Wiadomo, że człowiek jak umrze, to idzie albo do Nieba, albo do Czyśćca, albo do Piekła, a w ostatecznym rozrachunku albo do Nieba albo do Piekła. Zwierzę jak umrze to idzie za Tęczowy Most.
Niebo i to, co jest za Tęczowym Mostem, to jest jedno i to samo. No dobrze, a czy mrówki też idą za Tęczowy Most, czyli do Nieba? A skorpiony? Co ze skorpionami? Czy skorpiony idą za Tęczowy Most?
Nie wiem, jak to jest z mrówkami i skorpionami, bo mrówki i skorpiony nikogo z ludzi nie interesują, więc ludzie nie zajmują się mrówkami i skorpionami w kontekście eschatologicznym i na ten temat książek nie piszą. Moim zdaniem mrówki i skorpiony idą za Tęczowy Most, ale to jest opinia laika i nie trzeba się do niej przywiązywać.
Ojciec Bocheński powiedział był w jakimś wywiadzie, że jeśli jest jakaś dusza w człowieku, to trochę podobnej duszy jest i w piesku, i w delfinie. Zgadzam się z ojcem Bocheńskim, ale ja w tej kwestii jestem amator, a zatem mojej zgody nie trzeba podzielać.
Eric Lionel Mascall, anglikański duchowny i teolog, w książce The Christian Universe napisał, że błędnym jest mniemanie, że Jezus Chrystus ma olbrzymie znaczenie dla istot ludzkich, lecz jest zupełnie bez znaczenia dla reszty stworzenia.
Mascall nie napisał sobie tego ot, tak, z dupy. W końcu w Pawłowym Liście do Rzymian czytamy:
Sądzę wreszcie, że cierpienia obecnego czasu są nie do porównania z chwałą, jaka ma nas opromienić. Całe bowiem stworzenie z wielką tęsknotą wyczekuje objawienia się synów Boga. Bo całe stworzenie podlega marności – nie z własnej woli, lecz z woli tego, który to sprawił. Ma ono jednak nadzieję, że doczeka się uwolnienia z niewoli powodującej zagładę i otrzyma wolność, która darzy chwałą, jaką cieszą się dzieci Boga. Wszak wiemy, że całe stworzenie cierpi straszne udręki aż do tej pory. (Rz 8,18-22)
Tu jest gwóźdź programu: całe stworzenie. Komentatorzy Biblii Poznańskiej, zaopatrzonej w kapitalne przypisy, słowa Pawła skomentowali tak: Cierpienie nie dorównuje wielkości chwały, jaka stanie się udziałem nie tylko chrześcijan, lecz także całego stworzenia. Moim zdaniem takie podejście, które reprezentuje św. Paweł, ma swoje określone konsekwencje i są to bardzo realne konsekwencje, które mało kto pojmuje; to jednak temat na osobny tekst. W wielkim skrócie i chyba trochę obok głównego problemu, ale to nic: może być tak, że człowiekowi nawkładają do głowy pełno tez czy dogmatów i później człowiek, po prostu żyjąc, męczy się, bo nijak mu nic nie pasuje. Ale może i tak być, że człowiek żyjąc, obserwując świat, dochodzi do wniosku, że ktoś już wcześniej opisał rzeczywistość tak, jak człowiekowi wydaje się, że ona wygląda. Mówiąc inaczej – niektórzy grający w szachy będą kombinować całą teorię samemu, od początku i prawie wszyscy niczego w szachach nie osiągną, ale znowu inni w pokorze sięgną do jugolskiej encyklopedii debiutów i do analiz zrobionych przez koryfeuszy królewskiej gry.
Jeszcze przy okazji powiem, że jedno zdanie z cytowanego Pawłowego fragmentu streszcza całą teodyceę, taką, że już innej nie potrzeba, mnie w każdym razie nie potrzeba, ale to także temat na osobny tekst.
***
Wracałem ze sklepu. Idę sobie, idę, patrzę, a tu na ulicy, prawie w centrum miasta, kotek leży. Drgawki miał, widać przed chwilą auto go przejechało. Zabrałem zwierzaka na chodnik, raz dwa do kompetentnej dziewuchy ze schroniska zadzwoniłem po poradę, co robić. Ale kotek żył może jeszcze tylko minutę; drgnął na tym chodniku jeszcze kilka razy i poszedł za Tęczowy Most. Pięknie wyglądał kiedy tak leżał i kiedy był już bardzo spokojny; martwiłem się tylko, po głupiemu, że mu zimno.
Kompetentna dziewucha podała mi numer kierowcy ze schroniska, zadzwoniłem i powiedziałem, gdzie zostawiam kotka. Facet zapewnił, że w pół godziny przyjedzie i zabierze zwierzaka. Kotka owinąłem reklamówką i ułożyłem przy ogrodzeniu okalającym ogród takiej kamienicy, co to migiem można by z niej zrobić piękną willę.
A niedaleko chłopak, może dziesięcioletni, na spacerze z dwoma małymi pieskami był. Widział, że się kotkiem zajmuję, ale odszedł trochę dalej, pod dom. Podszedłem do niego w nadziei, że dowiem się, czyj to kot, ale chłopak nie wiedział, natomiast zapytał, czy przynieść coś do ogrzania kotka, może koc. Ja na to, że kociak umarł. Chłopak zapłakał, bardzo cichutko, pociekło mu parę łez.
Jest taka teoria, że kiedyś spotkam tego kociaka, który umierał, kiedy głaskałem go po główce. Czy ta teoria trzyma się kupy? A niby dlaczego nie? Tak czy siak, jak napisał Platon w Fedonie, ryzyko bardzo piękne i trzeba sobie samemu takie słowa wiecznie niby do snu śpiewać.
Niebo i to, co jest za Tęczowym Mostem, to jest jedno i to samo. No dobrze, a czy mrówki też idą za Tęczowy Most, czyli do Nieba? A skorpiony? Co ze skorpionami? Czy skorpiony idą za Tęczowy Most?
Nie wiem, jak to jest z mrówkami i skorpionami, bo mrówki i skorpiony nikogo z ludzi nie interesują, więc ludzie nie zajmują się mrówkami i skorpionami w kontekście eschatologicznym i na ten temat książek nie piszą. Moim zdaniem mrówki i skorpiony idą za Tęczowy Most, ale to jest opinia laika i nie trzeba się do niej przywiązywać.
Ojciec Bocheński powiedział był w jakimś wywiadzie, że jeśli jest jakaś dusza w człowieku, to trochę podobnej duszy jest i w piesku, i w delfinie. Zgadzam się z ojcem Bocheńskim, ale ja w tej kwestii jestem amator, a zatem mojej zgody nie trzeba podzielać.
Eric Lionel Mascall, anglikański duchowny i teolog, w książce The Christian Universe napisał, że błędnym jest mniemanie, że Jezus Chrystus ma olbrzymie znaczenie dla istot ludzkich, lecz jest zupełnie bez znaczenia dla reszty stworzenia.
Mascall nie napisał sobie tego ot, tak, z dupy. W końcu w Pawłowym Liście do Rzymian czytamy:
Sądzę wreszcie, że cierpienia obecnego czasu są nie do porównania z chwałą, jaka ma nas opromienić. Całe bowiem stworzenie z wielką tęsknotą wyczekuje objawienia się synów Boga. Bo całe stworzenie podlega marności – nie z własnej woli, lecz z woli tego, który to sprawił. Ma ono jednak nadzieję, że doczeka się uwolnienia z niewoli powodującej zagładę i otrzyma wolność, która darzy chwałą, jaką cieszą się dzieci Boga. Wszak wiemy, że całe stworzenie cierpi straszne udręki aż do tej pory. (Rz 8,18-22)
Tu jest gwóźdź programu: całe stworzenie. Komentatorzy Biblii Poznańskiej, zaopatrzonej w kapitalne przypisy, słowa Pawła skomentowali tak: Cierpienie nie dorównuje wielkości chwały, jaka stanie się udziałem nie tylko chrześcijan, lecz także całego stworzenia. Moim zdaniem takie podejście, które reprezentuje św. Paweł, ma swoje określone konsekwencje i są to bardzo realne konsekwencje, które mało kto pojmuje; to jednak temat na osobny tekst. W wielkim skrócie i chyba trochę obok głównego problemu, ale to nic: może być tak, że człowiekowi nawkładają do głowy pełno tez czy dogmatów i później człowiek, po prostu żyjąc, męczy się, bo nijak mu nic nie pasuje. Ale może i tak być, że człowiek żyjąc, obserwując świat, dochodzi do wniosku, że ktoś już wcześniej opisał rzeczywistość tak, jak człowiekowi wydaje się, że ona wygląda. Mówiąc inaczej – niektórzy grający w szachy będą kombinować całą teorię samemu, od początku i prawie wszyscy niczego w szachach nie osiągną, ale znowu inni w pokorze sięgną do jugolskiej encyklopedii debiutów i do analiz zrobionych przez koryfeuszy królewskiej gry.
Jeszcze przy okazji powiem, że jedno zdanie z cytowanego Pawłowego fragmentu streszcza całą teodyceę, taką, że już innej nie potrzeba, mnie w każdym razie nie potrzeba, ale to także temat na osobny tekst.
***
Wracałem ze sklepu. Idę sobie, idę, patrzę, a tu na ulicy, prawie w centrum miasta, kotek leży. Drgawki miał, widać przed chwilą auto go przejechało. Zabrałem zwierzaka na chodnik, raz dwa do kompetentnej dziewuchy ze schroniska zadzwoniłem po poradę, co robić. Ale kotek żył może jeszcze tylko minutę; drgnął na tym chodniku jeszcze kilka razy i poszedł za Tęczowy Most. Pięknie wyglądał kiedy tak leżał i kiedy był już bardzo spokojny; martwiłem się tylko, po głupiemu, że mu zimno.
Kompetentna dziewucha podała mi numer kierowcy ze schroniska, zadzwoniłem i powiedziałem, gdzie zostawiam kotka. Facet zapewnił, że w pół godziny przyjedzie i zabierze zwierzaka. Kotka owinąłem reklamówką i ułożyłem przy ogrodzeniu okalającym ogród takiej kamienicy, co to migiem można by z niej zrobić piękną willę.
A niedaleko chłopak, może dziesięcioletni, na spacerze z dwoma małymi pieskami był. Widział, że się kotkiem zajmuję, ale odszedł trochę dalej, pod dom. Podszedłem do niego w nadziei, że dowiem się, czyj to kot, ale chłopak nie wiedział, natomiast zapytał, czy przynieść coś do ogrzania kotka, może koc. Ja na to, że kociak umarł. Chłopak zapłakał, bardzo cichutko, pociekło mu parę łez.
Jest taka teoria, że kiedyś spotkam tego kociaka, który umierał, kiedy głaskałem go po główce. Czy ta teoria trzyma się kupy? A niby dlaczego nie? Tak czy siak, jak napisał Platon w Fedonie, ryzyko bardzo piękne i trzeba sobie samemu takie słowa wiecznie niby do snu śpiewać.
12 komentarzy:
Dobre, dobre, smakowite.
PS. Czytam tytuł, potem drugie zdanie i pierwsze moje skojarzenie z "Tęczowym Mostem" to... Bifrost. I myślę sobie: po jakie licho zwierzęta mają iść po śmierci do Asgardu? :)
>Bartek (BD)
Tęczowy Most, w przeciwieństwie do Bifrostu, nigdy się nie zawali. No bo sam powiedz - gdyby się Tęczowy Most zawalił, to jak zwierzątki miałyby się dostać do Nieba?
:-))
Niebo mogłoby przyjść do nich. :)
Piękny tekst Wyrusie:)
Jako komentarz , link:
http://youtu.be/RNynq4ddQhE
Szkoda kota. Mógł jeszcze pożyć. Moim zdaniem nie można powiedzieć nic więcej. Chyba.
Pozdrawiam,
referent
>referent Bulzacki
"Moim zdaniem nie można powiedzieć nic więcej. Chyba."
Moim zdaniem można powiedzieć. To, że tak powiem, kwestia paradygmatu, który się przyjmie :-)
Pozdro.
W każdym razie ja nic więcej o tym nie wiem. A tak w ogóle, to rzuciłem tę złotą myśl (komentarz) przekornie, wiec broń Boże nie odpowiadaj "serio" ;-)
Czołem,
referent
>referent Bulzacki
***broń Boże nie odpowiadaj "serio" ;-)***
Nie odpowiadam serio, przecież napisałem o paradygmacie, a kto z normalnych ludzi jakiekolwiek paradygmaty przyjmuje :-)
Racja. Ja nawet nie wiem, co to znaczy. Niepotrzebnie cię prosiłem ;-)
Wyrusie,
Ty zawsze coś wymyślisz - paradygmat.
Niby wiem:)
Poszłam do Kopalińskiego , do Słownika Języka Polskiego w końcu do Wikipedii.
Jakiś Kuhn miał to "w małym palcu".
"Podważa sens absolutnej słuszności"- dotyczy to teorii naukowych.
Z tego wynika ,że to Szekspir miał rację , mówiąc : "Jest tak , jak się państwu zdaje".
Bocheński wziąłby to na warsztat i rozjechał.
Pisał coś Bocheński o paradygmacie?
Pozdr
>marta.luter
***Jakiś Kuhn miał to "w małym palcu".***
No miał, Thomas Kuhn. On kapitalny jest, no bo się wszyscy ciągle kłócili o paradygmat naukowy, znaczy się, że na czym się nauka powinna opierać i co to właściwie jest nauka. Na co Kuhn stwierdził, że nauka to to, co robią naukowcy. Jak Kuhn to powiedział, to się wielu ludzi wkurwiło :-)))
***
"Pisał coś Bocheński o paradygmacie?"
Pewnie pisał. Bocheński np. w tej swojej logice strasznie standardów pilnował i chyba nikt tylu tekstów nie uwalił, co Bocheński, jak był szefem tego światowego stowarzyszenia logików i zawiadywał tych ich pismem.
Pozdro.
Jeden mój matematyk to dopiero miał paradygmat!
Kiedyś (na pierwszym roku polibudy) dorwał mojego kolegę, który nie wiedział, ile punktów definiuje prostą. Po lekkich torturach koleś w końcu zeznał, że dwa.
No to drugi strzał: a ile punktów definiuje płaszczyznę? Chwila udręki i celny strzał: trzy.
No to strzał ostateczny: a można poprowadzić prostą przez trzy punkty? Koleś trochę zsiniał, ale mówi, że tak, ale tylko w szczególnym przypadku.
I tutaj matematyk zakrzyknął: HA! Jest pan w błędzie, mój miły panie! Otóż: przez KAŻDE trzy punkty można poprowadzić prostą!!!
Jest to tylko kwestia grubości tej prostej....
Taki to ci paradygmat.
Prześlij komentarz