statsy

piątek, 3 czerwca 2011

Cyrk. Do archiwum.

Cyrk zajechał kiedyś. Ustawili się na placu, konie skubały trawę, inne zwierzęta w klatkach z profesjonalnym spokojem czekały na noc (były to czasy, kiedy nikomu nie przeszkadzało, że zwierzęta pracują w cyrku).

I noc nadeszła. Pięknie wyglądał cyrk w nocy. Był oświetlony. Ludzie stali za płotkiem i patrzyli na cyrk. Niektórzy rozmawiali z pracownikami cyrku. Ktoś przyniósł piwo.

Cyrk rozłożył się na placu, wokół którego stały domy, były knajpy, biblioteka, w której pracowały brzydkie bibliotekarki*, a i stadion był niedaleko. Na placu rosła trawa i skubały ją konie ale w dzień, chociaż nie wiadomo, czy jeden z drugim nie poskubały trochę również w nocy.

W nocy jest ładnie. Prawie wszyscy śpią i dobrze jest wtedy nie spać. Dobrze się gada z kimś w nocy. W nocy ktoś powie, że mu źle w życiu, albo w ogóle opowie o sobie coś ciekawego, a w dzień nie powiedziałby tych wszystkich rzeczy, które powie w nocy. Jak już ktoś mówi coś w nocy, to ile powie nocą, tyle powie w ogóle, bo w dzień już nie powie, nie wróci do sprawy i tyle tylko zostanie powiedziane, ile ktoś powie w nocy.

------------------------

* Bibliotekarki

W mieście były trzy biblioteki. Pracowały w nich same brzydkie kobiety.

W większości panie te były miłe, wiedziały, które książki stoją na których półkach, orientowały się w najnowszych trendach i często podzielały rozgoryczenie czytelników, którzy narzekali, że biblioteki nie dysponują najnowszymi pozycjami. Bibliotekarki nie kpiły jawnie z czytelników pożyczających szmirowate książki, ani nie wychwalały gustów tych, którzy wybierali tomy z literaturą najwyższego lotu. Panie pracujące w bibliotece były świadome rangi misji, którą wypełniały. Ale były brzydkie.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

w Oleśnicy mojego dzieciństwa tak to wyglądało.
Cyrk się rozkładał w miejscu, gdzie się później zrobiły budynki. I naokoło były właśnie domy, a obok była biblioteka w "Korelacie" i obok jeszcze przedszkole i szkoła. I tam się cyrk rozbijał.
Zajebisty był ten cyrk.

Jacek Jarecki pisze...

Na początku maja był w Golinie cyrk. Marny, ale miał w załodze krokodyla. Krokodyl zwiał, a że miał kaganiec, zagryzły go golińskie psy.
Moja Róża miała alibi, ponieważ była aresztowana za podgryzanie kota.

A noce, o tak!
A biblioteka? czas wymienić książki, bo już krzywo patrzą na mnie z półki