W marcu 2010, jeszcze przed Smoleńskiem, kiedy to miałem komfort bujania w obłokach i pisania takich sobie erudycyjnych tekściorów, napisałem tekst pod tytułem Wrestling. Wkleję kawałek tego tekstu:
Nie mam nic do polityki, ale do polityki, a nie do tego, co w telewizorze nazywają polityką i w co wierzą ciotki Matyldy ufając, że to, w co wierzą, to polityka. W książce "W obronie polityki" Bernard Crick trafia w istotę rzeczy:
Starając się zatem zrozumieć wielość form rządów, spośród których tylko jedna jest polityczną, szczególnie łatwo jest wziąć retorykę za teorię. Stwierdzenie, że sprawowanie każdej władzy wymaga działań politycznych, jest albo figurą retoryczną, albo wyrazem wyrazem zamętu w głowie. Dlaczego na przykład nazywać 'polityką' walkę o władzę, skoro jest to tylko walka o władzę?"
Arystoteles polityką (także: filozofią spraw ludzkich) w szerokim tego słowa znaczeniu nazywa naukę obejmującą ogół działań moralnych ludzi. Ta szeroko rozumiana polityka (filozofia spraw ludzkich) dzieli się na etykę i politykę w węższym znaczeniu, czyli teorię państwa.
Oczywiście wiadomo, że Arystoteles żył sobie w fajnym polis, społeczności w końcu niewielkiej, kłopotów z opłacaniem rachunków nie miał, ciepło mu było itd. więc sobie mógł piękne rzeczy wymyślać, niemniej jednak aż żal dupę ściska na myśl o tym, jak daleko jesteśmy od właściwego rozumienia, czym jest polityka.
Dzisiaj w felietonie dla Wirtualnej Polski Jadwiga Staniszkis pisze:
Polityka, (choć Tusk i Sikorski wydają się tego nie rozumieć) to wciąż przede wszystkim arystotelesowska refleksja społeczeństw nad własną kondycją moralną w toku tworzenia prawa. A także dbanie o szanse rozwojowe własnej wspólnoty.
Nie wiem, czy ja się ze Staniszkis częściej zgadzam, czy też częściej się nie zgadzam, ale teraz się zgadzam. Ci ludzie nie rozumieją rzeczy fundamentalnych. I - nie wiem, co jest tego przyczyną - brak talentu, głupota, lenistwo? - dość, że nie znają się na swojej robocie. No nie umieją robić tego, za co się wzięli. I nie chodzi tylko o Tuska i Sikorskiego; tu chodzi o całą tę ekipę. Właśnie minutę temu Andrzej Włodarczyk, wiceminister zdrowia, na konferencji prasowej, na której w roli głównej występuje Arłukowicz, powiedział do dziennikarza, żeby dziennikarz zapisał sobie następujący adres: www.ema. Ja to oglądam w knajpie takiej fajnej, w której wszyscy wiedzą, że fanem Liverpoolu jestem i w której cieszę się szacunkiem za ten finał Ligi Misiów, w której najebaliśmy Milanowi w karniakach. No i jak Włodarczyk powiedział, że adres jest www.ema, to chłopy, z którymi piwo piję zakrzyknęły: - www.ema, kurwa, co??? Ten gościu, Włodarczyk, nie kuma nawet tego, że po www. ema musi być coś jeszcze. Głupia sprawa, ale właśnie tak działa Sieć.
O! Po jakichś pięciu minutach przemowy Włodarczyk przyznał, że dał dupy z tym adresem i podał prawdziwy adres, mianowicie: www.ema.europa.eu. Już po pięciu minutach mu podpowiedzieli - brawo!!!
Powtarzam - ci ludzie nie znają się na swojej robocie i nie rozumieją, czym jest polityka. Uzasadniam swoją tezę tak: wygląda na to, że ta rządząca menażeria naprawdę potrzebuje zrobić z chuja pelerynę i wykołować ten miliard zyli kosztem chorych ludzi. Zresztą - popatrzcie na cały ten burdel, który zafundowała nam Kopaczowa, a firmuje Arłukowicz.
Najgorsze w tym syfie jest to, że ci, którzy nie rozumieją tego, o czym napisałem, mogą iść i wrzucać kartki do urny wyborczej.
Nie mam nic do polityki, ale do polityki, a nie do tego, co w telewizorze nazywają polityką i w co wierzą ciotki Matyldy ufając, że to, w co wierzą, to polityka. W książce "W obronie polityki" Bernard Crick trafia w istotę rzeczy:
Starając się zatem zrozumieć wielość form rządów, spośród których tylko jedna jest polityczną, szczególnie łatwo jest wziąć retorykę za teorię. Stwierdzenie, że sprawowanie każdej władzy wymaga działań politycznych, jest albo figurą retoryczną, albo wyrazem wyrazem zamętu w głowie. Dlaczego na przykład nazywać 'polityką' walkę o władzę, skoro jest to tylko walka o władzę?"
Arystoteles polityką (także: filozofią spraw ludzkich) w szerokim tego słowa znaczeniu nazywa naukę obejmującą ogół działań moralnych ludzi. Ta szeroko rozumiana polityka (filozofia spraw ludzkich) dzieli się na etykę i politykę w węższym znaczeniu, czyli teorię państwa.
Oczywiście wiadomo, że Arystoteles żył sobie w fajnym polis, społeczności w końcu niewielkiej, kłopotów z opłacaniem rachunków nie miał, ciepło mu było itd. więc sobie mógł piękne rzeczy wymyślać, niemniej jednak aż żal dupę ściska na myśl o tym, jak daleko jesteśmy od właściwego rozumienia, czym jest polityka.
Dzisiaj w felietonie dla Wirtualnej Polski Jadwiga Staniszkis pisze:
Polityka, (choć Tusk i Sikorski wydają się tego nie rozumieć) to wciąż przede wszystkim arystotelesowska refleksja społeczeństw nad własną kondycją moralną w toku tworzenia prawa. A także dbanie o szanse rozwojowe własnej wspólnoty.
Nie wiem, czy ja się ze Staniszkis częściej zgadzam, czy też częściej się nie zgadzam, ale teraz się zgadzam. Ci ludzie nie rozumieją rzeczy fundamentalnych. I - nie wiem, co jest tego przyczyną - brak talentu, głupota, lenistwo? - dość, że nie znają się na swojej robocie. No nie umieją robić tego, za co się wzięli. I nie chodzi tylko o Tuska i Sikorskiego; tu chodzi o całą tę ekipę. Właśnie minutę temu Andrzej Włodarczyk, wiceminister zdrowia, na konferencji prasowej, na której w roli głównej występuje Arłukowicz, powiedział do dziennikarza, żeby dziennikarz zapisał sobie następujący adres: www.ema. Ja to oglądam w knajpie takiej fajnej, w której wszyscy wiedzą, że fanem Liverpoolu jestem i w której cieszę się szacunkiem za ten finał Ligi Misiów, w której najebaliśmy Milanowi w karniakach. No i jak Włodarczyk powiedział, że adres jest www.ema, to chłopy, z którymi piwo piję zakrzyknęły: - www.ema, kurwa, co??? Ten gościu, Włodarczyk, nie kuma nawet tego, że po www. ema musi być coś jeszcze. Głupia sprawa, ale właśnie tak działa Sieć.
O! Po jakichś pięciu minutach przemowy Włodarczyk przyznał, że dał dupy z tym adresem i podał prawdziwy adres, mianowicie: www.ema.europa.eu. Już po pięciu minutach mu podpowiedzieli - brawo!!!
Powtarzam - ci ludzie nie znają się na swojej robocie i nie rozumieją, czym jest polityka. Uzasadniam swoją tezę tak: wygląda na to, że ta rządząca menażeria naprawdę potrzebuje zrobić z chuja pelerynę i wykołować ten miliard zyli kosztem chorych ludzi. Zresztą - popatrzcie na cały ten burdel, który zafundowała nam Kopaczowa, a firmuje Arłukowicz.
Najgorsze w tym syfie jest to, że ci, którzy nie rozumieją tego, o czym napisałem, mogą iść i wrzucać kartki do urny wyborczej.
18 komentarzy:
OT
Ewidentnie się chłopu pogorszyło: http://gps65.salon24.pl/376732,bog-to-liberalny-krol-wszechswiata
i wychodzą porażające braki w erudycji. Wpadł chyba w jakiś korkociąg fiksacji. Trzeba człekowi chyba jakoś pomóc, czy jak?
>Nicek
A po co my mamy gps-owi pomagać???
:-))
No nie wiem, bo kolega? Bo szkoda chłopa? Parę powodów by się znalazło, czy nie?
;)
Tu jest prawdziwy czad:
http://wiadomosci.onet.pl/raporty/deutsche-welle-w-onet-pl/chca-zbudowac-pomost-orzel-wywoluje-tylko-negatywn,1,4984357,wiadomosc.html
" Tak szczerze to ten biały orzeł wywołuje we mnie tylko negatywne skojarzenia. Ta cała biało-czerwona martyrologia wkurza. A nawet napawa jakimś takim niesmakiem. Pod tym względem wolę niemieckie barwy. Są jakieś takie bardziej rastafariańskie. Szczególnie ten żółty - twierdzi Hania Hakiel, która z Berlina komentuje trudne polsko-niemieckie sąsiedztwo. - Nie ma się czego wstydzić. Niemcy też mają swoje kompleksy i problemy - twierdzi dodaje w filmie stworzonym w ramach projektu poMOSTY przygotowanego przez Deutsche Welle przy udziale Goethe-Instytut w Warszawie."
Ja na ten farmaceutyczny syf patrzę obojętnie ze względu na siebie, chociaż łykam prochy na nadciśnienie, ale mam wkurw (to chyba quatryk tak gadał, ten "wkurw", czy nie quatryk?) ze względu na mojego Tatę, który jest cukrzykiem.
Mendy.
"cieszę się szacunkiem za ten finał Ligi Misiów, w której najebaliśmy Milanowi w karniakach."
Obstawiałeś Liv w przerwie? Ja obstawiłem, wprawdzie tylko tyle, ile wypiłem w dogrywce, ale zawsze:)
pozdr.
Co do znajomości rzeczy - dziś w PR3 dziennikarz prowadzący gadanie przed 18.00 nie wiedział, że lekarze protestują dalej. Facet zwyczajnie nie kumał, że lista refundacyjna i ustawa refundacyjna, która obciąża finansowo lekarzy, to dwie różne rzeczy. Nie kumał, ale prowadził na ten temat rozmowę w prajm tajmie. Zdziwił się, że protest trwa, skoro wszystko dobrze się ułożyło.
Zresztą, czego od niego wymagać?
pozdr.
Wyrusie,
No ... Jest burdel! A Arłukowicz jak ta dziwka sprzedajna firmuje coś , co niedawno mu się nie podobało.
To pani Kopaczowa nam to zafundowała a teraz sugeruje ,że lekarze są winni, bo ani chybi z pobudek merkantylnych , jako tajni agenci firm farmaceutycznych protestują.
Ludzie nie lubią lekarzy bo nie są w stanie ocenić jakości ich usług.
Mają pretensje ,że lekarze chcą zarobić.
A z czego mają żyć? To ich zawód.
Mają leczyć za darmo i sprzedawać długopisy na Allegro?
Gdzie jest doktor dyplomowany Andrzej Łódź?
Może by nam objaśnił?:)
A.Lódź
Widzę ,że jesteś:))
marta.luter
No pewnie, że tak!
A.Łódź
:)
Popatrzyłem na Piechę i tego ryżego szczurka z PO, Olszewskiego, jak sobie gadali u Rymanowskiego.
Koncerny farmaceutyczne są złym mzimu teraz. Po kibolach, Kaczyńskim itp. One są wszystkiemu winne, wielkie, zachłanne koncerny.
Taką bajkę sprzedają. O tyle dobra ta bajka, bo częściowo prawdziwa, bo koncerny farmaceutyczne to syf.
Nicponiu,
zarobić zawsze warto:)
"http://youtu.be/EcipyROBOeI
AMN
Bajka fajna. Tyle, że tańsze odpowiedniki leków forsowane przez Arłukowicza też produkują koncerny, często te same:)
pozdr.
Szczęśliwego Nowego Roku Wyrusie:)
Widziałeś co się dzieje u Andrzeja Ł.
na Salonie?
Piekło to jest bardzo miłe miejsce:)))
Wyrusie,
Chyba pójdę sobie stamtąd , co wiesz:))
"Za dużo święconej wody".
Tylko gdzie?
Gdzie będzie mi tak dobrze jak u Ciebie?:))
Żartuję , oczywiście.
Może do matecznika?
Pozdr
> O Matko! Nie wiem.
"Gdzie będzie mi tak dobrze jak u Ciebie?:))"
To proste - nigdzie.
:-)))
:))))
Mam teraz googlechrome.
Skąd skunks zna matkę?
Once more:)
Prześlij komentarz