Od lewej: Viswanathan Anand i Borys Gelfand. Fotka stąd.
Wczoraj w Moskwie zakończył się mecz o szachowe mistrzostwo świata, w którym Indus Viswanathan Anand obronił tytuł wygrywając z Izraelczykiem Borysem Gelfandem.
Grano wedle takich reguł:
Dwanaście partii tempem klasycznym: 120 minut na 40 posunięć, 60 minut na kolejnych 20 posunięć i 15 minut na dokończenie partii, przy czym od 61 posunięcia gracze dostawali 15 sekund po każdym ruchu.
Gdyby ta część meczu nie przyniosła rozstrzygnięcia miał być grany tie-break zgodnie z takimi regułami:
Cztery partie rapidowe - po 25 minut dla zawodnika plus 10 sekund za każdy ruch.
Gdyby i w tej części meczu padł remis miano grać blitze: po 5 minut dla gracza plus 3 sekundy za posunięcie. Blitze miały iść parami - każdy z zawodników grałby raz białymi i raz czarnymi. Gdyby pierwszy dwumecz nie przyniósł rozstrzygnięcia, to miano grać kolejny i tak pięć razy po dwa blitze.
W przypadku remisu po dziesięciu blitzach rozstrzygać miał Armagedon, czy - jak kto woli - sudden death game. Tu reguły są takie: jest to jedna partia, przed którą zawodnicy losują kolory. Białe dostają 5 minut, a czarne 4 minuty. Od 61 posunięcia za każdy ruch gracze dostają 3 sekundy. Białe muszą wygrać, czarnym wystarcza remis. To jedyny przypadek w szachach, kiedy remis w partii uznawany jest za zwycięstwo remisującego.
Mecz szedł tak: w pierwszych sześciu partiach padły remisy. Siódmą partię białymi wygrał Gelfand, ale Anand już w ósmej zdemolował przeciwnika w miniaturze - partia liczy zaledwie 17 posunięć. Zobaczcie krótki filmik z ósmej partii:
Później już do końca mieliśmy remisy i właśnie wczoraj grano tie-break. Gelfand zaczął białymi - remis. W drugiej grze Anand nie mógł wypracować przewagi, ale Gelfand popadł w niedoczas - miał już poniżej minuty, kiedy Vishiemu pozostawało ponad dziesięć i pół minuty. Oczywiście Gelfanda ratowały dziesięciosekundowe bonusy za każde posunięcie; wyglądało to tak, że Gelfand ma na zegarze już tylko 8 sekund, wykonuje ruch, dostaje bonus i ma 18 sekund. Najciaśniejszy ruch zagrał Gelfand kiedy na zegarze pozostały mu tylko 2 sekundy. Granie rapidów czy blitzów przeciwko Anandowi, uznawanemu za najszybszego zawodnika na świecie, w ogóle jest piekielnie trudne, a granie przeciwko Anandowi na wiszącej chorągiewce zwykle kończy się tak, jak się skończyło w drugiej wczorajszej partii tie-breaka: Gelfand poddał się nie mogąc zapobiec promocji Anandowego pionka.
Później już do końca mieliśmy remisy i właśnie wczoraj grano tie-break. Gelfand zaczął białymi - remis. W drugiej grze Anand nie mógł wypracować przewagi, ale Gelfand popadł w niedoczas - miał już poniżej minuty, kiedy Vishiemu pozostawało ponad dziesięć i pół minuty. Oczywiście Gelfanda ratowały dziesięciosekundowe bonusy za każde posunięcie; wyglądało to tak, że Gelfand ma na zegarze już tylko 8 sekund, wykonuje ruch, dostaje bonus i ma 18 sekund. Najciaśniejszy ruch zagrał Gelfand kiedy na zegarze pozostały mu tylko 2 sekundy. Granie rapidów czy blitzów przeciwko Anandowi, uznawanemu za najszybszego zawodnika na świecie, w ogóle jest piekielnie trudne, a granie przeciwko Anandowi na wiszącej chorągiewce zwykle kończy się tak, jak się skończyło w drugiej wczorajszej partii tie-breaka: Gelfand poddał się nie mogąc zapobiec promocji Anandowego pionka.
W pozostałych dwóch rapidach padły remisy i w ten sposób Anand po raz trzeci obronił tytuł, który wywalczył w roku 2007. Kolejny mecz o mistrzostwo świata będzie w roku 2014, a więc wiadomo, że Anand na tronie posiedzi cięgiem co najmniej siedem lat; tworzy się wielka szachowa legenda.
***
Oficjalna strona mistrzostw jest TUTAJ.
2 komentarze:
dzięki za relację!
pozdr.
Żyda stłukł i się nie bał?!
Aj waj, świat się wali!
Pzdrwm
Prześlij komentarz