U FYM-a potężna gaduła na temat ateistów. Tak mówiąc najogólniej :-)) Mocno się z FYM-em pociąłem i w sumie wyszło na to, że ja FYM-a atakuję za to, że on atakuje ateistów. Bardzo ciekawy ten układ :-))
FYM napisał m.in., że ateista już w punkcie wyjścia swojego światopoglądu jest NIEuczciwy - nie uznaje on prawdy o tym, że człowiek, oprócz tego, że jest istotą myślącą, jest też istotą religijną, że Ateista, wbrew temu, co sobie uzurpuje, jest człowiekiem o ograniczonych zdolnościach intelektualnych oraz imaginatywnych, że ateista ma zdeformowany obraz nauki (której usiłuje być wierny) – odrzuca bowiem te obszary nauki, które związane są z badaniami religijności człowieka oraz próbami rekonstrukcji tego, co nadprzyrodzone. Jednym słowem kupę bzdur napisał FYM.
Jedną z najlepszych książek o religii jest I człowiek stworzył bogów... Pascala Boyera.
FYM napisał m.in., że ateista już w punkcie wyjścia swojego światopoglądu jest NIEuczciwy - nie uznaje on prawdy o tym, że człowiek, oprócz tego, że jest istotą myślącą, jest też istotą religijną, że Ateista, wbrew temu, co sobie uzurpuje, jest człowiekiem o ograniczonych zdolnościach intelektualnych oraz imaginatywnych, że ateista ma zdeformowany obraz nauki (której usiłuje być wierny) – odrzuca bowiem te obszary nauki, które związane są z badaniami religijności człowieka oraz próbami rekonstrukcji tego, co nadprzyrodzone. Jednym słowem kupę bzdur napisał FYM.
Jedną z najlepszych książek o religii jest I człowiek stworzył bogów... Pascala Boyera.
Boyer, ateista pełną gębą, pisze o religii opierając się na innym paradygmacie niż ten, którego trzymali się jego wielcy poprzednicy, choćby James czy Eliade. Boyer jest antropologiem, ale w książce kapitalnie popularyzuje badania prowadzone w zakresie kognitywizmu, neurologii, psychologii oraz antropologii. Boyer, przeciwnie do twierdzenia FYM-a, jak najbardziej uznaje, że człowiek jest istotą religijną i nigdy nie odważyłbym się zarzucić Boyerowi, iż ten jest człowiekiem o ograniczonych zdolnościach intelektualnych i że ma zdeformowany obraz nauki. Nie odważyłbym się, bo niby jak mógłbym uzasadnić, że ciemniakiem jest ten profesor Indywidualnej i Kolektywnej pamięci Uniwersytetu Waszyngtona w Saint Louis?
FYM pisząc, że ateiści są nieuczciwi i ograniczeni intelektualnie, robi to samo co Richard Dawkins, który w wywiadzie dla Przekroju stwierdził, iż wśród ludzi, którzy w jednakowym stopniu mają dostęp do nauki i wiary w Boga Stwórcę, ci którzy wybrali wiarę, są głupsi. Według Dawkinsa głupsi są teiści, według FYM-a ateiści. Dawkinsowi wydaje się, że teiści wierzą w Boga bo się jakichś złych memów najedli, z kolei FYM uważa, że ateiści w Boga nie wierzą, bo już w punkcie wyjścia swojego światopoglądu są NIEuczciwi no i na dodatek są umysłowymi tępakami. A oto, co na temat tych prostych wyobrażeń żywionych przez Dawkinsa, pisze Boyer - tekst Boyera można też, jeśli załapie się o co chodzi, odnieść do wyobrażeń żywionych przez FYM-a:
Religia jest wielka i podniosła, jest istotą życia wielu ludzi, rodzi silne doznania emocjonalne, potrafi pchnąć do zabójstwa lub skłonić do poświęcenia. Chcielibyśmy, aby wyjaśnienie tak spektakularnych praktyk również mogło być spektakularne. Z tych samych przyczyn ludzie, których religia szokuje albo w których wzbudza odrazę, chcieliby, aby istniała jedna jedyna przyczyna tego, co uważają za zbiorową pomyłkę, za skrzyżowanie, na którym tak wiele ludzkich umysłów obiera, że tak powiem, fałszywą drogę. Ale w rzeczywistości taka przyczyna, taki zakręt, nie istnieje. Istnieje natomiast wiele różnorodnych procesów poznawczych, które splatają się, by uczynić idee religijne przekonywającymi.
Napisałem u FYM-a:
Najciekawszym pytaniem jest to: jak to się dzieje, że niektórzy ludzie w Boga wierzą, a inni nie wierzą? I nie ma odpowiedzi na to pytanie.
Na co FYM odpisał:
Może to pytanie jest najciekawsze dla Ciebie, bo dla mnie nie.
To, że dla FYM-a nie jest to ciekawe pytanie, a przynajmniej jeśłi chodzi o dziedzinę, o której gadamy, nie najciekawsze, to widać po FYM-owym tekście. FYM, podobnie zresztą jak mnóstwo innych ludzi, nie rozumie, że jego argumentacja jest kolista. Oto bowiem FYM przyjmuje, że jest Bóg, w którego można wierzyć czy też któremu można zawierzyć i na tym założeniu buduje całą swoją konstrukcję. Żeby móc zaatakować ateistę za to, że ten w Boga nie wierzy, trzeba przyjąć, że Bóg jest, bo inaczej cała ta konstrukcja rozsypuje się w drobny mak. Mnóstwo ludzi nie rozumie, że Quinque viae św. Tomasza to nie żadne dowody na istnienie Boga, tylko swego rodzaju pomoc dla ludzi wierzących. Tomasz po prostu pokazuje, że wiara nie jest czymś głupim, stwierdza, że ludzie wierzący mogą swoją wiarę mocno osadzić na fundamencie, jakim jest doświadczenie.
Tekst FYM-a, atakujący ateistów, jest kapitalnym przykładem tego, o czym w książce Ateizm w sporze z religią napisał Michael J. Buckley.
Napisałem u FYM-a:
Najciekawszym pytaniem jest to: jak to się dzieje, że niektórzy ludzie w Boga wierzą, a inni nie wierzą? I nie ma odpowiedzi na to pytanie.
Na co FYM odpisał:
Może to pytanie jest najciekawsze dla Ciebie, bo dla mnie nie.
To, że dla FYM-a nie jest to ciekawe pytanie, a przynajmniej jeśłi chodzi o dziedzinę, o której gadamy, nie najciekawsze, to widać po FYM-owym tekście. FYM, podobnie zresztą jak mnóstwo innych ludzi, nie rozumie, że jego argumentacja jest kolista. Oto bowiem FYM przyjmuje, że jest Bóg, w którego można wierzyć czy też któremu można zawierzyć i na tym założeniu buduje całą swoją konstrukcję. Żeby móc zaatakować ateistę za to, że ten w Boga nie wierzy, trzeba przyjąć, że Bóg jest, bo inaczej cała ta konstrukcja rozsypuje się w drobny mak. Mnóstwo ludzi nie rozumie, że Quinque viae św. Tomasza to nie żadne dowody na istnienie Boga, tylko swego rodzaju pomoc dla ludzi wierzących. Tomasz po prostu pokazuje, że wiara nie jest czymś głupim, stwierdza, że ludzie wierzący mogą swoją wiarę mocno osadzić na fundamencie, jakim jest doświadczenie.
Tekst FYM-a, atakujący ateistów, jest kapitalnym przykładem tego, o czym w książce Ateizm w sporze z religią napisał Michael J. Buckley.
Buckley, w przeciwieństwie do Boyera, jest teistą, a na dodatek jezuitą (aczkolwiek sam nie wiem i nie wiem, czy ktokolwiek wie, jakiego to rodzaju teistami są jezuici :-)). Buckley stawia tezę, że ateizm jest konieczną konsekwencją takiej religii, która opiera się na dedukcji i empirii, która w dedukcji i empirii szuka swojego uzasadnienia, która chce się "zracjonalizować". Buckley pisze o dziele Cottona Mahlera, który zdołał dokonać podziału "Dwoistej Księgi Boga" na "księgę Stworzeń" i "księgę Pism", utrzymując, że pierwsza pomaga nam w odczytywaniu drugiej.
Mnie się wydaje, że księga Stworzeń w jakiś sposób może pomóc w odczytywaniu księgi Pism, ale najpierw tę drugą księgę trzeba uznać właśnie za księgę Pism, bo z samej księgi Stworzeń do księgi Pism można dojść, ale może też i nie dojść.
Nie chaciałbym, żeby wyszło na to, że Buckley to taki gościu, który nie mogąc obronić religii w sporze z nauką (według Buckleya ten konflikt, o ile istnieje, jest idiotyczny), salwuje się ucieczką i dlatego robię to zastrzeżenie, zanim przytoczę cytat z Without God, Without Creed: The Origins of Unbelief in America Jamesa Turnera, który to cytat Buckley daje u siebie:
Chociaż zarówno nauka, jak i społeczne przeobrażenie wzbudziły duży niepokój, żadne nie spowodowało niedowiarstwa (...) Przeciwnie, to religia spowodowała niedowiarstwo. Próbując dostosować swoje wierzenia do społeczno-gospodarczej zmiany, do nowych moralnych wyzwań, do nowych problemów wiedzy, do zaostrzających się standardów nauki, obrońcy Boga zadusili Go powoli. Jeżeli ktoś może zostać oskarżony jako bogobójca, to nie Karol Darwin, lecz jego przeciwnik, biskup Samuel Wilberforce.
Kapitalne jest to ostatnie zdanie. Kłopot polega na tym, że mało kto rozumie, dlaczego to zdanie jest kapitalne.
Mnie się wydaje, że księga Stworzeń w jakiś sposób może pomóc w odczytywaniu księgi Pism, ale najpierw tę drugą księgę trzeba uznać właśnie za księgę Pism, bo z samej księgi Stworzeń do księgi Pism można dojść, ale może też i nie dojść.
Nie chaciałbym, żeby wyszło na to, że Buckley to taki gościu, który nie mogąc obronić religii w sporze z nauką (według Buckleya ten konflikt, o ile istnieje, jest idiotyczny), salwuje się ucieczką i dlatego robię to zastrzeżenie, zanim przytoczę cytat z Without God, Without Creed: The Origins of Unbelief in America Jamesa Turnera, który to cytat Buckley daje u siebie:
Chociaż zarówno nauka, jak i społeczne przeobrażenie wzbudziły duży niepokój, żadne nie spowodowało niedowiarstwa (...) Przeciwnie, to religia spowodowała niedowiarstwo. Próbując dostosować swoje wierzenia do społeczno-gospodarczej zmiany, do nowych moralnych wyzwań, do nowych problemów wiedzy, do zaostrzających się standardów nauki, obrońcy Boga zadusili Go powoli. Jeżeli ktoś może zostać oskarżony jako bogobójca, to nie Karol Darwin, lecz jego przeciwnik, biskup Samuel Wilberforce.
Kapitalne jest to ostatnie zdanie. Kłopot polega na tym, że mało kto rozumie, dlaczego to zdanie jest kapitalne.
66 komentarzy:
Wszystkie gaduły o Bogu wynikają z tego, że nie wiemy czy On na pewno jest. Możemy tylko wierzyć. Stąd te nieustanne dyskusje tych którzy wierzą tak i tych którzy wierzą inaczej. Pewność mają tylko tacy ludzie jak Dawkins albo Bin Laden. I ja im trochę zazdroszczę.
>kojonkoski
Mnie idzie o to, że atakowanie wierzących za to, że wierzą, jest idiotyczne. Atakowanie ateistów za to, że nie wierzą, jest równie idiotyczne.
Pozdro :-))
Wyrusie,
możńa na to popatrzeć trochę histgoriozoficzno-spenglerycznie (niezależnie od mielizn spenglerowych sporo tam u niego bardzo sensownych rzeczy). A jeśłi się na to tak popatrzy, to cały ten problem staje się "problemem".
Tzn. oczywiście, że to chrześcijaństwo stworzyło ateizm unaukowiając się. Tyle, że to tylko etap. Jeden z wielu. Przykry, ale życie niesie ze sobą sporo przykrości i nie ma co się akurat nad ta konkretną specjalnie pochylać.
IMHO jesteśmy wlasnie, jako cywilizacja w sensie ogólnym, u progu kolejnego zwrotu, tj., realnego ożenienia nauki z religią.
Można powiedzieć, że stary, chrześcijański duch się już wyczerpał, formuła a raczej Forma jest już pusta, nawet u tych, którzy deklarują się jako wierzący (w sensie statystycznym) i tu już nie będzie tak jak było.
A skoro Forma jest pusta to nieuchronne jest dotarcie do przełomu. Cywilizacja nie może bowiem istnieć bez Treści.
To, co się dzieje w fizyce w ciągu najbliższych dziesięcioleci spowoduje gigantyczny zwrot. Tzn. już jesteśmy tuż o krok od sięgnięcia w wymiar informacyjny. To jeszcze nie jest sprecyzowane do końca, to jeszcze się dopiero tłucze po ludzkich łbach jako zalążek idei. Ale już się dzieje i ja to z rosnąca fascynacja obserwuję.
I co ciekawe- to fizyka przyniesie część odpowiedzi na teistyczne pytania, potwierdzi część dogmatów i urealni sferę, która ateiści mają za bajki o duchach.
Można powiedzieć, że tak jak 2000 lat temu dzięki doświadczeniu istnienia Jezusa ludzie doświadczą znowu czegoś niesamowitego a teizm zmutuje do nowej, doskonaleszj formy.
Jesli sie popatrzy na to w ten sposób, że cywilizacja to także ewolujący organizm (albo raczej organizmy), to naturalnym jest, że na pewnym etapie, gdy dochodzi do mutacji, powstaja tzw. ślepe zaułki, nieudane próby itp. Nasz współczesny ateizm jest włąśnie czymś takim. Seria nieudanych, ewolucyjnych prób w drodze do ewolucyjnego przepoczwarzenia się cywilizacyjnego organizmu w formę wyższą. Nie ma się więc co dziwić, że to z teizmu wyrósł ateizm.
To są te organella, które sie nie sprawdzają w przyrodzie, ale których zaistnienie na pewnym etapie jest konieczne po to, by wytworzyć organella spełniające swą funkcję.
Pozdro
P.S. troche to zabełtałem, ale, na Boga, to temat na książke a nie koment na blogu.
>Artur
"Jesli sie popatrzy na to w ten sposób, że cywilizacja to także ewolujący organizm (albo raczej organizmy), to naturalnym jest, że na pewnym etapie, gdy dochodzi do mutacji, powstaja tzw. ślepe zaułki, nieudane próby itp. Nasz współczesny ateizm jest właśnie czymś takim."
Bardzo możliwe.
***
"Nie ma się więc co dziwić, że to z teizmu wyrósł ateizm. "
Dlatego ja się nie dziwię :-)))
***
"to temat na książke a nie koment na blogu."
Jak najbardziej :-))
Pozdro.
> wyrus
/ Atakowanie ateistów za to, że nie wierzą, jest równie idiotyczne. /
Zależy jakich ateistów. Czy aby na pewno chodzi o ateistów, czy może agnostyków. Zdefiniujmy, o jakich ateistach mówimy.
Jeśli chodzi o agnostyków, to ja rozumiem i poniekąd podzielam ich wątpliwości. Nie dostarczę twardych dowodów, że mój Bóg to Ten Bóg. Ale mam wiele przekonujących przesłanek. Możemy razem rozmawiać.
Najtwardsi ateiści, jak Dawkins, twierdzą, że wszystko istotne wyjaśnia nauka, a czego ona nie wyjaśnia, to nie ma znaczenia. Tacy ateiści są rzeczywiście intelektualnie nieuczciwi.
> Artur
/ chrześcijaństwo stworzyło ateizm unaukowiając się /
Ateizm wynika nie z nauki, tylko z wewnętrznie niespójnej pseudonauki, uznającej samą siebie za bożka. W tej pseudonauce widać wiele dziur, które jej wyznawcy próbują pozatykać Darwinem albo Smolinem. Nauka ma za zadanie dochodzić do Prawdy, a obowiązująca pseudonauka ma taki problem, że stara się nie zauważać faktów świadczących przeciwko konstytuującym ją dogmatom.
>kojonkoski
"Zależy jakich ateistów. Czy aby na pewno chodzi o ateistów, czy może agnostyków. Zdefiniujmy, o jakich ateistach mówimy."
A co to za różnica?
***
"Najtwardsi ateiści, jak Dawkins, twierdzą, że wszystko istotne wyjaśnia nauka, a czego ona nie wyjaśnia, to nie ma znaczenia. Tacy ateiści są rzeczywiście intelektualnie nieuczciwi."
No daj spokój. Dawkins mówi, że nauka Pana Boga nie wyjaśnia. A Ty co mówisz? Że wyjaśnia? Mówiąc inaczej: Dawkins powiada, że jak nauka czegoś nie obejmuje, to tego zegoś nie ma. A Ty co mówisz? Że jak nauka czegoś nie obejmuje, to to coś jest?
***
"Ateizm wynika nie z nauki..."
Nikt nie twierdzi, że ateizm wynika z nauki, więc tu się nie spieramy.
Pozdro.
Jak nauka czegoś nie wyjaśnia, to znaczy, że jest ułomna i o tym czego nie potrafi objąć niech milczy na wieki. Wyznawcy religii nauki nie przyjmują jednak do wiadomości tej jej niedoskonałości. Właśnie wyznawców tego kultu nazywam ateistami, w odróżnieniu od agnostyków, którzy dopuszczają, że może być coś więcej chociaż niewiele o tym możemy powiedzieć.
>kojonkoski
Ateiści nie są żadnymi wyznawcami jakiegoś kultu. Ateiści po prostu nie zawracają sobie głowy Panem Bogiem i tyle. O co tu mieć do nich pretensje? I po co mówić o wyznawcach jakiegoś kultu? Jakiego kultu wyznawcą był prof. Kotarbiński?
Pozdro.
Kojonoski,
"Ateizm wynika nie z nauki, tylko z wewnętrznie niespójnej pseudonauki, uznającej samą siebie za bożka."
Jasne, ale żeby mogła powstać pseudonauka to musi być jakies podglebie w rodzaju nauki bez pseudo.
Wyrus,
nie "bardzo możliwe" ale pewne. Kazda wcześńiejsza kultura (w naszym śródziemnomorskim "pniu") pod koniec swojevgo istnienia wykształciła jakichś swoich ateistów, a raczej ich odpowiednik.
Niby dlaczego tym razem miałoby być inaczej?
U Ewy Pióro napisałem mniej więcej tak, że ateiści (wiadomo, generalizuję itd) to jest ostatnie pokolenie w całym długim ciągu pokoleniowym ukreatywnianym przez teizm. To takie rozpieszczone dzieciaki, wychowane bezstresowo, często poczciwe, przyzwoite i uczciwe, ale niekreatywne i niepopychające tego naszego wspólnego wózka do przodu.
BTW, jeśłi nie czytać FYMa literalnie a na poziomie uogólnienia sporego to FYM ma rację.
I w sumie się nie dziwię FYMowi, że taki tekst nabazgrał. Jesteśmy w stanie wojny a tu miejsca na subtelności zwyczajnie nie ma.
Tyle nasze, że nie myśmy te wojnę wywolali.
Ale jeńców brać nie należy.
Pozdro
>Artur
"I w sumie się nie dziwię FYMowi, że taki tekst nabazgrał. Jesteśmy w stanie wojny a tu miejsca na subtelności zwyczajnie nie ma."
Jak się jest na wojnie, to trzeba walczyć porządnie, a nie tak ładować muszkiet, żeby wypalił w ryja ładującemu.
Pozdro :-)
> wyrus
/ O co tu mieć do nich [ateistów] pretensje? /
Są 3 podrodzaje ateistów:
O Bogu można mówić, że go nie ma (ateista walczący, np. Dawkins), że nie wiadomo czy jest (agnostyk) lub można nic nie mówić (ateista wg definicji wyrusa, np.Kotarbiński).
Drugi i trzeci przypadek jest w porządku. Pierwszy nie. O tym pierwszym można spokojnie powiedzieć, że jest nieuczciwy. Zapewne tak też rozumie definicję ateisty FYM i stąd gaduła, bo Ty rozumiesz to pojęcie szerzej.
Trzeci przypadek da się jednak zredukować do pierwszego lub drugiego po zadaniu pytania o Boga. Jak Kotarbiński odpowiedziałby na pytanie o Boga? Odpowiedź mogłaby być:
"zastanawiam się, ale jeszcze nic nie wymyśliłem", "zastanawiałem się, i wymyśliłem, że go nie ma", "a daj mi Pan spokój". To są diametralnie różne odpowiedzi i każda oddaje jakiś stosunek Kotarbińskiego do Boga. Po odpowiedzi wiedzielibyśmy, czy Kotarbiński był ateistą walczącym, agnostykiem, czy ateistą wyrusowym. Zapewne odpowiedziałby "a daj mi Pan spokój", lub "nie mam czasu na bzdury". Okej. W takim razie zadałbym następne prowokacyjne pytanie: Skąd wg Pana się to wszystko wzięło ?
>kojonkoski
"Są 3 podrodzaje ateistów:
O Bogu można mówić, że go nie ma (ateista walczący, np. Dawkins), że nie wiadomo czy jest (agnostyk) lub można nic nie mówić (ateista wg definicji wyrusa, np.Kotarbiński)."
No nie mogę :-)) No jak możesz napisać: "że nie wiadomo czy jest (agnostyk)". To ateista czy agnostyk?
***
"To są diametralnie różne odpowiedzi i każda oddaje jakiś stosunek Kotarbińskiego do Boga."
Słuchaj, widzę, że tu trzeba by jakiś wykład poprowadzić zaczynając od Adam i Ewy :-) Jak to: "stosunek Kotarbińskiego do Boga"? Ty od razu zakładasz, że jest Bóg i że trzeba do Boga mieć jakiś stosunek. No to ja Cię zapytam: Jaki jest Twój stosunek do bumbry?
I co Ty na to? :-))
***
"W takim razie zadałbym następne prowokacyjne pytanie: Skąd wg Pana się to wszystko wzięło?"
No i Kotarbiński odpowie Ci np. tak: - A nie wiem, niech fizycy to badają czy kto tam.
I co wtedy zrobisz?
Pozdro.
Mój stosunek do bumbry jest taki sam jak do czajniczka Russella czy potwora spaghetii, czyli pewnie taki jak Kotarbińskiego do Boga. Jeśli tak Kotarbiński rozumie Boga, to ja chciałbym go w takim razie zapytać, jaki jest jego stosunek nie do Boga, ale do takiego "x", które istnieje a nie ma przyczyny. Czy coś takiego jest/było i czy to "x" ma jakiekolwiek znaczenie.
Jeśli to nie jest dla Kotarbińskiego ważna kwestia, to ja nie wiem co może być od tego istotniejsze. Oczywiście są ludzie, którzy nie zadają sobie innych pytań niż co wypić, czym zakąsić i jak wykonać dobrze robotę. Ważniejsze jest jednak pytanie nie jak tę robotę wykonać, tylko "po co?" i jest to pytanie moim zdaniem najistotniejsze również dla Kotarbińskiego.
Tematem notki jest chyba jednak to, czy dobrze jest wrzucać do jednego worka Kotarbińskiego i Dawkinsa. Nie jest dobrze, bo jeden jest uczciwy a drugi nie. Dlatego, jak w każdej dyskusji, warto najpierw zdefiniować pojęcia. Bez tego zdefiniowania rację ma FYM, mówiąc że ateiści (wojujący) są nieuczciwi, ale rację masz także Ty, mówiąc że FYM ateistów (obojętnych) obraża.
wyrus,
moja Ty bratnia duszo:D
>smootnyclown
Może i bratnia, tylko, że Ty, smootny, poganin jesteś :-))
Wyrus,
"Jak się jest na wojnie, to trzeba walczyć porządnie, a nie tak ładować muszkiet, żeby wypalił w ryja ładującemu."
To nieadekwatne raczej.
IMHO bardziej masz do niego pretensje, że nie jest snajperem, tylko napierdala z uzi jak popadnie. Czasami w cywilów.
;-)
BTW, jakoś nie wierzę w konstruktywną dyskusję w warunkach wojennych. Czyli subtelnosci odpadają. Zostaje propaganda i okrzyki wojenne. To sedno. Takie czasy i nie ma się co boczyć.
Troche się przed tym wzdragam, ale coraz częściej wychodzi mi na to, że albo jakiejś ogólnie pojętej naszej stronie uda się naszczuć ludzi na lewaków, albo przegramy z kretesem. Bo te lewackie kurwy nie odpuszczą. I albo się to ścierwo wytłucze do nogi, albo nas zasrają i pozamykają w gułagach.
Sam nie wiem
>kojonkoski
"to ja chciałbym go w takim razie zapytać, jaki jest jego stosunek nie do Boga, ale do takiego "x", które istnieje a nie ma przyczyny."
O matko, ile razy można tłumaczyć to samo? :-)) A dlaczego to Kotarbiński ma mieć jakikolwiek stosunek do takiego x, że x istnieje bez przyczyny itd.?
***
"Jeśli to nie jest dla Kotarbińskiego ważna kwestia, to ja nie wiem co może być od tego istotniejsze."
Istota sprawy polega na tym, że Ty nie musisz wiedzieć, co jest ważne dla Kotarbińskiego. Właśnie o to chodzi! Ty to Ty, Kotarbiński to Kotarbiński, ktoś inny to ktoś inny. I tyle. Skąd ta chętka żeby dla innych ludzi było ważne to samo co dla Ciebie?
Pozdro.
>Artur
"BTW, jakoś nie wierzę w konstruktywną dyskusję w warunkach wojennych."
Dobrze, ale pomieszałeś trochę rzeczy. FYM nie napisał żadnego wojennego tekstu, tylko papkę nie wiadomo o czym; no o tym, że ateiści są nieuczciwi i głupi. Jeśli to ma być wojna o to, kto jest uczciwy i mądry, a kto nieuczciwy i głupi, to niezłe jaja :-)) Prawdziwa wojna toczy się na innym polu i, moim zdaniem, na tym polu nie ma najmniejszego sensu wyzywać się od głupich. Taką wojną niech sobie FYM prowadzi z Dawkinsem, a Dawkins z FYM-em.
Właśnie łyknąłem książkę "Bezsilny Bóg" Marka Lilli. Lilla pisze o wielkiej separacji, pod którym to pojęciem rozumie separację religii i polityki. Świetnie tam pokazuje, o co chodziło Hobbesowi, później Locke'owi, Hume'owi, Heglowi, Nietzschemu itd. I ciągle podkreśla, aczkolwiek ten Lilla to chyba poganin jest :-), że filozofia polityczna, która na Zachodzie zastąpiła teologię polityczną, nie jest czymś, czego możemy być pewni. Fajnie pisze o tym, że tylko u nas jest, jak jest, ale przecież gdzie indziej na świecie ludzie funkcjonują w oparciu o zasady, o które opieraliśmy się my całkiem do niedawna:
"Kiedy obserwujemy cywilizacje znajdujące się po przeciwnej stronie, jesteśmy zdumieni, ponieważ jedynie bardzo mgliście przypominamy sobie, jak to było, kiedy sami myśleliśmy w podobny sposób. Widzimy, że stają one wobec tych samych wyzwań życia politycznego, z którymi mamy do czynienia, i zadają sobie wiele takich samych pytań, jakie my sobie zadajemy, dotyczących sprawiedliwości, prawomocności władzy, wojny i pokoju, praw i obowiązków. Mimo to sposób, w jaki odpowiadają one na te pytania, wydaje się nam obcy. Dzieląca nas rzeka jest wąska, ale głęboka. Na jednym brzegu ludzie wyobrażają sobie podstawowe struktury polityczne społeczeństwa i poddają je krytyce, odwołując się do boskiego autorytetu; na drugim tego nie robią. I jak się okazuje, ta różnica ma fundamentalne znaczenie. Historycznie rzecz biorąc, to my jesteśmy inni, nie oni."
Fundamentalne pojęcia - EKSPERYMENT oraz MY JESTEŚMY INNI, NIE ONI. Jak ktoś to rozumie, to może jakoś tam walczyć z koniecznością dziejów :-), a jak ktoś tego nie rozumie, to ma przejebane.
Idzie mi o to, że jak już ma być wojna, to na tym poziomie, a nie na poziomie wyzywania się od głupków. To już lepiej wyzywać się od morderców, co doskonale wiesz, bo piszesz:
"coraz częściej wychodzi mi na to, że albo jakiejś ogólnie pojętej naszej stronie uda się naszczuć ludzi na lewaków, albo przegramy z kretesem. Bo te lewackie kurwy nie odpuszczą."
Bardzo być może, że właśnie tak jest, że tu trzeba będzie jakiegoś wielkiego naszczucia. Sprawa polega tylko na tym, jak to szczucie przeprowadzić z głową. No bo pomyśl, jak ludzie mogą reagować na takie dictum, że ateista jest ograniczony intelektualnie, że nie dostrzega rzeczywistości nadprzyrodzonej, że wyznaje kult nauki itd.? No śmiechem zareagują. Tu trzeba mówić, że ateiści obozy koncentracyjne zakładali i jak się im pozwoli, to znowu to zrobią. Takie rzeczy trzeba mówić. Jak już ma być wojna, oczywiście.
Przy tym wszystkim głęboko zastanawiam się, czy to z ateistami ma być ta wojna, czy jednak z kimś innym, ale to temat osobny :-))
Pozdro.
Wyrus,
"Dobrze, ale pomieszałeś trochę rzeczy. FYM nie napisał żadnego wojennego tekstu, tylko papkę nie wiadomo o czym; no o tym, że ateiści są nieuczciwi i głupi."
Tak mi sie zdaje, że to coś w rodzaju rozpoznania walką. Tzn. chyba u znał, że jeszcze nie czas jasno powiedzieć, że trzeba ateistom zacząć urywać łby.
"Jeśli to ma być wojna o to, kto jest uczciwy i mądry, a kto nieuczciwy i głupi, to niezłe jaja :-)) Prawdziwa wojna toczy się na innym polu i, moim zdaniem, na tym polu nie ma najmniejszego sensu wyzywać się od głupich. Taką wojną niech sobie FYM prowadzi z Dawkinsem, a Dawkins z FYM-em."
Jasne, ale moim zdaniem nie doceniasz tego jak działają masowe ruchawki. One się wzbudzają tysiącami czynników, budują się jak atmosfera. FYm zrobił coś w rodzaju takiego wiaterku, który nie wiadomo gdzie wieje, skąd wieje, poo co wieje i czy przywieje coś sensownego. Ale powietrze się rusza i to jest fakt.
"Właśnie łyknąłem książkę "Bezsilny Bóg" Marka Lilli. Lilla pisze o wielkiej separacji, pod którym to pojęciem rozumie separację religii i polityki. Świetnie tam pokazuje, o co chodziło Hobbesowi, później Locke'owi, Hume'owi, Heglowi, Nietzschemu itd. I ciągle podkreśla, aczkolwiek ten Lilla to chyba poganin jest :-), że filozofia polityczna, która na Zachodzie zastąpiła teologię polityczną, nie jest czymś, czego możemy być pewni. Fajnie pisze o tym, że tylko u nas jest, jak jest, ale przecież gdzie indziej na świecie ludzie funkcjonują w oparciu o zasady, o które opieraliśmy się my całkiem do niedawna:
"Kiedy obserwujemy cywilizacje znajdujące się po przeciwnej stronie, jesteśmy zdumieni, ponieważ jedynie bardzo mgliście przypominamy sobie, jak to było, kiedy sami myśleliśmy w podobny sposób. Widzimy, że stają one wobec tych samych wyzwań życia politycznego, z którymi mamy do czynienia, i zadają sobie wiele takich samych pytań, jakie my sobie zadajemy, dotyczących sprawiedliwości, prawomocności władzy, wojny i pokoju, praw i obowiązków. Mimo to sposób, w jaki odpowiadają one na te pytania, wydaje się nam obcy. Dzieląca nas rzeka jest wąska, ale głęboka. Na jednym brzegu ludzie wyobrażają sobie podstawowe struktury polityczne społeczeństwa i poddają je krytyce, odwołując się do boskiego autorytetu; na drugim tego nie robią. I jak się okazuje, ta różnica ma fundamentalne znaczenie. Historycznie rzecz biorąc, to my jesteśmy inni, nie oni." "
Bardzo ładnie napisane!
BTW, ta separacja polityki i religii jest tylko pozorna. Przecież nie o separację chodzi a o zniszczenie religii. ONI upatrują w tym szansę (bardzo słusznie zresztą, że jak zniszczą religię, to już pójdzie im z górki.
"Fundamentalne pojęcia - EKSPERYMENT oraz MY JESTEŚMY INNI, NIE ONI. Jak ktoś to rozumie, to może jakoś tam walczyć z koniecznością dziejów :-), a jak ktoś tego nie rozumie, to ma przejebane."
;-)
"Idzie mi o to, że jak już ma być wojna, to na tym poziomie, a nie na poziomie wyzywania się od głupków."
Ale to jest chciejstwo, brachu. Jak wojna, to niestety totalna i na wszystkich poziomach. Zwłaszcza w tych czasach.
No i najważniejsze- wrogów trzeba zdehumanizować, żeby ludzie faktycznie poczuli się dobrze urywając im łby. Inaczej co to za wojna?
Zobacz, na saloniku jest taki jeden gościu, IMHO straszny zgrywus, ksywę ma Amir hun turk. I ma takie motto na blogu - (lece z pamki, wiec moze nie byc dokładnie) "najwieksza rozkosz dla mężczyzny to posiąść żonę wroga na jego trupie". I to jest sedno!
To jest to, co Chrobry zrobił w Kijowie, wszedł tam i na dzieńdobry zgwałcił córkę kniazia.
Wdeptał w ziemię jakąkolwiek wole oporu. Wygrać się chyba inaczej nie da. Nie wiem.
cd
"To już lepiej wyzywać się od morderców, co doskonale wiesz, bo piszesz:
"coraz częściej wychodzi mi na to, że albo jakiejś ogólnie pojętej naszej stronie uda się naszczuć ludzi na lewaków, albo przegramy z kretesem. Bo te lewackie kurwy nie odpuszczą."
Bardzo być może, że właśnie tak jest, że tu trzeba będzie jakiegoś wielkiego naszczucia. Sprawa polega tylko na tym, jak to szczucie przeprowadzić z głową. No bo pomyśl, jak ludzie mogą reagować na takie dictum, że ateista jest ograniczony intelektualnie, że nie dostrzega rzeczywistości nadprzyrodzonej, że wyznaje kult nauki itd.? No śmiechem zareagują. Tu trzeba mówić, że ateiści obozy koncentracyjne zakładali i jak się im pozwoli, to znowu to zrobią. Takie rzeczy trzeba mówić. Jak już ma być wojna, oczywiście."
Ja myślę, że to jedno z drugiego wynika. Tzn. obozy obozami, są dla ludzi czyms kompletnie abstrakcyjnym. Na pewno mniej konkretnym i realnym niż taniec z gwiazdami. Za to "wykończyć wszystkich obrzydliwców", to jest to, co ludożerka schyłku cywilizacji chyba jeszcze jakoś kuma.
Byle to wykańczanie sie nie skończyło jak u Viana, że brzydale będa miały wzięcie, jako UNIKATY!
"Przy tym wszystkim głęboko zastanawiam się, czy to z ateistami ma być ta wojna, czy jednak z kimś innym, ale to temat osobny :-))"
Jasne, ze nie z ateistami. Nikt zdrowyna mózgu nie chalby chyba wojowac z Bartkiem exDB, który poganin przecież. A z drugiej strony bardziej chrześcijański od wiekszosci znanych mi katoli.
(swoją drogą- gdzie on?)
Ale tak sie składa, ze na dziś gramy w gierkę nam narzuconą. I dopóki nie uda sie nam przesunąć tego pola wojny na teren, na którym faktycznie się powinien odbywać, to tu gdzie jest teraz ostrzał pozycji nie można odpuścić. A najlepszą obroną jest atak. Wiesz, ruska doktryna wojenna jeszcze od czasów carskich- obrona granic na terytorium wroga.
Barbarzyńskie to, ale chyba skuteczne jak diabli. Możźna w trakcie zatracic to, o co sie walczy. Nawetnapewno. Ale nie wiem co gorsze, dać się wziąć pod but lewackim skurwysynom, czy wziąc ich pod b ut nawet kosztem utraty czegoś ważnego?
Nie wiem.
Bronię sie przed takim mysleniem.
Długofalowo to napewno nie jest nic dobrego i skutek odwrotny. Z drugiej strony jest jakieś dzis, sa jakieś dzieci i widoki na wnuki. Pozwolic na to, by były popychlami jakiejś zdegenerowanej bandy czerownych fanatyków?
Przeklęta sprawa!
może i poganin, tyle że w analogicznej sytuacji ja bym Cię bronił, jak Ty mnie:)
>smootnyclown
"w analogicznej sytuacji ja bym Cię bronił, jak Ty mnie:)"
No to super, będę na Ciebie głosować w wyborach jak zakandydujesz :-) Natomiast ja nie bronię ateistów, tylko, że tak powiem - metodologii :-))
>Artur
"Ale nie wiem co gorsze, dać się wziąć pod but lewackim skurwysynom, czy wziąć ich pod but nawet kosztem utraty czegoś ważnego?"
Też nie wiem, ale myślę sobie, że jednak lepiej jest wziąć pod but i jak już się pod but weźmie, to wtedy kombinować, jak to coś ważnego odzyskać :-))
***
"Bronię się przed takim myśleniem. "
No właśnie, to jest masakra, to, że trzeba chociażby myśleć o takim myśleniu.
***********
Przy okazji - dla rozluźnienia atmosfery, bo przecież trzeba się życiem cieszyć w przerwach między bitwami :-)) Kiedy napisałem o tym, że strach myśleć o tym myśleniu, to pomyślałem o metamyśleniu, a jak o metamyśleniu, to w ogóle o META. A czytam sobie właśnie książkę Anity i Solomona Fefermanów "Alfred Tarski. Życie i logika". Kapitalna rzecz! Wiadomo, że się Tarski kolegował z Witkacym - różne oni jaja w Zakopcu wyprawiali. I jak Tarki dał Witkacemu kopię swego artykułu "Pojęcie prawdy w językach nauk dedukcyjnych", to na tej kopii Witkacy napisał: "Czy przy pomocy metajęzyka można zrobić metaminetę?
Pozdro :-)))
>Wyrusie drogi,
Próbuję sobie wyobrazić, na czym też miałaby polegać metamineta.
Kiepsko idzie :-)
Bardzo ciekawa dyskusja (poza moim wpisem, oczywiście).
pozdrawiam
>Jajcenty
"Próbuję sobie wyobrazić, na czym też miałaby polegać metamineta.
Kiepsko idzie :-)"
No widzisz - bo to trudna rzecz jest, bardzo specjalistyczna. Nawet Witkacy zrobił tę uwagę w formie pytania. Ciekawe, czy są jakieś relacje o tym, czy Tarski jakoś odpowiedział :-))
Pozdro.
Metamineta, co oczywiste, jest do zrobienia, ale wyłacznie przy użyciu metajęzora.
@Wyrus & All:
Ciekawa ta dyskusja, chociaż dla mnie cokolwiek przerażająca. Gadacie coś o wojnie - może i macie rację. Może i wojna jest konieczna, aby uchronić cywilizację. Niemniej w takiej wojnie najgorsze jest to, że trzeba ustalić front. Po uważaniu. A to jest już samo z siebie jakieś takie fudnamentalnie lewackie - no bo kim innym jest lewak, jak nie kimś, kto jest przekonany, że WIE co trzeba na świecie zwalczyć (choćby i kompromisowo-taktycznie), żeby całemu światu było lepiej?
Ktoś teraz powie: "gościu, nie masz wyjścia - wojna jest i albo wybierzesz front, albo cię zadepczą jak frajera". OK, ale dla mnie ten front, który stara się wykreślić FYM,zupełnie nie jest oczywisty. Wyrus bardzo słusznie pisze:
Przy tym wszystkim głęboko zastanawiam się, czy to z ateistami ma być ta wojna, czy jednak z kimś innym, ale to temat osobny :-))
Wyrus się zastanawia, a ja mam mniejszy problem. Dla mnie w ogóle tego podziału nie ma. Wartości nie muszą się wiązać z bogiem, a tym bardziej z Bogiem. A tu o Wartości chodzi, a nie o etykiety.
Przykładowo - jakieś 80% Salonu24 to prostackie, zaciekłe i niebezpieczne bydło. Większość z nich deklaruje się jako gorliwi katolicy. Ja wiem, że S24 nie jest reprezentatywny, ale w końcu chodzi o przykłady, a nie dokładne statystyki. Chodzi o to, że nie-ateizm niczego dobrego jeszcze nie implikuje. Tak samo, jak ateizm (no chyba że tzw. 'wojujący').
A to właśnie ich chciałbyś, Arturze, "szczuć na lewaków", prawda? Ale dlaczego uważasz, że każdy przyzwoity człowiek ma się na to zgodzić? Dlaczego uważasz, że ja mam uważać, że pod tym bydłem będzie mi lepiej niż pod "lewakami" *)? Albo nie uważasz - tylko uznajesz, że trudno, ze mną też będziesz walczył, żadna to strata, zwłaszcza wobec słuszności sprawy?
FYM to typowy zaciekły zamordysta, z którym nigdy nie stanę po tej samej stronie. Tak samo jak z jakimś toyahem czy innym. Ci goście określili już jasno swoje cele i swój front, nie interesują ich żadne 'taktyczne sojusze' czy jakikolwiek dialog. Oni mają swoją prostą, liniową, jednokierunkową agitkę i się wręcz boją, że tę agitkę ktoś mógłby zakazić jakimś myśleniem - co widać świetnie w zalinkowanej 'dyskusji' FYM z wyrusem.
A ja osobiście nie podzielam z nimi chyba ani jednej Wartości, nawet dalece abstrakcyjnej. Rozumiemy cywilizację i zagrożenia dla niej biegunowo inaczej.
I zgadzam się z wyrusem - FYM swoim "wojennym" tekstem tylko siebie i sobie podobnych ośmiesza. To właśnie on jest wodą na młyn Dawkinsów czy Quasich - którzy ułomni w swym postrzeganiu świata świetnie mogą swoją ułomność ukryć, stawiając naprzeciwko siebie takiego właśnie, jeszcze bardziej ułomnego, FYM.
Gdyby 'twarzą' teizmu nie był FYM, ale choćby wyrus, to Dawkinsy i Quasie istnieliby na poziomie śmiesznych pryszczatych sekciarzy w rodzaju La Veya, a nie poważanych i światłych myślicieli.
---
*) Dałem cudzysłów, bo wiem, że za "lewaków" uważasz bardzo szerokie spektrum poglądów, np. smootnego czy np. też hipotetycznego 'łagodnego euroentuzjastę, zwolennika wolnego rynku, agnostyka, zaciekłego anty-marksistę nie lubiącego PiS'. :)
>Maciej
"Wartości nie muszą się wiązać z bogiem, a tym bardziej z Bogiem. A tu o Wartości chodzi, a nie o etykiety."
Pewnie, że nie muszą, ale tego nie wiemy. Co Ty na to, gdybym tak powiedział, że jeszcze tego nie wiemy? To taki strzał z biodra z mojej strony, bo ja w tych historycznych kombinacjach za dobry nie jestem, ale może ciekawy strzał, co? :-))
***
"Chodzi o to, że nie-ateizm niczego dobrego jeszcze nie implikuje. Tak samo, jak ateizm (no chyba że tzw. 'wojujący')."
Co imlikuje nieateizm, to wiemy, ale co implikuje ateizm to nie wiemy. Skąd mielibyśmy wiedzieć? Nawiązuję tu do tego fragmentu z ksiązki Lilli, który zacytowałem w komentarzu. Dam jeszcze jeden cytat:
"Wśród europejskich myślicieli politycznych dominuje dziś przekonanie, że niezależnie od ich osobistych sympatii, 'wiek religii' należy w krajach Zachodu do przeszłości; i chociaż na poziomie prywatnym wiara religijna wciąż się utrzymuje, teologia polityczna nigdy nie zdoła się odrodzić. To, co najbardziej zaskakuje w tym przekonaniu, które może być trafne albo nie, to pewność, z jaką jest wypowiadane. Zamiast postrzegać wielką separację jako pewien eksperyment myślowy, którego sukces był uzależniony od nieprzewidywalnych wydarzeń historycznych, filozofowie europejscy nadal oddają się mitologizującemu myśleniu o bezosobowych siłach historycznych, które rzekomo zrodziły nasz świat."
Co Ty na to, kashmir - ma rację ten Lilla kiedy gada, że nie wiadomo jeszcze co wyniknie z tego naszego eksperymentu, czy nie ma racji?
Pozdro.
@wyrus
Widzisz, ze mną jest ten problem, że ja ateizm uznaję za jeszcze jedną religię, z tym że dość tępą i reaktywną :). Wyznaję też pogląd, że średnia religijności ludzkości jest mniej więcej cały czas konstans, co wynika w prostej linii z tego, że poza horyzontem poznania zawsze pozostaje tylko wiara.
Co do cytatu - ja to widzę tak, że religie są rozmaite i przechodzą swoje metamorfozy. Problem może polegać na tym, że zakorzenienie w pewnej kulturze, która jest od bardzo długiego czasu związana z jakąś jedną religią, może powodować, że większość 'religijności' takiego przeciętnego człowieka się odbywa gdzieś pod jego świadomością, a z wierzchu pozostaje tylko część symboliki i niektóre rytuały. Moim zdaniem nie da się samym ignorowaniem tych strzępków tak naprawdę odciąć się od swojej religii i kultury.
Najśmieszniejsze jest to, że ten cały 'ateizm', tak współcześnie modny, rozbija się tak naprawdę o negowanie tych paru symboli, które w jakiś sposób odnoszą się do naszych granic poznania, a akurat przebrane w tę religię, którą ateista chce odrzucić, wyglądają śmiesznie/infantylnie/niewiarygodnie - oczywiście dla tegoż 'ateisty'. Nie przesuwa to jednak tych granic poznania (no bo i jak by niby miało?) ani trochę, tylko tworzy sobie jakieś protezy, zazwyczaj jeszcze śmieszniejsze i bardziej infantylne. Często kończy się to niefajnie - bo na przykład 'każdy wie', że gnębić ludzi w imię infantylego 'dziadka w chmurach' jest źle, zacofanie i zabobonnie, ale już robić to w imię 'globalnego ocieplenia' jest cacy i postępowo. I to jest może ten znak czasów, o którym pisze Lilli czy Artur, który pisze o transformacji nauki.
Ciężko mi więc odpowiedzieć na Twoje pytanie, co wyniknie z tego, co obserwujemy. Dla mnie jednak nie jest tak, że mamy jakiś szczególny przełom. Dla mnie jest tak, że to źle i głupio, gdy ktoś tak rozumie swoją religię, że gardzi z tego powodu innymi. Czy to FYM gardzący 'niemoralnymi, nieuczciwymi ateistami', czy dowolny postępowiec gardzący 'tępymi katolami'. Źle i głupio jest, bo w obydwu przypadkach może to prowadzić do stosów czy obozów koncentracyjnych.
Trochę mi się chaotycznie to wszystko pisze i nie wiem, jak bardzo jest to zrozumiałe i na temat, ale jestem w pracy, mam zajob i mało czasu, a w zasadzie to robię dużą krzywdę naszej gospodarce gadając sobie tu na Twoim blogu akurat w tych godzinach :)).
>Maciej
Z tą gospodarką to nie wiadomo, jak jest w poszczególnych przypadkach. Np. dla gospodarki najlepiej, żeby Tusk, rząd i sejm w godzinach pracy grali w piłkę i dali sobie spokój z montowaniem kolejnych durnych ustaw. Co nie?
:-)))
Maciu,
"Gadacie coś o wojnie - może i macie rację. Może i wojna jest konieczna, aby uchronić cywilizację. Niemniej w takiej wojnie najgorsze jest to, że trzeba ustalić front. Po uważaniu. A to jest już samo z siebie jakieś takie fudnamentalnie lewackie - no bo kim innym jest lewak, jak nie kimś, kto jest przekonany, że WIE co trzeba na świecie zwalczyć (choćby i kompromisowo-taktycznie), żeby całemu światu było lepiej?"
Troche sie mylisz. Tzn. lewak to taki ktoś, kto uważa, że świat i ludzi można modelować wg. jakichś wydumanych konceptów. Stąd np. min. liberałowie są lewakami, smootny jest lewakiem i ty po części jesteś lewakiem ;-)
Teraz się skup- lewakowi nie o to idzie, by zmieniać siebie wg. tego, co sobie wymyślił, nawet nie o to, by wymusić na otoczeniu zmiany, które dadzą mu możliwość życia tak jak chce. jemu chodzi o to, żeby wytworzyć nową rzeczywistość. Systemowo. Chodzi mu o to, żeby ulepic nowego człowieka. Czy to będzie homosovieticus, czy homoliberalis, czy homochujwiecus. Chce zmienić ludzką naturę. Stąd gdybyś np. przyszedł i powiedział- "trzeba, żeby wszyscy wierzyli w Jezusa Chrystusa i wzięli się za budowanie Królestwa Bożego na Ziemi pod światłym nadzorem np. Opus Dei (a tych co nie chcą się przymusi) i zaprowadzimy na świecie wieczną szczęśliwość, zrealizujemy cel, doprowadzimy do osiągnięcia stanu doskonałego, stworzymy nowego człowieka, idealnego chrześcijanina" to bym cie nazwał lewakiem. I wariatem. Chociaż to to samo.
Gdybyś jednak przyszedł do mnie i powiedział- "kurwa, Nicpoń, tak dalej juz być nie może, żeby te lewackie skurwysyny właziły mi na głowę. NIe ma chuja, bierzemy ich wszystkich za mordy i zmusimy do życia tak jak się to nam podoba i uznajemy to za słuszne po to, żebyśmy obaj mogli żyć jak ludzie a tej idiotycznej zbieraninie chuj w dupę i niech się lepiej modlą, żebyśmy nimi rzadzili przyzwoicie", to to jest prawicowość 100%.
Mam nadzieję, że wyczuwasz różnicę?
Cała reszta to są lepsze lub gorsze rozwiązania techniczne. Jedne się sprawdzają tu, inne tam, w zależności od danej kultury, czasu etc.
Wracając do tej wojny i "wiedzenia" gdzie ma być front. Powiem tak- ja mam generalnie w dupie to, czy to będzie dobre dla ludzi, czy ich to uszczęśliwi, czy to będzie lepiej dla wszystkich itd. Ja wiem, że to będzie lepiej dla mnie, bo ja w tym lewackim syfie żyć nie chcę. Ja!
I jasne, wolałbym, by to było tak, żeby mój pomysł był dla ludzi fajny, żeby był lepszy od tego syfu, który jest. Min. dlatego, że to jest jeden z warunków wygranej. Samemu się nie da. Ale jeśli ja mówię o wojnie (tej konkretnej) to nie mówię o niej z tej perspektywy, że ja chce nią uszczęśliwić ludzkość, tylko ja chcę żyć w świecie, który mi się wydaje normalny.
"Ktoś teraz powie: "gościu, nie masz wyjścia - wojna jest i albo wybierzesz front, albo cię zadepczą jak frajera". OK, ale dla mnie ten front, który stara się wykreślić FYM,zupełnie nie jest oczywisty."
Dla mnie też.
Dlatego napisałem do Wyrusa, że póki nie uda nam sie przenieśc linii ognia tam,, gdzie naszym zdaniem ona powinna być, to tu gdzie się ostrzeliwuje FYM nie wolno lewakom odpuścić. Bo to są, odległe bo odległe, ale jednak NASZE rubieże.
"Dla mnie w ogóle tego podziału nie ma. Wartości nie muszą się wiązać z bogiem, a tym bardziej z Bogiem. A tu o Wartości chodzi, a nie o etykiety."
To akurat nieprawda, IMHO.
"Przykładowo - jakieś 80% Salonu24 to prostackie, zaciekłe i niebezpieczne bydło."
Czym konkretnie, poza wektorem zaciekłości, róznisz się od nich, że tak ich lekką ręką ubydlęcasz?
"Chodzi o to, że nie-ateizm niczego dobrego jeszcze nie implikuje."
W wymiarze jednostkowym oczywiście, w wymiarze społecznym sprawa wygląda zupełnie inaczej.
cd Maciu
"Ale dlaczego uważasz, że każdy przyzwoity człowiek ma się na to zgodzić?"
Niezbyt mnie interesuje, na co się będzie godził KAŻDY człowiek, którego uznajesz za przyzwoitego (to nie to samo co przyzwoity). Mnie interesuje raczej, by tych, którzy się godzą było na tyle, by nakopać lewakom.
"Dlaczego uważasz, że ja mam uważać, że pod tym bydłem będzie mi lepiej niż pod "lewakami" *)?"
Ja w ogóle sie nad tym nie zastanawiam, co ty masz uważać. Dla mnie będzie lepiej.
"Albo nie uważasz - tylko uznajesz, że trudno, ze mną też będziesz walczył, żadna to strata, zwłaszcza wobec słuszności sprawy?"
Tu nie chodzi o żadną słusdzność sprawy, a o moje przekonanie odnośnie tego, co jest gorsze lub lepsze. Dla mnie prawica nawet tak kulawa jak salonowo-pisowska jest zwyczajnie lepsza niż lewactwo. I tyle.
"FYM to typowy zaciekły zamordysta, z którym nigdy nie stanę po tej samej stronie. Tak samo jak z jakimś toyahem czy innym. Ci goście określili już jasno swoje cele i swój front, nie interesują ich żadne 'taktyczne sojusze' czy jakikolwiek dialog. Oni mają swoją prostą, liniową, jednokierunkową agitkę i się wręcz boją, że tę agitkę ktoś mógłby zakazić jakimś myśleniem - co widać świetnie w zalinkowanej 'dyskusji' FYM z wyrusem."
I mają w znacznej mierze rację. Tak właśnie się robi politykę. Oni to robią w wersji mikro, ale robią dokładnie to, co nazywamy polityką.
Natomiast polityki nie robi się napewno poprzez (niechby słuszne, intelektualnie inspirujące etc.) jałowe mędrkowanie i dzielenie włosa na czworo.
"A ja osobiście nie podzielam z nimi chyba ani jednej Wartości, nawet dalece abstrakcyjnej."
To bardziej twój problem, nie ich.
"Rozumiemy cywilizację i zagrożenia dla niej biegunowo inaczej."
No i? Co to ma wspólnego z działaniem politycznym, że spytam?
"I zgadzam się z wyrusem - FYM swoim "wojennym" tekstem tylko siebie i sobie podobnych ośmiesza."
W oczach statystycznie pomijalniej ilosci ludzi. Natomiast jakoś tam organizuje masę.
"To właśnie on jest wodą na młyn Dawkinsów czy Quasich - którzy ułomni w swym postrzeganiu świata świetnie mogą swoją ułomność ukryć, stawiając naprzeciwko siebie takiego właśnie, jeszcze bardziej ułomnego, FYM."
To ma dokładnie tyle samo sensu, co gadanie, że gdyby JKM miał mniej niewyparzoną gębę, to by go media kochały. Dawkinsyny i Quasiludki do niczego nie potrzebują FYMów świata tego wychodząc z założenia, że jak się chce psa uderzyć, to kij się zawsze znajdzie.
"Gdyby 'twarzą' teizmu nie był FYM, ale choćby wyrus, to Dawkinsy i Quasie istnieliby na poziomie śmiesznych pryszczatych sekciarzy w rodzaju La Veya, a nie poważanych i światłych myślicieli."
Bzdura. Np. Galopujący brał Wyrusa teksty parę razy na tapetę i przy wtórze rechotu wykształceńców wykręcał kota cieńszym końcem, przekręcał i robił sobie debilne śmiechawy. I powtórze- elegancka, ętelektualna salonowa śmietanka rechotała przy tym w najlepsze.
Trochę dziecinnie zakładasz uczciwość tych skurwieli. Że jak się natkną na ładny kawałek argumentacji, to pokiwają główkami ze zrozumieniem i powiedzą- ach ach, cóż nam czynic teraz?!?!
Pozdro
na marginesie, chujowe jest to, że nie da się robić długich kokmentów i trzeba je ciąć na pół.
Maciu,
pod tym:
"Dla mnie jest tak, że to źle i głupio, gdy ktoś tak rozumie swoją religię, że gardzi z tego powodu innymi. Czy to FYM gardzący 'niemoralnymi, nieuczciwymi ateistami', czy dowolny postępowiec gardzący 'tępymi katolami'. Źle i głupio jest, bo w obydwu przypadkach może to prowadzić do stosów czy obozów koncentracyjnych."
Podpisuje sie wszystkimi kończynami.
Tyle, że zawsze pozostaje leninowskie:
1. kto kogo?
2 czto diełat?
I to są pytania niezwykle realne.
Arturze,
lewak to taki ktoś, kto uważa, że świat i ludzi można modelować wg. jakichś wydumanych konceptów. Stąd np. min. liberałowie są lewakami, smootny jest lewakiem i ty po części jesteś lewakiem ;-)
Obawiam się, że średnio pasuję pod taką koncepcję lewaka...:)
Jeżeli Ty uważasz, że Tobie będzie lepiej, jak będzie po Twojemu (i to jest prawicowość), to moje uważanie, że lepiej będzie po mojemu jest równie prawicowe (a nawet bardziej, no bo przecież ja nie muszę trzymać buta nad niczyją mordą, chcę tylko, żeby nikt nie trzymał swojego nad moją, nie?:)
Smootny,
no własnie, że nie.
Z prostej przyczyny. Konserwatyzm to brak ideologii. Jakiejkolwiek. Libertarianizm, liberalizm, sralizmwbalizm (niezależnie od tego, jak bardzo podobają mi sie konkretne rozwiązania proponowane przez te ideologie), to właśnie ideologie.
A to już ze światem, życiem i ludźmi ma niewiele wspólnego.
>Artur
"Konserwatyzm to brak ideologii. Jakiejkolwiek."
No właśnie się zastanawiam, czy jest, jak mówisz. No bo patrz. Konserwatyzm wspaniale się sprawdza w sytuacji, kiedy sprawy idą w dobrym kierunku (mówiąc w skrócie). Wynika to z tego, że konserwatyzm spowalnia rozwój niepożądanych procesów, natomiast to z kolei wynika z tego, że konserwatyzm w ogóle wszystko spowalnia :-)) Jak pokazuje praktyka, konserwatyzm nie dał sobie rady - mamy przecież taki syf, jaki mamy (mówiąc w skrócie, bo ja widzę pozytywy tego syfu :-)) Dlaczego konserwatyzm nie dał rady? Ano nie mógł dać rady z definicji. Skoro piszesz, że konserwatyzm nie jest ideologią, to znaczy, że konserwatyzm nie ma żadnych propozycji (oprócz jednej - o czym za chwilę) i siłą rzeczy, jak napisał Hayek, ten ideolog nad ideologami :-)) - "konserwatyzm zawsze był wleczony drogą, której sam nie wybierał. Bo przecież nie-konserwatyści coś tam kombinują, coś tam chcą robić, bo mają jakieś idee, a skoro konserwatyzm nie jest ideologią, to jedyną jego propozycją jest stać na pozycji defensywnej.
Konserwatyzm zachowuje się, jak, nie przymierzając, Wiktor Korcznoj w szachach. Z tą różnicą, że o ile Korcznoj mając na karku osiemdziesiąt lat z okładem ciągle wymiata jak Szatan, jest fenomenem, o tyle konserwatyzm jedynie wydaje artykuły pisane przez Wielomskiego i notki blogowe triariusa (przy okazji - mógłbyś nieco odpuścić sobie to nalewanie się z wszelkiej maści utopistów, jak np. libertarianie, którzy według Ciebie nic tylko brandzlują się intelektualnie, zamiast napierdalać skutecznie w dziedzinie, jaką jest polityka. Nie wiem skąd u Ciebie, a już osobliwie u triariusa, to przekonanie, że jak nazwiecie libertarian pryszczatymi gówniarzami, to już raz na zawsze zabijecie smoka. Ja śmieję się z tego, kiedy mnie ktoś wyzywa od pryszczatych niedorostków i pisze, że z wiekiem dorosnę, a zwłaszcza, kiedy piszą to gostki, które nie przeżyły połowy mego życia [nie odnoś tego do siebie]. No bo czym się różni triarius wyzywający mnie od pryszczatych gówniarzy, od nameste, który na początku mojego w salonie24 blogowania stwierdził, że ja jestem jakiś gimnazjalista? :-)))) - tu jest koniec nawiasu, tylko, że nie widać przez te śmieszki.
Dobra, wracając do tego, czy konserwatyzm to ideologia, czy też nie ideologia. Skoro konserwatyzm dostał wpierdol, a dostał, to co może teraz zrobić konserwatyzm, jeśli nie jest ideologią? Co jeszcze zostało do spowalniania? Przed czym jeszcze może uratować nas konserwatyzm? Przed ślubami ludzi z małpami? Przed powstaniem Panoptikonu pod nazwą Unia Europejska? Co myślisz? Może to zrobić konserwatyzm?
Pozdro.
Wyrusie,
"No właśnie się zastanawiam, czy jest, jak mówisz. No bo patrz. Konserwatyzm wspaniale się sprawdza w sytuacji, kiedy sprawy idą w dobrym kierunku (mówiąc w skrócie)."
Trudno powiedzieć, że sprawy szły w dobrym kierunku wtedy, gdy kształtowała się Europa po upadku Rzymu (a wraz z nią te Wartości, które uznajemy dziś za konserwatywne). Było raczej przeciwnie. Konserwatyzm to normalność.
To, że chwilowo jest w defensywie, to proces naturalny. Cywilizacja jako organizm sie starzeje. Itd.
BTW. samo pojęcie "konserwatyzm" nie jest IMHO adekwatne w stosunku do moich pogladów. Uzywam go z braku lepszego. Jako etykietki. I dlatego zawsze pisałem i pisze o sobie jako o konserwatywnym liberale. Ale tu by sięprzydała zupełnie nowa nazwa. Pomysłe nad tym.
"Wynika to z tego, że konserwatyzm spowalnia rozwój niepożądanych procesów, natomiast to z kolei wynika z tego, że konserwatyzm w ogóle wszystko spowalnia :-)) Jak pokazuje praktyka, konserwatyzm nie dał sobie rady - mamy przecież taki syf, jaki mamy (mówiąc w skrócie, bo ja widzę pozytywy tego syfu :-)) Dlaczego konserwatyzm nie dał rady? Ano nie mógł dać rady z definicji."
To nie tak. Definicyjny konserwatyzm to rzecz dosyć młoda, która się pojawiła jako odpowiedź na lewactwo oświeceniowe. Tu raczej chodzi o to, co napisałem wyżej- nie dała rady nasza cywilizacja, bo sie starzeje i to jest proces naturalny.
"Skoro piszesz, że konserwatyzm nie jest ideologią, to znaczy, że konserwatyzm nie ma żadnych propozycji (oprócz jednej - o czym za chwilę) i siłą rzeczy, jak napisał Hayek, ten ideolog nad ideologami :-)) - "konserwatyzm zawsze był wleczony drogą, której sam nie wybierał. Bo przecież nie-konserwatyści coś tam kombinują, coś tam chcą robić, bo mają jakieś idee, a skoro konserwatyzm nie jest ideologią, to jedyną jego propozycją jest stać na pozycji defensywnej."
To nie do końca tak. Ale OK, to co potocznie uwaza się za konserwatyzm, czyli próba obrony dawnych wartości, jest w defensywie. Niemniej oferte ma przebogatą. Sa nią wszystkie te wartości i cała ta kultura.
Tyle, że dziś, potrzebny jest nowy impuls i nowe rozdanie. Jakoś tam bazujące na dawnych wartościach ale i z wartością dodaną. Po to choćby, by za 1000 lat jacyśNicponie mieli czego bronić ;-)
"Konserwatyzm zachowuje się, jak, nie przymierzając, Wiktor Korcznoj w szachach. Z tą różnicą, że o ile Korcznoj mając na karku osiemdziesiąt lat z okładem ciągle wymiata jak Szatan, jest fenomenem, o tyle konserwatyzm jedynie wydaje artykuły pisane przez Wielomskiego i notki blogowe triariusa"
Co ma Wielomski wspólnego z konserwatyzmem, że spytam? Oczywiscie poza tym,, że się konserwatystą śmie mienić?
Z Tygrysem nie gadam. Pożarliśmy się okrutnie.
cd
"(przy okazji - mógłbyś nieco odpuścić sobie to nalewanie się z wszelkiej maści utopistów, jak np. libertarianie, którzy według Ciebie nic tylko brandzlują się intelektualnie, zamiast napierdalać skutecznie w dziedzinie, jaką jest polityka. Nie wiem skąd u Ciebie, a już osobliwie u triariusa, to przekonanie, że jak nazwiecie libertarian pryszczatymi gówniarzami, to już raz na zawsze zabijecie smoka."
Albo ja źle piszę, albo ty źle czytasz moje intencje. Albo troche jedno i troche drugie. Za tygrysa nie odpowiadam, za to ja mam do libertarian słabośc i sporo sympatii.
I min. za ten panatygrysowy trzepak i pryszcze się z nim pożarłem. To tak przy okazji.
"Ja śmieję się z tego, kiedy mnie ktoś wyzywa od pryszczatych niedorostków i pisze, że z wiekiem dorosnę, a zwłaszcza, kiedy piszą to gostki, które nie przeżyły połowy mego życia [nie odnoś tego do siebie]."
Spoko, ja takiego "argumentu" nie używam.
"No bo czym się różni triarius wyzywający mnie od pryszczatych gówniarzy, od nameste, który na początku mojego w salonie24 blogowania stwierdził, że ja jestem jakiś gimnazjalista? :-)))) - tu jest koniec nawiasu, tylko, że nie widać przez te śmieszki."
Triarius nie bardzo rózni się od nameste czymkolwiek poza tym, jak sobie wyobrazają wzięcie ludzi za mordy. I w jakim celu.
"Dobra, wracając do tego, czy konserwatyzm to ideologia, czy też nie ideologia. Skoro konserwatyzm dostał wpierdol, a dostał, to co może teraz zrobić konserwatyzm, jeśli nie jest ideologią?"
Ten potocznie rozumiany konserwatyzm nie może zrobić nic. Jest martwy jak DaVila.
Ładny, kulturalny i budzi szacunek, ale lezy na desce i już sie nie podniesie.
Natomiast wartości niesione przez ten konserwatyzm nadal są inspirujące albowiem wypływają z samego sedna tego czym jest świat, człowiek, jego los, honor i zycie. Z tych wszystkich atawistycznych bebechów. Z samej natury.
To kwestia przeformowania pewnych rzeczy i tchnniecia w nie Ducha.
Poczynając od zdolności do samopoświęcenia się "wyznawców".
"Co jeszcze zostało do spowalniania? Przed czym jeszcze może uratować nas konserwatyzm? Przed ślubami ludzi z małpami? Przed powstaniem Panoptikonu pod nazwą Unia Europejska? Co myślisz? Może to zrobić konserwatyzm?"
Jak wyżej. Konserwatyzm Wielomskiego nie. Konserwatyzm Nicponia tak.
Tyle, że Nicpoń potrzebuje jakiejś zgrabnej nazwy dla tego, co go konstruuje i może byc biczem na jewropejską hołotę.
Liberalizm, libertarianizm, i inne izmy nie sa taka odpowiedzią. To fikcje. Zawierające masę sensownych rozwiązań, bardzo bystrych spostrzeżeń itd. ale jako całość- fikcje.
A tu trzeba czegoś, co z jednej strony stoi twardo na ziemi takiej jaką ona jest, a nie taką, jakbyśmy chcieli by była, a z drugiej strony coś na tyle uduchowionego, za co ludzie będa skłonni poświęcić życie.
Nie wiem, czy to nastapi jeszcze za naszego życia (mam nadzieje, ze tak, zwłaszcza, ze wszystko idzie szybko teraz), ale z grubsza juz opisałem wcześniej, jak to widzę.
U ciebie.
>Artur
"To kwestia przeformowania pewnych rzeczy i tchnięcia w nie Ducha. "
O! I o to chodzi!!!
***
"A tu trzeba czegoś, co z jednej strony stoi twardo na ziemi takiej jaką ona jest, a nie taką, jakbyśmy chcieli by była, a z drugiej strony coś na tyle uduchowionego, za co ludzie będą skłonni poświęcić życie."
Jasne. Ale jak wiedzieć, co jest tym czymś?
Pozdro.
"Jasne. Ale jak wiedzieć, co jest tym czymś?"
Mam na to pewien pomysł, ale straszny bardzo.
Dla mnie.
>Artur
No to na razie miej ten pomysł po cichu. Zobaczymy, co będzie :-)
Artur,
no własnie, że nie.
Z prostej przyczyny. Konserwatyzm to brak ideologii. Jakiejkolwiek. Libertarianizm, liberalizm, sralizmwbalizm (niezależnie od tego, jak bardzo podobają mi sie konkretne rozwiązania proponowane przez te ideologie), to właśnie ideologie.
Nawet, gdyby przyjąć Twój punkt widzenia w tej kwestii, to dalej mi nigdzie nie wynika, by libertarianizm miał być lewacki, czyli że uważa, że świat i ludzi można modelować wg. jakichś wydumanych konceptów...
Arturze,
Bardzo to lewactwo Cię męczy i zstanawiam się czy ono,lewactwo jest tego warte.
Lewactwo,wbrew pozorom niczego nowego nie wnosi i nie jest taką
ideą jak np.komunizm.
To współczesne karmi się sytością
ludzi,Europy.
Ci ludzie nie chcą wyrzeczeń,nie chcą niczego sobie odmawiać.
Wszyscy,więc nastolatki chcą mieć prawa dorosłych,homoseksualiści prawa heteroseksualnych,starcy chcą
być młodzi,nikt "nie ma prawa" chorować a przedewszystkim nikt nie
chce umierać:)
Za nic.
Jest to jakiś główny nurt,co nie znaczy,że nie ma innych ,bocznych
ścieżek,którymi inni mogą sobie podążać.
Popatrz,po libertyniźmie osiemnastowiecznym nastała surowa
epoka wiktoriańska.
Dlaczego? Bo byli ludzie,którzy podążali swoją ścieżką,która z czasem stała się głównym nurtem.
Liberałowie,libertarianie są niezbędni,to dzięki nim,ci z głównych dróg hamowani są w swoich zapędach:)
Nie trać Arturze energii na głupków
tylko podążaj swoją drogą,sami dołączą jak zetkną się z pustką.
Ps:Warto wykorzystać możliwości i instytucje jakie stworzyli lewacy do tego by je od nich przejąć.
Trzeba przejąć Unię:))
@Artur
lewak to taki ktoś, kto uważa, że świat i ludzi można modelować wg. jakichś wydumanych konceptów. Stąd np. min. liberałowie są lewakami, smootny jest lewakiem
Jak już smootny zauważył - bredzisz.
ja mam generalnie w dupie to, czy to będzie dobre dla ludzi, czy ich to uszczęśliwi, czy to będzie lepiej dla wszystkich itd. Ja wiem, że to będzie lepiej dla mnie, bo ja w tym lewackim syfie żyć nie chcę. Ja!
Jasne. Zatem mamy podobnie - ja też patrzę, co jest lepsze dla mnie. A mowa jest o alternatywach. Ja od 'syfu' zaślinionych rydzyko-rusofobonarodowców wolę już postępowo-pedalskie lewactwo.
Tym bardziej, że rydzyko-rusofobonarodowcy zazwyczaj niczym się od reszty lewactwa nie różnią w kwestiach dla mnie ważnych - czyli poszanowania człowieka, jednostki, wolności itp.
Bo to są, odległe bo odległe, ale jednak NASZE rubieże.
No to może i Twoje. Na pewno nie moje.
Ja mogę napisać tak: "tam, gdzie się ostrzeliwuje pandada, nie wolno rydzokowcom odpuścić. Bo to są, odległe bo odległe, ale jednak MOJE rubieże". Ale nie - to nie są moje rubieże. Ani jedne, ani drugie. Pandada i FYM obaj nie są ani trochę z mojej bajki.
Możemy sobie tak kreślić różne sfery, ale mnie się jakoś nie chce przekonywać do tego, że mam wspierać pandadę, kiedy bredzi o gloryfikacji gejów i skrobanek, tylko dlatego, że akurat 'daje odpór' rydzykowcom, których nie trawię.
Tak samo nie mam zamiaru sprzyjać bredniom FYM, bo akurat daje odpór lewakom - skoro to są brednie (i tu akurat 'lewacy' mają rację - mówiąc skrótowo).
Czym konkretnie, poza wektorem zaciekłości, róznisz się od nich, że tak ich lekką ręką ubydlęcasz?
Jednym małym szczegółem - wtórnością. Moja pogarda i niechęć wobec nich jest wtórna wobec ich nienawiści i jadu, jakim oblewają każdą, nawet najbardziej wyważoną, analityczną i merytoryczną notkę na S24, która tylko atakuje ich pupilków Kaczyńskich.
Ani jeden, najgorszy nawet lewak, degenerat czy inny azrael (może poza jednym Quasim) nie reaguje w ten sposób na nawet delece mniej merytoryczną krytykę swoich idoli. Po drugiej stronie to jest NAGMINNE.
Niestety, ale nawet baristy czy inne L.L.Lemingi wyglądają na tym tle na wyważonych intelektualistów.
Taka jest prawda - BYDŁO jest tylko po jednej stronie. Ten poziom bezmyślności nie występuje w takiej skali w żadnym innym środowisku.
@Artur -cd.
Dla mnie prawica nawet tak kulawa jak salonowo-pisowska jest zwyczajnie lepsza niż lewactwo.
Już się przyzwyczaiłem, że marksistów nazywasz 'prawicą' byle tylko całowali w stópki Kaczyńskich, niemniej nie podzielam Twojego zdania.
Osobiście uważam, że pro-wolnosciowców, wolnorynkowców, myślących, wolnych od tej frustrackiej zaciekłości szukania wszędzie wroga, jest bardzo wielu po stronie 'postępowców EU-entuzjastów'. Oni po prostu są uwiedzeni propagandą, leniwi intelektualnie, naiwni i niedowidzący, że to wszystko mknie w degenerujący socjalizm. Ale oni wszyscy mogą przejrzeć na oczy (jak choćby Irlandia swojego czasu), mogą się zbuntować, odwrócić tę tendencję.
Natomiast zaciekłe rydzykowate bydło jest niereformowalne.
Mój wybór jest tutaj określony. Decyzja podjęta.
I mają w znacznej mierze rację. Tak właśnie się robi politykę.
Ależ jasne, super - aby osiągnąć ICH cele. Niemniej to właśnie dlatego takim jak ja - a uwierz, jest ich całkiem sporo - nigdy nie będzie z nimi po drodze.
Poza tym na potrzeby agitki własnej (i udawania, że żaden z Ciebie kaczoro-rydzykowiec) pobiłeś się własnie z logiką. Dlaczego bowiem niby ja mam się nieziemsko naginać do ich tępej agitki 'odległych bo odległych, ale rzekomo NASZYCH rubieży', a oni "mają w znacznej mierze rację", bo nie naginają się ani trochę w żadną stronę?
A może chodzi o to, że 'oni' są niby jakimś zasadniczym prądem przemiany dziejowej, a ja takim małym żuczkiem, co to sam zginie? :)
Trochę dziecinnie zakładasz uczciwość tych skurwieli. Że jak się natkną na ładny kawałek argumentacji, to pokiwają główkami ze zrozumieniem i powiedzą- ach ach, cóż nam czynic teraz?!?!
Jasne - więc remedium na to jest walić tępe, nielogiczne i ignoranckie teksty dla przygłupów. Bo to osłabi lewaków i pokaże im ich miejsce.
Prośba...
Na marginesie - fajnie do wyrusa piszesz, że Wielomski to żaden konserwatysta. Jak widzę, jedyną miarą konserwatyzmu jest zatem rusofobia i padanie plackiem przed Kaczorami.
Ja się tak czasem zastanawiam - czy Ty po prostu wszystko, co w sieci piszesz, traktujesz jak jakąś ważną robotę do wykonania, czy już naprawę Ci umysł zabrnął w takie rejony, że to po prostu jest Twoja autentyczna percepcja rzeczywistości?
Maciu,
"Jak już smootny zauważył - bredzisz."
Potrafisz to jakoś uzasadnić, czy tak sobie brechasz, jak zwykle?
"Jasne. Zatem mamy podobnie - ja też patrzę, co jest lepsze dla mnie. A mowa jest o alternatywach. Ja od 'syfu' zaślinionych rydzyko-rusofobonarodowców wolę już postępowo-pedalskie lewactwo."
To mamy inaczej.
"Tym bardziej, że rydzyko-rusofobonarodowcy zazwyczaj niczym się od reszty lewactwa nie różnią w kwestiach dla mnie ważnych - czyli poszanowania człowieka, jednostki, wolności itp."
Wbrew pozorom bardzo jesteście do siebie podobni.
"No to może i Twoje. Na pewno nie moje."
Właśnie dlatego uwazam, żeś lewak.
"Ja mogę napisać tak: "tam, gdzie się ostrzeliwuje pandada, nie wolno rydzokowcom odpuścić. Bo to są, odległe bo odległe, ale jednak MOJE rubieże". Ale nie - to nie są moje rubieże. Ani jedne, ani drugie. Pandada i FYM obaj nie są ani trochę z mojej bajki."
No i? Do obu równo ci daleko i od obu równo dostaniesz w dupę.
"Możemy sobie tak kreślić różne sfery, ale mnie się jakoś nie chce przekonywać do tego, że mam wspierać pandadę, kiedy bredzi o gloryfikacji gejów i skrobanek, tylko dlatego, że akurat 'daje odpór' rydzykowcom, których nie trawię."
To kwestia "zdolności koalicyjnej", kiedyś o tym gadaliśmy u Timmiego.
"Tak samo nie mam zamiaru sprzyjać bredniom FYM, bo akurat daje odpór lewakom - skoro to są brednie (i tu akurat 'lewacy' mają rację - mówiąc skrótowo)."
Potrafisz napisać, choć raz DLACZEGO brednie poza tym, że piszesz "brednie"?
"Jednym małym szczegółem - wtórnością. Moja pogarda i niechęć wobec nich jest wtórna wobec ich nienawiści i jadu, jakim oblewają każdą, nawet najbardziej wyważoną, analityczną i merytoryczną notkę na S24, która tylko atakuje ich pupilków Kaczyńskich."
Czyli nie różnisz się niczym, skoro postrzegasz to własnie tak.
"Ani jeden, najgorszy nawet lewak, degenerat czy inny azrael (może poza jednym Quasim) nie reaguje w ten sposób na nawet delece mniej merytoryczną krytykę swoich idoli. Po drugiej stronie to jest NAGMINNE."
To może się z nimi zaprzyjaźnij. Ulży ci. I będzie merytorycznie.
"Niestety, ale nawet baristy czy inne L.L.Lemingi wyglądają na tym tle na wyważonych intelektualistów."
I ty się dziwisz, że ja cie mam za lewaka?
"Taka jest prawda - BYDŁO jest tylko po jednej stronie. Ten poziom bezmyślności nie występuje w takiej skali w żadnym innym środowisku."
Wszystko wskazuje na to, że bliżej ci do tego bydła niż sądzisz.
"Już się przyzwyczaiłem, że marksistów nazywasz 'prawicą' byle tylko całowali w stópki Kaczyńskich, niemniej nie podzielam Twojego zdania."
Sorry, ale nie mozesz mnie obarczać odpowiedzialnością za swoje zaburzenia percepcji.
"Osobiście uważam, że pro-wolnosciowców, wolnorynkowców, myślących, wolnych od tej frustrackiej zaciekłości szukania wszędzie wroga, jest bardzo wielu po stronie 'postępowców EU-entuzjastów'. Oni po prostu są uwiedzeni propagandą, leniwi intelektualnie, naiwni i niedowidzący, że to wszystko mknie w degenerujący socjalizm. Ale oni wszyscy mogą przejrzeć na oczy (jak choćby Irlandia swojego czasu), mogą się zbuntować, odwrócić tę tendencję."
I będą żyli długo i szczęśliwie. Maciu, połóż raczki na kołderkę i przestań się bawić siusiakiem.
cd
"Natomiast zaciekłe rydzykowate bydło jest niereformowalne."
Ach, ach, jakież to merytoryczne i intelektualne. Jakież europejskie!
"Mój wybór jest tutaj określony. Decyzja podjęta."
Nie mam zamiaru na nia wpływać. Byłoby tylko miło i uczciwie, gdybyś się przyznał, żeś lewak.
"Ależ jasne, super - aby osiągnąć ICH cele. Niemniej to właśnie dlatego takim jak ja - a uwierz, jest ich całkiem sporo - nigdy nie będzie z nimi po drodze."
Takich jak ty jest ilość pomijalna statystycznie. Jesteście raptem jakimś nieznacznym odsetkiem od korwinistów.
"Poza tym na potrzeby agitki własnej (i udawania, że żaden z Ciebie kaczoro-rydzykowiec) pobiłeś się własnie z logiką."
Tobie się naprawdę wydaje, że jak będziesz powtarzał wystarczająco często, że ja udaję że nie jestem kaczystą, to to się stanie ciałem? Zaraziłeś się od Goebbelsa?
"Dlaczego bowiem niby ja mam się nieziemsko naginać do ich tępej agitki 'odległych bo odległych, ale rzekomo NASZYCH rubieży', a oni "mają w znacznej mierze rację", bo nie naginają się ani trochę w żadną stronę?"
Dlatego, że w szerokopojętym zbiorze "nasi" ich jest więcej, mają większą siłę przebicia, reprezentację polityczną i możliwości. Ty nie.
"A może chodzi o to, że 'oni' są niby jakimś zasadniczym prądem przemiany dziejowej, a ja takim małym żuczkiem, co to sam zginie? :)"
Nie wiem, czy oni są pradem przemiany dziejowej. Mocno w to wątpię.Natomiast pewnym jest, że ty jesteś małym żuczkiem.
"Jasne - więc remedium na to jest walić tępe, nielogiczne i ignoranckie teksty dla przygłupów. Bo to osłabi lewaków i pokaże im ich miejsce."
Nie, natomiast jeśli jako mieszkaniec miasta X znajdujesz się wbrew swojej woli między kibolami z miasta X i miasta Y, to dobrze jest zagrzewać kiboli z miasta X do boju. Twoje szanse na wyniesienie dupy z opresji cało wzrastają.
"Na marginesie - fajnie do wyrusa piszesz, że Wielomski to żaden konserwatysta. Jak widzę, jedyną miarą konserwatyzmu jest zatem rusofobia i padanie plackiem przed Kaczorami."
A gdzie to widzisz, mój ty sokole oko?
"Ja się tak czasem zastanawiam - czy Ty po prostu wszystko, co w sieci piszesz, traktujesz jak jakąś ważną robotę do wykonania, czy już naprawę Ci umysł zabrnął w takie rejony, że to po prostu jest Twoja autentyczna percepcja rzeczywistości?"
I z tą nierozwiązaną zagadką pozostawię cię samego. Myśl, Watsonie, myśl!
@Artur - tak pobieżnie
Potrafisz to jakoś uzasadnić, czy tak sobie brechasz, jak zwykle?
Haha, ale Ty uroczy jesteś :)).
A: smootny to lewak
M: bredzisz
A: uzasadnij
Ty chyba znów się zapomniałeś, że nie gadasz ze swoimi głąbami, co? :)
Wbrew pozorom bardzo jesteście do siebie podobni.
Znaczy ja do rydzykowców?? :)
Słuchaj, dwie kwestie: po 1. zdecyduj się, czy jestem 'lewakiem', czy nie, no bo przecież rydzykowcy to dla Ciebie przeciwny biegun dla lewactwa (nawet marksisci), a po 2. przestań mnie obrażać! :).
Właśnie dlatego uwazam, żeś lewak.
No wg Twoich kryteriów to zdecydowanie, bo nie jestem rusofobem i nie ubóstwiam pobożnego marksizmu :).
To może się z nimi zaprzyjaźnij. Ulży ci. I będzie merytorycznie.
Zaprzyjaźnianie się z kreaturami "bo tak jest pragmatycznie, idzie wojna, blabla" to Twoja domena, nie moja.
Wszystko wskazuje na to, że bliżej ci do tego bydła niż sądzisz.
Do rydzykowatego bydła? Znów mnie obrażasz, nieładnie.
I będą żyli długo i szczęśliwie. Maciu, połóż raczki na kołderkę i przestań się bawić siusiakiem.
Widzisz, tak się już nieszczęśliwie składa, że znam mnóstwo ludzi, którzy mało się zajmują społeczno-polityczno-filozoficznym główkowaniem, ale są kumatymi, wesołymi, normalnymi ludźmi - i to praktycznie wszystko są okołopeowcy-eurofile. Natomiast każdy znany mi pisioro-rydzyk to nawiedzony głąb.
Więc to chyba po prostu to patologiczne środowisko tak mnie ukształtowało. :))
Dlatego, że w szerokopojętym zbiorze "nasi" ich jest więcej, mają większą siłę przebicia, reprezentację polityczną i możliwości. Ty nie.
Ja też mam reprezentację - każdego, kto utrzyma to całe tałatajstwo z daleka od władzy. To taki mój, jak to elGuapo nieraz postulował, 'taktyczny sojusz'.
Nie, natomiast jeśli jako mieszkaniec miasta X znajdujesz się wbrew swojej woli między kibolami z miasta X i miasta Y, to dobrze jest zagrzewać kiboli z miasta X do boju. Twoje szanse na wyniesienie dupy z opresji cało wzrastają.
Ty chyba cały czas nie kumasz, mój Ty metaforysto, że 'FYM-toyahy' to są dla mnie 'kibole z miasta Y' właśnie. Hę? :)
A gdzie to widzisz, mój ty sokole oko?
No to podaj kilka przykładów na to, co takiego gwałcącego pradawną i jedyną ideę konserwatyzmu wyznaje Wielomski. W końcu zawsze tak gardłujesz o uzasadnienia - to może poświeć przykładem?
A tak na kolejnym marginesie - chce Ci się tak? :)
Maciu,
""Potrafisz to jakoś uzasadnić, czy tak sobie brechasz, jak zwykle?"
Haha, ale Ty uroczy jesteś :)).
A: smootny to lewak
M: bredzisz
A: uzasadnij"
Ja uzasadniłem to wielokrotnie. Nawet, po krótce tutaj. Smootny siedzi w jakimś -izmie, ergo w ideologii. Ideologia to lewactwo, czyli patrzenie na świat nie takim, jakim jest a jakim "powinien" być.
Ty zaś brechasz.
Ja to rozumiem, bo nie masz argumentów, to co masz począć?
"Ty chyba znów się zapomniałeś, że nie gadasz ze swoimi głąbami, co? :)"
Wszystko się zgadza, rozmawiam przeciez z tobą. A skoro się uwazasz za mojego głąba, to ja już na to nic nie poradzę.
""Wbrew pozorom bardzo jesteście do siebie podobni."
Znaczy ja do rydzykowców?? :)"
Nie, ty do swojego WYOBRAŻENIA rydzykowców. Jesteś tego wyobrażenia lustrzanym odbiciem.
"Słuchaj, dwie kwestie: po 1. zdecyduj się, czy jestem 'lewakiem', czy nie, no bo przecież rydzykowcy to dla Ciebie przeciwny biegun dla lewactwa (nawet marksisci),"
Rydzykowcy to niewątpliwie prawica. Słaba merytorycznie i niedokrystalizowana, ale napewno prawica. Ty zaś nie mówisz o rydzykowcach, ale o tym, jak ty sobie rydzykowców wyobrażasz. Ale sorry, to ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. I tak, twoje wyobrazenie rydzykowców to lewica, ty jesteś tejże lewicy lustrtzanym odbiciem. Tyle, że nie "rusofobicznym, zaslinionym bydłem" a "rusofilnym ętelektualno jewropejskim bydłem". Wszystko się zgadza.
"a po 2. przestań mnie obrażać! :)."
Sam się obrazasz wypisując takie brednie.
""Właśnie dlatego uwazam, żeś lewak."
No wg Twoich kryteriów to zdecydowanie, bo nie jestem rusofobem i nie ubóstwiam pobożnego marksizmu :)."
Nie, nie dlatego. Dlatego, że jesteś kolesiem kompletnie oderwanym od rzeczywistości, mającym problemy z percepcją tejże i trudności w myśleniu w kategoriach przyczyny i skutku. Do tego zideologizowanym do cna i zyjącym w matrixie.
""To może się z nimi zaprzyjaźnij. Ulży ci. I będzie merytorycznie."
Zaprzyjaźnianie się z kreaturami "bo tak jest pragmatycznie, idzie wojna, blabla" to Twoja domena, nie moja."
Nie wiem o jakich kreaturach mówisz, natomiast jeśli to co piszesz faktycznie oddaje twoje poglady, to ty już jesteś w realnym sojuszu z kreaturami pokroju azraela czy quasiego. Nawetjeśli sobie tego do końca nie uświadamiasz. To sie nazywa być "pożytecznym idiotą", tak na marginesie.
""Wszystko wskazuje na to, że bliżej ci do tego bydła niż sądzisz."
Do rydzykowatego bydła? Znów mnie obrażasz, nieładnie."
Już ci to njapisałem, sam się obrazasz wypisując takie rzeczy. Przedstawiasz się jako gościu, który ma twardo nos przytknięty do lustra ze swoim wyobrażeniem o innych ludziach.
Quasi ma po prostu bardziej niż ty, ale stoicie ramię w ramię.
cd
""I będą żyli długo i szczęśliwie. Maciu, połóż raczki na kołderkę i przestań się bawić siusiakiem."
Widzisz, tak się już nieszczęśliwie składa, że znam mnóstwo ludzi, którzy mało się zajmują społeczno-polityczno-filozoficznym główkowaniem, ale są kumatymi, wesołymi, normalnymi ludźmi - i to praktycznie wszystko są okołopeowcy-eurofile. Natomiast każdy znany mi pisioro-rydzyk to nawiedzony głąb."
Wcale mnie ta optyka u ciebie nie dziwi. Niby co ma myślec o normalnych ludziach facet, który lubi Palikota, tak jak ty?
"Więc to chyba po prostu to patologiczne środowisko tak mnie ukształtowało. :))"
Bardzo możliwe. Pogadaj o tym z kims na kozetce. Może ci pomoże?
""Dlatego, że w szerokopojętym zbiorze "nasi" ich jest więcej, mają większą siłę przebicia, reprezentację polityczną i możliwości. Ty nie."
Ja też mam reprezentację - każdego, kto utrzyma to całe tałatajstwo z daleka od władzy. To taki mój, jak to elGuapo nieraz postulował, 'taktyczny sojusz'."
I ty się dziwisz, że ja uwazam cię za lewaka? No to sie nie dziw.
Miłośniku liberalizmu w wykonianiu Tuska, który chce utrzymac jak najdalej od władzy socjalistów Kaczyńskiego, którzy zmniejszyli podatki.
Dysonans ci sie nie włącza, prawda? Ech, ten trening w dwójmyśleniu!
""Nie, natomiast jeśli jako mieszkaniec miasta X znajdujesz się wbrew swojej woli między kibolami z miasta X i miasta Y, to dobrze jest zagrzewać kiboli z miasta X do boju. Twoje szanse na wyniesienie dupy z opresji cało wzrastają."
Ty chyba cały czas nie kumasz, mój Ty metaforysto, że 'FYM-toyahy' to są dla mnie 'kibole z miasta Y' właśnie. Hę? :)"
Trochę mnie zmyliło to, że się przedstawiałeś jako prawicowiec, ale od jakiegoś czasu wszystko jest juz jasne i klarowne. Nie miałem tylko świadomości, że ta degenera jest u ciebie posunięta tak daleko.
""A gdzie to widzisz, mój ty sokole oko?"
No to podaj kilka przykładów na to, co takiego gwałcącego pradawną i jedyną ideę konserwatyzmu wyznaje Wielomski."
A co mnie obchodzi pradawna idea konserwatyzmu, że spytam? Po drugie, byłoby fajnie, gdybyś nie wykręcał kota cieńszym końcem, tzn. skoro stawiasz mi zarzuty, że dla mnie liczy się tylko rusofobia i lizanie Kaczyńskich, to chciałbym zobaczyć, gdzieś to u mnie wylukał. To jak będzie, dasz jakąś cytatę, eksplikację do moich tekstów, lub cokolwiek na potwierdzenie tego co napisałeś, czy po raz kolejny będziesz gołosłownie brechał?
"W końcu zawsze tak gardłujesz o uzasadnienia - to może poświeć przykładem?"
Poczekam na twoje, skoro postawiłeś mi zarzuty.
"A tak na kolejnym marginesie - chce Ci się tak? :)"
A czemu nie?
Powód do bitki dobry jak kazdy inny ;-) A nie pisałem tak dawno, że lekko mi palce zgrabiały.
@Artur
Smootny siedzi w jakimś -izmie, ergo w ideologii.
Aha, no tak. To faktycznie lewak jak cholera :).
Ideologia to lewactwo, czyli patrzenie na świat nie takim, jakim jest a jakim "powinien" być.
Zaraz, ale to chyba niepełne kryterium. Przecież ja jestem lewakiem dlatego, że właśnie patrzę na świat jaki jest, oceniam realną sytuację i bratam się z azraelem ;).
Innymi słowy, modyfikujemy definicję 'prawicy', nowa brzmi: "patrzenie na świat jakim jest i bratanie się z toyahem".
Teraz przyznaję - jestem lewakiem :)).
Rydzykowcy to niewątpliwie prawica.
Dzizas, coraz bardziej się zatem cieszę, że jestem lewakiem :)).
ty jesteś (...) "rusofilnym ętelektualno jewropejskim bydłem".
Widzisz, tu jest Twój problem. Zasada: "w polityce nie ma sympatii, tylko interesy" implikuje dla Ciebie 'rusofilię', bo Twój mózg wyklucza bezemocjonalne podejście do interesów państw. Niemniej uświadom sobie, że brak irracjonalnych nacjonalistycznych nienawiści to jeszcze nie żadna 'filia'.
A poza tym - skoro nie jestem rydzykowcem, to jestem 'jewropejski'? I pewnie jeszcze stoję tam gdzie stało ZOMO? :)
No popatrz jak kłamiesz, i dodatkowo się ośmieszasz. Nie wstyd Ci?
jesteś kolesiem kompletnie oderwanym od rzeczywistości, mającym problemy z percepcją tejże i trudności w myśleniu w kategoriach przyczyny i skutku. Do tego zideologizowanym do cna i zyjącym w matrixie.
Haha, jeszcze dodaj, że śmierdzi mi z ust i mam małego siusiaka :). Ulżyj sobie :))).
jeśli to co piszesz faktycznie oddaje twoje poglady, to ty już jesteś w realnym sojuszu z kreaturami pokroju azraela czy quasiego. Nawetjeśli sobie tego do końca nie uświadamiasz.
I myślisz, że jak wpadniesz w ten swój durny protekcjonalny ton, to Twoje naiwne zero-jedynkowe postrzeganie świata nabierze stosownej jedynosłuszności? :)
Miłośniku liberalizmu w wykonianiu Tuska, który chce utrzymac jak najdalej od władzy socjalistów Kaczyńskiego, którzy zmniejszyli podatki.
Znowu kłamiesz, bo wiesz, że nie jestem żadnym miłośnikiem Tuska. Chociaż przyznaję, że czytając Salon24 i takich jak Ty coraz więcej sympatii do niego nabieram. Jeśli na niego czy PO kiedykolwiek zagłosuję, to tylko dzięki Wam.
A co do Twojej demagogii - Kaczyńscy zmniejszyli podatki razem z PO, bo nie chcieli zmniejszyć jeszcze bardziej, do 3x15, jak chciała PO. Więc tu manipulujesz.
Poza tym Tusk przynajmniej nie pompował kasy podatników w kryzys, jak cała socjalistyczna Europa i jak w trwodze apelowali PiSiory ramię w ramię z Napierniczakami. I tu ma duży plus. I jeszcze parę.
Poza tym to, że Tusk jest socjalistą, w żaden sposób nie ratuje wizerunku nawiedzonych socjalistów z PiS. Po prostu takie czasy, że cały mainstream jest socjalistyczny. Nasz obecny rząd przynajmniej w miarę umiarkowanie.
No to sobie przy okazji pogadaliśmy fajnie o bieżącej polityce :).
To jak będzie, dasz jakąś cytatę, eksplikację do moich tekstów, lub cokolwiek na potwierdzenie tego co napisałeś, czy po raz kolejny będziesz gołosłownie brechał?
Już, proszę, napisałeś do wyrusa:
"Co ma Wielomski wspólnego z konserwatyzmem, że spytam? Oczywiscie poza tym,, że się konserwatystą śmie mienić?"
Wielomski jest całą swoją osobą po prostu czystą emanacją konserwatyzmu w dowolnym rozumieniu, zresztą nigdy nie widziałem, żeby miał ŚLAD różnych poglądów od Ciebie. Poza tym, że nie lubi Kaczyńskich i nie jest rusofobem.
No więc jak to jest z Tobą - co jest u Wielomskiego tą miarą braku konserwatyzmu, skoro nie brak rusofobii czy niechęć do Kaczyńskich? :)
""Smootny siedzi w jakimś -izmie, ergo w ideologii."
Aha, no tak. To faktycznie lewak jak cholera :)."
Rózne są lewaki, ale z pewnością jedno ich łączy- zeby było tak jak chcą, żeby było, trzeba by wytworzyć nowego wspaniałego człowieka. I to już nie jest specjalnie wazne, czy będzie to nowy liberalny człowiek, czy nowy socjalistyczny człowiek. I w jednym i w drugim przypadku to human doll.
""Ideologia to lewactwo, czyli patrzenie na świat nie takim, jakim jest a jakim "powinien" być."
Zaraz, ale to chyba niepełne kryterium. Przecież ja jestem lewakiem dlatego, że właśnie patrzę na świat jaki jest, oceniam realną sytuację i bratam się z azraelem ;)."
Nie wygląda na to, żebyś cokolwiek oceniał realnie.
"Innymi słowy, modyfikujemy definicję 'prawicy', nowa brzmi: "patrzenie na świat jakim jest i bratanie się z toyahem"."
Skoro potrzebujesz mnajstrować przy dosyć prostej definicji i lepic sobie kukłę do naparzania, to prosze bardzom, ale jaki to ma związek z rzeczywistościa to nie wiem.
"Teraz przyznaję - jestem lewakiem :))."
Teraz twoje przyznanie sie nie jest już do niczego potrzebne.
""Rydzykowcy to niewątpliwie prawica."
Dzizas, coraz bardziej się zatem cieszę, że jestem lewakiem :))."
A widzisz, od razu ci mówilem, żebyś nie strugał prawicy i przyznał się. Kamień z bolszewickiego serduszka, nie?
""ty jesteś (...) "rusofilnym ętelektualno jewropejskim bydłem".
Widzisz, tu jest Twój problem. Zasada: "w polityce nie ma sympatii, tylko interesy" implikuje dla Ciebie 'rusofilię', bo Twój mózg wyklucza bezemocjonalne podejście do interesów państw. Niemniej uświadom sobie, że brak irracjonalnych nacjonalistycznych nienawiści to jeszcze nie żadna 'filia'."
Nie, twój problem polega na czym innym. Na tym, że nie rozumiesz co się do ciebie pisze. Gdybyś się chwilę zastanowił zauważyłbyś, że to jest LUSTRO tego co sam napisałeś o rydzykowcach. LUSTRO, rozumiesz? Bez znaczenia czy w miejsce rusofilię wpiszesz sobie marsjanofilię etc. No ale do tego trzeba ruszyć głową i widać cie to przerosło.
"A poza tym - skoro nie jestem rydzykowcem, to jestem 'jewropejski'?"
Nie, skoncentruj sie i przeczytaj raz jeszcze.
"I pewnie jeszcze stoję tam gdzie stało ZOMO? :)"
Ty? Nie, ty siedzisz tam gdzie siedzisz i udajesz mądralę.
"No popatrz jak kłamiesz, i dodatkowo się ośmieszasz. Nie wstyd Ci?"
Tobie powinno być wstyd, że próbujesz mi wcisnąć w klawisze słowa, których nie napisałem i jeszcze twierdzisz, że mnie to ośmiesza. Powąznie, Maciu, są granice absurdu, które własnie płynnie pokonałeś.
""jesteś kolesiem kompletnie oderwanym od rzeczywistości, mającym problemy z percepcją tejże i trudności w myśleniu w kategoriach przyczyny i skutku. Do tego zideologizowanym do cna i zyjącym w matrixie."
Haha, jeszcze dodaj, że śmierdzi mi z ust i mam małego siusiaka :). Ulżyj sobie :)))."
Nie wiem, jak tam u ciebie z siusiakiem. Jak masz problemy, to powienienś z kimś o tym pogadac, czy coś. Natomiast ja napisałem to co napisałem i to wystarczy.
""jeśli to co piszesz faktycznie oddaje twoje poglady, to ty już jesteś w realnym sojuszu z kreaturami pokroju azraela czy quasiego. Nawetjeśli sobie tego do końca nie uświadamiasz."
I myślisz, że jak wpadniesz w ten swój durny protekcjonalny ton, to Twoje naiwne zero-jedynkowe postrzeganie świata nabierze stosownej jedynosłuszności? :)"
Nie, wcale tak nie myślę. Myślę zaś, że jak się ciebie umiejętnie punktuje, to nie potrafisz sie bronić i zaczynasz piaskowniczyć.
cd
""Miłośniku liberalizmu w wykonianiu Tuska, który chce utrzymac jak najdalej od władzy socjalistów Kaczyńskiego, którzy zmniejszyli podatki."
Znowu kłamiesz, bo wiesz, że nie jestem żadnym miłośnikiem Tuska."
Ależ jesteś, przyznaj się. Bedzie ci raxniej z twoimi wesołymi, euroentuzjastycznymi przyjaciółmi głosującymi na PO.
"Chociaż przyznaję,
że czytając Salon24 i takich jak Ty coraz więcej sympatii do niego nabieram. Jeśli na niego czy PO kiedykolwiek zagłosuję, to tylko dzięki Wam."
Tak, tak, na złośc mamie odmrozisz sobie uszy. Bardzo intelektualna, merytoryczna i europejska postawa. Brawo, tak trzymac.
"A co do Twojej demagogii - Kaczyńscy zmniejszyli podatki razem z PO, bo nie chcieli zmniejszyć jeszcze bardziej, do 3x15, jak chciała PO. Więc tu manipulujesz."
O tym jak PO chciała zmniejszac podatki przekonujemy sie przez ostatnie 2 lata. Obniżanie przez podwyższanie. W sumie to nie taka nowość. Tusk już to przerabiał w Kongresie Aferałów i AWS.
"Poza tym Tusk przynajmniej nie pompował kasy podatników w kryzys, jak cała socjalistyczna Europa i jak w trwodze apelowali PiSiory ramię w ramię z Napierniczakami."
Oczywiście i blisko 100 miliardowa, rekordowa dziura budżetowa wzięła się z kosmosu.
A ty juz dorośnij i zacznij odrózniać polityczną retorykę od realnych czynów.
"I tu ma duży plus. I jeszcze parę."
To je wymień. Może reforma słuzby zdrowia? Może reforma edukacji? A może ustawa ograniczająca moje prawo do hazardowania się gdzie chcę i dająca monopol Rychowi?
"Poza tym to, że Tusk jest socjalistą, w żaden sposób nie ratuje wizerunku nawiedzonych socjalistów z PiS."
Oczywiście, ich ratują ich realne liberalizujące gospodarkę działania a nie socjalna retoryka, która je umożłiwiła. Tuska nie ratuje nic.
"Po prostu takie czasy, że cały mainstream jest socjalistyczny. Nasz obecny rząd przynajmniej w miarę umiarkowanie."
Oj, kochasz ty Tusia prawie jak RRK.
"No to sobie przy okazji pogadaliśmy fajnie o bieżącej polityce :)."
Mam nadzieję, że już coś zaczynasz kumać?
""To jak będzie, dasz jakąś cytatę, eksplikację do moich tekstów, lub cokolwiek na potwierdzenie tego co napisałeś, czy po raz kolejny będziesz gołosłownie brechał?"
Już, proszę, napisałeś do wyrusa:
"Co ma Wielomski wspólnego z konserwatyzmem, że spytam? Oczywiscie poza tym,, że się konserwatystą śmie mienić?"
No i, gdzie tam jest słowo o rusofilii i nienawiści do Kaczyńskich?
Oj, kłamczuszek z ciebie, kłamczuszek. A podobno zasady itp sprawy. Widac te zasady elastyczne jak dobra szwedzka prezerwatywa.
"Wielomski jest całą swoją osobą po prostu czystą emanacją konserwatyzmu w dowolnym rozumieniu,"
Wielomski, sorry, ale jest mitomanem i frustratem.
"zresztą nigdy nie widziałem, żeby miał ŚLAD różnych poglądów od Ciebie. Poza tym, że nie lubi Kaczyńskich i nie jest rusofobem."
To znaczy, że masz poważne problemy z percepcją.
"No więc jak to jest z Tobą - co jest u Wielomskiego tą miarą braku konserwatyzmu, skoro nie brak rusofobii czy niechęć do Kaczyńskich? :)"
Choćby to, że w rozumieniu świata zatrzymał się w okolicach de Maistre'a i wszystko co wypisuje to jedno wielkie chciejstwo bez realnego desygnatu.
O różniących nas błahostkach typu szacunek dla Jaruzela nie wspomnę.
Coś ci powiem, Maciu, byłoby ci znacznie łatwiej zrozumieć to, co do ciebie pisze, gdybyś nie robił projekcji und lepił słomianych kukieł. Ty nie czytasz tego, co ja do ciebie pisze, ty sobie do każdego mojego slowa od razu cos próbujesz dorobić i z tym sie kłocisz a nie z tym co ja do ciebie piszę. Troche to z dupy.
I mocno obok.
I robi się żenująco, że musze ci wszystko tłumaczyć jak jakiemu głupiemu, odkręcac twoje kłamstwa i wymysły na kazdym kroku itd., etc., itp.
Byłoby mi bardzo miło, gdybyś się wreszcie napiął i zaczął dyskutowac ze mną a nie z tym, jak ty sobie mnie wyobrazasz.
Kumasz?
Jest szansa, że się posuniemy do przodu z gadułą.
Trzym się!
;-)
Wyrus, błagam, zrób coś żeby mozna było dawać długie komenty bez ciecia ich na kawałki.
Plizzz!
>Artur
No nie wiem, czy umiem. Sam tnę, jak mam dłuższe. Zobaczę w tych bebechach, ale może tu się nie da tak zrobić :-)))
jasne, ale tak w ogóle to trochę kicha, nie?
To tak, jakby ktos, kto to robił uznał, że nie ma się co rozpisywać a internauci powinni się raczej porozumiewać przy pomocy chrząknięc i pierdnięć. Jak na jakimś twitterze.
Czy innym serwisie dla intelektualistów.
;-)
@Artur
Zastanawiam się, o co Ci generalnie chodzi.
Bo generalnie to faszerujesz mnie jakimś stekiem bzdur, kłamstw, manipulacji i pomówień, ja nie wiem - testy jakieś robisz? :)
Na przykład ględzisz coś o "byciu lewakiem" za każdym razem, kiedy napiszę, że coś mi się w świecie nie podoba. I zaraz przekuwasz to na jakąś pochwałę eugeniki. Nosz kurwa kabaret :).
Jak piszę, że rydzykowcy to bydło, to nazywasz mnie "jewropejczykiem", a potem się jeszcze wypierasz, że wcale mi autiomatycznie nie wmawiasz miłości do UE. Normalnie przejaja :).
Gadasz coś o polityce i porównujesz Rządy na podstawie działań Sejmów (np. podatki), ignorując fakty (czyli kto w sejmie co uchwalił, a czego kto szans nie miał). W dodatku mnożysz dziurę budżetową przez 2, żeby wyszło, że PO jest bardziej chujowe niż w rzeczywistości. :)
(Nb. fajną wstawkę znalazłem - wyliczając grzechy rządu PO wymieniasz m.in. brak reformy służby zdrowia. Mam przypomnieć, kto uwalił tę reformę? :)))
W końcu walisz jakiś ogólnik o Wielomskim, żeby na siłę wyszło, że Wielomski nie jest konserwatystą, choć jest tegoż archetypem. Chyba się już za bardzo zatraciłeś w tej myśli, że Kaczyński jedyną szansą dla zakrwawionej Ojczyzny jest, i trochę po bandzie dajesz z tym ideologicznym odporem :)).
Ech, dobra... to jak, bawimy się dalej? :)
Maciu,
"Zastanawiam się, o co Ci generalnie chodzi.
Bo generalnie to faszerujesz mnie jakimś stekiem bzdur, kłamstw, manipulacji i pomówień, ja nie wiem - testy jakieś robisz? :)"
OK, trudności argumentacyjne cie dopadły. Ochłoń, wyluzuj, napij się piwka.
"Na przykład ględzisz coś o "byciu lewakiem" za każdym razem, kiedy napiszę, że coś mi się w świecie nie podoba."
Nie, tylko wtedy, gdy ględzisz jak lewak.
"I zaraz przekuwasz to na jakąś pochwałę eugeniki. Nosz kurwa kabaret :)."
Ooo, eugeniki jeszcze nie było. Mamy więc nowe kłamstwo do kolekcji.
"Jak piszę, że rydzykowcy to bydło, to nazywasz mnie "jewropejczykiem", a potem się jeszcze wypierasz, że wcale mi autiomatycznie nie wmawiasz miłości do UE."
Oczywiście, że nie. Prześledź sobie te gadułkę.
BTW, bardzo chciałbym sie dowiedzieć, dlaczego twoim zdaniem rydzykowcy to bydło? Podpowiadam, ze odpowiedź "bo tak" albo że "nie szanują wolności i człowieczeństwa" to nie sa odpowiedzi.
"Normalnie przejaja :)."
Noo, straszne, żeby dorosły facet nie potrafił zrozumieć co sie do niego pisze. Jak ty to robisz?
"Gadasz coś o polityce i porównujesz Rządy na podstawie działań Sejmów (np. podatki), ignorując fakty (czyli kto w sejmie co uchwalił, a czego kto szans nie miał)."
Sorry, ale to, że nie rozumiesz to nie moja wina.
"W dodatku mnożysz dziurę budżetową przez 2, żeby wyszło, że PO jest bardziej chujowe niż w rzeczywistości. :)"
Niczego nie musze mnożyć. Sprawdź sobie jak to wygląda w rzeczywistości.
"(Nb. fajną wstawkę znalazłem - wyliczając grzechy rządu PO wymieniasz m.in. brak reformy służby zdrowia. Mam przypomnieć, kto uwalił tę reformę? :)))"
TĘ reformę sam bym uwalił. To mniej więcej taka reforma, jak ta ustawa hazardowa dająca Rychowi te pare dodatkowych baniek rocznie.
Streścić ci o co w niej chodziło? Rząd Tuska zabierze ludziom tyle samo kasy co do tej pory, ale obnizy poziom świadczeń.
A w tym samym czasie przybywa nam kolejnych kilkadziesiąt urzedniczych etatów.
A miało być liberalnie i rynkowo...
"W końcu walisz jakiś ogólnik o Wielomskim, żeby na siłę wyszło, że Wielomski nie jest konserwatystą, choć jest tegoż archetypem."
Ten ogólnik jest wystarczający, dla kogoś, kto poczytał cos poza Misesem i niema problemów z logicznym myśleniem.
"Chyba się już za bardzo zatraciłeś w tej myśli, że Kaczyński jedyną szansą dla zakrwawionej Ojczyzny jest, i trochę po bandzie dajesz z tym ideologicznym odporem :))."
Kaczyński nie jest jedyną szansą. Wątpię, by w ogóle był jakąkolwiek szansą. Co nie zmienia faktuy, że przy tej ryżej niedojdzie wygląda na męża stanu.
Pytanie- Dlaczego znowu próbujesz bić się z kukłą?
"Ech, dobra... to jak, bawimy się dalej? :)"
Chętnie, ale byłoby dobrze, żebyś gadał ze mną a nie swoimi urojeniami.
Juz o to prosiłem.
Co ty na to, żebyś na chwilę zapomniał o Kaczyńskim i tym, że ci się wydaje, że ja jestem jego admiratorem, hę?
Poważnie, istnieje możliwość porozumienia między nami, prawakami, a wami, lewicą.
Wystarczy odrobina dobrej woli.
@Artur
Ooo, eugeniki jeszcze nie było. Mamy więc nowe kłamstwo do kolekcji.
Pisałeś, że kombinuję "human doll", to nie jest sugerowanie eugeniki?
Zresztą zwał jak zwał - słuchaj, dlaczego choćby nie spróbujesz rozmawiać uczciwie? 3/4 Twoich komentów to wmawianie, pomówienia albo wypieranie się własnych słów. Jesteś zupełnie jak maruti - ale on chociaż szczerze przyznaje, że jego celem jest "wygrać dyskusję", a nie do czegoś dojść.
bardzo chciałbym sie dowiedzieć, dlaczego twoim zdaniem rydzykowcy to bydło?
Pisałem na początku, a Ty znowu zgrywasz durnia. "Bydłem" nazwałem tę całą tłuszczę z S24 (w skrócie okresloną jako: 'rydzykowcy'), która na każdą merytoryczną notkę krytykującą ich idoli umie tylko rzucić bluzgiem, epitetem, albo jakąś wstawką o tym, że Tusk i Michnik są gupi. A przy okazji przeżartą marksizmem, co wychodzi przy każdej gadce o ekonomii.
To było kryterium 'bydlęctwa'.
Wystarczy odrobina dobrej woli.
I uważasz, że ze swoim gówniarskim protekcjonalizmem, epitetami, pomówieniami i gadaniem po to, żeby się ponaparzać, tę dobrą wolę wykazujesz?
@Artur
Jeszcze jedno, takie małe ćwiczenie. Chodzi o to, żebyś pokazał, jak bardzo panujesz nad swoim szafowaniem epitetami i ich rozumieniem.
Kiedyś napisałeś wyrusowi, że on i hrPonimirski to: "prawicowe chłopaki jesteście". No i git. Ja zaś (i smootny) jestem lewakiem. Też git.
Powiedz mi zatem teraz, czym konkretnie istotnym różnię się od hrPonimirskiego, że lądujemy po przeciwnych biegunach poglądów. Bardzo jestem ciekaw. Konkretnie zacytuj taką wypowiedź, deklarację hrabiego, z którą ja się nie zgadzam lub pod którą nie mógłbym się podpisać.
No dawaj. SPRAWDZAM.
Maciu,
"Pisałeś, że kombinuję "human doll", to nie jest sugerowanie eugeniki?"
Nie. Czym innym jest "nowy wspaniały człowiek" a czym innym eugenika.
"Zresztą zwał jak zwał - słuchaj, dlaczego choćby nie spróbujesz rozmawiać uczciwie? 3/4 Twoich komentów to wmawianie, pomówienia albo wypieranie się własnych słów."
Przepraszam bardzo, ale to kłamstwo. Jeszcze ci ani razu nie próbowałem wcisnąc w usta słów, których nie wypowiedziałeś, co ty czynisz notorycznie. Odnoszę wrażenie, że gadasz z lustrem. Łżesz, manipulujesz, bawisz się w erystykę ale gadasz do lustra. Sorry, to, z czym gadasz w lustrze to ty, nie ja.
"Jesteś zupełnie jak maruti - ale on chociaż szczerze przyznaje, że jego celem jest "wygrać dyskusję", a nie do czegoś dojść."
Sorry, ale w świetle twoich dotychczasowych popisów, wygłaszane przez ciebie opinie sa bezwartościowe.
"Pisałem na początku, a Ty znowu zgrywasz durnia. "Bydłem" nazwałem tę całą tłuszczę z S24 (w skrócie okresloną jako: 'rydzykowcy'), która na każdą merytoryczną notkę krytykującą ich idoli umie tylko rzucić bluzgiem, epitetem, albo jakąś wstawką o tym, że Tusk i Michnik są gupi."
Czyli konkretnie kto?
Zastanawiałeś się może nad tym, że to nie z nimi coś jest nie w porządku, ale z tobą? Tzn. że to ty masz nasrane w głowie i nie potrafisz rozmawiać z ludźmi, tylko nadymasz się swoją wyobrażoną mądrością?
"A przy okazji przeżartą marksizmem, co wychodzi przy każdej gadce o ekonomii."
Nie wiesz, w związku z tym, czym jest marksizm.
"To było kryterium 'bydlęctwa'."
Jest to kryterium idealnie pasujące do ciebie, wbrew pozorom. Na każda próbę dyskusji wyciągasz swoje urojenia i fanatyczną niechęć do Kaczyńskich, nazywasz oponentów durniami, bydłem etc. A twój liberalny wahabityzm niczym specjalnie nie różni się od bolszewickiego zacietrzewienia.
To wszystko w sosie poczucia własnej wyższości nad oponentami, choć dali Bóg, nie wiem, skąd ci się ta wyższośc bierze, bo póki co jej nie udowodniłeś, tylko wciąż deklarujesz.
Wypisz wymaluj nowoczesny bolszewik.
"I uważasz, że ze swoim gówniarskim protekcjonalizmem, epitetami, pomówieniami i gadaniem po to, żeby się ponaparzać, tę dobrą wolę wykazujesz?"
Z n as dwóch tym, który wykazuje odrobinę dobrej woli n a pewno nie jesteś ty.
Sorry, ale nie ma się co kłócić z faktami.
Wystarczy popatrzeć na pierwszy twój koment, w tej gadule, skierowany do mnie, żeby się przekonać kto tu wyskakuje z epitetami etc.
;-)
"Powiedz mi zatem teraz, czym konkretnie istotnym różnię się od hrPonimirskiego, że lądujemy po przeciwnych biegunach poglądów. Bardzo jestem ciekaw."
Konkretnie różnisz się tym, że Hrabia kuma a ty nie.
Nie wiem, czy czytałeś najnowszy tekst Wyrusa?
Jest o uczniach, którzy znają 2000 słów i małpach, które tez znają 2000 słów. Niby podobnie.
Różnica jest taka, że małpy kumają a ci uczniowie nie.
@Artur
Zastanawiałeś się może nad tym, że to nie z nimi coś jest nie w porządku, ale z tobą? Tzn. że to ty masz nasrane w głowie i nie potrafisz rozmawiać z ludźmi, tylko nadymasz się swoją wyobrażoną mądrością?
Nie zrozumiałeś. Ja z tymi ludźmi nigdy nie rozmawiam (ja bardzo mało na S24 piszę i dyskutuję o bieżącej polityce, a ich nic innego nie interesuje). Piszę na podstawie obserwacji ich wybryków pod notkami takich ludzi jak Mireks czy Stary. I nie tylko pod tymi - pod dosłownie KAŻDĄ, najbardziej merytoryczną krytyką ich idoli.
Zresztą Foltyn, Chevalier czy pandada (czyli lewacy skrajni i zdeklarowani) nigdy się nie spotykają z taką zaciekłością, jak osoby zdradzające sympatię do PO.
To jest właśnie chory, bezmyślny fanatyzm.
Ale OK, widzę, że nie masz najmniejszej ochoty dyskutować. Chcesz sobie po prostu mnie poobrażać, powyzywać i poudawać, że nie kumasz, co do Ciebie piszę, żeby mieć pretekst do wykręcania moich słów.
Konkretnie różnisz się tym, że Hrabia kuma a ty nie.
No i dokładnie taki jesteś bezradny, kiedy przechodzi do konkretów. Podobnie poległeś z Wielomskim zapytany o konkrety (że 'ktoś, kto czytał coś poza Misesem, kuma' - uroczo merytoryczne i miażdżąco konkretne).
Żałosne, Arturku, żałosne. Rozumiem, że to EOT.
"Nie zrozumiałeś. Ja z tymi ludźmi nigdy nie rozmawiam (ja bardzo mało na S24 piszę i dyskutuję o bieżącej polityce, a ich nic innego nie interesuje)."
Primo, tym bardziej gówjno o nich wiesz, skoro z nimi nie gadasz NIGDY.
Secundo- rozumiem, że siedzisz przy Toyahu 24h i patrzysz mu przez ramię, co też go interesuje a co nie?
Nie kompromituj się.
"Piszę na podstawie obserwacji ich wybryków pod notkami takich ludzi jak Mireks czy Stary."
W sumie się im nie dziwię. Kłamcy i manipulanci pokroju Mireksa czy Starego budzą w ludziach zrozumiałe oburzenie.
"I nie tylko pod tymi - pod dosłownie KAŻDĄ, najbardziej merytoryczną krytyką ich idoli."
W wykonaniu Mireksa lub Starego? Merytorycznie? A to nowośc.
"Zresztą Foltyn, Chevalier czy pandada (czyli lewacy skrajni i zdeklarowani) nigdy się nie spotykają z taką zaciekłością, jak osoby zdradzające sympatię do PO."
Bo przełożenie tych idiotów na real jest znikomo małe i traktuje się ich jak małpy w zoo, którym można rzucić banana. A PO to najgorszy rząd od 89 roku. To już Lesiu Miller był lepszy.
Stąd ja rozumiem tych ludzi.
"To jest właśnie chory, bezmyślny fanatyzm."
Nie, to jest czysty pragmatyzm, skoro toczy się walka polityczna także na polu informacyjnym, także w necie i w orbitę tej walki wciagnięci są ludzie.
"Ale OK, widzę, że nie masz najmniejszej ochoty dyskutować."
Ja bardzo chętnie dyskutuję, ale nie bardzo widze u ciebie, z czym miałbym? Z bydłem, zaśliniopnymi rydzykowcami, czy z czym?
Co napisałeś znowuż takiego, z czym dałoby się polemizowac a nie byłoby li tylko zwykłą, tępą, fanatyczną inwektywą?
"Chcesz sobie po prostu mnie poobrażać, powyzywać i poudawać, że nie kumasz, co do Ciebie piszę, żeby mieć pretekst do wykręcania moich słów."
Oooo, znowu mi mówisz, czego ja chcę, mój ty Kaszpirowski?
"No i dokładnie taki jesteś bezradny, kiedy przechodzi do konkretów."
Nie wiem, czy to jest bezradność?
To konstatacja faktu. Wiesz, to tak, jakbym ci powiedział, żebyś ślepemu wytłumaczył co to jest "czerwone". Albo sie "czerwone" widzi albo nie.
Niby co, mam zacząć od Adama i Ewy? Ja się godzę z faktem, że są ludzie, którzy kumają i tacy, którzy nie kumają. Takiemu, który nie kuma nawet nie ma jak argumentować. Trzeba by go chyba odesłać do przedszkola i wychowac na nowo otaczając opieką. Może wtedy by to coś dało. Ale tak?
"Podobnie poległeś z Wielomskim zapytany o konkrety (że 'ktoś, kto czytał coś poza Misesem, kuma' - uroczo merytoryczne i miażdżąco konkretne)."
Tobie się tylko tak wydaje, że poległem. No ale od tego, że coś ci się wydaje rzeczywistość jeszcze się nie zmienia.
Napisałem wyraxnie, że on się w widzeniu świata zatrzymał na poziomie de Maistre'a. Jak nie wiesz o co kaman, to poczytaj de Maistre'a. Czyli coś więcej niż Misesa.
Juz poniał?
Przecież ci nie będę streszczeń robił ani bryków z lektury. Jesteś już dużym chłopcem.
"Żałosne, Arturku, żałosne. Rozumiem, że to EOT."
Tam zaraz żałosne. To, że masz problemy z rozumieniem stosunkowo prostych zdań w języku polskim to jeszczem nie powód, byś był dla siebie tak surowy, żeby zaraz żałosne.
Co do EOT, to nie wiem.
Nie chce mi się pisac na saloniku a ta napierdalanka, która do niczego nie prowadzi, a którą właśnie uprawiamy, jest całkiem sympatyczna i ma ten walor, że można ją ciągnąć w nieskończoność.
Po cholerę marnować taką fajną kłótnię?
Lema czytał? Słowo klucz to "wyszalnia". I tego się trzymajmy.
Narka!
Maciu,
przyszło mi do głowy, jak ci wytłumaczyć, dlaczego nie kumasz.
Np. bredzisz coś wciąż o marksistach itp.
Zachowujesz się w tym jak lala, która mając złośliwego raka nie chce iść do onkologa, tylko chce sobie sprawić plastykowe cycki.
I nie o to idzie, że plastykowe cycki nie są fajne, umówmy się, że są, że są super, ale co komu po supercyckach, gdy leży w grobie?
Mam nadzieję, że to będzie dla ciebie pomocne w rozumieniu.
Trzym się!
Prześlij komentarz