statsy

środa, 2 czerwca 2010

Magia

Niektórzy pisarze powiadają, że magia to taka namiastka techniki, a religia to namiastka nauki. Chodzi o to, że dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami, ludzie tłumaczyli sobie działanie różnych rzeczy za pomocą magii, a mechanizmy rządzące światem objaśniali przy pomocy religii. To jest bardzo fajna teza. Ja w magię wierzę, i nie mam nic przeciwko temu, żeby magię kojarzyć z techniką, bo to jest technika, natomiast uważam, że błędem jest niedocenianie magii.

Wielu ludzi nie wierzy w magię, ale ludzie nie wierzą w rozmaite rzeczy. Jest wielu takich, którzy wierzą w Anioły, ale uważają, że Anioły są jakieś takie starodawne, w związku z czym na pewno nie znają się na najnowszych technologiach, np. z pewnością nie znają php czy innych rzeczy, które znają dzisiejsi programiści. Moim zdaniem takie myślenie o Aniołach jest błędne, ale nie umiem udowodnić, że Anioły poradziłyby sobie z php.

Magia to technika i rozumiem to tak, że w magii trzeba być bardzo precyzyjnym. Jeśli magia ma działać, to trzeba ją robić porządnie - jak do sporządzenia jakiejś tam tajemnej mikstury konieczny jest pazur koguta, to musi to być pazur koguta, a nie łabędzia; jak sytuacja wymaga wypowiedzenia jakiejś formuły magicznej, to trzeba wypowiedzieć tę formułę, a nie jakieś głupie parafrazy.

Technika, jak wiadomo, rozwija się. Kiedy ja czytałem takie ruskie pismo dla młodzieży pod tytułem Tiechnika Mołodioży, to była inna technika od tej, która jest dzisiaj. Dzisiejsza technika jest lepsza od tamtej, dawniejszej. Myślę sobie nawet, że dla ludzi, którzy nie mają solidnych podstaw w dziedzinie techniki, to, co wyprawia dzisiejsza technika, może zakrawać na cuda. Weźmy takie czarne skrzynki w samolocie Tu-154, którym to samolotem latał, do czasu, ś.p. Lech Kaczyński,  i weźmy te narządka, za pomocą których rosyjscy specjaliści odczytują zapisy czarnych skrzynek. Wiadomo, że sam samolot był stary i czarne skrzynki były stare. Nie wiadomo, czy mikrofony w samolocie były stare czy nowe. W każdym razie były to takie mikrofony, które podczas feralnego lotu 10 kwietnia co chwilę nie potrafiły zarejestrować tego, co w kabinie pilotów gadali, ale te wszystkie "pierdolę", "pizdy" i "kurwy" zarejestrować potrafiły. Stąd mamy stenogramy takie, jakie mamy. A może to nie o mikrofony chodzi? Może było tak, że mikrofony świetnie ściągały dźwięk, tylko te skrzynki słabo dźwięk zapisywały? Nie wiadomo jeszcze, jak było, ale chyba MAK niedługo rozwieje wszelkie nasze wątpliwości.

Jak było, tak było, ale mnie o co innego idzie. Idzie mi mianowicie o to, że jakkolwiek czarne skrzynki nie zarejestrowały wszystkiego, to jednak zarejestrowały mnóstwo istotnych rzeczy, takich, że tylko gębę rozdziawić i podziwiać. Czarne skrzynki zarejestrowały chociażby to, że o godz. 10:40:59,3 czasu moskiewskiego (8:40:59,3 czasu polskiego) zaczęło być słychać odgłos zderzenia z drzewami. Ten odgłos zderzenia z drzewami było słychać aż do godz. 10:41:04,6 czasu moskiewskiego (8:41:04,6 czasu polskiego). A zatem odgłos zderzenia z drzewami słychać przez 5,3 sekundy (trochę długo, ale nie o tym piszę). Co mamy tu podziwiać? Ano mamy podziwiać to, że czarne skrzynki nie tylko potrafiły zarejestrować odgłos zderzenia z drzewami, ale też to, że narządka odczytujące zapisy z czarnych skrzynek wiedzą, że był to odgłos zderzenia z drzewami. Nie ze skałami, nie ze słoniami, nie z przekupnymi urzędnikami, tylko z drzewami. Nie wiadomo, czy zasługę trzeba przypisać mikrofonom, czarnym skrzynkom, czy tym narządkom, dzięki którym można odczytać zapisy z czarnych skrzynek. Tak czy siak, osiągnięcie jest niesamowite i mam nadzieję, że już niedługo, może nawet jeszcze przed wyborami prezydenckimi w Polsce, strona rosyjska będzie dysponować takimi narzędziami odczytu zapisów z czarnych skrzynek, które pozwolą na stwierdzenie, że od godz. tej a tej, do godz. tej i tej, słychać odgłos zderzenia z brzozą.

Ach, ta magia...

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

"jak sytuacja wymaga wypowiedzenia jakiejś formuły magicznej, to trzeba wypowiedzieć tę formułę, a nie jakieś głupie parafrazy."

Jest taki prześmieszny horror pt "Evil dead, Armia ciemności" (to jest chyba cz. 2) i tam taki jeden lekko jebnięty gościu, sprzedawca z supermarketu, trafia w jakieś magiczne średniowiecze i zostaje wzięty za bohatera. No i wysyłają go po Necronomicon- księgę umarłych, na jakieś przeklęte cemntarzysko i taki jakiś czarodziej lokalny mówi mu, że zanim weźmie do rąk księgę musi wypowiedzieć zaklęcie. Nie pamietam teraz słół, więc umówmy się, że to miało być abrakadabra hokus pokus.
No więc nasz bohater jest już na tym cmentarzysku, ksiąga w zasięgu wzroku i on wypowiada zaklęcie:
- Abrakadabra hokus...
- Abrakadabra hokus...
Cholera, zapomniał.
Rozgląda się wokoło, czy nikt nie patrzy i mówi:
- Abrakadabra hokus mhmgrhkhłechłech - kończy kaszląc.
I bierze książkę.
Jak myślisz, udało mu się?

;)

Anonimowy pisze...

aha, film jakby co mozna zobaczyc tutaj:

http://www.megavideo.com/?v=IWQAQKHB

miłej zabawy

;)

marta.luter pisze...

Wyrusie,
Wiesz coś może?
Słyszałam w Trójce. Michniewicz rozmawiała z dwoma posłami.Z Pis i PO. Powiedziała ,że Wałęsa w Gdańsku domaga się ujawnienia ostatniej rozmowy telefonicznej braci Kaczyńskich. Powiedziała też ,że słyszała osobiście od pewnego , wysoko postawionego polityka PO ,że gdyby ujawniono tę
rozmowę , Kaczyński być może musiałby zrezygnować z kandydowania.
Posłowie w studio nie podjęli tematu.
Nie podoba mi się to. Cóż takiego może być w PRYWATNEJ rozmowie? Skąd cokolwiek na ten temat wie Wałęsa!?
Pozdr