Jacek Karnowski napisał tak:
W czasach PRL-u powszechnie uważano, że jesteśmy
"najweselszym barakiem w obozie". Dla wielu to twierdzenie było źródłem
pocieszenia, nie bez pewnych podstaw, choć owa domniemana "wesołość"
fałszuje jednak dość zwarte i chyba głębsze niż zwykliśmy sądzić panowanie
komunistów nad życiem społecznym i politycznym.
Także dziś jesteśmy bez wątpienia "najweselszym
barakiem" w całej Unii Europejskiej. Z tym, że o ile w PRL-u "wesołość"
oznaczała społeczną, choćby niszową i wykrzywioną autonomię, dziś oznacza
niebezpieczne dla naszej przyszłości zdziecinnienie o skali w innych krajach
niespotykanej. (…)
Z perspektywy dziesięcioleci będziemy widzieli, jaki
to koszmar, jak bardzo III RP "odleciała", jak zdziecinniały to kraj.
Wówczas może być jednak za późno.
Karnowski ma rację. III RP to zdziecinniały kraj. Weźmy
to, co się dzieje po 10 kwietnia 2010 roku. Takich głupot, jakie w kwestii
Smoleńska naopowiadały w telewizorach rozmaite pajace, nie opowiadano nawet w
PRL-u. Owszem, za PRL-u telewizory mówiły, że Polska jest dziesiątą potęgą
gospodarczą świata, ale na miły Bóg – nikt nie mówił, że jesteśmy drugą czy
trzecią światową potęgą gospodarczą. Tu uwaga dla ciotek Matyld – nie twierdzę,
że teraz pajace w telewizorach opowiadają, że Polska jest drugą lub trzecią
potęgą gospodarczą; tu o co innego chodzi - niech ciotki Matyldy zapytają
starszych i mądrzejszych o co.
Idzie nie tylko o to, że kiedyś, za PRL-u, nie
opowiadano w telewizorach aż takich głupot, jakie opowiada się teraz (wracam do
Smoleńska i do tego, co plotą te wszystkie Tuski, Szelągi, Hypkie, Millery,
Jasie Flanelki itd.). Idzie o to, że za PRL-u mało kto wierzył w bajki
opowiadane w telewizorach; właściwie to nikt nie wierzył, a teraz mnóstwo ludzi
w bajki płynące z telewizora wierzy. I to jest istota sprawy – nie to, że te
wszystkie Tuski, Szelągi, Hypkie, Millery, Jasie Flanelki itd. opowiadają
bajki, tylko to, że ludzie w te bajki wierzą. Bo patrzcie – nie byłoby żadnego
problemu, gdyby te wszystkie Tuski, Szelągi, Hypkie, Millery, Jasie Flanelki
itd. opowiadały swoje bajki, w które to bajki nikt by nie wierzył. Niby jaka
szkoda mogłaby wynikać z tego, że ktoś coś tam sobie gada od czapy? Problem
pojawia się wtedy, kiedy ludzie w te bajkowe opowieści wierzą, kiedy wielu
ludzi wierzy w te bajkowe opowieści. A w III RP wielu, zbyt wielu ludzi wierzy
w bajkowe opowieści tych wszystkich Tusków, Szelągów, Hypkich, Millerów, Jasiów
Flanelków itd.
III RP to zdziecinniały kraj – to jest stwierdzenie faktu.
Myślę, że szukanie przyczyn takiego stanu rzeczy jest ważne, ale ważniejsze
jest pokazanie, co, jeżeli cokolwiek w ogóle, można zrobić, aby ten stan rzeczy zmienić.
Moim zdaniem nie da się nareperować mózgów ciotek Matyld tak, żeby te mózgi
działały racjonalnie (to skrót myślowy, ale kto kumaty, to wie, o co biega). Co
zatem pozostaje? Ano chyba tylko skuteczne zarządzanie emocjami, które przecież
są ważniejsze od jakkolwiek pojętej racjonalności (tego właśnie nie rozumieją
racjonaliści). Pierwszym warunkiem skutecznego zarządzania emocjami jest
zrozumienie, że emocje są najważniejsze.
OK, a co dalej? O tym, co dalej, to będzie kiedy
indziej; będzie między innymi o tym, że jak nie wrócimy do cywilizacji cnoty,
to dalej będziemy tkwić w tej głębokiej dupie, w której tkwimy teraz.
2 komentarze:
Ten kraj jest jeszcze o wiele bardziej zdziecinniały, niż to się Tobie czy Karnowskiemu wydaje. Przynajmniej sądząc na podstawie tego Twojego tekstu.
Rzuć może okiem na mój niedawny kawałek o politycznym realiźmie. Nie wiem, czy się zgodzisz, ale dla mnie właśnie TO, że nikt wyraźnie takich tematów nie podejmował wtedy (kiedy coś z tego mogło wyniknąć), ani nawet teraz, po dwóch i pół roku, świadczy, jak potwornie zinfantylniały już nie durne lemingi spod telewizora, ale po prostu same najściślejsze patriotyczne ELITY.
a jeśli się nie zgodzisz, to byłbym b. ciekaw, dlaczego.
Mój blogas to, gdyby ktoś nie wiedział: http://triarius.pl
Pzdrwm
Wyrusie,
Naród dziecinnieje bo taki jest "trynd".
tad9 na Salonie przypomina wysoko umocowaną inteligencję popierającą kłamstwo katyńskie : "Tak czy owak – jak pisał Jacek Trznadel: „Fałsz o zbrodni katyńskiej wprost potwierdzali: Fruchling. Zechenter, Wyka, Andrzejewski, Breza, Otwinowski, Krzyżanowski, Balicki, Wiktor, Adolf Rudnicki, Krzywicka, Czachowski, Iwaszkiewicz, Miłosz, Jastrun, Ważyk, Hołuj, Dąbrowska, Kornacki, Przyboś, Boguszewska. Na tym tle ominęli właściwie sprawę rosyjskiej wersji Katynia Nałkowska, Zagórski, Kott. Winę niemiecką podkreślali także przesłuchiwani w tym czasie przedstawiciele krakowskiego kleru, wraz ze świadkiem katyńskim, ks. Stanisławem Jasińskim”
To co się "prostodusznym" dziwić:)
Pozdr
Prześlij komentarz