statsy

poniedziałek, 8 października 2007

Od Alicji Tysiąc do Europy

U Melwasa na salonie24.pl duża gaduła. Melwas wyszedł od tego, co napisał naczelny „Gościa Niedzielnego” na temat wyroku Trybunału, wyroku dotyczącego sprawy Alicji Tysiąc. No i pojechaliśmy. Świetne wpisy porobił r306, zwracając uwagę na istotny aspekt całej tej sprawy (nie tekstu Melwasa, tylko kazusu wyroku w sprawie Alicji Tysiąc).

Poszperałem w sieci i poczytałem trochę na temat, o którym gadamy. Nie jestem jednak prawnikiem, ani nie znam się na prawie i nie mogę zająć zdecydowanego stanowiska (w przeciwieństwie do wielu Dyskutantów :-)

W każdym razie posklejałem takie coś, co pokazuje, jakie mam wątpliwości.

W skardze A. Tysiąc skierowanej do Trybunału chodzi o to:

Alicja Tysiąc złożyła skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, twierdząc, iż Polska naruszyła jej prawo do życia prywatnego i rodzinnego (art. 8 Europejskiej Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności), prawo do skutecznego środka odwoławczego (art. 13 Konwencji) oraz zasadę równości (art. 14 Konwencji) przez nieprawidłowe stosowanie przepisów ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. W szczególności Alicja Tysiąc skarżyła się na brak w polskim prawie środka odwoławczego od decyzji lekarzy podjętych w związku z art. 4a ustawy o dopuszczalności przerywania ciąży (artykuł ten wymienia warunki dopuszczalności przerwania ciąży), jak również postawiła zarzut dyskryminacji ze względu na płeć oraz niepełnosprawność. Przedstawiła także zarzut poniżającego traktowania (art. 3 Konwencji).

Trybunałowi zostały przedstawione cztery opinie "przyjaciela sądu":
* Helsińską Fundację Praw Człowieka wraz z Federacją na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny
* Center for Reproductive Rights z siedzibą w Nowym Jorku
* Stowarzyszenie Rodzin Katolickich
* Forum Kobiet Polskich z Gdańska

Forum Kobiet Polskich i Stowarzyszenie Rodzin Katolickich argumentowały głównie w te stronę, że Konwencja nie gwarantuje nikomu prawa do aborcji, pozostałe dwie organizacje kładły nacisk na to, że w Polsce kobiety mają w praktyce mocno ograniczony dostęp do aborcji, co wynika z art. 4a ustawy o planowaniu rodziny. Wskazywały też, że w polskim prawie brakuje jasnych kryteriów odnosnie wskazań do aborcji, co skutkuje m.in. tym, że lekarze boją się dokonywać zabiegów aborcyjnych, bo nie chcą mieć kłopotów karnych.

Trybunał uznał, że sprawa odnosi się do art. 8 konwencji, mówiącego o poszanowaniu życia prywatnego, gdyż ciąża oraz związane z nią okoliczności są blisko związane z życiem prywatnym kobiety – stanowią o jej integralności fizycznej oraz psychologicznej i stwierdził, że państwo, zgodnie z art. 8 konwencji ma nie tylko obowiązek powstrzymania się od ingerencji w gwarantowane przez ten artykuł prawa (tzw. negatywny obowiązek), lecz także obowiązek podjęcia odpowiednich kroków w celu zapewnienia skutecznej ochrony ww. praw (tzw. pozytywny obowiązek). Przy czym, zgodnie z opinią Trybunału, w ramach dopełnienia tego pozytywnego obowiązku państwo powinno podjąć odpowiednie kroki nie tylko w celu ochrony życia prywatnego w relacjach typu “jednostka – państwo”, lecz również typu “jednostka – jednostka”.

Trybunał przyznał, że nie ma sporu co do tego, że Tysiąc ma poważną wadę wzroku, ale podkreślił, że nie wydaje, w zastępstwie lekarzy, oświadczenia o stopniu wady wzroku pani Tysiąc. Trybunał nie rozstrzygał zatem kwestii tego, czy stan zdrowia A. Tysiąc dawał podstawę do przeprowadzenia zabiegu aborcji.

Trybunał zbadał istniejące w Polsce procedury dotyczące uzyskania zgody na dokonanie zabiegu przerywania ciąży ze względów terapeutycznych i uznał, że zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej z dnia 22 stycznia 1997 r. w sprawie kwalifikacji zawodowych lekarzy, uprawniających do dokonania przerwania ciąży oraz stwierdzania, że ciąża zagraża życiu lub zdrowiu kobiety lub wskazuje na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu - wspomniane procedury są względnie proste: dla dokonania zabiegu przerywania ciąży z przyczyn terapeutycznych wystarczy uzyskać dwie zgodne ze sobą opinie specjalistów innych, niż lekarz, który może dokonać zabiegu. Procedura taka pozwala na podejmowanie wymaganych kroków szybko i nie różni się istotnie od rozwiązań przyjętych w niektórych innych państwach-stronach Konwencji.

Kłopot jednak, zdaniem Trybunału, polega na tym, że wspomniane procedury nie uwzględniają sytuacji, w której istnieje spór między ciężarną a jej lekarzami oraz między samymi lekarzami. Nie przewidują żadnych środków prawnych pozwalających na rozstrzygnięcie takich kontrowersji i w związku z tym nie mogą być uznane za efektywne w rozumieniu wymogów Konwencji.

Zdaniem Trybunału, obecnie obowiązujące procedury mogłyby funkcjonować poprawnie, ale tylko pod warunkiem, że w Polsce nie toczyłby się poważny spór co do dopuszczalności zabiegów przerywania ciąży, a lekarze nie obawialiby się podejmowania takich zabiegów. Tak jednak nie jest, i dlatego państwo musi zapewnić dodatkowe mechanizmy proceduralne. W przypadku Alicji Tysiąc brak tych mechanizmów oraz wynikająca z tego sytuacja powodowały u niej stan przedłużającej się niepewności, stres oraz niepokój, wywołany ewentualnymi negatywnymi konsekwencjami dla jej zdrowia oraz ciąży.

Trybunał zauważył także, że możliwość dochodzenia odszkodowania przez skarżącą po urodzeniu dziecka nie stanowi skutecznego środka odwoławczego, gdyż przysługuje już po fakcie urodzenia się dziecka. Podobnie ewentualne postępowanie przeciwko lekarzowi jest środkiem nieskutecznym, bo może być wszczęte post factum.

W związku z powyższym, Trybunał stwierdził naruszenie Konwencji, uznając, że Polska nie wypełniła pozytywnych obowiązków dotyczących efektywnego poszanowania życia prywatnego.

***

Konrad Szymański, ten arcyprzytomny europoseł, skomentował wyrok Trybunału tak:

Trybunał nie wypowiedział się w sprawie prawa do aborcji w Polsce, co było jednoznacznym celem pozwu, wspieranego przez organizacje aborcyjne. I to są dobre strony tego orzeczenia. Nie obawiam się, że wyrok Trybunału może w jakikolwiek sposób wpłynąć na zmiany prawa w Polsce. Trybunał wprost odmówił oceny zgodności zakazu aborcji z Konwencją Europejską, co można rozumieć jako brak kolizji.

Nie zgadzam się z podstawą prawną orzeczenia – ochrona prawa do prywatności w tym kontekście oznacza, że Trybunał mimo wszystko nie dostrzega podmiotowości dziecka, która została wprowadzona do polskiego systemu prawnego.

Sprawa Pani Tysiąc stawia jednak problem praktycznego stosowania jednego z wyjątków w ustawie o ochronie życia – zagrożenia dla zdrowia matki.

Polska ustawa nie uściśla, jaki uszczerbek na zdrowiu matki ma usprawiedliwiać aborcję w świetle prawa. W niektórych krajach europejskich nawet czasowy dyskomfort psychologiczny jest uznawany za podstawę legalnej aborcji. Trudno też rozstrzygnąć jakich ocen oczekuje się od lekarzy - jaki poziom związku między ciążą, a utratą zdrowia matki jest w świetle polskiej ustawy wystarczający, by uznać aborcję za legalną.

***

Na koniec opinia księdza Ireneusza Wołoszczuka, sędziego Trybunału Arcybiskupiego w Strasburgu (nie mam pojęcia, co to za funkcja). Otóż Wołoszczuk formułuje cztery zastrzeżenia odnośnie wyroku Trybunału:

1. Trybunał uznając, że prawodawstwo dotyczące aborcji dotyka sfery życia prywatnego, odpodmiotowił płód, redukując jego prawa do sfery życia prywatnego ciężarnej kobiety.

*Zastanawiam się, czy można napisać "matki", żeby nie narazić się na jakikolwiek zarzut z jakiejkolwiek strony, np. na taki, że gram na uczuciach pisząc "matka".

*Michalkiewicz na sposób publicystyczny to samo, co Wołoszczuk, powiedział mniej więcej tak, że Trybunał przyjął tylko i wyłącznie punkt widzenia kobiety, która nie chce urodzić dziecka.

2. Trybunał uznał, że jeśli już prawodawca dopuszcza możliwość aborcji, to nie powinien ustawiać regulacji prawnych, które możliwość do takiej interwencji ograniczają. Według Wołoszczuka jest to kuriozalne stwierdzenie, gdyż wynika z niego, że raz dane przez prawo pozwolenie na aborcję jest bezdyskusyjne i absolutne, czyli nie powinno mieć żadnych ograniczeń, a samo państwo nie powinno ograniczać prawa do aborcji w szczególnych przypadkach.

Wołoszczuk argumentuje tak:

W tym kontekście należy przypomnieć, że ten często krytykowany z jednej lub drugiej strony zapis prawny - dotyczący wyjątkowych sytuacji, w których aborcja jest dozwolona - choć jest zapisem kompromisowym, to jednocześnie jest zapisem rozsądnym. Otóż w porządku prawnym należy oddzielić same normy prawne od norm moralnych.

Na przykład urodzenie upośledzonego czy będącego owocem gwałtu dziecka, lub urodzenie dziecka z narażeniem własnego życia jest moralnie chwalebne, ale też bezsprzecznie heroiczne. Prawo państwowe, oczywiście poza czasem wojny, nie może posuwać się aż tak daleko, aby od każdego obywatela wymagać heroizmu, co najwyżej może i powinno go do niego zachęcać. Dlatego w takich przypadkach zarówno państwo, jak i Kościół powinny raczej ze sobą współdziałać, aby tak pomóc kobiecie, by taka decyzja stała się, choć nadal bardzo trudna, to jednak dużo mniej heroiczna.

3. W uzasadnieniu Trybunału zawarte jest stwierdzenie, że oparł się on nie tylko na regulacjach prawnych, ale także wziął pod uwagę bardzo dyskusyjne informacje podane przez polską organizację Federacja Kobiet i Planowania Rodziny, że lekarze byli zniechęcani do wydawani pozwoleń na aborcje. Powstaje pytanie, dlaczego źródłem informacji i autorytetem dla Trybunału staje się będąca stroną organizacja feministyczna, domagająca się całkowitej liberalizacji ustawy z 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. To wykracza poza zasady działania Trybunału, którego podstawowym kryterium powinien być fakt poszanowania lub nie wolności i praw człowieka, a nie taka lub inna ideologia.

4. Wyrok Trybunału oparty jest na rażącej nieznajomości polskiego prawa. Jedno z uzasadnień brzmi: "Trybunał wziął pod uwagę informacje podane przez polską Federację Kobiet i Planowania Rodziny, że lekarze byli zniechęcani do wydawania pozwoleń na aborcję. Prawo polskie przewiduje karę 3 lat więzienia w przypadku pozwolenia na aborcję, jeśli warunki przewidziane przez ustawę z 1993 roku nie są spełnione".
Jest to nieprawda, w ustawie z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży nie ma takiego zapisu. Czy może mieć jakąkolwiek moc prawną wyrok opierający się na oszustwie? Powstaje więc pytanie, gdzie teraz należałoby zaskarżyć wyrok Trybunału w Strasburgu? Może w mediach? - pyta retorycznie ks. Wołoszczuk.

*Przeczytałem ustawę i sankcji, o których wspomina Trybunał nie znalazłem.

***

Tyle posklejałem z tego, co wynalazłem i co jako tako zrozumiałem. Jest tu dużo pokręconych kwestii. Zastanawiam się przede wszystkim nad tym, o czym już pisałem u Melwasa i na co nacisk położył r306. Prawo polskie w kwestii aborcji można dostosować do jakiegokolwiek prawa, można wprowadzić procedury odwoławcze w dowolnej liczbie, ale to i tak nie zmienia istoty problemu. Bo jeśli lekarze nie będą wydawać "skierowań" do aborcji tłumacząc to tym, że nie widzą zasadnych przesłanek i nie będą dokonywać zabiegów aborcyjnych, to co? Każda kobieta, która wniesie skargę do Trybunału będzie otrzymywać od państwa kasę jako odszkodowanie?

Wołoszczuk uznał wyrok Trybunału za ideologiczny, a co za tym idzie, za skandaliczny. Mnie się wydaje, że w całej tej grze chodzi o to, aby doprowadzić do sytuacji, w której, w kwestii aborcji, prawo polskie będzie tak samo drakońsko drastyczne, jak najbardziej drakońsko drastyczne prawa w Europie (drastyczne z punktu widzenia dziecka mogącego zostać zabitym – piszę tak, jak uważam, mam nadzieję, że to żaden problem :-). Mówiąc ogólniej, obawiam się, że chodzi o to, aby wprowadzać jak największą urawniłowkę w jak największej liczbie dziedzin życia, a ci, którzy te urawniłowkę wprowadzają kierują się ideologią.

Robert Conquest pisze tak:

Za koncepcją „Europy” jako tworu politycznego lub polityczno-ekonomicznego przemawiają rozmaite mniej lub bardziej pragmatyczne argumenty. Lecz na płaszczyźnie myślowej wyraźnie jest ona czymś innym – Ideą. Z Idei tej płynie zamysł narzucenia programu nie znajdującego uzasadnienia w rzeczywistości historycznej i innej. W Rosji władze oficjalnie poszukują dla narodu nowego wyznania wiary czy idei. Jak się zdaje, w państwach Europy Zachodniej powstała podobna pustka po klęsce idei już nie tylko komunistycznej, ale również socjalistycznej. Dla wielu umysłów „Europa” jest chyba erzacem tamtej idei.

*

Cholera, ten Conquest ma chyba rację.

*

Rżnąłem stąd:
- Ustawa z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży - http://isip.sejm.gov.pl/servlet/Search?todo=open&id=WDU19930170078
- http://ekai.pl/europa/?MID=12440
- http://www.prawoimedycyna.pl/?str=artykul&id=31
- http://www.konradszymanski.pl/publicystyka_nowe.php?c=t&id=0044
- http://info.wiara.pl/index.php?grupa=4&cr=0&kolej=0&art=1190793676
- Robert Conquest. Uwagi o spustoszonym stuleciu. (Reflection on a Ravaged Century). Zysk i S-ka Wydawnictwo. Poznań 2002.

Brak komentarzy: