statsy

czwartek, 22 marca 2012

Trzeba

W szachach jest tak, że aby osiągać sukcesy i kosić szmal, nie wystarczy nauczyć się zasad gry, mieć 190 IQ i zapisywać się na turnieje. Szachy są za duże na to, żeby pozwolić jakiemuś cwaniakowi na robienie dobrych wyników ot, tak, z dupy, tylko dlatego, że cwaniak nauczył się reguł. Szachy wymagają studiowania, ustawicznego badania. Teoria szachowych debiutów jest bardzo szeroka i głęboka - niektóre otwarcia zostały rozpracowane do trzydziestego posunięcia, w efekcie czego pewnych debiutów na poziomie arcymistrzowskim już się nie gra.

Najsławniejszą publikacją zawierającą teorię debiutów jest jugolska encyklopedia. Zobaczcie jak ta encyklopedia wygląda od środka - to jest fotka mojego egzemplarza wydanego w Belgradzie w roku 1987:



Tom, którego dwie karty sfotografowałem, liczy sobie 489 stron zapisanych takim maczkiem, jak na zdjęciu. To jest tom drugi, traktujący o debiutach oznaczanych literą D, a takich tomów jest pięć, bo debiuty oznaczane są literami od A do E.

Poniżej macie przykłady dość prostych :-) analiz konkretnych partii:


fotka stąd

fotka stąd

OK, czy ktokolwiek z ludzi zna tę całą teorię? Rzecz jasna nie, bo nie da się znać wszystkiego. Jak sobie zatem, w tej przykrej sytuacji, radzą szachiści? Ano tak, że dobierają sobie swój repertuar debiutowy i grają tylko to, na czym się dobrze znają. A co, jak jakiś szachista nie zna, powiedzmy, partii szkockiej, a jego przeciwnik chciałby tę partię zagrać? Rozwiązanie jest bardzo proste: ktoś, kto nie zna szkockiej, nie zaczyna białymi od 1.e4, a jeśli gra czarnymi to unika grania: 1.e4 e5 2.Sf3 Sc6 itd. To jest tak, jak ze śpiewakami - nie porywają się na śpiewanie w tonacjach, w których nie dają sobie rady.

W kwietniu w meczu o mistrzostwo świata Viswanathan Anand będzie bronić tytułu, a challengerem jest Borys Gelfand. Obydwaj ci szachiści mają swój sztab analityków, którzy przygotowują teorię na mecz. W sztabie Ananda jest Radosław Wojtaszek, gracz o najwyższym rankingu w Polsce. Radek pracował z Vishim podczas mistrzowskich meczów Ananda z Kramnikiem i Topałowem; pracował efektywnie, bo Anand obydwa te mecze wygrał :-) Kiedy już trwa mecz o tytuł, to wiecie kiedy ci analitycy, w tym nasz Radek, śpią? Ano tylko wtedy, kiedy Anand przez parę godzin gra. Jak partia się skończy, to asystenci zabierają się do jej analizy, a później przygotowują Vishiego do kolejnej rozgrywki. Jedyny czas, kiedy nie są w stanie pomóc Anandowi to ten, kiedy Anand gra, no więc wtedy i tylko wtedy śpią :-)


Wojtaszek pierwszy z prawej, Anand na górze w niebieskiej koszuli. Fotka stąd


Wojtaszek pierwszy z prawej, trochę zasłonięty kieliszkiem, Anand pierwszy z lewej. Fotka stąd

Chyba nie chcecie wiedzieć, jaką robotę muszą wykonać szachiści po to, żeby podczas partii nie dać się zjeść na polu teorii; sama wiedza o tym, co ci goście muszą zrobić, okrutnie męczy :-) Owszem, teoria to nie wszystko, bo w grze środkowej jest miejsce dla cudownej twórczości, ale teoria to podstawa. Żeby dobrze grać, trzeba rzeźbić teorię, no trzeba i już, bo nie osiągniesz wyników, kiedy nie zrobisz wszystkiego, co należało i co mogłeś zrobić. Podkreślam - wszystkiego.

Powyższe napisałem po to, żeby wytłumaczyć idiotom, dlaczego trzeba było, a w związku z tym, że tego nie zrobiono,  ciągle trzeba, otworzyć wszystkie trumny ofiar smoleńskich i zbadać wszystkie ciała. Trzeba.

Wrócę jeszcze do szachów, gdyby ktoś  nie zrozumiał. Czy każdy szachista musi tak ciężko pracować i zrobić wszystko, co można, żeby opanować teorię? Oczywiście nie każdy; przecież nie będzie rzetelnie pracować ten, który dobrych wyników osiągnąć NIE CHCE.

4 komentarze:

jerzyki pisze...

Dlaczego coś ma być robione dwa razy to samo?
Pani Kopacz była w Moskwie,wszystkie zwłoki obejrzała dokumentnie,przy sekcji zwłok była,orzeczenia medyków rosyjskich podpisała,przy zamknięciu trumien była,więc poco ten zajączek?
czy mozliwe ,że pani Kopacz o tym wszystkim kłamała?
Gdyby kłamała ,to zostałaby przez premiera rekomendowana na marszałka sejmu?
Pomyśl no tylko.

wyrus pisze...

>jerzyki

Wiesz - masz rację. Przemyślałem sprawę i teraz mi wstyd. Bardzo mi wstyd. Ale jestem rzetelny, więc tego skopanego tekstu nie usunę - niech wisi i z każdą godziną, minutą i sekundą powiększa moją sromotę.

Pozdro :-)

jerzyki pisze...

Tylko o to mi chodziło gdy pisałem mój komentarz.Żeby ci było wstyd i żebyś się przyznał ,że ci wstyd.Tylko o to.

Anonimowy pisze...

W muzyce jest coś podobnego - gamy. Znienawidzone przez wszystkich uczniów szkół muzycznych, ale podobnie jak z teorią debiutów - sine qua non.

pozdr.