statsy

środa, 29 kwietnia 2009

Cud

W tym roku znowu media doniosły, że w Bazylice Grobu Pańskiego w Jerozolimie zdarzył się cud. Cud, jak co roku, wydarzył się w prawosławną Wielką Sobotę. Wikipedia o tym cudzie pisze tak:

Cud odbywa się co roku w Wielką Sobotę - w dniu obchodzonym przez Kościół Prawosławny, do którego należą wyznawcy obrządków syryjskiego, armeńskiego, rosyjskiego, greckiego, a także koptyjskiego. (...) Wokół Grobu Jezusa wzniesiono małą kaplicę z dwoma pomieszczeniami, jednym - w którym znajduje się kamień i do którego może wejść najwyżej 5 osób. Kaplica ta znajduje się w centrum cudownych wydarzeń. Uczestnictwo w obrzędach tego dnia w pełni uzasadnia użycie terminu "wydarzenie", gdyż w żadnym innym dniu w roku kościół ten nie jest tak oblężony jak w prawosławną Wielką Sobotę. Aby dostać się tego dnia do środka Kaplicy trzeba liczyć się z nawet sześciogodzinnym oczekiwaniem w kolejce. Pielgrzymi przybywają z całego świata, większość z Grecji, ale w ostatnich latach wzrosła ilość przyjeżdżających z Rosji i krajów byłego bloku wschodniego. Aby być jak najbliżej Grobu pielgrzymi koczują wokół, już od popołudnia Wielkiego Piątku oczekując na cud Wielkiej Soboty. Cud ma miejsce o godzinie 14:00, ale już od południa w Bazylice wrze. Od około 11.00 do 13.00 arabscy chrześcijanie głośno śpiewają tradycyjne pieśni. (...)

O godzinie 13.00 przez zgromadzony tłum ludzi przeciska się delegacja lokalnych władz. Nawet jeśli przedstawiciele władz nie są chrześcijanami, zawsze uczestniczą w ceremonii. W czasie tureckiej okupacji Palestyny, byli to tureccy muzułmanie, dzisiaj są to Izraelici. Od wieków obecność przedstawicieli władzy jest nieodłączną częścią ceremonii. Mają oni określoną funkcję: reprezentują Rzymian z czasów Jezusa. Ewangelia mówi o Rzymianach, którzy przybyli do Grobu Jezusa i opieczętowali go tak, aby uczniowie Jezusa nie mogli wykraść Jego Ciała i rozgłaszać, że zmartwychwstał. W ten sam sposób władze izraelskie przychodzą i pieczętują Grób woskiem. Jednak zanim to zrobią, zgodnie ze zwyczajem wchodzą do środka i sprawdzają, czy nie ma tam jakichkolwiek ukrytych źródeł ognia, które mogłyby "wywołać cud", a tym samym skłonić niedowiarków do podejrzeń o oszustwo. Tak jak niegdyś Rzymianie mieli zaświadczyć, że nie było żadnej manipulacji po śmierci Jezusa, podobnie i w 1998 roku lokalne władze izraelskie miały zaświadczyć, że nie będzie żadnego oszustwa.

Kiedy Grób jest już sprawdzony i opieczętowany wszyscy intonują pieśń Kyrie Eleison. Ok. 13.45 przybywa Patriarcha. Podążając za dużą procesją obchodzi Grób trzy razy, po czym zdejmuje szaty liturgiczne zostając tylko w białej albie. Czyni to na znak pokory przed wielką Mocą Boga, której będzie głównym świadkiem. Wszystkie lampy oliwne pozostają wygaszone od poprzedniego wieczora, a wszystkie źródła sztucznego światła gaszone są teraz, tak że prawie cała Bazylika pogrąża się w ciemności. Mając ze sobą dwie duże świece Patriarcha wchodzi do Kaplicy, najpierw do małego pomieszczenia przed Grobem, a potem już do samego Grobu. Nie można obserwować wydarzeń dziejących się w środku Grobu, tylko kapłani wiedzą co się tam odbywa.

Oto zapis rozmowy z grekoprawosławnym Partiarchą Jerozolimy Diodorusem:
- Wasza Błogosławioność, co dzieje się po wejściu do Kaplicy?
- Wchodzę do Grobu, pobożnie i z bojaźnią klękam przed miejscem, gdzie Chrystus został złożony po śmierci i gdzie później zmartwychwstał. Modlitwa w tym wyjątkowym miejscu to dla mnie zawsze święta chwila. To właśnie w tym miejscu Pan powstał zmartwych w wielkiej chwale i stąd rozeszło się Jego Światło na cały świat. (...) Znajdując drogę w ciemności wchodzę do Kaplicy i klękam na kolana. Modlę się słowami, które były nam przekazywane przez wieki. Czekam. Czasami czekam kilka minut, ale najczęściej cud pojawia się zaraz po modlitwie. Z wnętrza kamienia, na którym spoczywał Jezus wylewa się światło, które zazwyczaj ma niebieskawy odcień, ale może także przybierać wiele różnych barw, lecz ludzkimi słowami nie można tego opisać. Światło wypływa z kamienia, tak jak mgła unosi się znad jeziora. Wygląda to tak, jakby kamień pokryty był wilgotną chmurą, ale to jest światło. Każdego roku to światło zachowuje się inaczej. Czasami tylko okrywa kamień, a czasami rozjaśnia cały Grób, tak że ludzie, stojący na zewnątrz widzą go wypełniony światłem. Światło nie płonie. Nigdy podczas tych 16 lat piastowania stanowiska Patriarchy i otrzymywania Świętego Ognia, nie przypaliło mi brody. Światło ma inną konsystencję niż zwykły ogień, który płonie w lampkach oliwnych. Po pewnym czasie światło unosi się i tworzy kolumnę, w której Ogień przybiera inną formę, taką, że mogę zapalić od niego moje świece. Po zapaleniu świec wychodzę z Kaplicy i przekazuję ogień najpierw Patriarsze Armeńskiemu, a potem Koptyjskiemu. Następnie przekazuję ogień wszystkim zgromadzonym.

Sytuacja jest dość niezwykła - w końcu z góry wiadomo, że o określonej porze zdarzy się cud, wiadomo, jak ten cud będzie wyglądał i cud się zdarza. Nie jestem pewien, czy to przypadkiem nie jest jedyny cud, o którym wiadomo, że się zdarzy i kiedy. Jak wybrnąć z tej niezwykłej sytuacji? Myślę, że sprawa nie jest trudna - wystarczy cud zweryfikować albo sfalsyfikować. Od Charlesa Peirce'a wiemy, że zdarzenia trzeba weryfikować empirycznie, a już najbardziej wiemy od Karla Poppera. W jaki sposób można sfalsyfikować albo potwierdzić cud Świętego Ognia? Bardzo prosto - trzeba w prawosławną Wielką Sobotę o odpowiedniej porze wejść do kaplicy w Bazylice Grobu Pańskiego w Jerozolimie i trzeba zmówić odpowiednią modlitwę. No i trzeba być grekoprawosławnym Partiarchą Jerozolimy.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Wyrus,
w kwestii cudu sie nie wypowiadam. Mtwapa z Quasim i tak mają średnie szanse na zostanie patriarchami Jerozolimy, a wiadomo, że jak oni nie sfalsyfikuja, to w cudze falsyfikacje nie uwierzą. Szkoda prądu.

Inne mam pytanie- skoro salonik już działa, to dlaczego nadal wieszasz notki tutaj, a na saloniku zostawiasz tylko linkę?

Pytam, bo od kiedy jest na saloniku to śledzenie dyskusji... łatwo sie je śledzi ;-)

wyrus pisze...

>AMN

Nie dogadałem się w pewnej ważnej sprawie z Administracją, w związku z czym nie mogę tam dawać swoich tekstów. To znaczy ja uznałem, że nie mogę :-) To tak mówiąc najogólniej. Szczegółów w salonie24 nie podąłem, bo to byłoby ujawnianie mojej prywatnej korespondencji z Administracją, która pisała co pisała mnie, a nie publiczności. A ja, aczkolwiek Administracji nie szanuję, nie ujawniam rozmów prywatnych :-)

Pozdro.

Anonimowy pisze...

z korespondencja jasna sprawa.

Cóż, wisisz mi piwo za te dodatkowe kliki, które musze wykonac by tu dotrzeć ;-)