statsy

sobota, 20 października 2012

Tekst nie dla triariusa, bo tu o szachach jest

Pełno jest ludzi, którzy wypowiadają się w jakiejś dziedzinie, o której nie mają zielonego pojęcia (te dziedziny, to mogą być polityka, sport, historia, medycyna, filozofia, automobilizm itd.), w swoich wypowiedziach robią błędy ortograficzne i napadają na innych ludzi, a jak już się wypowiedzą, jak już narobią tych błędów ortograficznych, jak napadną na innych ludzi, to się dobrze czują, bo to są takie typy, które dobrze się czują kiedy się wypowiedzą i kiedy napadną na innych ludzi; o tym, że robią błędy ortograficzne, te typy nie wiedzą.

Mój doktor od zwierząt (doktor od zwierząt to jest albo doktor od zwierząt, albo lekarz weterynarii albo wet, natomiast to nie jest weterynarz) od lat nie zagląda na fora, na których ludzie gadają o tym, jak leczyć zwierzaki i jacy to głupi są doktorzy od zwierząt. Po co ma zaglądać i czytać te wszystkie głupoty?

A portale szachowe, kiedy na żywo transmitują partie, to zapuszczają jakiś silnik, który pracuje jak umie, podaje najlepsze według siebie warianty i pokazuje, jaką to przewagę ma jeden gracz nad drugim graczem. Ostatnio na chessbomb.com śledziłem sobie rozgrywki Klubowego Pucharu Europy, a osobliwie partie Radka Wojtaszka. Jak portale szachowe transmitują partie na żywo i podają wskazania jakiegoś szachowego proga, to wielu komentatorów na czacie, gapiąc się w te wskazania, jest bardzo mądrych. Ci mądrzy komentatorzy piszą, że jeden arcymistrz jest głupi, bo nie zagrał tego, a drugi arcymistrz jest jeszcze głupszy, bo nie zagrał owego. Mądrzy komentatorzy wiedzą, co powinni grać arcymistrzowie, a wiedzą stąd, że patrzą na wskazania proga. I za chuja nie wytłumaczysz mądrym komentatorom, że instytucja ruskich szachistów to jednak poważna instytucja i że progi nie są w stanie ruskich szachistów zastąpić.

W szóstej rundzie wspomnianego European Club Cup Wojtaszek grał z Raznikowem. Grali sobie tak:

1. c4 c6 2. Nf3 d5 3. e3 Nf6 4. Nc3 a6 5. d4 Bf5 6. Ne5 Nbd7 7. Qb3 Ra7 8. cxd5 cxd5 9. Nxd7 Qxd7 10. Bd2 e6 11. Rc1 Ra8 12. Be2 Bd6 13. Na4 Rc8 14. O-O Rxc1 15. Rxc1 O-O 16. Nb6 Qd8 17. Nc8 Ne4 18. Nxd6 Nxd6 19. Bb4 a5 20. Bxd6 Qxd6 21. Qxb7 h6 22. Rc8 Rxc8 23. Qxc8+ Kh7 24. Qc5 Qb8 25. b3 Qb4 26. Qxb4 axb4 27. Kf1 Kg8 28. Ke1 Kf8 29. Kd2 Ke7 30. Bd3


Trzeba kliknąć w obrazek, to on się powiększy

W tym momencie silnik uruchomiony na chessbomb.com, Houdini 2.0c x64 (niebieskie zakreślenie), pokazywał, że Radek ma przewagę 0,71 punktu (zielone zakreślenie). Taka przewaga to mała przewaga; właściwie partia, przy poprawnej grze obydwu szachistów, powinna zakończyć się remisem. A jednak Raznikow poddał grę. Dlaczego poddał? Ano dlatego, że wiedział to, o czym wiedział komentator Padawan, który napisał na czacie (zakreślenie czerwone):

To jest klasyczny przykład partii, której komputery nie rozumieją :-)

OK, pytanie jest takie: czy ruscy szachiści wszystko wiedzą, czy nie robią błędów? A odpowiedź taka jest: nie, ruscy szachiści, dzięki Bogu, nie wiedzą wszystkiego i robią błędy. Ale jeżeli ktoś ruskich szachistów waży sobie lekce, kto nie rozumie, że są takie partie, których nie rozumieją komputery, to jest ostatni kiep, któremu nie pomoże nawet to, że będąc zielonym w branży, napada na innych ludzi i robi błędy ortograficzne.

poniedziałek, 1 października 2012

Czy dobrze jest płakać, kiedy Ptyś umarł?

Ptyś umarł wczoraj nad ranem, nie dożywając roku. Miał FeLV (Feline leukemia virus), czyli kocią białaczkę. Po nazwie choróbska widać, że to nie taka białaczka, jak u ludzi, tylko wirusowe ustrojstwo, zaraźliwe, w związku z czym koty z białaczką nie mogą mieszkać ze zdrowymi kotami, a konsekwencje są takie, że trudno znaleźć dom dla białaczkowego kociołka.

Ptyś, po tym, jak mieszkał schronie i w dwóch domkach tymczasowych, znalazł wreszcie swój dom. Wzięły go człowieki, które mają już jednego kocika z FeLV; ostatnie pół roku swojego życia Ptyś przeżył otoczony miłością; miał dobre jedzenie, dużo miejsca, bawił się ze swoją nową siostrzyczką i ze swoimi człowiekami, dostawał leki. Zgasł w kilka dni, ale z białaczkowymi kotkami tak już jest – mogą odejść w każdej chwili, o czym człowieków, którzy chcą wziąć do siebie kociołka z białaczką, informuje każdy wet.

Znałem Ptysia, bo znam człowieków, którzy wzięli go do siebie. Ptyś to kotek radosny, chętny do zabawy; a to podbiegał do człowieków robiąc na plecach łuk brwiowy wypukły, a to popisywał się paradując po chałupie z podniesionym ogonem, czyli prezentując ulicę lemurów, a to wymuszał na człowiekach, żeby mu piłeczkę rzucali, czy tam kasztanka jakiegoś. No i wszystkiego był ciekaw. To bardzo dobrze, że u Ptysia ciągle uruchomione były pozytywne systemy emocji, czyli zabawa i szukanie; emocji negatywnych, czyli wściekłości, strachu i paniki, Ptyś w swoim ostatnim domku nie przejawiał.

Kiedy Ptyś umarł, to jego człowieki płakały. Pewnie ciągle jeszcze popłakują. I dobrze, bo dlaczego nie płakać, kiedy umarł ktoś, kogo się kochało? Dla mnie jest rzeczą normalną, że człowiek kocha zwierzę, bo kochanie, to uczucie, a uczucia, jak napisał Marc Bekoff, to dar od przodków. A znowu Temple Grandin stwierdziła, że zwierzęta kochają inne zwierzęta i, jak to Temple Grandin, podała na to dowody.

Cytując zdanie Grandin o tym, że zwierzęta kochają inne zwierzęta, zapewne zbieram punkty u pogan, którzy w Pana Boga nie wierzą i dla których ludzie to zwierzęta (bo niby co innego?), a jednocześnie dostaję punkty minusowe u niektórych teistów (panteistami się nie zajmuję, bo się na nich nie znam, aczkolwiek rzetelnie przestudiowałem pana Barucha Spinozę), wedle których człowiek to nie zwierzę. Wedle niektórych teistów człowiek nie jest zwierzęciem, a istotna różnica między człowiekiem a zwierzęciem polega na tym, że człowiek ma duszę, a zwierzę duszy nie ma. Z duszą jest jednak jeden poważny problem, na który wskazuje Richard Dawkins; idzie mianowicie o kwestię paleontologicznego datowania powstania duszy.

Najogólniej (i niezbyt precyzyjnie) mówiąc, problem ze zwierzętami jest problemem poważnym i, moim zdaniem, dalekim od rozwiązania. Z jednej strony bowiem ludzie kochają swoje zwierzęta, koty, psy itd., a z drugiej strony jedzą nieswoje zwierzęta i mięso z zabitych nieswoich zwierząt podają swoim zwierzętom (nie da się zapewnić kotu dobrego życia karmiąc go wyłącznie marchewką i kaszą). Poza tym, jeśli jest się teistą, a do tego chrześcijaninem, to trudno lekceważyć tezę Eryka Mascalla, który utrzymuje, że błędem jest myśleć, iż Jezus Chrystus ma olbrzymie znaczenie dla istot ludzkich, lecz jest zupełnie bez znaczenia dla reszty stworzenia. A św. Paweł Apostoł napisał był w Liście do Rzymian (Rz 8, 19): Całe bowiem stworzenie z wielką tęsknotą wyczekuje objawienia się synów Boga.

Skoro całe stworzenie, to całe stworzenie, a nie tylko człowieki. Jestem zdania, że kto nie chce uczciwie rozważać słów Pawła i lekce sobie waży to, co napisał Mascall, ten ucieka od problemu.

Jakob von Uexküll, taki jeden ważny biolog, stosował termin Umwelt w takim znaczeniu, że każdy gatunek ma swój Umwelt, że każdy gatunek postrzega świat zgodnie ze swoim Umwelt. Dla człowieka telewizor to sprzęt, dzięki któremu można obejrzeć np. film czy mecz, ale dla mojego kota telewizor to miejsce, na którym można wygodnie spać, tym bardziej, że, o ile człowieki telewizor włączą, to jest to miejsce cieplutkie. Pies żyje zgodnie ze swoim Umwelt, kot zgodnie ze swoim, człowiek zgodnie ze swoim.

Leibniz nauczał o monadach i twierdził, że w konsekwencji tego, iż harmonia wszechświata (harmonia praestabilita - przedustawna) została ustanowiona przez Boga, monady rozwijają się niezależnie od pozostałych monad ale równolegle i zgodnie z rozwojem każdej innej monady. Dodawał, że monady nie mają okien, przez które cokolwiek mogłoby do nich się dostać czy też z nich wydostać, które to twierdzenie, w pewnych okolicznościach, można uznać za bardzo pesymistyczne. Monada Leibniza to substancja prosta, pozbawiona części i wchodząca w skład rzeczy złożonych. A gdyby, analogicznie, uznać, że Umwelt to taka bańka, w której zamknięty jest nie tylko każdy gatunek, ale też każdy osobnik każdego gatunku (no bo chyba jasne jest, że inny jest Umwelt Tuska, inny JarKacza, a jeszcze inny Titusa z Acid Drinkers)? Co wtedy? Czy też zrobi się pesymistycznie?

Tego nie wiem. Być może tak, być może nie, to zależy od tego, co kto chce i co uznaje za pesymistyczne. No a czy mamy jakiekolwiek porozumienie z drugim człowiekiem, skoro jego Umwelt jest osobny od naszego Umwelt? A z kotem takie porozumienie mamy? Czy dobrze jest kochać Ptysia i płakać, kiedy Ptyś umarł?

Po mojemu mamy porozumienie i z drugim człowiekiem i z kotem i dobrze jest kochać Ptysia i płakać, kiedy Ptyś umarł. O tym, dlaczego to dobrze, napiszę innym razem. A na razie obejrzyjcie i posłuchajcie tego:






Bibliografia: 

M. Bekoff. O zakochanych psach i zazdrosnych małpach. Znak. Kraków 2010.

R. Dawkins. Najwspanialsze widowisko świata. Wydawnictwo CIS. Stare Groszki 2010.

T. Grandin. Zrozumieć zwierzęta. Media Rodzina. Poznań 2011.

G. W. Leibnitz. Zasady filozofii, czyli monadologia. w: G. W.  Leibniz. Wyznanie wiary filozofa. Rozprawa metafizyczna. Monadologia. Zasady natury i łaski oraz inne pisma filozoficzne. PWN. Warszawa 1969.

E. L. Mascall. The Christian Universe. Darton, Longman and Todd 1971. Podaję za: A. Linzey. Teologia zwierząt. WAM. Kraków 2010.

Św.Paweł. List do Rzymian. Biblia. Święty Wojciech Wydawnictwo. Poznań 2009.