a to jest barbarzyństwo, coś, co jest sprzeczne z regułami demokracji, z dobrze rozumianym prawem itd. Którzy mają rację? Otóż to jest trudna kwestia. Z pewnością nie mają racji przygłupy cieszące się z decyzji Tuska ( te przygłupy, jak zawsze, nic nie rozumieją, w związku z czym pozostają poza nawiasem prawdziwego życia), ale też trudno mi bronić tych, którzy Tuska krytykują wypowiadając mądrości o tym, że Tusk prawo psuje i takie tam.
Sprawa polega na tym, że aby zasadnie twierdzić, że ktoś prawo psuje albo łamie, czy też ustanawia złe prawo, trzeba by powiedzieć, że prawo powinno być takie i takie. Do tego trzeba by wykazać, dlaczego prawo takie i takie powinno być. A to nie jest łatwa sprawa. Generalnie jest tak, że jedni utrzymują, iż prawo stanowione powinno rymować się z prawem naturalnym, a drudzy twierdzą, że nie ma czegoś takiego, jak prawo naturalne, więc prawo stanowione to po prostu to, co ludzie sobie ustanowią.
Teraz będzie trochę historii. Był sobie taki gościu, Hans Kelsen (1881-1973), Austriak, który stworzył czystą teorię prawa. Kelsenowi szło o to, żeby zbudować taką naukę prawa (filozofię prawa, teorię prawa, jurysprudencję - do wyboru, do koloru, każdy może sobie wybrać terminologię, która mu pasuje), która jest niezależna od wszelkich metafizyk, etyk, teologii, polityki itd. Kelsen był zdania, że pojęcie Rechtsstaat (państwo prawa) to pojęcie do imentu formalne (czyli idzie o to, że jak ktoś wierzy w Rechtsstaat, to jest po prostu idiotą). No i ten Kelsen w pracy Allgemeine Staatslehre (wydanej w roku 1925) napisał takie coś:
Całkowicie pozbawione sensu jest twierdzenie, że w despotyzmie nie istnieje porządek prawny, że tam rządzi arbitralna wola despoty. Państwo rządzone despotycznie również reprezentuje pewien porządek ludzkiego zachowania. Ten porządek jest porządkiem prawnym. Odmawianie mu miana porządku prawnego jest tylko naiwnością i przekonaniem wywodzącym się z myślenia w kategoriach prawa naturalnego. To, co przedstawia się jako arbitralną wolę, jest jedynie prawną możliwością podejmowania przez autokratę każdej decyzji, bezwarunkowego decydowania o działalności podległych organów oraz uchylania czy zmieniania w dowolnej chwili norm już ogłoszonych, bądź w ogóle, bądź w konkretnym przypadku. Taka sytuacja spełnia warunki prawa, nawet jeśli uważa się ją za niekorzystną. Ma ona także dobre strony. Dowodzi tego bardzo jasno domaganie się dyktatury wcale nierzadkie we współczesnym Rechtsstaat.
Dlaczego napisałem, że trudno mi bronić tych, którzy Tuska za pozamykanie stadionów krytykują? Ano dlatego, że krytycy Tuska zachowują się tak, jakby urodzili się wczoraj i nie widzą, że Tusk idzie w stronę totalitaryzmu w najbardziej klarownej postaci (kiedy piszę Tusk, to mam na myśli wszystkie elementy, które na to pojęcie się składają, a jeżeli ktoś jest zdania, że Tusk to taki gościu, który dzięki swoim talentom i pracy został premierem i prowadzi samodzielną politykę, to temu komuś nie pomogę - jak zechce, to niech sobie do psychoterapeuty chodzi za 150 dolców za godzinę), a kiedy Tusk w stronę totalitaryzmu idzie, to nie przejmuje się takimi pierdołami, jak prawo czy demokracja i nie musi się przejmować. No bo pomyślcie - jakie znaczenie ma to, czy Tusk przejmuje się prawem, demokracją, jakimikolwiek standardami, kiedy on ma policję i rozgrzane sądy? No jakie to ma znaczenie?
***
Po meczu Legii, która z Koroną grała na pustym stadionie, ochroniarze nie pozwalali graczom Legii na spotkanie z kibicami. Popatrzcie, jakie rzeczy dzieją się w Polsce w XXI wieku (dla jasności - nie jestem admiratorem XXI wieku i nie uważam, żeby to był jakiś cudowny wiek; uważam, że wiek XXI cudowny nie jest, jeszcze nie):
Parę dni temu Tusk kazał zamknąć stadiony. Pomijam wszystkie inne konteksty tego zagrania i zatrzymam się na jednym. Idzie o to, że są przygłupy, które cieszą się z powodu decyzji Tuska i utrzymują, że bardzo dobrze Tusk zrobił, bo trzeba walczyć z kibolami, i są ci, którzy powiadają, że Tusk stosuje odpowiedzialność zbiorową, a to jest barbarzyństwo, coś, co jest sprzeczne z regułami demokracji, z dobrze rozumianym prawem itd. Którzy mają rację? Otóż to jest trudna kwestia. Z pewnością nie mają racji przygłupy cieszące się z decyzji Tuska ( te przygłupy, jak zawsze, nic nie rozumieją, w związku z czym pozostają poza nawiasem prawdziwego życia), ale też trudno mi bronić tych, którzy Tuska krytykują wypowiadając mądrości o tym, że Tusk prawo psuje i takie tam.
Sprawa polega na tym, że aby zasadnie twierdzić, że ktoś prawo psuje albo łamie, czy też ustanawia złe prawo, trzeba by powiedzieć, że prawo powinno być takie i takie. Do tego trzeba by wykazać, dlaczego prawo takie i takie powinno być. A to nie jest łatwa sprawa. Generalnie jest tak, że jedni utrzymują, iż prawo stanowione powinno rymować się z prawem naturalnym, a drudzy twierdzą, że nie ma czegoś takiego, jak prawo naturalne, więc prawo stanowione to po prostu to, co ludzie sobie ustanowią.
Teraz będzie trochę historii. Był sobie taki gościu, Hans Kelsen (1881-1973), Austriak, który stworzył czystą teorię prawa. Kelsenowi szło o to, żeby zbudować taką naukę prawa (filozofię prawa, teorię prawa, jurysprudencję - do wyboru, do koloru, każdy może sobie wybrać terminologię, która mu pasuje), która jest niezależna od wszelkich metafizyk, etyk, teologii, polityki itd. Kelsen był zdania, że pojęcie Rechtsstaat (państwo prawa) to pojęcie do imentu formalne (czyli idzie o to, że jak ktoś wierzy w Rechtsstaat, to jest po prostu idiotą). No i ten Kelsen w pracy Allgemeine Staatslehre (wydanej w roku 1925) napisał takie coś:
Całkowicie pozbawione sensu jest twierdzenie, że w despotyzmie nie istnieje porządek prawny, że tam rządzi arbitralna wola despoty. Państwo rządzone despotycznie również reprezentuje pewien porządek ludzkiego zachowania. Ten porządek jest porządkiem prawnym. Odmawianie mu miana porządku prawnego jest tylko naiwnością i przekonaniem wywodzącym się z myślenia w kategoriach prawa naturalnego. To, co przedstawia się jako arbitralną wolę, jest jedynie prawną możliwością podejmowania przez autokratę każdej decyzji, bezwarunkowego decydowania o działalności podległych organów oraz uchylania czy zmieniania w dowolnej chwili norm już ogłoszonych, bądź w ogóle, bądź w konkretnym przypadku. Taka sytuacja spełnia warunki prawa, nawet jeśli uważa się ją za niekorzystną. Ma ona także dobre strony. Dowodzi tego bardzo jasno domaganie się dyktatury wcale nierzadkie we współczesnym Rechtsstaat.
Dlaczego napisałem, że trudno mi bronić tych, którzy Tuska za pozamykanie stadionów krytykują? Ano dlatego, że krytycy Tuska zachowują się tak, jakby urodzili się wczoraj i nie widzą, że Tusk idzie w stronę totalitaryzmu w najbardziej klarownej postaci (kiedy piszę Tusk, to mam na myśli wszystkie elementy, które na to pojęcie się składają, a jeżeli ktoś jest zdania, że Tusk to taki gościu, który dzięki swoim talentom i pracy został premierem i prowadzi samodzielną politykę, to temu komuś nie pomogę - jak zechce, to niech sobie do psychoterapeuty chodzi za 150 dolców za godzinę), a kiedy Tusk w stronę totalitaryzmu idzie, to nie przejmuje się takimi pierdołami, jak prawo czy demokracja i nie musi się przejmować. No bo pomyślcie - jakie znaczenie ma to, czy Tusk przejmuje się prawem, demokracją, jakimikolwiek standardami, kiedy on ma policję i rozgrzane sądy? No jakie to ma znaczenie?
***
Po meczu Legii, która z Koroną grała na pustym stadionie, ochroniarze nie pozwalali graczom Legii na spotkanie z kibicami. Popatrzcie, jakie rzeczy dzieją się w Polsce w XXI wieku (dla jasności - nie jestem admiratorem XXI wieku i nie uważam, żeby to był jakiś cudowny wiek; uważam, że wiek XXI cudowny nie jest, jeszcze nie):
3 komentarze:
Wiesz, co mnie się podoba, w drodze (ogólnie pojętego) Tuska do totalitaryzmu?
Że on to wszystko robi po to, by ocalić na przed totalitaryzmem potencjalnym.
Kaczystowskim.
Można więc powiedzieć, że Tusk (ogólnie pojęty), to jest czysty Sowiet, bowiem sowiecka doktryna wojenna brzmi:
"Prowadzenie wojny obronnej na terytorium przeciwnika".
Szkoda, że lemingi takich rzeczy nie kumają. A może i dobrze- przez Polskę przeszłoby tsunami zawałów i wylewów, jakby tak na nich nagle spłynęło zrozumienie.
Wyrusie,
Są ludzie, wielu ich jest, którzy
ufają rządowi - temu rządowi.
Po prostu wierzą ,że wszystko co ten rząd robi , robi dla ich dobra.
Czytałam kiedyś ,że w XIX wieku np. dzieci dostawały pod choinkę prezenty a jak już się nacieszyły , to rodzice zabierali zabawki i chowali na strych, i to było dla ich dobra.
( Tu zahaczę o niedawną dyskusję , w której brałam udział , że pewnie dotyczy to surowego , protestanckiego wychowania:))
Co wygugluję "ufność " to mi wychodzi Matka Boża!
Skąd ludziom wziął się rząd?:))
Pozdr
>marta.luter
"Skąd ludziom wziął się rząd?:))"
No jak skąd? Z telewizji.
:-)))
Prześlij komentarz