statsy

piątek, 8 lipca 2011

Niech szczezną tłumacze przysięgli!!!

Gazeta Wyborcza donosi:

Są kłopoty z tłumaczeniem raportu w sprawie katastrofy Tu-154. - Mała szansa, by został ujawniony w przyszłym tygodniu - mówi "Gazecie Wyborczej" źródło rządowe.

Źródło rządowe, czyli sprawa jest poważna. Czytamy dalej:

- Są pewne trudności, raport nie zostanie ujawniony w przyszłym tygodniu - mówi członek rządu. Inny z urzędników uściśla: - To dokument rządowy, dlatego zatrudniliśmy tłumaczy przysięgłych. Ogromną trudność sprawia im słownictwo techniczne.

Ogromną trudność sprawia im słownictwo techniczne! Super! Rząd RP nie umie znaleźć tłumaczy, którym słownictwo techniczne nie sprawia trudności. To co to jest za rząd?

Posłuchajcie tutaj gadki Michalikowej z Michalkiewiczem.




Michalikowa zagadnęła Michalkiewicza o raport komisji Millera, który jakoś ciągle nie może być opublikowany z powodu konieczności przetłumaczenia go na języki rosyjski i angielski, na co Michalkiewicz odpowiedział: - Sądziłem, że on [raport komisji Millera] jest przełożony z języka rosyjskiego, więc po co go przekładać z powrotem?

No dobra, co w tej przykrej sytuacji powinien zrobić premier Donald Tusk? Moim zdaniem najpierw powinien się wściec, zgodnie z tradycją, a następnie zapowiedzieć, że wykastruje tłumaczy przysięgłych oraz wyda im zakaz stadionowy.

30 komentarzy:

jerzyki pisze...

Wyrus,
czy moja ciocia albo bratanica musi znać język dajmy na to - niemiecki, by być ztrudniona u mnie, jako tłumacz przysięgły z tego języka?
A czy biuro nostryfikujące jej uprawnienia ,jako tłumacza przysięgłego, odmówi tej czynności wiedząc ,iż ja jestem premierem?

wyrus pisze...

>jerzyki

"czy moja ciocia albo bratanica musi znać język dajmy na to - niemiecki, by być ztrudniona u mnie, jako tłumacz przysięgły z tego języka?"

Moim zdaniem nie musi.

***

"A czy biuro nostryfikujące jej uprawnienia ,jako tłumacza przysięgłego, odmówi tej czynności wiedząc ,iż ja jestem premierem?"

Tego nie wiem - nie znam się na biurach nostryfikujących uprawnienia.

Pozdro :-)))

joahim pisze...

Wyrusie!
Akurat to ja pamiętam, jakie cyrki były z tłumaczeniem dokumentów unijnych - słyszałem opinię, że spora część prawa UE, jakie przyklepaliśmy, została przetłumaczona przez dorabiających sobie studentów, których wynajęła jakaś firma z Lichtensteinu czy Luksemburga, co wygrała przetarg, bo tania...I cuda tam są. A przetłumaczyć znowu czy poprawić się nie da, bo już przyklepane.

Ale przynajmniej jest na kogo zwalić

PS. Brawa dla Michalkiewicza!

Amin pisze...

"Ogromną trudność sprawia im słownictwo techniczne"

"Po drobiazgowych analizach i wielomiesięcznym scoutingu nasz klub zatrudnił znakomitego ofensywnego pomocnika. Piłkarz ma tylko jeden feler: bieganie sprawia mu ogromną trudność i dlatego po boisku porusza się spacerem"

Trzymam zakład,ze ciotki Matyldy nie widzą w tym nic śmiesznego...

Pozdrawiam

Jacek Jarecki pisze...

Mogliby wziąć tego gościa co napisał "Mechaniczną czy nakręcona pomarańczkę - swoja droga strach przekładać sam tytuł, ale facet złapał za ucho translatorski patent

Anonimowy pisze...

poziom żenady tej całej menażerii przekracza wszelkie granice brawury.
Idę zobaczyć, co kashmir ma do powiedzenia w temacie, bo coś chyba ma, nie? Przeciwko pogardzie dla logiki ;)

Anonimowy pisze...

ta Michalikowa jest taka durna, czy bardziej o to chodzi, że wie, z której strony jest chlebek posmarowany?

Anonimowy pisze...

Najpierw chciałem napisać, że Michalikowa wygląda jak Liv z Keeganem lub Dalglishem, ale później doszedłem do wniosku, że z Livem z Keeganem lub Dalglishem w składzie kojarzy mi się to, co Michalkiewicz gada. A obejrzałem chyba jakiś mecz przeciwko traktorzystom z Valerengi.

pozdr.

Anonimowy pisze...

Artur

To z chlebkiem.

pozdr.

wyrus pisze...

>Nicek

"ta Michalikowa jest taka durna, czy bardziej o to chodzi, że wie, z której strony jest chlebek posmarowany?"

Taka durna. Sorry, Andrzej :-))

Anonimowy pisze...

:-)

Anonimowy pisze...

Dowcip z S24:
"Dzwoni Benedykt i mowi: Nota bene."

:)

wyrus pisze...

>Andrzej-Łódź

"Nota bene"

Fajne :-))

joahim pisze...

> Amin

Sorry, ale nie znasz się. Taki dokument powinien być tłumaczony przez przysięgłych (żeby w razie np. użycia go w sądzie nie tłumaczyć go jeszcze raz). A przysięgli to najczęściej siedzą w rzeczach mocno prawniczych (umowy, akty spółek, dokumenty sądowe itp.). Ciężko jest znaleźć kogoś, kto będzie 1. przysięgłym 2. znającym branżę lotniczą 3. dla których polski jest językiem ojczystym.

W tej branży jest tak, że jak ktoś jest ekspertem od spółek, nie bierze się z ekspertyzy budowlane, a jak tłumaczy ekspertyzy budowlane, to omija z daleka np. instrukcje do rozruszników serca (a propos - krąży historia, że w Niemczech trzeba było powtórzyć x operacji, bo tłumacz pomylił coś w instrukcji rozruszników, ha!). Zasada jest prosta - tłumaczysz teksty z 2-3 branży, które znasz dobrze i które śledzisz na bieżąco. Aha - i teksty tłumaczysz tylko na swój język ojczysty.
Więc pytanie, czy mamy takich tłumaczy, którzy spełniają te warunki.

Naprawdę jestem ostatni, który wierzyłby w zapewnienia tego rządu jak również w zapewnienia Gazety Wyborczej.
Ale nie chciałbym, żebyśmy za 5 lat przegrali jakiś proces z ruskimi, bo raport tłumaczył student pierwszego roku filologii w trakcie imprezy.

wyrus pisze...

>joahim

"Więc pytanie, czy mamy takich tłumaczy, którzy spełniają te warunki."

Są dwie możliwości. Pierwsza: mamy takich tłumaczy. I wtedy nie wiadomo, dlaczego tych tłumaczeń nie ma i długo nie będzie, bo nie będzie.

Możliwość druga: nie mamy takich tłumaczy. W tej sytuacji pojawia się pytanie o to, w jaki sposób rząd chce uzyskać to tłumaczenie. To jak jest - od 15 miesięcy działa komisja Millera i nikt nie pomyślał, że w końcu napiszą jakiś raport, który trzeba będzie przetłumaczyć?

Jeszcze jedna rzecz - to tłumaczenie to wymówka taka, że aż śmierdzi. Podsuwam trop - kto przetłumaczył uwagi "strony polskiej" do raportu MAK-u? Odpowiadam - Stowarzyszenie Solidarni 2010 i TYLKO to Stowarzyszenie. Rząd tych uwag nie przetłumaczył do dzisiaj.

Co Ty na to?

Pozdro :-)

Amin pisze...

Drogi Joahimie!

Skoro piszesz, że się nie znam, to znaczy, że tak jest: w końcu nie pisałbyś ,że tak jest, gdyby tak nie było, prawda?

Nie zaskakuje mnie to, że się na czymś nie znam. Wyznam Ci w tajemnicy, że się nie znam na całym mnóstwie rzeczy jak np fizyka kwantowa albo gotowanie. Mógłbym ciągnąć tę listę jeszcze długo ale jest jedna rzecz na której się nie znam, a która może być istotna dla naszej wymiany zdań. Otóż nie znam się na tym jak można najpierw napisać komuś, że się na czymś nie zna a potem potwierdzić pogląd tego kogoś. W tym wypadku mój pogląd.

Otóż wypisałeś jakie kompetencje musi mieć tłumacz przysięgły żeby wykonać potrzebną pracę.

Jeśli tych kompetencji nie ma to się do tej pracy nie nadaje.

Dokładnie tak jak piłkarz który nie umie biegać. Może ten zawodnik jest świetnym brydżystą, albo nawet i waterbalistą ale w nogę grac nie powinien, nie?

Czy powinien?

Pozdrawiam

joahim pisze...

> Wyrus

Widzisz, ten trzeci warunek (że tekst na dany język tłumaczy tylko native speaker) wygląda na najtrudniejszy.

Powszechnie stosują go zachodnie biura. Ale one nie słyszały np. Moczara, który twierdził, że "Dla nas, partyjniaków, prawdziwą ojczyzną jest Związek Radziecki".

I tak sobie myślę, że nawet jeżeli to nieprawda z tym opóźnieniem spowodowanym tłumaczami, to z drugiej strony doświadczony tłumacz j. rosyjskiego zaznajomiony z lotnictwem, który choć raz widział samolot albo coś, co go przypomina (np. Tupolewa) z bliska, na bank zdobywał swoją wiedzę tłumaczeniową jeszcze w czasach Układu Warszawskiego. No i pytanie, czy spełnia on te 3 warunki (przysięgły + znający lotnictwo + native polak), a jak spełnia, to czy dobrze przetłumaczy tekst.

Zresztą, ja bym w ogóle nie tłumaczył tego na rosyjski, tylko z pomocą chłopaków z NATO na angielski,opublikował, a potem zobaczył, co będzie dalej.

joahim pisze...

> Amin

Drogi Aminie,

Na tym polega problem, że przeciętny przysięgły oprócz tekstów prawnych ma do wyboru kilka z zyliona branż, kŧórymi jest w stanie się zajmować. Próba znalezienia kogoś, kto jest przysięgłym i zna się na lotnictwie właśnie przypomina próbę znalezienia faceta, co gra w II lidze piłkarskiej, a jednocześnie jest w najlepszej dziesiątce brydżystów w Polsce.
Teoretycznie możliwe, ale statystycznie mało prawdopodobne.

wyrus pisze...

>joahim

27 czerwca Rymanowski zaczął sój program od stwierdzenia, że raport Millera jest już w rękach Tuska, a my ten raport poznamy w ciągu siedmiu dni. Rymanowski oparł się na słowach Grasia, w końcu rzecznika rządu. Tu jest link do audycji:

http://www.tvn24.pl/14275,1,rozmowa.html

Zapewnień o tym, że raport zostanie opublikowany siedem dni, dziesięć dni, no może dwa tygodnie po tym, jak go dostał Tusk, ze strony PO było bez liku. I co?

Po co w ogóle podnosić kwestie trudności z tłumaczeniem (kurwa, żeby jeszcze tłumaczyli na koptyjski, w którym zdaje się nie ma takich słów jak np. "samolot"), skoro wszyscy wiedzą, że nie o trudności z tłumaczeniem tu chodzi? No po co?

Amin pisze...

"Teoretycznie możliwe, ale statystycznie mało prawdopodobne."

OK. Zatem nasz rząd wyznaczył sobie zadanie, którego nie jest w stanie wykonać i o którym wiedział, że nie jest w stanie go wykonać.

Po czym zatrudnił ludzi, którzy się do pracy nie nadają bowiem znalezienie ludzi o kwalifikacjach wymaganych do tego dzieła jest jak "znalezienie faceta, co gra w II lidze piłkarskiej, a jednocześnie jest w najlepszej dziesiątce brydżystów w Polsce".

Tak wygląda sytuacja czy coś pomieszałem?

joahim pisze...

> Amin

Dobrze żeś napisał.

Dwie uwagi.
1. Popierniczyłem. Skoro raport ma być przetłumaczony na rosyjski/angielski, to oni nie mogą znaleźć native'a Rosjanina albo Amerykanina, co zna polski i problematykę i jest przysięgłym. I tu szanse są jeszcze mniejsze - to jak znaleźć brazylijskiego zawodnika polskiej II ligi będącego mistrzem Polski w brydża.

2. Uwaga techniczna. Raport Millera liczy ok. 300 stron. Dobry tłumacz nie zrobi więcej niż 10-12 stron niepowtarzalnego tekstu (tzn. nie mówimy tu o papierach do golfa II) dziennie. Doliczając weekendy, korektę, to nawet jak znajdą tego tłumacza, to przeciąganie może potrwać 2 miesiące.
Ale nie dłużej.

joahim pisze...

> Wyrus

Tak się rozmarzyłem - koptyjski może nie, ale gdyby przełożyć to na, he, he, powszechnie znaną przez prawników łacinę?

wyrus pisze...

>joahim

Co prawda łacina, co wiedzą wszyscy, przez prawników znana jest powszechnie, niemniej jednak wciąż byłyby problemy ze słowami takimi jak "samolot". Tu nawet średniowieczna łacina nie pomoże :-))

joahim pisze...

Eee tam. Wiem, że wiki to niepoważne źródło, ale:

Aëroplanum est vehiculum aërium aëre gravius, alarum fixarum, gestu corporis cum potestate volandi, omnino propulsata ab uno pluribusve motoribus. Aëroplanis et monoplana et biplana et triplana includuntur. Celeria sunt, sed strepitus eorum est nonnumquam periculosus.

Brzmi bosko :)

wyrus pisze...

>joahim

Brzmi doprawdy bosko, a najlepsze jest to: "Celeria sunt, sed strepitus eorum est nonnumquam periculosus."

:-))

Anonimowy pisze...

Andrzej,

też kawał z s24, unukalhai zapodał:

"Miejsce i czas akcji: Sowieckij Sojuz, epoka słusznie miniona.

Ulicami Moskwy idzie głodny, biedny, brudny i obdarty malarz abstrakcjonista.

A za nim idzie dwóch malarzy realistów.
Po cywilnemu."

;)

wyrus pisze...

>Nicek

Super!!! :-)))

Amin pisze...

@joahim

"Dobrze żeś napisał."

No to to właśnie miałem na myśli używając figury z piłkarzem.

Ale Twoje porównanie bardzo mi się podoba.

Pozdrawiam

Amin pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
marta.luter pisze...

Wyrusie,
Wiesz,że ja u Ciebie to jak w konfesjonale:)
Krążą plotki , jakoby Kurski z Ziobrą mieli wygryźć Jarosława.
Proszę bardzo!
Ale na mnie już nie będą mogli liczyć.
Kiedyś powiedziałam ,że "nie mogę zostawić Jarosława".
I nie zostawię.
W jakimś sensie byłoby to dla mnie ulgą.