Richard Dawkins napisał książkę o ewolucji. Taką, jaką być może powinien napisać wcześniej, ale z drugiej strony jak można wiedzieć, czy powinien, czy też jednak nie powinien? Idzie o to, że w poprzednich książkach Dawkins pisał co prawda o ewolucji, ale, jak sam stwierdza, nie podawał dowodów na to, że ewolucja nie jest taką sobie teorią tylko przyrodniczym faktem. Dawkins: W pewnym momencie uświadomiłem sobie jednak, że we wszystkich moich książkach ewolucja bierze się jakby znikąd.
[R. Dawkins. Najwspanialsze widowisko świata. Wydawnictwo CIS. Stare Groszki 2010. s. 8.]
Na razie macam tę książkę, bawię się nią, cieszę. Trochę tu poczytam, trochę tam, a to znowu zajrzę do Dodatku. Piękna jest ta książka, kapitalnie wydana. Gdyby jednak ktoś był ciekaw, czy tom liczący sobie 530 stron (bez przypisów i bibliografii) zawiera indeks rzeczowy czy indeks osób, to odpowiadam: nie zawiera. Bóg urojony też zresztą nie ma indeksów. Nie pytajcie mnie dlaczego, bo nie wiem.
- No i jak tam Dawkins - zapytacie zapewne. - Znowu napada na religię i Pana Boga? A nie wiem, bom książki nie przeczytał, ale Dawkins zapewnia, że nie jest to książka antyreligijna, bo jedną taką już napisał i nie ma po co wchodzić drugi raz do tej samej rzeki. OK, to bardzo miłe. Co prawda pisząc o dzieciach kreacjonistów (skrót myślowy, ale łapiecie o co chodzi) Dawkins nazywa je odmóżdżonymi dzieciakami, [R. Dawkins. op. cit. s. 15.] a w innym miejscu stwierdza, że negacjoniści [ci, którzy negują teorię ewolucji] istnieją naprawdę i stanowią jak najbardziej realną polityczną siłę - są przy tym dość hałaśliwi, a zarazem (z pozoru przynajmniej) wystarczająco plastyczni, by nawet się uczyć [R. Dawkins. op. cit. s. 14.], to jednak nie jest to okolicznością na tyle ważną, żeby zniechęcić kogoś do lektury - w końcu każdy wie, że Richard Dawkins jest profesorem Oxfordu i wymagany poziom kultury i, że tak powiem - merytoryki, utrzymuje (no bo powiedzcie sami - czyż dzieci kreacjonistów nie są odmóżdżone?).
Gdzieś tak od początku zimy przeczytałem kilka książek traktujących o ewolucji, w tym książkę Ewolucja jest faktem Jerry'ego Coyne'a (na tylnej okładce książki Dawkinsa jest fragment recenzji Coyne'a) i Nauka vs religia? Steve'a Fullera, więc mogę sobie jakoś tam po swojemu weryfikować (nie mówię tu o jakiejś naukowej metodzie, niech mnie ręka Boska broni przed takim stwierdzeniem!) co kto napisał. To bardzo ciekawa zabawa, takie weryfikowanie :-))
Dawkins pisze tak:
Ewolucja jest teorią naukową o olbrzymiej mocy eksplanacyjnej i znajduje zastosowanie przy wyjaśnianiu bardzo wielu różnorodnych zjawisk w bardzo licznych dyscyplinach naukowych.
[R. Dawkins. op. cit. s. 16.]
Z kolei Fuller przywołuje Nicolasa Rasmussena, który stwierdził, że neodarwinizm to w głównej mierze filozoficzny przemysł chałupniczy bez większego wpływu na codzienne badania biologiczne. Rasmussen napisał to w roku 1994, więc Fuller zadał sobie trud i zbadał 1.273.417 artykułów z lat 1960-2005 zindeksowanych w dwóch najważniejszych internetowych bazach danych dotyczących biologii. Okazało się, że słowo ewolucja i słowa tego warianty pojawiają się w 12% tekstów, a termin dobór naturalny w 0,4% (cztery dziesiąte procenta :-). Do tego Fuller podaje (ja nie wiem, czy prawdziwie:-), że nikt nie dostał Nobla za badania explicite poświęcone syntetycznej teorii ewolucji. Konkluzja Fullera jest taka:
Gdyby neodarwinizm został jutro skreślony, większość programów badawczych z genetyki - i innych dyscyplin biologicznych - w ogóle by tego nie odczuła. Nie jest to oczywiście argument przeciwko poprawności neodarwinowskich tez poznawczych, lecz przeciwko ich niezbędności.
[S. Fuller. Nauka vs religia? Zysk i S-ka. Poznań 2009. ss. 178-179.]
Dwie skrajnie różne opinie, przy czym Fuller jest, podobnie jak Dawkins, ateistą pełną gębą, do tego profesorem i raczej nie da się nalepić mu na czoło karteczki z napisem: odmóżdżony. Oczywiście wiem, że Fuller nie neguje teorii ewolucji - on tylko nie jest misjonarzem, w związku z czym ten mój strzał z odmóżdżonym to taki trick, jak najbardziej demagogiczny.
Druga ciekawa kwestia. Dawkins włazi w dupę klechom, pisząc jacy to kumaci księża chodzą po tym świecie, a już najbardziej kumaty jest Richard Harris, biskup Oxfordu, który poza tym, że jest biskupem, szczyci się tytułem lorda. Dawkins z Harrisem w roku 2004 napisali wspólnie artykuł, w którym przyznają, że wierzą w ewolucję. W tym artykule jego ekscelencja Harris umieścił to zdanie: Dziś nie ma już nad czym "debatować". Ewolucja jest faktem i z chrześcijańskiej perspektywy jest jednym z najwspanialszych dzieł bożych [R. Dawkins. op. cit. s. 16.] (tak jest w książce - "bożych" z małej litery; nie mam pojęcia dlaczego tłumacz, Piotr Szwajcer, tak napisał). Dawkins twierdzi, że problemów z ewolucją, poza lordem Harrisem, nie mają także biskup Canterbury oraz papież. Jeśli chodzi o papieża, to sprawa nie jest taka prosta, bo co prawda, zdaniem Dawkinsa, papież z ewolucją niby problemu nie ma, ale jednak jeden subtelny problem ma. Tym problemem jest paleontologiczne datowanie powstania duszy.
Kapitalny strzał! Jest mnóstwo świetnych pytań o duszę, np. takie: a od kiedy to dusza, że tak powiem - wpływa do ciała człowieka? Wtedy, kiedy plemnik dotknie jajeczka? Nieco wcześniej? Nieco później? O ile wcześniej? O ile później? Gdybym ja był Kościołem Katolickim i gdyby ktoś na konferencji prasowej zadał mi te pytania, to nie miałbym zielonego pojęcia, jak na nie odpowiedzieć.
OK, gdybym nawet nic więcej nie zyskał na przeczytaniu książki Dawkinsa (a mogę się założyć o każdą kasę, że skorzystam więcej, niż do tej pory), to i tak byłbym szczęśliwy z powodu tego, że znalazłem pytanie o to, czy można powiedzieć coś rzetelnego na temat paleontologicznego datowania powstania duszy.
Teraz powinienem napisać jakiś fajny bridge do kolejnej kwestii, ale żaden fajny bridge nie przychodzi mi do głowy (kashmir, Andrzej-Łódź - czy zgadzacie się z tym, że w wielu piosełkach najfajniejsze są nie zwrotka i nie refren, ale właśnie bridge? :-)) więc przejdę do tej kwestii w sposób niefajny. Dawkins bardzo martwi się tym, że mnóstwo ludzi wierzy w to, iż świat został stworzony parę tysięcy lat temu i że ludzie żyli sobie razem z dinozaurami. Dawkins pisze, że aż 40% Amerykanów wierzy w to, że ludzie żyli razem z dinozaurami, a w Dodatku przedstawia wyniki badań, z których wynika, że w równolegle życie ludzi i dinozaurów wierzy 33% Polaków, 32% Cypryjczyków i Włochów, 42% Turków, 9% Szwedów, 15% Austriaków, 28% Brytyjczyków itd.
[R. Dawkins. op. cit. s. 527.]
Dawkins apeluje do duchownych o to, żeby nie mieszali dzieciakom w głowach ściemniając, że byli jacyś prarodzice, czyli Adam i Ewa i wzywa ich (duchownych) do tego, aby zwalczali antynaukowe nonsensy.
[R. Dawkins. op. cit. ss. 19-20.]
Mając na uwadze dobro ludzkości, Dawkins apeluje o to, żeby duchowni nie robili ludziom wody z mózgu, bo konsekwencje mogą być takie, że ludzie nie będą wierzyć w ewolucję:
Zatem proszę was, biskupi i duchowni wszelkich wyznań - bądźcie ostrożni! Igracie z ogniem i niebezpieczeństwo czyha tuż za progiem.
[R. Dawkins. op. cit. s. 20.]
Wiecie o co chodzi? Bo ja nie wiem. Załóżmy, że wielu ludzie nie będzie wierzyć w ewolucję. I co takiego złego się stanie? Ludzie przestaną uprawiać seks? NHL zawiesi rozgrywki? Kartofle nie będą się rodzić na polu? Calgon przestanie pomagać pralkom? Magdalena Środa uwierzy w tomizm? Tomasz Lis poprowadzi rzetelnie jakiś program w telewizji? No co takiego złego się stanie?
Mniejsza o to. W tych badaniach, których wyniki zamieszczono w
Dodatku, zadano ludziom takie oto pytanie:
Czy wierzysz w to, że pierwsi ludzie żyli w tych samych czasach co dinozaury?
Moje pytanie jest proste: jak to jest z paleontologicznym datowaniem powstania pierwszych ludzi? A mówiąc precyzyjniej: jak zasadnie stwierdzić, że ten i ten gościu to jeszcze małpolud, a ten i ten to już pierwszy człowiek?
---------------------------
DOPISEK
Na szczęście Dawkins nie tylko udowadnia, że ewolucja jest faktem, podając te wszystkie wykopaliska itd., ale wyjaśnia ewolucję, pisze na czym ewolucja polega. I pisze świetnie - to bardzo klarowny wykład.
----------------------------
DOPISEK DRUGI
Ciekawa jest kwestia tego, co wyrabia tłumacz, a zarazem wydawca książki - Piotr Szwajcer. Oto na str. 117. Dawkins pisze:
Wśród historycznych negacjonistów część wykazuje się tylko kopletną niewiedzą z zakresu biologii. Trudniejszy problem z tymi, którzy twierdzą, że świat liczy sobie mniej niż dziesięć tysięcy lat.
Do tego tekstu Szwajcer daje taki oto swój przypisek:
Kościół katolicki od pewnego czasu dość zręcznie akceptuje naukowe szacunki wieku Ziemi i Wszechświata. Dla niektórych innych Kościołów chrześcijańskich, które wiarę wywodzą bezpośrednio z Pisma (zasada sola scriptorum), to znacznie trudniejsze wyzwanie. Richard Dawkins kieruje tę książkę w znacznym stopniu do angielskich i amerykańskich czytelników, którzy, zwłaszcza amerykańscy, z takim dosłownym odczytywaniem Biblii stykają się na co dzień. W Polsce poza pewnym (byłym już na szczęście) europosłem, wiceministrem oświaty (również byłym) i grupką "radykalnych" kreacjonistów (zwykle odwołujących się zresztą do "nauczania Kościoła") ta "szkoła" ma niewielu wyznawców, acz również i u nas stają się oni coraz aktywniejsi.
Szwajcer w dość osobliwy sposób pojmuje rolę tłumacza, ale to jego sprawa - w końcu sam wydaje książkę. Po mojemu jednak byłoby lepiej, gdyby Szwajcer nie podejmował prób podrasowania tego, co mówi Dawkins, bo tylko się ośmiesza, a Dawkinsa i tak nie podrasuje - nie ten kaliber, i gdyby skoncentrował się na tłumaczeniu, po to chociażby, żeby nie pisać zdań takich, jak to:
Wspominam o tym, sami ewolucjoniści bowiem nie zawsze tak myśleli. [s. 45].
--------------------------
DOPISEK TRZECI
Tu tłumacz Szwajcer popisał się jak mało kto [s. 325] - trzeba kliknąć w fotkę, to ona się powiększy i będzie dobrze widać: