Kiedyś, dawno, dawno temu, była taka duża gaduła u Jareckiego, jeszcze w salonie24. No i tam z Nameste gadaliśmy. Nameste, moim zdaniem, to był w salonie24 lewak największego kalibru - nie jakiś żywiołek pomniejszego płazu, jakich pełno, tylko naprawdę łebski gość. Jak czegoś nie wiedział, to nie udawał, że wie, a przecież dużo wie. Raz napisałem, że młode klechy mają na tyle oleju w głowie, że się do roboty w charakterze egzorcysty nie pchają, a Nameste nie załapał, dlaczego to, że się nie pchają świadczy o tym, że mają olej w głowie i zapytał. Innym znowu razem w jednym komentarzu wytłumaczył mi, o co biega temu całemu logikowi Goedlowi, co się z Tarskim kolegował.
No i w tej gadule u Jareckiego ścinaliśmy się o to, czy to Dawkins jest głupi, czy może, jak Dawkins powiedział w wywiadzie, głupi są teiści. Ja utrzymywałem, że głupi jest Dawkins i wyśmiewałem Dawkinsowe kryterium mające niby świadczyć o głupocie lub o mądrości, a mianowicie to, czy ktoś w Pana Boga wierzy czy nie wierzy. Napisałem, że z Dawkinsem w szachy chętnie zagram, mogę czarnymi, i jak wygram to będę ogłaszał, że ja mądry jestem, a Dawkins głupi. Nameste nie zgodził sie z tym, że umiejętność grania w szachy świadczy o mądrości czy głupocie i napisał bardzo dobrą rzecz. Napisał, że Dawkinsowi po prostu szkoda tych wszystkich teistów, bo zamiast rozwijać się po człowieczemu ile wlezie, bez bujania w oparach religii czy innej metafizyki, ci wszyscy wierzący w Pana Boga... I tu nie wiem co. Bo niby co komu szkodzi w Pana Boga wierzyć?
W wywiadzie udzielonym Benowi Steinowi na potrzeby filmu Expelled no intelligence allowed Dawkins stwierdza, że jego zdaniem ci, którzy odrzucili Boga są w stanie poczuć pełnię wolności.
Na to Stein poprosił Dawkinsa, żeby ten powiedział, na ile procent, jego zdaniem, Bóg nie istnieje. Taka to była gadka:
Dawkins: - Trudno powiedzieć, ale około 99 procent.
Stein: - A skąd pan wie, że 99, a nie 97?
Dawkins: - Nie wiem, proszę mnie o to nie pytać. Trudno to określić. To jest po prostu bardzo nieprawdopodobne.
Stein: - Ale nie może pan podać dokładnej liczby?
Dawkins: - Oczywiście, że nie.
Stein: - Może być więc i 49 procent?
Dawkins: - Nie wiem... dla mnie to mało prawdopodobne. Więcej niż 50.
Stein: - Skąd ta pewność?
Dawkins: - Nie wiem, takie zajmuję stanowisko w książce.
Tutaj macie ten odcinek filmu, w którym Dawkins i Stein mówią to, o czym napisałem:
No i w tej gadule u Jareckiego ścinaliśmy się o to, czy to Dawkins jest głupi, czy może, jak Dawkins powiedział w wywiadzie, głupi są teiści. Ja utrzymywałem, że głupi jest Dawkins i wyśmiewałem Dawkinsowe kryterium mające niby świadczyć o głupocie lub o mądrości, a mianowicie to, czy ktoś w Pana Boga wierzy czy nie wierzy. Napisałem, że z Dawkinsem w szachy chętnie zagram, mogę czarnymi, i jak wygram to będę ogłaszał, że ja mądry jestem, a Dawkins głupi. Nameste nie zgodził sie z tym, że umiejętność grania w szachy świadczy o mądrości czy głupocie i napisał bardzo dobrą rzecz. Napisał, że Dawkinsowi po prostu szkoda tych wszystkich teistów, bo zamiast rozwijać się po człowieczemu ile wlezie, bez bujania w oparach religii czy innej metafizyki, ci wszyscy wierzący w Pana Boga... I tu nie wiem co. Bo niby co komu szkodzi w Pana Boga wierzyć?
W wywiadzie udzielonym Benowi Steinowi na potrzeby filmu Expelled no intelligence allowed Dawkins stwierdza, że jego zdaniem ci, którzy odrzucili Boga są w stanie poczuć pełnię wolności.
Na to Stein poprosił Dawkinsa, żeby ten powiedział, na ile procent, jego zdaniem, Bóg nie istnieje. Taka to była gadka:
Dawkins: - Trudno powiedzieć, ale około 99 procent.
Stein: - A skąd pan wie, że 99, a nie 97?
Dawkins: - Nie wiem, proszę mnie o to nie pytać. Trudno to określić. To jest po prostu bardzo nieprawdopodobne.
Stein: - Ale nie może pan podać dokładnej liczby?
Dawkins: - Oczywiście, że nie.
Stein: - Może być więc i 49 procent?
Dawkins: - Nie wiem... dla mnie to mało prawdopodobne. Więcej niż 50.
Stein: - Skąd ta pewność?
Dawkins: - Nie wiem, takie zajmuję stanowisko w książce.
Tutaj macie ten odcinek filmu, w którym Dawkins i Stein mówią to, o czym napisałem:
W tej rozmowie Dawkins nie powiedział, jaką to metodą liczy się prawdopodobieństwo istnienia Pana Boga.
Powiem Wam, że mnie nie szkoda ludzi, którzy w Boga wierzą, ale też nie szkoda mi Dawkinsa, który najpierw plecie, że Pana Boga nie ma na 99%, a za chwilę stwierdza, że nie wie, skąd się te 99% wzięło, ale na bank Bóg nie istnieje na ponad 50%. A Wam Dawkinsa szkoda? Przecież możecie być bardziej wrażliwi i współczujący ode mnie.
Powiem Wam natomiast, czego mi szkoda, albo kogo mi szkoda. Prawie trzy lata temu napisałem tekst, z którego fragment zacytuję:
Pracowałem sobie przy stole pracowym, popijając Deutsche Bier Grafen Walder z Lidla (1,69 zł puszka) i słuchałem radia. W radiu gadali. Lubię, kiedy radio gada. Radio powinno gadać.
Redaktor rozmawiał z jakąś babką, która jest cwana w obliczaniu emerytur. Kobieta mówiła o kwotach bazowych, podstawach, współczynnikach i mnóstwie innego gówna, które jest konieczne do tego, aby ograbiany przez kilkadziesiąt lat człowiek dostał na stare lata zapomogę od państwa zwaną emeryturą. Bardzo dobrze ta pani wyznawała się na całym tym gównie.
Później radio zagrało piosełkę.
Później ten sam redaktor rozmawiał z jakąś babką, która walczy o to, żeby baby i chłopy miały równo. Pani powiedziała, że na kuli ziemskiej mamy 191 państw i tylko w siedmiu z nich głową państwa jest kobieta i tylko w ośmiu państwach kobiety są premierkami. Według tej pani taki stan rzeczy jest do dupy i trzeba walczyć, żeby tę sytuację zmienić=polepszyć. Trzeba walczyć. Walczyć. Walczyć. Walczyć trzeba. (...)
Kurwa, ale to jest szkoda! No szkoda, że mnóstwo ludzi, zamiast popychać sprawy do przodu najlepiej jak się da, zamiast cieszyć się życiem, dziećmi, rodziną, przyjaciółmi, sztuką, seksem, książkami, pracą i tym wszystkim, co składa się na dobre człowiecze życie, zajmuje się kwotami bazowymi, walczy o chuj wie co, propaguje syf, jednym słowem buduje astronomię na kółkach. Mówię Wam - to jest cholerna szkoda.
I jeszcze to Wam powiem, że mnie szkoda tych ludzi, którym inni ludzie zabierają ciężko zarobione pieniądze i pakują tę kasę niby w jakieś ubezpieczenia, które najpierw są z jednego filara, później, kiedy ten popierdolony projekt się sypie, są już z dwóch filarów, następnie z trzech filarów, a jak się jeszcze bardziej system sypie, to się te filary likwiduje, a nikt z publiczności nic z tego nie rozumie. Szkoda mi tych wszystkich ludzi, którzy coraz ciężej pracują po to, żeby ich inni ludzie coraz bardziej zadłużali. Szkoda mi ludzi, którzy w rozmowach ze znajomymi muszą twierdzić, że Rosja to porządne państwo, że Rosjanie w ramach uprawiania polityki nie zabijają ludzi, że prowadzą profesjonalne śledztwa w sprawach katastrof samolotowych, że demokracja u nich postępuje jak nigdy dotąd itd. Szkoda mi ludzi, którzy w XXI wieku, w środku Europy, nie wiedzą, kiedy jaki pociąg pojedzie i czy w ogóle pojedzie, a jak pojedzie, to trzeba do niego włazić przez okno. Szkoda mi tych wszystkich ludzi, którzy muszą bronić stanowiska, że to dobrze zaprzestać budowania dróg. Szkoda mi tych, którzy chcąc pooglądać i posłuchać w telewizji o polityce, skazani są na Ordyńskich, Lisów, Olejnikowe i Kuźniarów. Szkoda mi tych wszystkich ludzi, którzy są ograbiani z pieniędzy na konto ubezpieczenia zdrowotnego, a później miesiącami czekają na wizytę u lekarza. Mówię Wam, cholernie mi szkoda tych wszystkich ludzi, niezależnie od tego, czy są teistami czy nie.
Na koniec cytat z książki Odzyskanie wolności Paula Johnsona:
Niegdyś traktowałem państwo jako środek, dzięki któremu mniej fortunni z nas mogą osiągnąć autoekspresję i moralne spełnienie, które jest ich prawem jako istot stworzonych na obraz Boga. Chociaż dalej uważam ten cel za pożądany, nie pokładam już najmniejszego zaufania w państwie jako środkowi do jego realizacji. Przeciwnie, zacząłem w nim widzieć największą przeszkodę na drodze do indywidualnej autoekspresji i moralnego dojrzewania każdego z nas, a w największym stopniu ludzi ubogich, słabych, pokornego serca i biernych.
Moim zdaniem Johnsonowi też jest bardzo, bardzo szkoda.
Powiem Wam, że mnie nie szkoda ludzi, którzy w Boga wierzą, ale też nie szkoda mi Dawkinsa, który najpierw plecie, że Pana Boga nie ma na 99%, a za chwilę stwierdza, że nie wie, skąd się te 99% wzięło, ale na bank Bóg nie istnieje na ponad 50%. A Wam Dawkinsa szkoda? Przecież możecie być bardziej wrażliwi i współczujący ode mnie.
Powiem Wam natomiast, czego mi szkoda, albo kogo mi szkoda. Prawie trzy lata temu napisałem tekst, z którego fragment zacytuję:
Pracowałem sobie przy stole pracowym, popijając Deutsche Bier Grafen Walder z Lidla (1,69 zł puszka) i słuchałem radia. W radiu gadali. Lubię, kiedy radio gada. Radio powinno gadać.
Redaktor rozmawiał z jakąś babką, która jest cwana w obliczaniu emerytur. Kobieta mówiła o kwotach bazowych, podstawach, współczynnikach i mnóstwie innego gówna, które jest konieczne do tego, aby ograbiany przez kilkadziesiąt lat człowiek dostał na stare lata zapomogę od państwa zwaną emeryturą. Bardzo dobrze ta pani wyznawała się na całym tym gównie.
Później radio zagrało piosełkę.
Później ten sam redaktor rozmawiał z jakąś babką, która walczy o to, żeby baby i chłopy miały równo. Pani powiedziała, że na kuli ziemskiej mamy 191 państw i tylko w siedmiu z nich głową państwa jest kobieta i tylko w ośmiu państwach kobiety są premierkami. Według tej pani taki stan rzeczy jest do dupy i trzeba walczyć, żeby tę sytuację zmienić=polepszyć. Trzeba walczyć. Walczyć. Walczyć. Walczyć trzeba. (...)
Kurwa, ale to jest szkoda! No szkoda, że mnóstwo ludzi, zamiast popychać sprawy do przodu najlepiej jak się da, zamiast cieszyć się życiem, dziećmi, rodziną, przyjaciółmi, sztuką, seksem, książkami, pracą i tym wszystkim, co składa się na dobre człowiecze życie, zajmuje się kwotami bazowymi, walczy o chuj wie co, propaguje syf, jednym słowem buduje astronomię na kółkach. Mówię Wam - to jest cholerna szkoda.
I jeszcze to Wam powiem, że mnie szkoda tych ludzi, którym inni ludzie zabierają ciężko zarobione pieniądze i pakują tę kasę niby w jakieś ubezpieczenia, które najpierw są z jednego filara, później, kiedy ten popierdolony projekt się sypie, są już z dwóch filarów, następnie z trzech filarów, a jak się jeszcze bardziej system sypie, to się te filary likwiduje, a nikt z publiczności nic z tego nie rozumie. Szkoda mi tych wszystkich ludzi, którzy coraz ciężej pracują po to, żeby ich inni ludzie coraz bardziej zadłużali. Szkoda mi ludzi, którzy w rozmowach ze znajomymi muszą twierdzić, że Rosja to porządne państwo, że Rosjanie w ramach uprawiania polityki nie zabijają ludzi, że prowadzą profesjonalne śledztwa w sprawach katastrof samolotowych, że demokracja u nich postępuje jak nigdy dotąd itd. Szkoda mi ludzi, którzy w XXI wieku, w środku Europy, nie wiedzą, kiedy jaki pociąg pojedzie i czy w ogóle pojedzie, a jak pojedzie, to trzeba do niego włazić przez okno. Szkoda mi tych wszystkich ludzi, którzy muszą bronić stanowiska, że to dobrze zaprzestać budowania dróg. Szkoda mi tych, którzy chcąc pooglądać i posłuchać w telewizji o polityce, skazani są na Ordyńskich, Lisów, Olejnikowe i Kuźniarów. Szkoda mi tych wszystkich ludzi, którzy są ograbiani z pieniędzy na konto ubezpieczenia zdrowotnego, a później miesiącami czekają na wizytę u lekarza. Mówię Wam, cholernie mi szkoda tych wszystkich ludzi, niezależnie od tego, czy są teistami czy nie.
Na koniec cytat z książki Odzyskanie wolności Paula Johnsona:
Niegdyś traktowałem państwo jako środek, dzięki któremu mniej fortunni z nas mogą osiągnąć autoekspresję i moralne spełnienie, które jest ich prawem jako istot stworzonych na obraz Boga. Chociaż dalej uważam ten cel za pożądany, nie pokładam już najmniejszego zaufania w państwie jako środkowi do jego realizacji. Przeciwnie, zacząłem w nim widzieć największą przeszkodę na drodze do indywidualnej autoekspresji i moralnego dojrzewania każdego z nas, a w największym stopniu ludzi ubogich, słabych, pokornego serca i biernych.
Moim zdaniem Johnsonowi też jest bardzo, bardzo szkoda.
9 komentarzy:
na razie OT, zaraz sobie przeczytam, co szkoda.
Przeczytałem tego wywiadu połowę wczoraj. Super lektura. I smutna bardzo, bo ona mówi o tej naszej klasie politycznej takie coś, że mnie się jeży sierść na plecach. No ale mniejsza o to.
Faktycznie wkurzający jest ten traktat lesbijski, tzn to referendum. Leszek już dwa razy zagaja, że tego referendum nie chciał, a Warzecha tropu nie podejmuje. Jakbym nie wiedział, że to będzie dalej, to już bym się wściekał.
Nie wiem, czy oglądałeś to, jak Kochan jechał po Tusku w tym programie Morozowskiego (drugim gościem był Miecugow). I tam parę razy był taki moment, chociaż Kochan jedzie dobrze, że Miecugow mówi a to, że ludzie pamiętają rządy PiSu, albo boją się powrotu Kaczyńskiego- w tym sensie, że dlatego PO może nic nie robić. I mnie to strasznie wkurzało (i zawsze wkurza gdy takie teksty idą), że ten Kochan, łebski gośc, nie spytał- no ale do cholery, czego konkretnie sie boją? Że jak Kaczor wróci, to co zrobi takiego? Konkretnie co pamiętają, że co takiego Kaczor strasznego zrobił, że było to gorsze od tego syfu jaki nam fundują Tuski.
Dziwnośc, że nikt takich pytań nie zadaje.
>Nicek
No nikt takich pytań nie zadaje, bo do niedawna chodziła bajka, że za Kaczora to żyliśmy w państwie policyjnym, że byliśmy inwigilowani jak jasna cholera. Teraz pokazało się, że ze wszystkich europejskich kierowników kuli ziemskiej najbardziej inwigilują swoje społeczeństwo Tuskowe, więc bajka o policyjnym państwie Kaczorów upadła. A oprócz tej bajki innej nie ma, bo co tu mówić? Że co prawda za PiS-u był wzrost prawie 7 do przodu, ale przecież w kryzysie światowym PiS na pewno zrobiłby o wiele większą wtopę od PO? Bardzo możliwe, że by zrobił, tyle tylko, że tego nie da się udowodnić. Nie da się udowodnić, że PiS zajebałby sprawę z kolejami, z OFE, że zadłużyłby Polaków co najmniej tak samo jak Tuskowe, że przestałby budować drogi itd. itd. W tej przykrej sytuacji nie bardzo można zadawać jakiekolwiek pytania - pozostaje już tylko takie sobie ględzenie o niczym.
Ciekawość taka, że ja wczoraj naskrobałem sobie na brudno teksta, w którym też i Bóg i też Dawkins. Jeszcze go nie czytałem, bo napisałm sobie na spoko, na zasadzie takiego gawędzenia i jak już dotarłem do końca, to nagle musiałem lecieć w teren. Zobaczę, czy coś z tego nadaje się do zawieszenia, czy nie bardzo.
Z tym, czy tych wszystkich ludzi szkoda, to ja nie wiem. Tzn. warto sobie przypomnieć to, co bł s. Faustyna pisała w pamiętniczku o tym, jak to Pan Bóg reaguje na ludzkie sprawki, jak napomina grzeszników. I to chyba trzeba by tak traktować, że ludzie mają dokładnie to, na co sobie zasługują. Są ludźmi do cholery, a nie bydłem roboczym. Jeśli jednak rezygnują ze swoich ludzkich obowiązków, czyli min. rezygnują z sensownej refleksji nad tym, co i jak, to będą traktowani jak bydło właśnie, jak woły będą ciągnąć swój wózek z mozołem. Coraz cięższy i cięższy.
Inna sprawa- jak już tak pierdyknie ten system emerytalny, to ja się zastanawiam, czy by wtedy nie było warto z ludkami z lewicy rozpocząć rozmowę na nowo? Nie żebym jakoś wierzył w to, że ta rozmowa coś da. Po XX wieku bycie lewicowcem oznacza bycie durniem, którego to piekło nie nauczyło niczego.
Ale bardzo bym chciał zobaczyć te miny admiratorów państwowych emerytur zanim w nie przypierdolę szpadlem.
No to się zgadza z tymi pytaniami, ale to dotyczy Miecugowów świata tego, ale niekoniecznie musi dotyczyć normalnych ludzi, którzy nie są tefauenowskimi kretynami.
Ten Kochan (i inni) nie wiem dlaczego tych pytań nie zadają. A to jest pytanie kluczowe i dla tych wszystkich kłamców mordercze, bo co niby powiedzą?
>Nicek
Może idzie o to, że Kochan i inni pytań nie zadają, bo jakby tak okazało się, że chcą zadawać, to by ich nikt do tefałenu nie zaprosił :-) No bo po co niby tefałenowi zadawanie durnych pytań?
z tym Kochanem to i tak jakaś awaria w tym tefauenie. No bo tam nikt tak jeszcze nie nagadał na tuskowych, aż się Grzesio Miecugow pomarszczył cały i próbował odgryzać, ale mu nie szło. I tego Kochana pewnie już nie zaproszą, bo i tak narobił im poruty.
Natomiast ja się dziwię, że takie pytania nie są zadawane za każdym razem przez każdego, kto ma okazję się dorwać do sitka. W sumie, jak się już idzie do tych merdiów, to nie ma sensu żadnych innych pytań zadawać, tylko te.
Wyrusie,
Właśnie wróciłam z roboty z Warzechą pod pachą a tu ? Taki fajny tekst.
Pokręcę się trochę i zajrzę ponownie , by przeczytać uważnie.
Bo Twoje teksty należy czytać uważnie:)
Wyrusie,
Chciałam wkleić cytaty z Twoich wypowiedzi ale niestety Twój blog jest narowisty. Pewnie tak , jak właściciel:)
Napisałeś ,że ludzie nie mogą zajmować się tym ,czym powinni - rodziną, pracą , seksem ,sztuką i czym tam jeszcze - bo "ktoś" zmusza ich do zajmowania się rzeczami , których nie rozumieją.
Napisałeś też ,że Johnson smutnie skonstatował ,iż państwo , wbrew pozorom , nie chroni "poczciwców".
Co lub kto może ludzi "chronić"?
Elita.
To są ci ,którzy więcej rozumieją,dalej widzą i "przewodzą".
Nuży mnie już to ciagłe wydziwianie nad ludźmi - z lewej i z prawej - że ludzie nie dorośli do czegoś tam.
Podoba mi się "zajawka" filmu "Mgła".
Stara , polska pieśń.
Tradycja.
To z niej czerpie się siłę.
To jest jak ładowanie baterii.
Energię trzeba jednak wykorzystać teraz, w czasie rzeczywistym.
Pozdr
Ps: Piszę skrótami, ale inaczej się
nie da.
Napewno rozumiesz:)
Wyrusie,
Muszę już znikać.
Zajrzyj na Salon do "normalni2010":))
No jaja , jak berety:))
Prześlij komentarz