Z Nietzschem można kłocić się o jego wizję historii, o znaczenie wartości propagowanych przez chrześcijaństwo i w ogóle o wartość moralności w istotny sposób wynikającej z wiary w istnienie Boga czy bogów. Do Nietzschego można mieć pretensje o to, że wyprodukował tę swoją ideę nadczłowieka. Wreszcie można wkurwiać się na tego ekscentrycznego męża o to, że oznajmił, iż Bóg umarł.
Nie spotkałem jednak nikogo, kto wściekałby się na Nietzschego, w końcu Niemca, za to, że Nietzsche nalewał się z Niemców mając ich za niekulturalnych tumanów.
Dlaczego nikt nie broni Niemców przed Nietzschem? Czyżby dlatego, że apologeta Niemców musiałby, czy tego chce, czy nie, bronić zwyczaju bekania i pierdzenia, w tym przy jedzeniu?
Ach, te stereotypy.
Nie spotkałem jednak nikogo, kto wściekałby się na Nietzschego, w końcu Niemca, za to, że Nietzsche nalewał się z Niemców mając ich za niekulturalnych tumanów.
Dlaczego nikt nie broni Niemców przed Nietzschem? Czyżby dlatego, że apologeta Niemców musiałby, czy tego chce, czy nie, bronić zwyczaju bekania i pierdzenia, w tym przy jedzeniu?
Ach, te stereotypy.
2 komentarze:
Wyrusie,
no chciałem cos napisac, ale mnie śmiech wytrącil całkiem z równowagi.
Więc ci nic nie napiszę.
> Nicpoń
Nie ma sprawy, nie pisz. I tak obaj wiemy, że nienawidzimy stereotypów, albowiem są one nad wyraz krzywdzące.
Pozdro.
Prześlij komentarz