Chciałem wczoraj napisać fajnego tekściora. Dla złapania wenery twórczej balsam pomorski sobie popijałem, no ale na koniec tak się jakoś porobiło, że z tekściora wyszły nici, a za to różne dziwne rzeczy dziać się zaczęły, jak na przykład z tą flaszką (drugą, bo przy pierwszej wszystko było normalnie).
Na dodatek Miłosz z Gombrowiczem, którzy w moich książkach przebywają weszli w spór, bo im się przypomniało, że Gombrowicz stwierdził kiedyś, iż Miłosz jest wielki, a jedyne, co może Miłosza zgubić to pośpiech (i zapewne rację miał Gombrowicz, a już z pewnością trudno zaprzeczyć twierdzeniu Gombrowicza i to niezależnie od tego, czy wie się, czy też nie wie się o czym Gombrowicz mówił, ale akurat mówił o czymś takim, czemu zaprzeczyć trudno, tym bardziej, że nie przedstawił Gombrowicz jakiegokolwiek dowodu, a tylko stwierdził, że Miłosz jest wielki i jedyne, co może zgubić Miłosza to pośpiech, w związku z czym byłoby czymś bezsensownym zaprzeczanie słowom Gombrowicza, a już zwłaszcza dlatego, że nie da się udowodnić, iż Miłosz nie był wielki, a jedyne, co mogło go zgubić to nie był pośpiech, przy czym należy pamiętać {niezależnie od tego, co czasami można usłyszeć w tej kwestii}, że nie ma kierownika kuli ziemskiej; nie ma nawet kierownika kuli ziemskiej w dziedzinie Miłosza).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz