Pokazało się, że Michał Boni najpierw podpisał zobowiązanie współpracy z SB, a później został ministrem.
Chciałem pójść inną ścieżką, ale napisałem to zdanie i dotarło do mnie, co napisałem. A napisałem, że w wolnej Polsce, w której w roku 1989 umarł komunizm:
a) ktoś, kto podpisał zobowiązanie współpracy z SB może zostać i zostaje ministrem
b) publiczność może o tym nie wiedzieć i długie lata nie wie.
Ci, którzy są przeciwko lustracji, ci, którzy wybierają JEDYNIE przyszłość, dzielą się na:
a) kumatych łotrów, w których interesie leży utrzymanie stanu takiego, jaki jest
b) idiotów, którzy nie umieją dodać dwa do dwóch i którzy nie widzą żadnego niebezpieczeństwa w tym, że ważne funkcje państwowe pełnią ludzie, którzy zmuszeni szantażem MOGĄ działać na szkodę państwa.
Podkreślam, że kiedy powszechnie wiadomo, iż człowiek pełniący ważną funkcję państwową współpracował z SB niebezpieczeństwa szantażu nie ma i Donald Tusk ma rację w tym, że TERAZ nie przeszkadza mu przeszłość Michała Boniego.
***
W 1905 roku Bertrand Russell opublikował artykuł, w którym pisał o łysym królu Francji. Russell widział, że łysy król Francji jest postacią kłopotliwą, albowiem pomimo tego, że Francja jest republiką wszyscy rozumieją zdanie: Król Francji jest łysy (The King of France is bald). Lord-filozof zastanawiał się nad tym, jak to się dzieje, że nie istnieje żaden król Francji, a wszyscy rozumieją zdanie: Król Francji jest łysy.
Russell, który w końcu za swój najważniejszy wkład w filozofię uważał teorię denotacji, stwierdzenie "Król Francji jest łysy" zapisał tak:
($x)(Fx U("y)(Fy › y = x) U Bx)
***
Jak to jest, że społeczeństwo, tak ponoć przywiązane do demokracji, której immanentną cechą jest transparentność, nie żąda pokazania wzoru uzasadniającego, iż brak lustracji ludzi piastujących najważniejsze funkcje państwowe nie jest czymś złym?
Proszę zauważyć, że nie stawiam tezy, iż społeczeństwo nie ma nic do gadania, gdyż jest trzymane za mordę przez kumatych łotrów.
Chciałem pójść inną ścieżką, ale napisałem to zdanie i dotarło do mnie, co napisałem. A napisałem, że w wolnej Polsce, w której w roku 1989 umarł komunizm:
a) ktoś, kto podpisał zobowiązanie współpracy z SB może zostać i zostaje ministrem
b) publiczność może o tym nie wiedzieć i długie lata nie wie.
Ci, którzy są przeciwko lustracji, ci, którzy wybierają JEDYNIE przyszłość, dzielą się na:
a) kumatych łotrów, w których interesie leży utrzymanie stanu takiego, jaki jest
b) idiotów, którzy nie umieją dodać dwa do dwóch i którzy nie widzą żadnego niebezpieczeństwa w tym, że ważne funkcje państwowe pełnią ludzie, którzy zmuszeni szantażem MOGĄ działać na szkodę państwa.
Podkreślam, że kiedy powszechnie wiadomo, iż człowiek pełniący ważną funkcję państwową współpracował z SB niebezpieczeństwa szantażu nie ma i Donald Tusk ma rację w tym, że TERAZ nie przeszkadza mu przeszłość Michała Boniego.
***
W 1905 roku Bertrand Russell opublikował artykuł, w którym pisał o łysym królu Francji. Russell widział, że łysy król Francji jest postacią kłopotliwą, albowiem pomimo tego, że Francja jest republiką wszyscy rozumieją zdanie: Król Francji jest łysy (The King of France is bald). Lord-filozof zastanawiał się nad tym, jak to się dzieje, że nie istnieje żaden król Francji, a wszyscy rozumieją zdanie: Król Francji jest łysy.
Russell, który w końcu za swój najważniejszy wkład w filozofię uważał teorię denotacji, stwierdzenie "Król Francji jest łysy" zapisał tak:
($x)(Fx U("y)(Fy › y = x) U Bx)
***
Jak to jest, że społeczeństwo, tak ponoć przywiązane do demokracji, której immanentną cechą jest transparentność, nie żąda pokazania wzoru uzasadniającego, iż brak lustracji ludzi piastujących najważniejsze funkcje państwowe nie jest czymś złym?
Proszę zauważyć, że nie stawiam tezy, iż społeczeństwo nie ma nic do gadania, gdyż jest trzymane za mordę przez kumatych łotrów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz