statsy

poniedziałek, 31 grudnia 2007

Gaworzenie o religii

Lorenzo napisał dużego tekściora o religii. Zaczął mniej więcej tędy, że ludzie bali się piorunów i innych takich, wobec czego wymyślili sobie religię. Zapytałem Lorenzo skąd on to wie. Odpowiedział żartem, za to Delilah napisała, że każdy antropolog kultury potwierdzi to, co stwierdził Lorenzo. OK.

Major zapytał jak to jest, że wszystkie religie mówią o życiu wiecznym. Pomyślałem sobie, że jeśli religie mają rację to nic dziwnego, że mówią o życiu wiecznym – po prostu mówią o tym, o czym wiedzą. OK, ale żeby przyjąć, że religie mówią o tym, o czym wiedzą, czyli że mają rację, trzeba założyć, że… religie mają rację. Nie da się inaczej. No bo jakie argumenty mogą przedstawić religie? Mogą jedynie zapewnić, że prawda, którą posiadają, została im objawiona przez Boga. Bóg objawił tę prawdę bezpośrednio niektórym ludziom. Prawda ta została również zapisana w świętych księgach. I to są wszystkie argumenty religii. W tej sytuacji jasno widać, że nie da się przyjąć, iż religie mają rację bez uprzedniego założenia, że religie mają rację.

Ojciec Bocheński twierdził, że człowiek staje się religijny w ten sposób, iż przyjmuje hipotezę religijną. I jak już ją przyjmie (w tym procesie istotną rolę odgrywa wola, nie intelekt) to wszystko zaczyna mu pasować. Cały światopogląd człowieka trzyma się kupy, aczkolwiek światopogląd to coś więcej niż religijność. Przy okazji – nie ma czegoś takiego jak światopogląd religijny, bowiem nie wszystkie elementy składające się na światopogląd wyrastają z przekonań religijnych; podobnie – z analogicznych powodów – nie ma czegoś takiego jak światopogląd naukowy. Alvin i Heidi Tofflerowie piszą w „Rewolucyjnym bogactwie” (Revolutionary Wealth), swojej najnowszej książce:

Spośród wszystkich kryteriów, w naszym codziennym życiu prawdopodobnie w najmniejszym stopniu polegamy właśnie na nauce. Z zasady nie dlatego wybieramy szczeniaka, że pomyślnie przeszedł przez jakieś naukowe badania, ale dlatego, że się po prostu w nim zakochaliśmy. Nie przeprowadzamy badań laboratoryjnych, kiedy zastanawiamy się, na który film wybrać się do kina. Albo z kim się zaprzyjaźnić. Decyzje podejmowane w sposób naukowy stanowią znikomy ułomek wszystkich naszych decyzji osobistych i codziennych decyzji biznesowych.

Autorzy przyznają przy tym, że pośród sześciu kryteriów prawdy [oprócz nauki są to konsensus, konsekwencja i spójność, autorytet, objawienie oraz trwałość] żaden nie miał większego wpływu na bogactwo.

Nie znalazłem lepszego wyjaśnienia niż teoria Bocheńskiego. Owszem, są ludzie, którzy utrzymują, że, tak to ujmę – gadali z Bogiem twarzą w twarz (Mojżesz, św. Jan Ewangelista i inni) ale ich doświadczenie jest nieprzekazywalne i, jako takie, mało pomocne komukolwiek.

Mnie ciekawi jak to się dzieje, że jeden człowiek jest religijny a drugi nie. Całe to wdrukowywanie, o którym pisze Dawkins, niczego nie tłumaczy, bo nie odpowiada na ptanie o to, dlaczego jeden da sobie te religijne bajania wdrukować a drugi nie.

Richard Hare pisał o danym człowiekowi przekonaniu pierwotnym, które nazwał blikiem. Blik to sposób, w jaki człowiek postrzega świat. Jeden ma taki blik, że staje się człowiekiem religijnym, a drugi taki, że jest człowiekiem areligijnym. Dwóch ludzi walczy na wojnie w tym samym oddziale – jeden z tych ludzi na wojnie gubi wiarę, drugi ją znajduje. Ludzie ci mają różny blik.

Koncepcja Hare’a oczywiście także nie tłumaczy sprawy do końca, bo zatrzymuje się na poziomie pojęcia przekonanie pierwotne i nie wyjaśnia dlaczego jeden ma blik taki, a drugi inny.

Co ja chcę tym ględzeniem powiedzieć? Otóż chcę powiedzieć to, że antropologów kultury, o których pisze Delilah, trzeba szanować ale przy tym trzeba mieć świadomość tego, że ci goście sprawy nam nie wyjaśnią. Wyjaśniliby, gdyby udowodnili, że religia jest dziełem tylko i wyłącznie człowieka, lub – mówiąc innymi słowy – że Boga nie ma, a tego nie dadzą rady zrobić.

Sprawy nie wyjaśnią nam również Izraelici, którzy dokonali być może największego przełomu w dziedzinie religii proponując światu Boga etycznego, ale też i Boga miłości, jakkolwiek wielu ludziom wydaje się, że na pomysł z miłością wpadł dopiero Jezus. Dlaczego nawet Izraelici, a także chrześcijanie, nie wyjaśnią nam sprawy? Ano dlatego, że religia nie jest w stanie wyjaśnić samej siebie. W takim razie co może wyjaśnić religię? Jaka dyscyplina? Po mojemu – żadna. No więc co z tym zrobić?

Tkaj, tkaczu wiatrów.

Brak komentarzy: