Biedni ci ludzie, którzy budowali stadion w Warszawie i autostrady i którym za robotę nie zapłacono. Ci od stadionu mieli taki pomysł, że w czasie Euro 2012 będą protestować przed Narodowym, ale wygląda na to, że się z tego protestu wycofali. No bo im rząd obiecuje, że zapłaci, tyle, że po mistrzostwach Europy w nogę. Oczywiście po mistrzostwach Europy w nogę rząd nikomu za nic nie zapłaci i o tym wiedzą wszyscy przytomni ludzie, natomiast bardzo możliwe, że tego, iż rząd nikomu za nic nie zapłaci, nie chcą przyjąć do wiadomości ci, którzy rządowi zaufali. Trudno się dziwić tym ludziom - mogą albo zaklinać rzeczywistość i wierzyć, że im rząd zapłaci, albo mogą dymić pod tym stadionem licząc na to, że to dymienie przyniesie pozytywny efekt - no bo się rząd ugnie, nie chcąc aby ta zadyma została rozwleczona przez media po całym świecie czy coś takiego.
Jakie szanse mieliby ci biedni ludzie, gdyby jednak zadymili? Moim zdaniem nie mieliby prawie żadnych szans. A jakie mają szanse, kiedy nie będą dymić? Moim zdaniem - żadnych szans. Powtarzam jednak - perspektywa, z jakiej patrzą na problem ci, którzy wykonali robotę i nie dostali pieniędzy, jest zupełnie inna od perspektywy, z jakiej patrzę na problem ja.
Teraz mógłbym napisać ze dwie strony na temat tego, co kto mógłby zrobić w tej trudnej sytuacji; jakbym się spiął to nabredziłbym coś tam o teorii gier itd. Ale nie będę bredził; dam tylko cytat z dobrej książki, mianowicie z książki Harper Lee zatytułowanej Zabić drozda:
Chciałem, żebyś zobaczył, czym jest prawdziwa odwaga, zamiast wyobrażać sobie, że odwaga to człowiek z bronią w ręce. Naprawdę odważnym jest się tylko wtedy, gdy się wie jeszcze przed walką, że się dostanie cięgi, ale mimo to przystępuje się do tej walki tak czy inaczej i doprowadza się ją do końca bez względu na przeszkody. Zwycięża się wtedy rzadko, ale przecież czasami się zwycięża.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz