statsy

piątek, 14 września 2012

Ananke

O mieszkańcach Chicago można mieć różne zdanie, można ich rozmaicie oceniać. Pełno jest mieszkańców Chicago i trudno jest ich ocenić jednoznacznie, biorąc ich wszystkich do kupy. W serialu Boss śledzimy losy burmistrza Chicago i jego ekipy, widzimy kulisy kampanii wyborczych, przyglądamy się pracy rady miejskiej. Mamy okazję zobaczyć, jak wyglądają interesy, które różni ludzie robią z miastem.

Burmistrz to kapitalna postać, trzyma miasto za ryj, niektóre rzeczy robi świetnie, inne rzeczy robi źle. Jedni ludzie są zadowoleni z rządów sprawowanych przez burmistrza, drudzy ludzie zadowoleni nie są. Prasa gania za burmistrzem, wynajduje jakieś afery, ludzie to czytają, następuje kryzys, ekipa ratusza pracuje na najwyższych obrotach i kryzys zostaje zażegnany; na razie każdy kryzys musi być zażegnany, bo do końca drugiego sezonu serialu jeszcze daleko.

W pierwszym odcinku drugiego sezonu - i teraz będzie SPOILER - taki jeden redaktor naczelny ważnej gazety dopina ostatnie wydanie i wścieka się, że zamiast jakiegoś ważnego i długaśnego tekstu, kolegium zdecydowało się dać jakieś pierdółki. No i ten naczelny woła tę babkę, która odpowiada za numer i drze się na nią, że co to jest, że jak to - to teraz takie pierdółki uznajemy za ważne wiadomości, kiedy tu naprawdę ważne afery się dzieją i przecież ludziom trzeba pokazać, jaki ten burmistrz jest naprawdę? Na co ta babka odpowiada tak:

- Powiem to wprost. Nikogo to nie obchodzi, Sam. Nikogo to nie obchodzi i nikt nie czyta. Przebiegają wzrokiem. Klikają na linki. Oglądają. Nie chcą zagłębiać się w 10-stronicową, popieprzoną teorię spiskową dotyczącą burmistrza. Wiedzą, że jest umoczony. Mają to w dupie!

Najważniejsze jest to: - Wiedzą, że jest umoczony. Mają to w dupie. A z tego najważniejsze jest to: - Mają to w dupie.

W Necie i w gazetach pełno jest tekstów, których autorzy zastanawiają się nad kwestią tego, jak to jest możliwe, że lemingi (ja tego określenia nie używam) widzą przecież jak wygląda rzeczywistość, a mimo to idą jak w dym za tą swoją partią. Autorzy wspomnianych tekstów zastanawiają się, ilu jeszcze potrzeba lemingom faktów w stylu, że a to Katarczycy, a to Chińczycy, a to rozmowy na cmentarzu, a to autostrady, a to Amber Gold, a to Józef Bąk, a to nagrany sędzia, żeby przejrzeć na oczy. Autorzy tekstów, o których mówię, zdają się nie rozumieć tej najprostszej rzeczy, którą rozumie dziennikarka z serialu Boss, mianowicie, że ludzie mają to w dupie. To jest punkt wyjścia, to jest to, co trzeba przyjąć na samym początku - ludzie mają to w dupie.

Kiedy już się uzna, że ludzie mają to w dupie, to sprawa robi się mało atrakcyjna, bowiem trzeba postawić dwa pytania: pierwsze o to, dlaczego ludzie mają to w dupie, a drugie o to, co zrobić, żeby nie mieli w dupie i to żeby nie mieli w dupie we właściwą stronę. Po postawieniu tych pytań sprawa robi się jeszcze mniej atrakcyjna, gdyż z szukaniem odpowiedzi na te pytania jest kupa roboty, a przecież to dopiero początek.

Sytuacja jest bardzo ciężka, bo - i tu wracam do kwestii tego, że trzeba, aby ludzie nie mieli w dupie we właściwą stronę - nie ma pewności co do tego, co jest tym, czego ludzie nie mogą mieć w dupie. Zacznijcie gadać ze znajomymi o Polsce i pytajcie ich: - Franek, a ty byś chciał, żeby co?

Jeden Franek powie, że on by chciał niskich podatków i ulg dla przedsiębiorców, drugi, że chciałby aby wszyscy zdrajcy skończyli w więzieniu, trzeci, żeby telewizja Ojca Inwestora była na multipleksie, czwarty, żeby homoseksualiści mogli brać śluby, piąty, żeby zalegalizować narkotyki, szósty, żeby Polska była silna i to fest, siódmy, żeby rząd coś zrobił z całym tym syfem, który jest, a ósmy, żeby była wolność.

Generalnie jest tak, że ludzie albo połapią się jakoś w tym galimatiasie, albo się nie połapią, z tym, że połapać mogą się tylko nasi, bo tamci połapać się nie mogą - najzwyczajniej w świecie nie są do tego zdolni, za to mogą się do nas przyłączyć jeśli grawitacja szczęśliwie zawieje w naszą stronę. Czy my się połapiemy, tego nie wiadomo, natomiast wiadomo, że jeśli się nie połapiemy i nie załatwimy sami swoich spraw, załatwi je za nas Ananke. Nie ma znaczenia kto czy co załatwi za nas nasze sprawy, bo z naszej perspektywy zawsze będzie to Ananke. Czy jeśli nasze sprawy załatwi za nas Ananke, to z automatu oznacza to, że musi być źle? Nie, nie oznacza, ale ja się boję.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ach....

megakot pisze...

wyrusie, Pan jesteś chyba nieco akademik? Bo mam fajną storę, ale ona zaciekawi tylko co najmniej trochę akademika.

wyrus pisze...

> megakot

Dawaj tę stronę :-)

megakot pisze...

storę = historię.

mam nadzieję że się nie powtarzam, bo jestem sklerotyk.

tło: miejsce polskiej nauki; polska nauka

dlaczego ważne, czy akademik: bo wtedy wiesz jak działa "publikowanie naukowe" w PL.

I teraz jeśli wiesz, to patrz:

jakiś czas temu pyknęliśmy z kolegą artykuł i jednym szczególiku, w jednym dialogu jednego starożytnego filozofa. Złożyliśmy go tutaj:

http://www.brill.com/phronesis

Kluczowa informacja, gdybyś nie był na bieżąco akurat z tą dyscypliną: to naprawdę dobre pismo.

I teraz:

1) odpowiedzi od redaktorów - w kilka godzin

2) recenzja (+) - w półtora miesiąca

3) druk - pół roku po recenzji

4) wszystkie proofy do wglądu itd

porównaj z tym, co z nasz z podwórka.

fantastyczne było, że jak pytałem naszych o źródła tej różnicy, mówili: no niee... ale to jest przecież Phro, a my tylko [wstaw nazwę].

Słowem: oni uważają, że to mocne, szybkie, profesjonalnej (itd.) podejście to jest SKUTEK jakości czasopisma.

A nie jego źródło.

Przybiliśmy z kumplem piątkę i odhaczyliśmy kolejną rubrykę w tabelce "różnice cywilizacyjne" - tym razem na poziomie jak w tle: życie naukowe, polska nauka, itd.

wyrus pisze...

> megakot

" wtedy wiesz jak działa "publikowanie naukowe" w PL."

Wiem, jak działa "publikowanie naukowe" w PL :-)

***

"oni uważają, że to mocne, szybkie, profesjonalnej (itd.) podejście to jest SKUTEK jakości czasopisma."

bardzo fajnie uważają :-)

***

Słuchaj, a dałoby się tak zrobić, żebyś podesłał mi tego Waszego tekściora na gpop@o2.pl ?