statsy

poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Trochę o Misesie

Ludgwig von Mises

Timmy pisze na swoim blogu kapitalne kawałki, a już te o filmach są smaczne że smaczne. Ostatnim razem Timmy napisał o Kasynie, z tym, że do tekstu wstawił Misesa i całkiem tekst rozwalił :-) Timmy pisze:

Mises dowodził, że wyłącznie w kapitalizmie ludzie mogą zachowywać się racjonalnie, ponieważ to właśnie dobrze pojęty egoizm wymusi na nich podejmowanie właściwych i ‘sprawiedliwych’ decyzji.

I jeszcze o wolnościowym koncepcie Misesa:

Żeby zagrał, wszyscy co do jednego muszą go zaakceptować. Wystarczy jeden, który się wyłamie i cała konstrukcja rozsypie się jak domek z kart. Wystarczy jeden, który nie zrozumie; tylko jeden, który wolności nie pokocha i nagle z tej całej wolności może zrobić się zupełnie niezgorsze niewolnictwo.

Moim zdaniem, żeby wiedzieć coś o tym, co Mises myślał o zachowaniach ludzi, o racjonalnym działaniu człowieka i w ogóle o działaniu człowieka, najlepiej jest przestudiować książkę Misesa zatytułowaną Ludzkie działanie [Human Action] :-))



W dziele tym czytamy:

Filozofowie od dawna starali się dociec, jakie zamierzenia Bóg lub też Natura realizuje w dziejach ludzkości. Poszukiwali praw rządzących losami i ewolucją człowieka. Jednakże nawet ci myśliciele, którzy w swoich dociekaniach potrafili zachować niezależność od teologii, nie osiągnęli celu, ponieważ posługiwali się błędną metodą. Badali ludzkość jako całość lub używali innych pojęć holistycznych, takich jak naród, rasa, kościół. Całkowicie arbitralnie określali cele, jakim miałyby służyć działania podejmowane przez takie zbiorowości. Nie potrafili jednak znaleźć zadowalającej odpowiedzi na pytanie, jakie czynniki skłaniają poszczególnych działających ludzi do zachowań, dzięki którym zostanie osiągnięty cel nieubłaganego rozwoju zbiorowości. (...)

Niektórzy filozofowie przejawiali więcej realizmu. Nie próbowali odgadnąć zamysłów Natury czy Boga. Na sprawy człowieka patrzyli z punktu widzenia rządu. Postanowili wprowadzić zasady politycznego działania, metody funkcjonowania rządu i państwa. Umysły skłonne do spekulacji kreśliły ambitne plany gruntownego zreformowania i przekształcenia społeczeństwa. Umysły mniej ambitne zadowalały się gromadzeniem i systematyzacją danych historycznych. Wszyscy jednak byli przekonani, że w sferze zdarzeń społecznych nie istnieje taka regularność i niezmienność zjawisk, jaką wykryto w ludzkim rozumowaniu i w sferze zjawisk przyrodniczych. (...)

Przekonanie to zostało podważone, gdy odkryto, że zjawiska rynkowe są połączone koniecznymi zależnościami. Zaskoczenie tym odkryciem spowodowało, że musiano spojrzeć na społeczeństwo z nowej perspektywy. Ze zdumieniem stwierdzono, że ludzkie działanie można ujmować w innym aspekcie niż dobro i zło, sprawiedliwość i niesprawiedliwość, uczciwość i nieuczciwość. W życiu społeczeństwa istnieje wiele prawidłowości i zjawisk, do których człowiek musi się dostosować, jeśli chce odnieść sukces. Przyglądanie się zjawiskom społecznym z punktu widzenia cenzora, który je pochwala lub gani w zależności od tego, jak dalece spełniają całkiem arbitralne standardy i do jakiego stopnia odpowiadają subiektywnym sądom wartościującym, jest jałowe.

I jeszcze jeden fragment:

Gospodarka rynkowa to stworzony przez człowieka sposób działania w warunkach podziału pracy. Nie wynika z tego jednak, że jest ona czymś przypadkowym lub sztucznym, czymś, co można by zastąpić innym sposobem działania. Gospodarka rynkowa to rezultat długiego procesu ewolucyjnego. Jest ona wynikiem dążenia człowieka do tego, by jak najlepiej dostosować swoje działania do zastanych warunków środowiska, którego nie może zmienić. Można powiedzieć, że jest to strategia, dzięki której człowiek odniósł wspaniały sukces na drodze wiodącej od barbarzyństwa ku cywilizacji.

Tyle cytatów z Ludzkiego działania, które, po mojemu, pokazują, jak bardzo myli się Timmy i wielu tych, którzy pod Timmy'ego tekstem zostawili komentarze. Mówiąc najogólniej - Mises nie mówi nam, co jest dobre, ani co mamy robić, ani jak żyć. Z takimi sprawami nie chodzi się do Misesa. Z takimi sprawami chodzi się do księdza, psychoterapeuty, przyjaciela, a Ciotki Matyldy z takimi sprawami chodzą do rządu. Po co natomiast możemy pójść do Misesa - prakseologa i ekonomisty? Ano po to, żeby zapytać, jak osiągnąć jakiś cel. Możemy też powiedzieć Misesowi, że zamierzamy zrobić to i tamto, a Mises powie nam, jaki efekt przyniosą nasze działania. Tak przedstawia się sprawa z Misesem.

I jeszcze trochę ogólniej w kwestii tych, którzy naskakują na wolnościowców (zakładam, że znacie tekst Timmy'ego i komentarze pod notką :-)). W filmie Ukryta strategia [Lions for Lambs] Meryl Streep jest dziennikarką, która robi wywiad z ważnym senatorem granym przez Toma Cruise'a. No i Cruise opowiada, że USA wpadły na kapitalny sposób załatwienia problemu w całym tym Afganistanie. Cruise mówi: - Dopiero po wyeliminowaniu wroga możemy wziąć się za podtrzymywanie nowej demokracji. - Na co Streep: - Czyli zabić ludzi, by pomóc ludziom.

Nie chce mi się szczegółowo wałkować tej sprawy po raz enty, więc powiem tylko, że ci, którzy kpią z wolnościowców funkcjonują tak, jak rząd USA – poświęcają wolność ludzi w imię jakiejś innej, WAŻNEJ SPRAWY. Jak to sprawa? Zapytajcie ich, jak chcecie wiedzieć.

9 komentarzy:

smootnyclown pisze...

hehe, mocna pointa:)

Natomiast co do Misesa i szkoły austriackiej w ogóle, to należałoby zaprzestać mówienia o "racjonalizmie" i działaniach racjonalnych. Szkoła austriacka mówi raczej o czymś, co określiłbym jako "subiektywny racjonalizm".

Ale to taka drobna uwaga:)

wyrus pisze...

> smootnyclown

Moim zdaniem można przestać gadać o racjonalizmie, ale nie trzeba. Wystarczy wiedzieć, co Mises rozumiał pod pojęciem racjonalnych działań. Żeby to wiedzieć, trzeba by Misesa studiować. Tak myślę :-)

Pozdro.

Anonimowy pisze...

Wyrusie,

napisałeś:
"Nie chce mi się szczegółowo wałkować tej sprawy po raz enty, więc powiem tylko, że ci, którzy kpią z wolnościowców funkcjonują tak, jak rząd USA – poświęcają wolność ludzi w imię jakiejś innej, WAŻNEJ SPRAWY. Jak to sprawa? Zapytajcie ich, jak chcecie wiedzieć."
I to jest nieprawda. Albo nie cała prawda, jak wolisz.
Żadna *ważna sprawa* nie jest tu do niczego potrzebna.
Jeśli *wolność* uznamy za dobro rzadkie, a śiało możemy za takowe uznać juz na tzw. pierwszy luk oglądu rzeczywistości, to zrozumiałym się staje (posiłkując się ekonomicznymi sloganami), że nie dla wszystkich jej wystarczy, a jeśli dla wszystkich, to nie w takim zakresie, w jakim by sobie tego życzono. Jak ze wszystkimi dobrami rzadkimi.
Wszelkie inne rzadkie dobra ludzkośc jakoś sobie rozlicza ekonomicznie, tzn. wyznacza cenę. Sprzedający ma do zaoferowania coś unikalnego, dogaduje się z kupującym, robia deal. Istnieje więc jakiś tam wypracowany mechanizm, jakiś układ.
W przypadku wolności tą walutą, moim zdaniem, jest wyłacznie siła- ma sie bowiem wolności nie tyle, ile sie da kupić, nie tyle, na ile sie umówisz z innymi, ale dokładnie tyle, ile ci sie uda wyrwać tym, którzy na twoja wolnośc tez mają chrapkę.
To wszystko w oderwaniu od Boga i religii. Na zasadzie samej obserwacji faktów.
Bóg i religia zmieniają perspektywę, nadają człowiekowi pewien zasób praw, tyle, że to działa wyłacznie w obrębie kultury wyrosłej z religii i wiary w Boga. W świecie tego odnośnika pozbawionym tak naprawdę żadne te prawa nie istnieją. Istnieje zaś przymus, walka i ten ma "rację", czyja noga skruszy wraży kark. Ten jest wolny, kto sobie potrafi wolnośc wywalczyć i ją utrzymać.
Tym sie za wolnośc płaci i ci, którzy płacić tak nie chcą wolności nie mają. I w gruncie rzeczy- zniewolenie jest ich prywatnym wyborem.
Mam nadzieję, że moje stanowisko, z którego ja się z wolnościowców nabijam jest i jasne i zupełnie niekompatybilne z amerykańskim rzadem i jego podpórkami typu *ważna sprawa*.
Ja sie bowiem nabijam z wolnościowców dlatego, ze oni by chcieli miec wolność za friko.
I dlatego właśnie ja bezrozumną "wolnościowość" umieszczam jednak na lewicy- tam gdzie wszyscy ci, którzy chcą, żeby było lepiej ;-)

wyrus pisze...

> Artur

"Ja sie bowiem nabijam z wolnościowców dlatego, ze oni by chcieli miec wolność za friko. "

I po mojemu - tu się mylisz. Bo zakładasz, że jak się ludzi nie weźmie za mordę po to, żeby ich w jakimś stopniu ograniczyć, a to z kolei po to, żeby utrzymać realny do utrzymania zakres wolności, to ludzie nie będą w stanie określonego zakresu wolności utrzymać. Gadaliśmy o tym milion razy, więc nie mam niczego nowego do dodania :-) Mam ciągle ten argument, którego nikt mi nie obalił: jak to się dzieje, że państwa funkcjonują w katalaksji? Jak to się dzieje, że nikt nie rozgrabił Andory, Monaco czy Liechtensteinu? O tym też zresztą gadaliśmy :-)

Wbij do Timmy'ego, bo tam na Ciebie i Timmy'ego poważnie napadłem :-)

Pozdro.

Anonimowy pisze...

Wyrusie,
argument z Andorry nie jest argumentem. Nie na powaznie. Z tego nie wynika bowiem, że jeśli układ sił jest taki, że pozwala na istnienie państwa Watykan, to wszystkie inne państwa mogą funkcjonowac na takiej samej zasadzie.
Ja to widze odwrotnie- "opcje katalksyjne" wyczerpują juz te Andorry i Lichtensztajny, które są i skoro nie ma ich więcej, tzn. że w obecnym układzie więcej ich być nie moze.
U Timmiego odpowiedziałem- to nie na mnie napadasz, bo ja tu Missesa nie mieszałem. I rozumiem, że Timmy potraktował go tez raczej jako hasło a nie, że sie z nim wziął za bary. Moze to trochę moja wina, bo sobie jadąc skrótami walę często tym misseso-hayekizmem, jako poręczna zbitką a nie definicją.

Pozdro

wyrus pisze...

> Artur

Oczywiście, że to Twoja wina. Bo co to jest za za zbitka: misseso-hayekizm? Moim zdaniem robienie takich zbitek skutkuje narażaniem się na to, że ludzie co najwyżej z sympatią uśmiechną się, ale i z politowaniem. Nie widzę powodu, dla którego można sobie odpuścić rzetelność - mam na myśli gaduły na tematy, w których nie ma się orientacji, jeśli w tych gadułach wyciąga się ciężkie wnioski, bo oczywiście można prowadzić gadkę li tylko dla przyjemności prowadzenia gadki. Ale OK - skoro u Timmy'ego nie na Misesa napadasz, to na kogo napadasz? Na jakich autorów? Na wyznawców których guru?

:-))

wyrus pisze...

> AMN

Dla zaoszczędzenia czasu, powiem najjaśniej jak umiem: moim zdaniem Ty napadasz - ZASADNIE - na lewicowców, na dzieci Oświecenia, ale Mises czy Rothbard, czy - mówiąc ogólniej - Austriacy, a jeszcze ogólniej - wolnościowcy, nie mają z dziećmi oświecenia nic wspólnego. Oczywiście teraz trzeba by napisać o jakich wolnościowcach gadam, ale mam nadzieję, że nie trzeba :-)

Pozdro.

triarius pisze...

;-)

Bawi mnie ta wasza leberalna mądrość. Jej miejsce jest w przestrzeni między trzepakiem a śmietnikiem na najbliższym podwórku.

Mises to idiota. Jedyne zdrowe podejście do niego, to rzec mu WON Mises! (Zresztą żaden z niego von, bo to przecież Żyd. Nie dość że leberał, to jeszcze snob.)

Pzdrwm

wyrus pisze...

> triarius

"Bawi mnie ta wasza leberalna mądrość."

"Wasza" pisze się przez wielkie "W", Panie Kindersztuba.

Mnie z kolei kiedyś bawiło, ale już nie bawi, to, że Ty nie odróżniasz liberałów od libertarian.

***

"Mises to idiota. Jedyne zdrowe podejście do niego, to rzec mu WON Mises! (Zresztą żaden z niego von, bo to przecież Żyd. Nie dość że leberał, to jeszcze snob.)"

triarius, weź stąd spierdalaj i już nie wracaj, co? Ty nie przychodź tutaj, ja nie będę przychodzić do Ciebie. Gdybyś nie rozumiał o co biega: mnie na pewno, a i większość Czytelników nie interesują stwierdzenia "Mises to idiota". Poza tym - dość jest dla mnie krępujące odpowiadać dorosłemu człowiekowi (a staram się rozmawiać z Czytelnikami), który jeden z największych umysłów XX wieku kwituje opinią (bez uzasadnienia): "Mises to idiota".

Proszę zatem - nie przychodź tu.

Żegnam.