W książce Najwspanialsze widowisko świata, o której już pisałem, Dawkins podkreśla istotną rolę, jaką w przyrodzie ożywionej odgrywa ekonomia, taka biologiczna ekonomia. Właściwie to można powiedzieć, że Dawkins pisze też o prakseologii, aczkolwiek tego terminu nie stosuje. O co chodzi z tą prakseologią? Oto istnieje coś takiego jak dystans ucieczki u zwierząt. O tym, jaki jest dystans ucieczki u zwierzaka dowiadujemy się w ten sposób, że patrzymy, jak blisko zwierzę pozwoli nam do siebie podejść wtedy, gdy je. Rozmaite gatunki, a nawet poszczególne osobniki, mają różny dystans ucieczki. Z dystansem ucieczki jest niejaki problem, no bo zwierzę myśli sobie tak: - Jem sobie coś tam, a tu zbliża się do mnie człowiek. I co mam robić? Już spylać, czy jeszcze trochę podjeść? Jak spylę, to mam pewność, że mnie człowiek nie dogoni, ale wtedy się nie najem. Z kolei jak jeszcze trochę podjem, to zrobi się niebezpiecznie.
Ekonomia. Weźmy szczury. Dla szczurów jest lepiej, żeby miały zęby mocniejsze i zdrowsze, niż słabsze i chore. Przez te wszystkie lata, kiedy istnieją szczury, robiły się w szczurach różne mutacje, ale jakoś nie stało się tak, że szczury mają mocniejsze i zdrowsze zęby niż mają. A dlaczego nie mają? Dawkins przyjmuje hipotetycznie, że chodzi o to, iż warunkiem zdrowszych zębów jest jeszcze więcej szkliwa. Ale żeby szkliwa było więcej, trzeba więcej wapnia. Żeby szczur miał wapń to musi jeść coś, co wapń zawiera. Tego wapnia nie ma tyle, ile jest powietrza, więc szczur musi wapniem rozsądnie gospodarować, bo wapń jest mu potrzebny do szkliwa, ale też do budowy kości no i do produkcji mleka o ile szczur jest szczurzycą. Gdyby szczur miał jeszcze zdrowsze zęby, niż ma teraz, to byłoby super w kwestii zębów, ale co z kośćmi, które nie dostałyby tyle wapnia, ile dostają teraz? A co z mlekiem i karmionymi tym mlekiem szczurzątkami? Gdyby szczur zwariował i większość wapnia ładował w szkliwo, to by go dobór naturalny raz dwa wyeliminował z gry, bo taki uszkliwiony ponad miarę szczur szwankowałby w innych dziedzinach. Dawkins pisze, że z czysto ekonomicznych przyczyn musi być coś takiego, jak szczur o zbyt zdrowych zębach.
To jest kapitalna obserwacja. Pomyślałem sobie, że ludzie brną właśnie w ślepy zaułek, bo cały wapń ładują w szkliwo. A dlaczego tak robią? Jeśli pominiemy wersję taką, że ekipa trzymająca społeczeństwo za mordę ma gdzieś to, co się ze społeczeństwem stanie i zależy jej tylko na określonych korzyściach dla siebie, to pozostaje nam jedynie stwierdzić, że ludzie cały wapń ładują w szkliwo z powodów metafizycznych. Mises napisał o tym w Ludzkim działaniu tak:
Nawet ci myśliciele, którzy w swoich dociekaniach potrafili zachować niezależność od teologii, nie osiągnęli celu, ponieważ posługiwali się błędną metodą. Badali ludzkość jako całość lub używali innych pojęć holistycznych, takich jak naród, rasa, kościół. Całkowicie arbitralnie określali cele, jakim miałyby służyć działania podejmowane przez takie zbiorowości.
Zobaczcie jakie cele zostały już arbitralnie określone: otóż trzeba zapewnić wszystkim edukację, ubezpieczenie zdrowotne i ubezpieczenie emerytalne, trzeba ludzi chronić przed dymem papierosowym, przed głośnymi rozmowami w pociągach (to już, czy dopiero za chwilę?), przed wyleceniem przez szybę samochodu, przed tłustą żywnością, przed niezdrową żywnością, trzeba ludziom zapewnić płace minimalne, prawo do dziedziczenia po partnerze homoseksualnym, trzeba umożliwić ludziom wygrywanie procesów sądowych przeciwko "Gościowi Niedzielnemu", trzeba żeby pracownicy socjalni zbierali różne dane na temat rodzin, bo kto może wiedzieć z góry, w której akurat rodzinie nie dojdzie do aktów przemocy, czy wręcz krytykowania dziecka.
Zobaczcie jakie cele zostały już arbitralnie określone: otóż trzeba zapewnić wszystkim edukację, ubezpieczenie zdrowotne i ubezpieczenie emerytalne, trzeba ludzi chronić przed dymem papierosowym, przed głośnymi rozmowami w pociągach (to już, czy dopiero za chwilę?), przed wyleceniem przez szybę samochodu, przed tłustą żywnością, przed niezdrową żywnością, trzeba ludziom zapewnić płace minimalne, prawo do dziedziczenia po partnerze homoseksualnym, trzeba umożliwić ludziom wygrywanie procesów sądowych przeciwko "Gościowi Niedzielnemu", trzeba żeby pracownicy socjalni zbierali różne dane na temat rodzin, bo kto może wiedzieć z góry, w której akurat rodzinie nie dojdzie do aktów przemocy, czy wręcz krytykowania dziecka.
Takich rzeczy są tysiące albo i miliony. Jak to wszystko zebrać do kupy, to można powiedzieć, iż wszystkie te cele mieszczą się w jednym ogromnym, głównym celu, któremu na imię BEZPIECZEŃSTWO. Ludzie zwariowali na punkcie bezpieczeństwa. Nieważne, czy tak sami zwariowali, czy im wmówiono to bezpieczeństwo, czy stało się to jeszcze jakoś inaczej - dość, że zwariowali. I cały wapń pakują w szkliwo, od czego mają zbyt zdrowe zęby. Ludzie już nie rozumieją, że nie da się wyleczyć wszystkich i to z każdej choroby, że ratowanie dupy... sorry - dziury budżetowej poprzez zadłużanie wcale nie jest takie fajne, że nie ma darmowych obiadów, że wszystko kosztuje, że rząd nie ma ani jednej złotówki, której wcześniej nie zabierze tym, którzy pracują, jednym słowem ludzie już nie wierzą w to, że nie zawsze musi być kawior.
Jeżeli dobór naturalny działa tak, jak twierdzą ewolucjoniści, i jeśli dobór naturalny, co nie daj Bóg, jest silniejszy niż takie nasze atuty jak kultura, to ludzie jako gatunek, a przynajmniej tutaj, w starej, coraz durniejszej Europie, mają przejebane. Bo dobór naturalny nie planuje, nie kombinuje, tylko robi swoje zgodnie z prawami biologicznej ekonomii. Dawkins pisze (UWAGA - SMACZEK!!! :-)):
Hipotetyczny planista, jeśli jest ekonomistą, reprezentuje ekonomię dobrobytu, opartą na założeniu, że istnieje optymalna strategia dla całej populacji albo wręcz dla całego ekosystemu. Tymczasem, chcąc posługiwać się analogiami ekonomicznymi w myśleniu ewolucyjnym, powinniśmy raczej sięgnąć po niewidzialną rękę Adama Smitha.
Moim zdaniem tak naprawdę nie wierzy w darwinowską ewolucję ten, kto w imię bezpieczeństwa uparcie cały wapń pakuje w szkliwo.
-------------------------------------
DOPISEK
Dziennik donosi (nic nowego nie pisze, oczywiście):
Dziura w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, który odpowiada za wypłatę m.in. emerytur i rent, osiągnie rekordowe rozmiary. Jak właśnie wyliczył ZUS, państwo będzie musiało co roku dokładać do Funduszu 70 mld zł, czyli w ciągu pięciu lat da to astronomiczną kwotę 350 mld zł.
To wariant realny. ZUS podał też wariant pesymistyczny. Ten zakłada, że budżet będzie musiał dopłacić do FUS aż 83 mld zł rocznie. A jeszcze trzy lata temu, kiedy ZUS ogłosił prognozę na okres 2008 - 2012, szacował, że maksymalna dopłata w ciągu pięciu lat wyniesie 184 mld zł - mniej niż połowę prognozowanej obecnie. (...)
Eksperci wskazują, że tak duży deficyt w FUS to straty dla gospodarki. Po pierwsze Skarb Państwa musi się zadłużać, aby go sfinansować. A obsługa długu słono kosztuje - w tym roku ponad 35 mld zł.
Dobra, taka a nie inna sytuacja jest efektem tego systemu, który obowiązuje. Choćby się tu zbiegły wszystkie lewaki i cały dzień wyszydzały mnie i moje prymitywne, anarchistyczne pisanie, to i tak nie zmieni to tego, że sytuacja, o której pisze Dziennik jest efektem tego systemu, który obowiązuje, czyli systemu jak najbardziej lewackiego. Jaki pomysł mogą mieć lewacy na rozwiązanie tego problemu? Po mojemu jest tylko jeden taki pomysł, ten, który jest stosowany - zadłużać ludzi i zobaczy się, co będzie.
Jeżeli dobór naturalny działa tak, jak twierdzą ewolucjoniści, i jeśli dobór naturalny, co nie daj Bóg, jest silniejszy niż takie nasze atuty jak kultura, to ludzie jako gatunek, a przynajmniej tutaj, w starej, coraz durniejszej Europie, mają przejebane. Bo dobór naturalny nie planuje, nie kombinuje, tylko robi swoje zgodnie z prawami biologicznej ekonomii. Dawkins pisze (UWAGA - SMACZEK!!! :-)):
Hipotetyczny planista, jeśli jest ekonomistą, reprezentuje ekonomię dobrobytu, opartą na założeniu, że istnieje optymalna strategia dla całej populacji albo wręcz dla całego ekosystemu. Tymczasem, chcąc posługiwać się analogiami ekonomicznymi w myśleniu ewolucyjnym, powinniśmy raczej sięgnąć po niewidzialną rękę Adama Smitha.
Moim zdaniem tak naprawdę nie wierzy w darwinowską ewolucję ten, kto w imię bezpieczeństwa uparcie cały wapń pakuje w szkliwo.
-------------------------------------
DOPISEK
Dziennik donosi (nic nowego nie pisze, oczywiście):
Dziura w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, który odpowiada za wypłatę m.in. emerytur i rent, osiągnie rekordowe rozmiary. Jak właśnie wyliczył ZUS, państwo będzie musiało co roku dokładać do Funduszu 70 mld zł, czyli w ciągu pięciu lat da to astronomiczną kwotę 350 mld zł.
To wariant realny. ZUS podał też wariant pesymistyczny. Ten zakłada, że budżet będzie musiał dopłacić do FUS aż 83 mld zł rocznie. A jeszcze trzy lata temu, kiedy ZUS ogłosił prognozę na okres 2008 - 2012, szacował, że maksymalna dopłata w ciągu pięciu lat wyniesie 184 mld zł - mniej niż połowę prognozowanej obecnie. (...)
Eksperci wskazują, że tak duży deficyt w FUS to straty dla gospodarki. Po pierwsze Skarb Państwa musi się zadłużać, aby go sfinansować. A obsługa długu słono kosztuje - w tym roku ponad 35 mld zł.
Dobra, taka a nie inna sytuacja jest efektem tego systemu, który obowiązuje. Choćby się tu zbiegły wszystkie lewaki i cały dzień wyszydzały mnie i moje prymitywne, anarchistyczne pisanie, to i tak nie zmieni to tego, że sytuacja, o której pisze Dziennik jest efektem tego systemu, który obowiązuje, czyli systemu jak najbardziej lewackiego. Jaki pomysł mogą mieć lewacy na rozwiązanie tego problemu? Po mojemu jest tylko jeden taki pomysł, ten, który jest stosowany - zadłużać ludzi i zobaczy się, co będzie.
5 komentarzy:
Piszesz, że "nie wierzy w ewolucję ten..." itd ale to chyba nie do końca- tzn. taki Quasi wierzy w ewolucję jak w Najświętszą Panienkę, z tym jednakowoż zastrzeżeniem, że Quasi brzydzi się "plugawym biologizmem" (czyli tym, że baby rodzą dzieci, min.) i uważa, że ewolucją już swoją rolę spełniła i teraz czas na neokreacjonizm, czyli bog-człowiek modyfikujący otaczający go świat i nieograniczany niczym.
Można więc i wierzyć w ewolucję i być fanem bezpieczeństwa.
Myślę też, że rożni lewacy doskonale wiedzą, jak działa mechanizm ewolucyjny i że niezależnie od tego ile by czekac, by ewolucja doprowadziła do ich ideału, to nigdy się człowiek czegoś takiego nie doczeka. Wiedzą, że naturalnie jest inaczej.
Ale wciąż mają nadzieję, że już są na tyle silni, że ludzkość na tyle się oderwała od swojego naturalnego środowiska, że można by się ponad te "biologizmy" wznieść i powieść ludzkośc ku zielonym pastwiskom postępu.
I dlatego probują wciąż i wciąż.
A każda z tych prob jest coraz krwawsza dlatego, że faktycznie oddalamy się coraz bardziej od tego co prawdziwe, stąd w coraz większym stopniu stajemy się *nic*nie*wartymi* pacynkami w rękach uszczęśliwiaczy.
BTW- sowiecki komunizm praktycznie bezstratnie przetrwały myśliwskie ludy Syberii. Komunizm ich jakby nie dotyczył. Oczywiście, kwestia tamtejszej skali, rozległości kraju robi swoje. Ale jednak. "Indianie" nawet nie zauważają komunizmu a komunizm nie zauważa ich- bo i po co?
Nawet jeśli komunizm zabije takiego myśliwego, to jaka to rożnica, skoro w każdej chwili mogł on zginąć na polowaniu. Śmierć jest wpisana w kulturę ludow myśliwskich i częścią normalnego życia- nikt przed nią nie ucieka. Nas przeraża, bo my robimy przecież wszystko, żeby być zabezpieczonym. Po to budujemy solidne domy i po to w tych domach instalujemy ogrzewanie i poduszki w autach i organizujemy się w państwa itd itp.
No, to lewacy są zwyczajnie mistrzami w zabezpieczaniu wszystkiego i wszystkich.
>Artur
"taki Quasi wierzy w ewolucję jak w Najświętszą Panienkę"
Właśnie, że nie :-) Napisałem: "Moim zdaniem tak naprawdę nie wierzy w darwinowską ewolucję ten..."
Quasi naprawdę w ewolucję nie wierzy, jemu się wydaje, że, jak napisałeś, "ludzkość na tyle się oderwała od swojego naturalnego środowiska, że można by się ponad te "biologizmy" wznieść i powieść ludzkość ku zielonym pastwiskom postępu."
Zdając sobie sprawę z tego, że ludzie tak myślą, napisałem: "Jeżeli dobór, co nie daj Bóg, jest silniejszy niż takie nasze atuty jak kultura..."
Ja jestem pesymistą i uważam, że dobór naturalny jest silniejszy niż kultura, która ma ambicję wygrać z Naturą. Mówiąc inaczej - jestem przekonany, że nie ma chuja na Mariolkę we wsi :-)))
Ja się z tym zgadza, że na Mariolkę nie ma. Ale to zupełnie inna kategoria niż wiara w ewolucję.
IMHO dla Quasiego ewolucja nie jest nawet kwestią wiary, ale jest faktem. Z jego perspektywy, oczywiście.
Tyle, że ten fakt nie implikuje mu "nabożnej czci". Quasi, oprocz wiary w ewolucję wierzy też w to, że jesteśmy już w stanie tymi mechanizmami manipulować jak chcemy- albo niedługo będziemy w stanie.
To trochę jak z grawitacją- to, że postrzegamy grawitację jako fakt nie oznacza, że odmawiamy sobie zaraz możliwości polatania helikopterem. Zgoda?
Oczywiście- od grawitacji "odgrodzić" nas musi technologia zawarta w helikopterze, tak i od ewolucji i jej mechanizmow, w oczach Quasiego, może "oddzielić" nas jakaś "technologia" nowego społeczeństwa zdepopulowanego, sytego, rownoszczęśłiwego, zarządzanego merytokratycznie przy zerowej demografii (tyle samo umiera co się rodzi).
Myślę wręcz, że Quasi rozumuje w ten sposob- że skoro większość helikopterow jednak nie psuje się i nie spada, to i większość tych społecznych "technologii" także nie zawiedzie, a tam gdzie zawiedzie- coż, to są tylko koszty.
Ale tak na prawde to jest to jakiś quasikreacjonizm- wyrwanie się z okowow biologizmu i dalsza ewolucja wspomagana inteligentnym projektem.
Czyli coś, co się musiało stać- fetyszyzowana nauka osiągnęła już stadium religijne.
>Artur
"Myślę wręcz, że Quasi rozumuje w ten sposób - że skoro większość helikopterów jednak nie psuje się i nie spada, to i większość tych społecznych "technologii" także nie zawiedzie, a tam gdzie zawiedzie- cóż, to są tylko koszty."
Mniej więcej. Ale wiesz, w kontekście np. upadku idei przymusowych ubezpieczeń, jak można powiedzieć ludziom: "Słuchajcie, to są tylko koszty. Idea jest zajebista, tylko, kurwa jego mać, coś się po drodze pojebało". No jak można tak ludziom powiedzieć?
***
"Czyli coś, co się musiało stać - fetyszyzowana nauka osiągnęła już stadium religijne."
Doprecyzuję - to nie ma związku z jakąkolwiek nauką, ale oczywiście ma to związek z fetyszyzowaną nauką :-) Jane.
Pozdro.
Wyrusie,
normalnie się ludziom powie, zobaczysz. Powie się ludziom sporo o obiektywnych trudnościach, odpowiedzialnosci państwa za obywateli, cośtam cośtam itd. i różnymi takimi zabiegami uzasadni się jakąś kolejną gigantyczną grabież, która już czeka pod drzwiami, bo ta europejska inwentaryzacja surowca ludzkiego i majątku, który tymczasowo jest w dyspozycji tegoż surowca, właśnie po to jest dokonywana. Krach ubezpieczeń krachem ubezpieczeń, ale przecież (w każdym razie nie na początku) nie dadzą ludziom zdychać pod płotami. Krach będzie tylko krokiem do przejęcia tej resztki dobra, którą tam ludzie sobie uciułali mimo państwowej agresji. A później się zobaczy- może się weźmie za mordy ludzi i jeszcze ku ich aplauzowi przeprowadzi przez burze w kierunku czegoś nowego. Czegokolwiek- wystarczy ludzi przeczołgać, żeby ze łzami w oczach dziękowali za byle ochłapy.
Nauka, jasne, to jest właśnie fetyszyzowana nauka, czy raczej religia o tej nazwie. Wszystko się zgadza- kasta kapłanów i święte księgi są już gotowe, dla zwykłego szaraka to co się dzieje w nauce jest pewnie jeszcze mniej zrozumiałe niż jakaś magia.
Można brać za pyski.
Zauważ ciekawostkę- tacy kapłani egipscy szczuli ludożerkę zacmieniem słońca- i trzeba było wota przebłagalne, czyli kaska aż furczała. Teraz tacy sami kapłani straszą jakimś globcio, czy inną asteroidą jadącą na Ziemie- w sumie niczym się to nie różni, bo ob zagrozenia wyssane z brudnego palucha, a kaska nawet dziś jakby większa.
Tyle, że ci egipscy kapłani to przynajmniej mieli w życiu rozmach- złoto, świątynie, setki nałożnic itp bajery umilające życie. Nie to co dziś- kapłani w klitkach z komputerami w wytartych swetrach. W sumie żenua.
Prześlij komentarz