W XXV Tece PRESSJI Wojciech Czabanowski i Błażej Skrzypulec zamieścili tekst pod tytułem Polityka epistemiczna, w którym proponują odrzucenie tradycyjnych kryteriów, wedle których określamy kto jest lewak, a kto prawak; np. proponują odrzucenie mapy Nolana. Mówiąc najogólniej: Autorzy utrzymują, że tradycyjne kryteria, a zatem kryteria opisujące poglądy ludzi na rzeczywistość społeczną i polityczną są już mało przydatne. OK, ale co w zamian? Otóż Czabanowski i Skrzypulec charakteryzują sposób, w jaki ludzie poznają rzeczywistość, który to sposób istotnie wpływa na to, jak ludzie określają swoją sytuację.
Autorzy tekstu wyróżniają pięć istotnych pytań, na które odpowiedzi charakteryzują sposób poznawania rzeczywistości:
1. W jakiej formie dostarczana jest rzetelna wiedza o rzeczywistości?
2. Czy rzeczywistość da się poznawać bezpośrednio, czy też dostęp do rzeczywistości jest zapośredniczony?
3. Jaki jest właściwy sposób uzasadniania prawdziwości żywionych przekonań?
4. W jaki sposób zorganizowane są przekonania?
5. Jaki jest zakres stosowalności posiadanej wiedzy?
Na każde z tych pytań można udzielić dwóch przeciwstawnych odpowiedzi i właśnie te odpowiedzi są dla Czabanowskiego i Skrzypulca nowymi kryteriami, wedle których da się określić światopogląd poszczególnych ludzi czy środowisk. Oto, jakiego podziału dokonali Autorzy tekstu:
1. Forma informacji – tu kryterium stanowi para ilość/jakość.
2. Dostęp do rzeczywistości – kryterium jest para materializm/formalizm.
3.Uzasadnianie przekonań – w tym przypadku kryterium stanowi para eksternalizm/internalizm.
4. Organizacja przekonań – tu mamy do czynienia z parą ideologia/sposób na życie.
5. Zakres wiedzy – tutaj mamy parę uniwersalizm/partykularyzm.
Omawiany tekst liczy sobie 10 stron w druku, więc nie dam rady zreferować go w swojej notce na tyle, żeby Czytelnik wiedział wszystko to, co Czabanowski i Skrzypulec napisali (nie ma tego tekstu na stronie pisma, więc albo trzeba PRESSJE kupić, albo do czytelni pójść, albo do mnie napisać, to... zreferuję dokładniej :-), natomiast coś tam zreferować mogę. Weźmy punkt drugi, czyli pytanie o to, czy rzeczywistość da się poznawać bezpośrednio, czy też dostęp do rzeczywistości jest zapośredniczony. Autorzy od razu zaznaczają, że materializm kojarzą nie tyle z materią, ile z treścią i wyprowadzają taką oto tezę, że materialista jest zdania, iż w poznawaniu da się dotrzeć do jakiejś treści obiektywnej, natomiast formalista utrzymuje, że to, co człowiek poznaje, jest przede wszystkim konstrukcją będącą pochodną właściwych nam form poznawczych. Mówiąc po ludzku: materialista powie, że, dajmy na to, sprawiedliwy ustrój to ustrój taki a taki, natomiast formalista, jak piszą Czabanowski i Skrzypulec (jak mi się nie chce referować to daję cytaty – też tak robicie?; przy okazji – jak się daje cytaty to w jakiś tam sposób daje się dowód na to, że się tekst widziało, a mam setki przykładów na to, jak to nawet wielkie profesory, nie mówiąc o żywiołkach pomniejszego płazu, pisały bzdury na temat tekstów, których profesory i żywiołki pomniejszego płazu, nie widziały na oczy:-), będzie raczej utrzymywał, że wszystko, co możemy zrobić, to postępować wedle pewnych właściwych procedur, których przestrzeganie powinno doprowadzić do najlepszego efektu – podobnie jak uczynienie zadość formom poznawczym umysłu najpewniej zbliży nas do wiedzy – nie da się jednak z góry ustalić, jaki ten efekt będzie.
Plusem tekstu jest to, że Czabanowski i Skrzypulec nie tylko przedstawiają swoją teorię, ale trochę szarżują i stosując swoje nowe kryteria mówią, kto jest kim w naszej polityce; charakteryzują różne środowiska – PiS, PO, Wyborczą, pisma prawicowe, takie jak Arcana, Fronda czy Christianitas, a także Krytykę Polityczną, establishment liberalny itd. Według Autorów PiS to formacja materialistyczna, podobnie zresztą jak np. środowisko Krytyki Politycznej, a znowu PO to ekipa formalistów. Jakby tak, opierając się na tradycyjnych kryteriach, powiedzieć, że i PiS i Krytyka Polityczna to materialiści, to brzmiałoby to śmiesznie, ale jak się to powie opierając się na kryteriach zaproponowanych przez Autorów tekstu, to ma to sens. Z Czabanowskim i Skrzypulcem można się zgadzać albo nie, ale ćwiczenie zaproponowane przez Autorów jest ciekawe.
I teraz robię odbicie – oto JarKacz w
wywiadzie dla Super Expressu powiada, że rząd Tuska daje dupy na każdym kroku i wymienia dwie główne przyczyny takiego stanu rzeczy. JarKacz mówi:
Mamy do czynienia ze spektakularnym kryzysem sposobu uprawiania polityki. Polityki, która właściwie całkowicie odrzuca jej warstwę merytoryczną, która przecież powinna być w samym centrum wszelkiego rodzaju przedsięwzięć publicznych. (…)
Po drugie, ta grupa, która jest przy władzy, nie ma kulturowego przygotowania. Żeby skutecznie sprawować władzę, trzeba być głęboko osadzonym w pewnym typie kultury. Kultury odpowiedzialności, działania dla dobra publicznego. Taka kultura sprawia, że rządzący są gotowi rezygnować ze swoich partykularnych interesów. Tylko tacy ludzie nadają się, żeby rządzić dobrze. Gołym okiem widać, że większości członków Platformy Obywatelskiej takie myślenie nie jest bliskie.
Na to Autorzy wywiadu, Grzegorz Zasępa i Sławomir Jastrzębowski:
- To do jakiej kultury należy Donald Tusk?
Na co JarKacz:
- On i jego ekipa należą do kultury cygara, dobrego wina, rozgrywek personalnych i PR-u. To z całą pewnością nie są ludzie, którzy powinni sprawować władzę. Dzisiejsza ekipa rządząca to tacy "królowie życia" na koszt podatnika. Zamknięci w rządowych przestronnych pomieszczeniach, limuzynach, odpłynęli zupełnie od problemów Polaków.
Moim zdaniem JarKacz ma rację, aczkolwiek mógł to powiedzieć precyzyjniej, bo nie ma niczego złego w tym, że ktoś należy do kultury cygara i dobrego wina, natomiast jest źle, bardzo źle, kiedy ktoś należy TYLKO do kultury cygara i dobrego wina. W kontekście tego, o czym mówi JarKacz, najbardziej podoba mi się opis autorstwa Lecha Kaczyńskiego (Łukasz Warzecha. Lech Kaczyński. Ostatni wywiad. Prószyński i S-ka. Warszawa 2010); ś.p. prezydent mówił mianowicie o ludziach kulturowo bardzo świeżych.
Koniec referowania tego, co inni napisali lub powiedzieli. Mój wniosek jest taki, że jak nie pogonimy tych wszystkich postmodernych pajaców, jak nie wrócimy do, tak to ujmę skrótowo, kultury cnoty (gr. ἀρετή - cnota), to będziemy w coraz głębszej dupie. Wielu ludzi już tęskni do kultury cnoty, wręcz wyje za kulturą cnoty, tylko wielu z nich jeszcze o tym nie wie. Ale to już temat na osobny, duży tekst.