Stefan Hambura stawiając pytanie: Czy Premier Tusk przeczyta Raport Ministra Millera (Smoleńsk)? stwierdził, że w Polsce istnieją nowatorskie rozwiązania dotyczące „czytania” dłuższych tekstów. I przywołał sprawozdanie z 4. posiedzenia polskiego sejmu z 18 grudnia 2007 roku. Podczas tych obrad Macierewicz uparł się i koniecznie chciał się dowiedzieć, czy Tusk traktat lizboński czytał, na co Macierewiczowi Jan Borkowski, sekretarz stanu w MZS odpowiedział tak:
- W związku z uwagą pana posła Macierewicza, pytaniem, czy premier czytał traktat, skoro jeszcze nie ma wersji scalonej, pragnę poinformować, że Rada Ministrów, podejmując decyzję upoważniającą premiera i ministra spraw zagranicznych do podpisania traktatu z Lizbony, opierała się na obszernym uzasadnieniu, które jest…
Na co Macierewicz: - Ale czy czytał?
I dalej Borkowski: - ...na obszernym uzasadnieniu, które jest…
Macierewicz: - Znaczy, nie czytał.
Borkowski: - Przepraszam, odpowiem i na to....Rada Ministrów oparła się na obszernym uzasadnieniu, które jest efektem ekspertyz prawnych przygotowanych dla rządu. I myślę, że to jest podstawowa forma pracy rządu. Dlatego nie jest istotne, w jakim stopniu kto jest oczytany w poszczególnych dokumentach. Istotna jest znajomość całości, którą rząd posiadał, podejmując taką decyzję.
Macierewicz: - Ale to dziękuję za informację.
Borkowski: - Przepraszam, to nie jest...
Szmajdziński, który wtedy obradom marszałkował: - Proszę państwa o zachowanie spokoju. Proszę bardzo, panie ministrze.
Borkowski: - To nie jest streszczenie traktatu. To jest uzasadnienie z wykazaniem wszystkich argumentów, które stają się podstawą do podpisania traktatu.
Macierewicz: - Nawet streszczenia nie czytał, tak?
Szmajdziński: - Panie pośle, bardzo bym prosił... Pewnie w takim samym zakresie czytał premier jak prezydent. Proszę bardzo, panie ministrze.
Cała ta gadka jest na stronach 108-109.
Najprawdopodobniej Szmajdziński mylił się przypuszczając, że Tusk w takim samym zakresie traktat czytał, w jakim czytał traktat Lech Kaczyński. Co by nie mówić o ś.p. L. Kaczyńskim, to on ważne dokumenty czytał i rozumiał. W książce Łukasza Warzechy Lech Kaczyński. Ostatni wywiad [Prószyński i S-ka. Warszawa 2010. s. 263.] panowie rozmawiają na temat traktatu lizbońskiego i Warzecha pyta:
- Jak Pan ocenia na podstawie swoich rozmów z szefami innych państw Unii ich znajomość dokumentu, który mieli zatwierdzić?
L. K. - Bywało, że rozmawiałem z nimi o sprawach, które były dla nich kompletnym zaskoczeniem - na przykład kwestia dzielonych kompetencji. Powszechnie znane było właściwie tylko zagadnienie systemu głosowania.
Ł. W. - Nie czytali traktatu?
L. K. - Oczywiście, że nie. Zaskoczyło mnie, że dyskutowano na tak wysokim poziomie ogólności.
To, co mówił Borkowski i to, co powiedział L. Kaczyński doskonale charakteryzuje Tuska, gościa, który jest w stanie funkcjonować jedynie na wysokim poziomie ogólności. Wyobraźcie sobie, że jakiś marny szachista, który wie tylko tyle, że w debiucie trzeba opanować centrum, a zatem szachista grający jedynie na wysokim poziomie ogólności, próbuje swoich sił z mocnymi graczami, którzy nie lenią się, tylko rzetelnie teorię studiują i którzy mają dar od Boga polegający na tym, że są w stanie tę teorię zrozumieć i przyswoić. Jaki wynik w konfrontacji z tymi szachistami osiągnie gracz wymiatający tylko na wysokim poziomie ogólności?
I jeszcze jedna scenka. Ojciec Bocheński chyba 19 razy latał za ocean żeby w USA wykłady prowadzić. Podczas jednego z tych pobytów w Stanach z jednym profesorem od Arystotelesa poszedł Bocheński na herbatę i mówi temu profesorowi, że ten profesor źle Arystotelesa wykłada, bo Arystoteles nie napisał tych rzeczy, o których profesor opowiada studentom, że napisał. Profesor z Bocheńskim się nie zgadza, na co Bocheński profesorowi pod nos tekst Arystotelesa podsuwa i mówi:
- W związku z uwagą pana posła Macierewicza, pytaniem, czy premier czytał traktat, skoro jeszcze nie ma wersji scalonej, pragnę poinformować, że Rada Ministrów, podejmując decyzję upoważniającą premiera i ministra spraw zagranicznych do podpisania traktatu z Lizbony, opierała się na obszernym uzasadnieniu, które jest…
Na co Macierewicz: - Ale czy czytał?
I dalej Borkowski: - ...na obszernym uzasadnieniu, które jest…
Macierewicz: - Znaczy, nie czytał.
Borkowski: - Przepraszam, odpowiem i na to....Rada Ministrów oparła się na obszernym uzasadnieniu, które jest efektem ekspertyz prawnych przygotowanych dla rządu. I myślę, że to jest podstawowa forma pracy rządu. Dlatego nie jest istotne, w jakim stopniu kto jest oczytany w poszczególnych dokumentach. Istotna jest znajomość całości, którą rząd posiadał, podejmując taką decyzję.
Macierewicz: - Ale to dziękuję za informację.
Borkowski: - Przepraszam, to nie jest...
Szmajdziński, który wtedy obradom marszałkował: - Proszę państwa o zachowanie spokoju. Proszę bardzo, panie ministrze.
Borkowski: - To nie jest streszczenie traktatu. To jest uzasadnienie z wykazaniem wszystkich argumentów, które stają się podstawą do podpisania traktatu.
Macierewicz: - Nawet streszczenia nie czytał, tak?
Szmajdziński: - Panie pośle, bardzo bym prosił... Pewnie w takim samym zakresie czytał premier jak prezydent. Proszę bardzo, panie ministrze.
Cała ta gadka jest na stronach 108-109.
Najprawdopodobniej Szmajdziński mylił się przypuszczając, że Tusk w takim samym zakresie traktat czytał, w jakim czytał traktat Lech Kaczyński. Co by nie mówić o ś.p. L. Kaczyńskim, to on ważne dokumenty czytał i rozumiał. W książce Łukasza Warzechy Lech Kaczyński. Ostatni wywiad [Prószyński i S-ka. Warszawa 2010. s. 263.] panowie rozmawiają na temat traktatu lizbońskiego i Warzecha pyta:
- Jak Pan ocenia na podstawie swoich rozmów z szefami innych państw Unii ich znajomość dokumentu, który mieli zatwierdzić?
L. K. - Bywało, że rozmawiałem z nimi o sprawach, które były dla nich kompletnym zaskoczeniem - na przykład kwestia dzielonych kompetencji. Powszechnie znane było właściwie tylko zagadnienie systemu głosowania.
Ł. W. - Nie czytali traktatu?
L. K. - Oczywiście, że nie. Zaskoczyło mnie, że dyskutowano na tak wysokim poziomie ogólności.
To, co mówił Borkowski i to, co powiedział L. Kaczyński doskonale charakteryzuje Tuska, gościa, który jest w stanie funkcjonować jedynie na wysokim poziomie ogólności. Wyobraźcie sobie, że jakiś marny szachista, który wie tylko tyle, że w debiucie trzeba opanować centrum, a zatem szachista grający jedynie na wysokim poziomie ogólności, próbuje swoich sił z mocnymi graczami, którzy nie lenią się, tylko rzetelnie teorię studiują i którzy mają dar od Boga polegający na tym, że są w stanie tę teorię zrozumieć i przyswoić. Jaki wynik w konfrontacji z tymi szachistami osiągnie gracz wymiatający tylko na wysokim poziomie ogólności?
I jeszcze jedna scenka. Ojciec Bocheński chyba 19 razy latał za ocean żeby w USA wykłady prowadzić. Podczas jednego z tych pobytów w Stanach z jednym profesorem od Arystotelesa poszedł Bocheński na herbatę i mówi temu profesorowi, że ten profesor źle Arystotelesa wykłada, bo Arystoteles nie napisał tych rzeczy, o których profesor opowiada studentom, że napisał. Profesor z Bocheńskim się nie zgadza, na co Bocheński profesorowi pod nos tekst Arystotelesa podsuwa i mówi:
- Niech pan czyta.
A wtedy ten profesor: - Ja po grecku nie umiem.
Bocheński: - Jak to - nie umie pan po grecku?
Profesor: - Nie umiem i uważam, że Arystotelesa nie należy czytać w oryginale, bo można zbłądzić; trzeba czytać komentatorów.
Z Tuskiem jest wiele problemów ale być może problem podstawowy polega na tym, że Tusk najzwyczajniej w świecie po grecku nie umie.
Z Tuskiem jest wiele problemów ale być może problem podstawowy polega na tym, że Tusk najzwyczajniej w świecie po grecku nie umie.
17 komentarzy:
Co to za czlowiek byl, ten Bochenski? Przytaczasz anegdoty o nim, Wyrusie, z ktorych wynika, ze nad-czlowiek.
Co mozna Bochenskiego poczytac z pozytkiem dla siebie, zalozywszy ze czytac nie bedzie czlowiek otrzaskany w filozofii lecz czlowiek w filozofii nieotrzaskany.
> wyrusie,
może Tusk czytuje Arystotelesa po kaszubsku?
7aco
:))) Dobry żart, wart jest co najmniej tynfa. Brawo!
Wyrusie(poza tematem),
czy Jacek Jarecki oraz Jacek Paweł Jarecki to różne osoby?
Jeśli różne ,to czy Jacek Jarecki pisze na salonie24?
Czasami pojawia się tam Jacek Maciej Jarecki.
Kto mnie z Jareckich wyprowadzi i zaprowadzi do właściwego Jareckiego,no kto?Jak nie TY.Próbował nicek ,ale nie wyszło.
Za 7aco
Powinny być o Arystotelesie jakieś komiksy.
pozdr.
jerzyki (poza tematem)
Dlaczego nie zapytasz Jareckiego?
>Jerzyki
To ten sam Jarecki, tylko mi się zdaje, że w salonie24 On jest Jacek Paweł. Ale najlepiej zapytaj Jareckiego :-))
Pozdro.
>7aco
Czytaj wszystko poza pracami z logiki, jeśli Ci się nie chce w filozofii otrzaskiwać. Weź "Sto zabobonów" na początek, to się zjada lekutko jak ptysie albo bezy :-) A później po kolei wszystko.
Pozdro.
Jerzyki
Przecież to ja!
Wyrusie,
Niedawno zajrzałam do internetu , przejrzałam parę miejsc, szukając jakiegoś wyrafinowanego tekstu .
I jest!:)
Miałam parę rzeczy Bocheńskiego na półkach ale mi dziecko wywiozło.
Udało mi się schować "Podręcznik mądrości" i mam:)
Pozdr
Jarecki,
konkretnie:to pana jest tekst aktualnie wiszący na salonie 24 o Rymkiewiczu?
To pan sie podpisuje
albo
Jacek Jarecki
albo
Jacek Paweł Jarecki?
A poco mi ta wiedza?
Wiedza zawsze jest potrzebna by komuś dotkliwie przyłożyć ,gdy chlapnie niepotrzebnie.A mozliwe ,że pan chlapnął.
Dziekuje i dziekuje :)
Jerzyki - mam taki osobliwy zwyczaj, ze od czasu do czasu kasuję w S24 blogaska. Na chwilę jakiś dobrodziej zajął "Jacek Jarecki" to zapisałem się tak, jak mam w dowodzie osobistym. I tyle
>7aco
http://biblio.ojczyzna.pl/HTML/Bochenski_100-Zabobonow.htm
:-)))
wyrus
Zerknąłem. Od "A" jak łyk świeżego powietrza:)
Dzięki.
o. Bocheński....
Na "to" trzeba miec czas i spokojna glowe. W obu przypadkach mam totalny deficyt....
Czesc Wyrusie :)
PS. Skad jednak wywiodles teze, ze s.p. Lech Kaczynski traktat przeczytal dociec nie jestem w stanie:)
>Rafal_306
"Skad jednak wywiodles teze, ze s.p. Lech Kaczynski traktat przeczytal dociec nie jestem w stanie:)"
Nie postawiłem jakiejś mocnej tezy, bo nie mam zielonego pojęcia kto traktat przeczytał, a kto nie; wiem tylko czy ja przeczytałem - nie przeczytałem. Napisałem tak:
"Najprawdopodobniej Szmajdziński mylił się przypuszczając, że Tusk w takim samym zakresie traktat czytał, w jakim czytał traktat Lech Kaczyński."
Trochę wiem, jak Kaczyński pracował, poza tym poczytaj jak on z Warzechą rozmawia, co mówi. Gdyby nie przeczytał traktatu, a tam nie przeczytał - gdyby gruntownie traktatu nie przestudiował i dobrze nie zrozumiał, to musiałby kłamać w rozmowie z Warzechą i w wielu innych wypowiedziach na temat traktatu. Musiałby kłamać w kwestii tego, że na temat traktatu wielokrotnie rozmawiał z Merkel, Blairem, Klausem, Sarkozym, Adamkusem czy Ahrenem (wtedy premierem Irlandii). Musiałby kłamać, kiedy opowiada, w jaki sposób forsował, wraz z niektórymi innymi szefami państw, zmiany w zapisach traktatu, te 14 punktów itd.
Może i kłamał kiedy to wszystko mówił, ale nie mam żadnych przesłanek aby przypuszczać, że kłamał.
Pozdro :-)
Prześlij komentarz