statsy

czwartek, 19 czerwca 2008

Prawa zwierząt

Są różne miejsca, w których zwierzęta znajdują opiekę. Miejsca takie, jak Przystań Ocalenie w Tychach. Na ich stronie czytamy:

Przystań Ocalenie nie jest normalnym miejscem. Nikt tutaj nie bije, nie upycha do klatek, nie kłuje śrubokrętem w oczy, nie otumania alkoholem. Nikt tu nie je mięsa. To dom zwierząt. Wszystko postawione na głowie: ludzki czas podporządkowany zwierzętom, domowe sprzęty przystosowane do ich potrzeb, zwierzęta żyjące w zgodzie. Psy śpią przytulone do kotów, koziołki obok świni, konie podchodzą do obcych i pozwalają się głaskać. Jakby wolały nie pamiętać, co często znaczy słowo „człowiek”.

Oczywiście Przystań Ocalenie jest miejscem jak najbardziej normalnym, gdyż z tego, że coś nie jest powszechne, że pozostaje w ukryciu, że nie wpisuje się w najogólniej pojmowany mainstream nie wynika, że jest nienormalne.

Mnóstwo ludzi zajmuje się zwierzętami, które potrzebują pomocy. Ludzie pracują w schroniskach jako wolontariusze - karmią zwierzaki, wożą je do weterynarza, znajdują zwierzętom nowe domki, tymczasowe i stałe. Są i tacy, którzy w schronisku nie pracują, ale są np. totalnie zakoceni - biorą koty na tymczas, na zawsze, wożą je ze schronu do stałych domków kiedy ktoś chce wziąć kota ale po niego przyjechać nie może. Na forach wymieniają się uwagami na temat opieki nad zwierzętami, wklejają zdjęcia zwierzaków. To jest potężna ekipa ludzi wrażliwych i jednocześnie bardzo twardych, ludzi, którzy poświęcają zwierzętom swoje myśli, swój czas, swoje pieniądze, swoją energię, swoje uczucia.

***

Jest tak, że są tacy, którzy uważają, że wiedzą, jak wszystko powinno wyglądać i usiłują, niestety z dobrym skutkiem, te swoje przekonania wprowadzać w życie. W efekcie ludziom zabrania się jeść tego, co chcą jeść, zabrania się im palenia papierosów, zabrania się im używania narkotyków, zabrania się im ryzykowania polegającego na nieubezpieczeniu się. W dzisiejszych czasach ludzie żyjący po swojemu stanowią zagrożenie dla systemu. Facet nie może jarać szlugów i żywić się tłuszczami, bo jeszcze gotowy poważnie zachorować w wieku czterdziestu lat. A jak wielu takich czterdziestolatków poważnie zachoruje, to kto będzie pracował na emerytury dla tych, którzy już pracować nie mogą? Te emerytury wypłacać trzeba, przynajmniej na razie, zanim wprowadzi się prawo nakazujące zadawanie łagodnej śmierci tym, którzy już nie są w stanie pracować na system.

***

W książce Wiedza o etyce, o której pisałem tutaj, Woleński i Hartman zamieścili mnóstwo tekstów rozmaitych autorów. Jest tam też tekst Rogera Scrutona traktujący o prawach zwierząt (jest o tych prawach w tytule). Scruton pisze o zwierzętach hodowlanych. O tym, że na przemysłowych fermach zwierzęta hodowane są w ekstremalnie tragicznych warunkach. A hodowane są w taki a nie inny sposób, bo tego wymaga system, bo ekonomia mówi, że tak właśnie trzeba hodować zwierzęta. Nie opłaca się długo utrzymywać zwierzęcia przy życiu, bo kiedy osiągnie wiek, w którym przestaje rosnąć, to już tylko trzeba to zwierzę karmić, co zawyża koszty. Scruton stwierdzając, że owszem, wielu ludzi protestuje przeciwko owym procederom, stawia przy tym pytanie o to, na ile ludzie gotowi są ponieść większe koszty po to, żeby zwierzęta mogły żyć pełnym życiem. Bo można kupować mięso i jajka od rolnika, tyle, że te zakupy będą droższe. Dlaczego? Ano dlatego, że rolnik pozwala zwierzętom żyć tak, jak powinny żyć zwierzęta hodowlane. Bo zwierzęta hodowlane powinny żyć inaczej, niż zwierzaki w fermach przemysłowych. Krowy powinny wypasać się stadnie na pastwiskach. Świnie powinny łazić po dworze i ryć sobie do woli oraz taplać się w błocie. Kury powinny biegać po podwórku, gdakać i grzebać w ziemi szukając robaków, czy czego tam kury w ziemi szukają. A człowiek hodujący zwierzęta powinien zapewnić swoim zwierzakom życie szczęśliwie w możliwie największym stopniu.

Dobrze, że są ludzie opiekujący się zwierzętami. Że są takie miejsca jak Przystań Ocalenie. Dobrze, że Scruton napisał ten tekst i że Woleński i Hartman zamieścili ten artykuł w swojej książce. Trzeba mówić o prawach zwierząt, trzeba o nich krzyczeć. I o prawach ludzi trzeba krzyczeć. Przecież ludzie to też zwierzęta.

1 komentarz:

Kirker pisze...

Wyrusie,

no i cała ta rzeczywistość jest dziwna, a wynika to z tego przerostu socjalu. Jeździć dwieście na godzinę po "perełce polskiej komunikacji" w niezapiętych paskach nie można. Ja się zastanawiam kiedy czekolada zostanie zdelegalizowana, bo zbyt wysokie będą koszty leczenia zawałowców i udarowców. Z punktu widzenia państwowej służby zdrowia bardzo opłacalna jest eutanazja, zamiast płacić na leczenie klienta, to dostanie on odpowiednią dawkę barbituranów, po której odleci. Kto wie, czy jeszcze socjaliści nie powrócą do eugeniki, żeby zmniejszać potencjalne koszty leczenia ludności w przyszłości. Kiedyś na salonie24 napisałem o tym tekst, niestety blog został orwellowsko zniknięty.

Odnośnie narkotyków. Generalnie nie rozumiem tego podziału na twarde i miękkie. Z neurofizjologicznego czy biologiczno-molekularnego punktu widzenia należy przyjąć, że jeżeli jest zróżnicowanie struktury pewnych receptorów (zazwyczaj związanych ze zwrotnym wychwytem serotoniny) w populacji wynikające ze zróżnicowania genów, to różne osobniki będą wykazywały różne reakcje na różne paskudstwa. Jeden się zaraz od marysii uzależni, inny będzie to mógł palić raz na trzy miesiące i nic mu nie będzie z tego powodu. Jeszcze inny będzie mógł latami kraka wciągać i nie zejdzie z przedawkowania. Tylko teraz pojawia się jeszcze jedno pytanie: czy jeżeli zalegalizujemy narkotyki, to czy społeczeństwo będzie sobie potrafiło z tym dać radę i czy ilość narkomanów nie wzrośnie? Po mojemu to należałoby najpierw sprywatyzować służbę zdrowia, ubezpieczenia, zlikwidować państwową opiekę społeczną, a dopiero potem się zastanawiać.

Co do zwierząt, to nie wiem, czy sie kiedykolwiek zastanawiałeś nad takim problemem. A dlaczego nie można trzymać pewnych groźnych ras psów lub pewnych zwierząt jak lew czy niedźwiedź u siebie na posesji?

pozdrawiam