statsy

czwartek, 6 marca 2008

Szczęśliwy gościu i kierownicy kuli ziemskiej. UWAGA! są brzydkie wyrazy

Pod poprzednią notką o szachach :-) Jarecki wkleił tekst eumenesa, który tego tekściora powiesił na tekstowisku tutaj. eumenes odniósł się z kolei do tekstu Zetora. Skomentowałem komentarz Jareckiego tak: Poczytałem tego eumenesa. Jego teza taka: jak trzeba za coś płacić, to mnóstwo ludzi na to coś nie stać, więc trzeba tak zrobić, żeby nie trzeba było płacić, czyli pewne rzeczy uczynić bezpłatnymi :-) No i co można z tym zrobić? :-))

Paul Johnson w książce Odzyskanie wolności (The Recovery of Freedom) pisze tak:

Koncepcja, zgodnie z którą państwo powinno być nie tylko najważniejszym, ale wręcz jedynym narzędziem poprawy ludzkiego bytu - koncepcja zawarta na przykład w idei monopolu państwa na usługi zdrowotne i edukacyjne - opiera się na jednowymiarowej teorii polityki. Na przestrzeni dziejów stale pojawiali się exalté, którzy uważali, że odkryli, we własnym umyśle, klucz do wszechświata, i zbudowali na tym gigantyczne, zunifikowane systemy transformacji ludzkości. Ludzi tych Isaiah Berlin nazywa "strasznymi upraszczaczami (...), wielkimi despotycznymi organizatorami (...), jednotorowymi monistami, bezwzględnymi fanatykami, ludźmi opętanymi wszechobejmującą, spójną wizją". Mogą przeżyć życie jako nieszkodliwi ekscentrycy, ale mogą też, oni sami bądź ich następcy, stać się zagrożeniem dla ludzkości, jeśli wykorzystają maszynerię państwa do realizacji swych mrzonek.

Ja tych ludzi nazywam kierownikami kuli ziemskiej.

Kierownicy kuli ziemskiej wiedzą jak trzeba zrobić orgazm wszystkim, a osobliwie najbiedniejszym. Potrzebują do tego jedynie KASY, KASY, KASY. Od wszystkich. Kiedy kierownicy kuli ziemskiej organizują świat po swojemu, wszyscy są szczęśliwi. Przede wszystkim najbiedniejsi. Taki najbiedniejszy gościu, który chodzi do roboty i którego kierownicy kuli ziemskiej oskubią z zarobionej przez gościa kasy, jest bardzo szczęśliwy. Chuj z kasą, kiedy gościu za tę kasę ma mnóstwo darmowych usług. Może posłać za darmo swoje dziecko do szkoły. Przecież nie w każdej szkole i nie każdą dziewczynkę jakieś palanty z ADHD rozbiorą i sfilmują. Najczęściej dziewczynki w szkołach nie są rozbierane i filmowane. Gościu może też za darmo pójść do lekarza. Najczęściej dostanie się do lekarza, przynajmniej takiego, który wypisze receptę (a leki są refundowane!) albo da skierowanie do innego lekarza. I może pójść za darmo do lekarza ze swoim dzieckiem. Nie każdy przecież jeździ ze swoim dzieckiem od przychodni do szpitala i od szpitala do przychodni, i tak jeździ i jeździ, aż dziecko umrze. Najczęściej od tego jeżdżenia i chodzenia dzieci nie umierają.

Szkoła dla dzieciaka i lekarze to już jest ogromnie dużo, a to dopiero początek atrakcji, które zapierdalającemu w robocie gościowi zapewniają (za gościa kasę) kierownicy kuli ziemskiej. Otóż taki gościu może sobie wiedzieć, że za jego kasę film nakręci reżyser Kutz. Albo inny reżyser. Że za tę gościa kasę parę tysięcy ludzi ma fajną robotę w telewizji państwowej i że w tej państwowej telewizji kręci się fajne programy (Rybitzky pisał, że za milion zyli jeden odcinek) o tym, że ktoś z kimś tańczy na wodzie, pod lodem, czy jeszcze gdzie indziej. Że za tę kasę wystawia się śliczne opery, nawet być może Czarodziejsaki flet, w którym w Arii Kólowej Nocy babki łapią f trzykreślne! Że za tę kasę jakieś muzeum kupiło na aukcji listy z Powstania. Że za tę kasę utrzymuje się rzecznik praw dziecka i cholera wie ilu jeszcze rzeczników. Że za tę kasę piłkarze mogą grać w piłkę nożną. O tym wszystkim oskubany gościu może wiedzieć, a jak kupi bilet to może nawet pójść do kina na film, do muzeum zobaczyć listy albo obrazy, na stadion obejrzeć meczyk.

Ktoś może jednak zapytać tak: - A co, jeśli ten gościu ma w dupie meczyki, tańce pod lodem, operę i obrazy?

Oczywiście szanuję każdego, kto by tak zapytał, natomiast w tym przypadku trzeba na pytanie odpowiedzieć pytaniem następującym: - A co, kurwa, kierowników kuli ziemskiej obchodzi, co ten gościu ma, a czego nie ma w dupie?


-----------------------------

dopisane w nocy:

26 października 2006 roku w związku z samobójczą śmiercią dziewczyny zgwałconej w gdańskiej szkole pisałem tak:

Państwo, będące pośrednikiem w przymusowym procesie pobierania wiedzy rozmywa wszelkie naturalne relacje na linii rodzic – dziecko – właściciel szkoły – zarządca szkoły – nauczyciel. Ojciec, który – nie będąc przymuszonym przez państwo – chciałby oddać dziecko do szkoły, wybrałby szkołę dobrą na tyle, na ile to możliwe i taką, na którą byłoby go stać. I wiedziałby przede wszystkim, że kupuje usługę, za którą płaci. I wymagałby. Dzisiaj rodzic oddając dziecko do szkoły spełnia wymóg przepisu.

I jeszcze gorsze rzeczy tam napisałem. O wiele gorsze rzeczy.

Timmy napisał ten komentarz:

O ile ludzie jakoś przełkną szkolnictwo, za które trzeba będzie płacić ( tj. extra płacić, bo i tak już płacimy ) o tyle postulat braku przymusu ( obowiązku ) szkolnego budzi nieprawdopodobny sprzeciw.

I jeszcze:

Jedno socjalistom trzeba oddać - udało im się przekonać znakomitą większość społeczeństwa, że jeśli dziecka nie zmusi się, aby chodziło do szkoły, jeśli nie odbębni 30 godzin tygodniowo w szkolnej ławce, to owo dziecko będzie wyglądać tak, jak te zaszczute, niedorozwinięte ofiary trzymane przez 15 lat w ciemnej komórce przez psychopatycznych rodziców i uratowane w ostatniej chwili przez reporterów TVN.

Wczoraj przeczytaliśmy to:

W Sierakowicach, w Ośrodku Zdrowia, z nieustalonych dotąd przyczyn zmarło 6-miesięczne dziecko. Do zdarzenia doszło około południa. Kartuska Prokuratura Rejonowa prowadzi już postępowanie w tej sprawie. Jak się dowiedzieliśmy rodzice maleństwa próbowali dostać się z nim do szpitala w Kartuzach, ale tam nie przyjęto go bez skierowania, więc pojechali do lekarza w Sierakowicach. Dla dziecka było już jednak za późno.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Wyrusie,
kluczowe jest tu to, co napisałes o kierownikach i o tym, co ich obchodzi gościu i to co on ma w dupie. I tu trzeba Tygrysowi racje przyznac, że jednym z efektow liberalizmu jest zaburzenie poczucia wspolnoty i zatomizowanie społeczeństwa tak, że staje sam bezbronny Kowalski naprzeciw państwa. I o ile w początkach zabawy w liberalizm to panstwo bylo slabe i generalnie sie Kowalskiemu nie wpierdalało w życiorys (np. w takich Stanach), o tyle naturalną koleją rzeczy państwo sie rozrastało az stalo się omnipotentne a ludzie nadal zatomizowani i bezbornni, tyle, że już teraz naprzeciw państwa molocha, które z obywatelem może zrobic cokolwiek sobie wymysli. A obywatel może ewentualnie w domu starej skóre złoić z bezsilnej złości.

Tu powstaje pytanie- jak odbudowac wspólnoty od dołu tak, zeby były sie one w stanie sprzeciwic państwu. Że jak Kowalskie powie- pierdolę, nie daje kasy w podatkach na skrobanki, bo na to mi sumienie nie pozwala, to jak państwo go przyjdzie aresztowac to pod domem u Kowalskiego będzie stało 300 osób z transparentami i kluczami francuskimi, które Kowalskiego aresztowac nie dadzą.

Póki co ja takiej szansy nie widze. Inaczej, widze ja w chrześcijaństwie. Ale do tego potrzeba najpierw kilku meczenników po to, by sie mogli pojawić krzyżowcy, którzy będa mieli poparcie społeczne w swojej misji zbrojnego ochraniania "pielgrzymów do ziemi świętej".

Inaczej sie chyba nie da, bo racja kolejna Tygrysa jest taka, że co bysmy sobie nie gadali, liberalnie dowodzili, przedstawiali racje itd. to i tak nic z tego nie wynika. Jakoś, dziwnym trafem, większośc ludzi ma to w dupie, to liberalne gadanie.

Trzeba by zacząć jakąs robote od samego dołu. Jednoczyć się, skupiac, wywierać presję na kierowników kuli ziemskiej. I miec na to kilkadziesiąt lat.

Cholera.

wyrus pisze...

> Nicpoń

naturalną koleją rzeczy państwo sie rozrastało az stalo się omnipotentne a ludzie nadal zatomizowani i bezbornni, tyle, że już teraz naprzeciw państwa molocha, które z obywatelem może zrobic cokolwiek sobie wymysli.

Tak jest. Właśnie rząd będzie wyrównywać ceny usług fryzjerskich, żeby kobitki nie płaciły więcej za strzyżenie niż płacą chłopy. Zapewne podniosą cenę strzyżenia chłopów.

***

Tu powstaje pytanie- jak odbudowac wspólnoty od dołu tak, zeby były sie one w stanie sprzeciwic państwu.

Nie mam zielonego pojęcia jak, ja jestem niekumaty w prowadzeniu wojny czy powstań :-)

***

Jakoś, dziwnym trafem, większośc ludzi ma to w dupie, to liberalne gadanie.

Owszem, większość ma w dupie. Na to nic nie można poradzić, podobnie jak nic nie można poradzić na to, żeby więcej niż, powiedzmy, 2% ludzi, słuchało sobie Mahlera czy Bacha.

***

Trzeba by zacząć jakąs robote od samego dołu. Jednoczyć się, skupiac, wywierać presję na kierowników kuli ziemskiej. I miec na to kilkadziesiąt lat.

No, od samego dołu. Czyli chyba od demokracji przejść do republiki. A to już wydaje się nie do zrobienia :-) Bo niby jak? Mnie się wydaje, że wszystko idzie w tę stronę, że w końcu i tak będzie czysta oligarchia, tyle, że taka niejawna (ta oligarchia już w dużym stopniu jest). To jest to, co Ty nazywasz nową arystokracją. Nowi arystoktaci będą rządzić w stylu książąt, a ludowi zapewnią rozmaite atrakcje, jak te różowe golarki, o których tygrys pisze w salonie24 i inne duperele. tygrys w pewnym sensie dobrze to widzi, ale on jest lekko stuknięty i mu się pewne rzeczy przesunęły, skutkiem czego błędnie kojarzy przyczyny ze skutkami (na marginesie - kiedyś ja miałem markę gościa, który jest cierpliwy w gadule, ale to co Ty wyprawiasz, choćby z tym tygrysem, to przechodzi moje pojęcie :-)

Obawiam się, że nie da się tak pracować organicznie, od samego dołu itd. i mieć jakieś efekty. To się po prostu stanie samo. Nie wiem, jakieś Araby "pomogą" w tym, żeby się coś stało czy Ruscy - nie wiem, nie kumam takich spraw. Ale obawiam się, że nadciąga niezła rozpierducha, a koszty jej będą wielkie.

Pozdro.

Anonimowy pisze...

Wyrusie,

"Tak jest. Właśnie rząd będzie wyrównywać ceny usług fryzjerskich, żeby kobitki nie płaciły więcej za strzyżenie niż płacą chłopy. Zapewne podniosą cenę strzyżenia chłopów."

He he he, ja sie w sumie nie dziwię. To konsekwencja przeciez. Ale najbardziej mnie interesuje to, czy jest jakas granica absurdu? Czy jeśli tak sie będzie ludzi szmacic takimi malymi kroczkami, tak tyci tylko, ale co dnia i kazdego dnia tych tyci jest więcej. Ale spokojnie, raczej ie szokowo. To czy tak mozna w nieskończonośc do zrobienia nowego lepszego czlowieka?Zobacz, oni teraz pierwszy raz maja taka możliwośc techniczną, żeby to poszło po całym świecie, ta tresura i ten nadzór.

"Nie mam zielonego pojęcia jak, ja jestem niekumaty w prowadzeniu wojny czy powstań :-)"

Ja też nie wiem, ale zacząłem od tego, że wycisnąlem na moim proboszczu że będzie robił msze po łacinie a ja jak się cieplej zrobi będe u siebie robił takie weekendy dla parafian- grillowanie rodzinne połaczone z zabawą w air soft gunny, czyli te wiesz, repliki karabinów, co to strzelają takimi kulkami. Ty, w kazdym facecie sie włacza dzieciak, któryz chęcia pobiega po lesie i ostrzela. Poważnie. Zobaczymy co z tego będzie.

"Owszem, większość ma w dupie. Na to nic nie można poradzić, podobnie jak nic nie można poradzić na to, żeby więcej niż, powiedzmy, 2% ludzi, słuchało sobie Mahlera czy Bacha."

Myślę, że można. Myślę, że to jest kwestia stworzenia alternatywy dla Dody. Wiesz co mam na myśli- dodyzację cywilizacji. Myślę, że jak się będzie pracowac mocno, to można ludzi po pierwsze- wyciągnąc z domów sprzed szkla kontaktowego i tańca z rozgwiazdami. Po drugie sprawić, by ludzie sie spotykali w ramach swojej lokalnej społeczności. Ludzie, którzy normalnie mówia sobie tylko dzieńdobry na ulicy. Po trzecie, że będa sie razem bawić i nawet mimo tego, że wiekszośc nie zostanie kumplami, to nawiążą sie midzy nimi jakies więzi. I po czwarte, że będzie można z tymi ludxmi gadać. Do tego ten kościół i ta msza tradycyjna uważam że jest niezbędna. No, ale zobaczymy.

"No, od samego dołu. Czyli chyba od demokracji przejść do republiki. A to już wydaje się nie do zrobienia :-) Bo niby jak? Mnie się wydaje, że wszystko idzie w tę stronę, że w końcu i tak będzie czysta oligarchia, tyle, że taka niejawna (ta oligarchia już w dużym stopniu jest). To jest to, co Ty nazywasz nową arystokracją. Nowi arystoktaci będą rządzić w stylu książąt, a ludowi zapewnią rozmaite atrakcje, jak te różowe golarki, o których tygrys pisze w salonie24 i inne duperele."

Zgadza się, tak będzie, bo juz za późno jest na to, żeby te wojnę z nimi wygrac. No ale ta wojna to tylko część tego, co tworzy historię. To tylko mgnienie. Bo im szybciej ta oligarchia się okopie na pozycjach, tym szybciej zdechnie. O ile nie uda się jej stworzyć nowego wspaniałego człowieka. Ale chyba się nie da. Biologia, instynkty, świat- wszystko to jest mimo wszystko po naszej stronie.
No i jak przyjdzie co do czego, to wydaje mi się, że będą potrzebne wtedy realne wspólnoty i realne więzi międzyludzkie. I im silniejsze tym lepiej. Bo szansena to, że przetrwamy jako większa calosc sa zwyczajnie wieksze. I tu nawet nie chodzi o jakis opór zbrojny, tylko o samo przezycie.

"tygrys w pewnym sensie dobrze to widzi, ale on jest lekko stuknięty i mu się pewne rzeczy przesunęły, skutkiem czego błędnie kojarzy przyczyny ze skutkami (na marginesie - kiedyś ja miałem markę gościa, który jest cierpliwy w gadule, ale to co Ty wyprawiasz, choćby z tym tygrysem, to przechodzi moje pojęcie :-)"

No jest Tygrys stuknięty fest, ale ja go lubię. Nie wiem, może dlatego, ze to jest gość bardzo mocno po jakiejśc ogólnie naszej stronie. Z poprzestawianymi klepkami raczej i wymieszaniem przodu z końcem, ale mam wrażenie, ze to jest swojak. No i tak się z nim meczę, bo mnie to naprawde szczerze wkurwia, jak ktos kogo lubię daje ciała po całości.
Ale czasami ma błyski geniuszu, skurczybyk. Tyle, że wnioski ... Jeeezu!


"Obawiam się, że nie da się tak pracować organicznie, od samego dołu itd. i mieć jakieś efekty. To się po prostu stanie samo. Nie wiem, jakieś Araby "pomogą" w tym, żeby się coś stało czy Ruscy - nie wiem, nie kumam takich spraw. Ale obawiam się, że nadciąga niezła rozpierducha, a koszty jej będą wielkie."

Samo to sie raczej nic nie stanie. Natomiast my możemy miec na to bardzo ograniczony wpływ. I koszty beda gigantyczne. A mimo to, jak się na to patrzy czlowiek, to mamy cały czas szansę poprowadzić wszystko tak, ze na tej rozpierduszce możemy wygrac wiele pognebiając sąsiadów. Bardzow wiele. No tylko tu by musial tym krecić ktos z jajami. A nie zanosi sie.
Stąd tym bardziej, trzeba na swoim pułapie chyba robic wszystko, żeby ratowac przynajmniej ten kawałek świata, który nas bezpośrednio otacza.

Pozdro