statsy

wtorek, 21 lutego 2012

Pękło

Owszem, te wszystkie rzeczy są ważne: rozwój gospodarki, innowacyjność, nowe technologie, infrastruktura, budżet itd. Ale trzeba zrozumieć, że nie da się pójść dalej, jeżeli nie wyjaśni się jedna sprawa, mianowicie Smoleńsk. Bo Smoleńsk z czegoś się wziął, a to coś, z czego wziął się Smoleńsk, pochodzi od ludzi. W swojej książce Czerwona strona Księżyca FYM napisał tak:

Jednego pytania sobie do tej pory sobie nie zadaliśmy – nie tylko w trakcie rozważań w Czerwonej stronie Księżyca, ale w ogóle, jako Polacy. Jak to możliwe, że do tego wszystkiego doszło, tj. do największej powojennej tragedii w historii naszego kraju, a następnie do takich a nie innych jej następstw (które starałem się w poszczególnych rozdziałach zebrać w pewną całość). Odpowiedź na to pytanie nie jest skomplikowana, choć nie jest też krzepiąca: bo to taka jest współczesna Polska. Bo tacy a nie inni ludzie zasiadają w tych wszystkich instytucjach – czy to państwowych (cywilnych i wojskowych), czy to medialnych, czy to śledczych, czy to badawczych. Tak to dokładnie jest.

Rzygać mi się chce, jak słyszę mędrków, którzy mówią, że premier Tusk taki, a znowu jakiś wicepremier owaki, a prezydent jeszcze inny, że im wszystkim chodzi o to, czy o tamto, że ten ma pomysł taki, a tamten sraki, że ta ekipa coś tam myśli w sprawie emerytur, że ma jakieś pomysły na cokolwiek. Rzygać mi się chce, bo - powtarzam - nie pójdziemy do przodu, jeśli nie wyjaśnimy Smoleńska.

Wkleję teraz kawałek swojego starego tekstu, napisanego parę lat przed Smoleńskiem. Jest to taki kawałek, który idealnie pokazuje, o co mi chodzi:

Mam taką skazę, że jak wiem, że coś pękło, to nawet jak później zostało sklejone, to i tak ma to dla mnie mniejszą wartość niż przedtem, chociaż teraz są takie kleje, które powodują, że rzecz sklejona jest w miejscu sklejenia mocniejsza, niż w innych miejscach. To mnie jednak nie pociesza. Chociaż zastanawiam się nad tym, czy rzecz, która pękła i została sklejona nie jest jednak więcej warta, bo przecież ta rzecz w końcu wiele przeszła i jeżeli dalej funkcjonuje i skoro w miejscu sklejenia jest mocniejsza, niż w innych miejscach, to może jednak ta rzecz jest mocniejsza w ogóle? Może tak właśnie jest. Chociaż z drugiej strony, skoro rzecz kiedyś pękła w jednym miejscu, to nigdy nie będę miał pewności, czy nie pęknie w innym miejscu. A co z rzeczą, która nigdy nie pękła? Może nie pękła dlatego, że jest na tyle mocna, że nie pęknie nigdy, a może nie pękła tylko dlatego, że okoliczności były sprzyjające i kiedy sprawy ułożyłyby się dla rzeczy gorzej, to pękłaby?

Smoleńsk udowodnił, że coś pękło. Oczywiście pękło przed Smoleńskiem, a Smoleńsk tylko to pęknięcie pokazał. Po Smoleńsku to, co pękło, nie było i do dzisiaj nie jest naprawiane; przeciwnie - to jest psute. Moim zdaniem z tego, co pękło, nic dobrego już nie będzie. Nie może być. Po prostu - nie może być.

10 komentarzy:

Njusacz pisze...

Ani na krzywdzie ludzkiej ani tym bardziej na śmierci człowieka nic dobrego wyrosnąć nie może...a to co "pękło" na takim gruncie nie poskleja kłamstwo.

Pozdro, Njusacz

Jajcenty pisze...

Wyrus,

Może to tylko przepychanka słowna, ale dla mnie po Smoleńsku nie tyle coś pękło, ile zgniło.
Po pęknięciu rzeczywiście można posklejać i czasem jest mocniejsze niż przed.
Gnicie to coś zupełnie innego. Jest nieodwracalne i roztacza się przy nim smród. Trudny do wytrzymania. Rozkład.
Idąc dalej tą drogą metafor - jest nadzieja, że przegniła materia będzie dobrym nawozem do dobrych plonów w przyszłości.

Ale na razie widzę gnicie.

marta.luter pisze...

Wyrusie,
Ludzie nie są chyba jeszcze gotowi.
Wolą żyć w ułudzie , że to , co się dzieje , jest tym , co dziać się powinno.
Poza tym , musieliby w większości zobaczyć jakiś swój interes w tym , by sprawę wyjaśniono.
Większość zapewne nie czytała "Podręcznika Mądrości" ale instynktownie jego radami się kieruje.
Z trudem znoszę już temat Smoleńska
podawany w sposób egzaltowany.
Moja odporność psychiczna się wyczerpuje.
Śledzę z uwagą wszystkie nowe informacje.
Widziałam w internecie ostatnią konferencję Maciarewicza z symulacją komputerową przebiegu katastrofy.
Powtarzane w kółko te same obrazy przy przeraźliwym dźwięku syren.
Nie chcę już by działano na moje emocje . One już śpią.
Co nie oznacza ,że nie chcę zrozumieć. Jak najbardziej tak.
Emocje tego nie ułatwiają.
To nie Smoleńsk przewróci to dziadostwo , ale pewnie je dobije.
Pozdr
Ps: Rozmawiałam niedawno z pewnym znajomym o Katastrofie.
Powiedział : "Ja im , k...a , tego nie wybaczę!
Ten wulgaryzm zabrzmiał bardzo złowieszczo:)

wyrus pisze...

>marta.kuter

"Ludzie nie są chyba jeszcze gotowi."

Na co nie są gotowi?

marta.luter pisze...

Na "prawdę" nie są gotowi:)
Muszę znikać.

wyrus pisze...

>Jajcenty

"Może to tylko przepychanka słowna, ale dla mnie po Smoleńsku nie tyle coś pękło, ile zgniło."

Nie napisałem, że po Smoleńsku coś pękło. Oto, co napisałem:

"Smoleńsk udowodnił, że coś pękło. Oczywiście pękło przed Smoleńskiem, a Smoleńsk tylko to pęknięcie pokazał."

Istotne jest owo PRZED w zdaniu: "Oczywiście pękło przed Smoleńskiem"

Pozdro :-)

Jajcenty pisze...

Cholera, wyrus,

Jak ty potrafisz pięknie człowiekowi wykazać, że jest w dyskusji nieprecyzyjny :-))

Jasne. Gniło przed Smoleńskiem, od dawna. Po katastrofie zaś smród się zwiększył, do niewyobrażalnego kiedyś stopnia.

wyrus pisze...

>Jajcenty

"Jak ty potrafisz pięknie człowiekowi wykazać..." itd.

A tam pięknie - podstawowe zasady wchodzą w grę :-))

Pozdro.

Jajcenty pisze...

Wyrus,

Kiedyś jeden automatyk tłumaczył mi różnice pomiędzy komunikowaniem się elementów automatyki premysłowej za pomocą sieci ModbusPlus a sieci Profibus.
Mówię mu, że jakoś nie łapię. A on mi na to: "przecież to podstawowe zasady!" :-)))

wyrus pisze...

>Jajcenty

Automatyk miał rację, że tak powiem, w obszarze jego kompetencji. Ja też mam rację w obszarze, który można by nazwać uważnym czytaniem tekstów :-))