Newsweek donosi:
Wieszanie krzyży w klasach to naruszenie "prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami" oraz "wolności religijnej uczniów" – orzekł Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu.
OK, rzeczywiście, jeżeli w klasie wisi krzyż, to mają prawo wściekać się ci rodzice, którzy nie chcą, aby ich dziecko uczyło się w szkole z krzyżami. Ale jeśli w klasie nie wolno powiesić krzyża, to wściekają się ci rodzice, którzy chcą, aby ich dziecko uczyło się w szkole z krzyżami. Mówiąc inaczej - i wieszanie krzyży w klasie i niewieszanie krzyży w klasie to naruszenie "prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami" oraz "wolności religijnej uczniów".
Czy jest jakiś sposób na to, żeby te prawa rodziców i prawa dzieci nie były naruszane? Oczywiście jest i to najprostszy - wystarczy zrezygnować z przymusu posyłania dzieci do szkoły i pozwolić rodzicom na to, aby wybierali dla dzieciaków taką szkołę, jaka rodzicom pasuje.
Pytanie jest takie: dlaczego państwo obstaje przy rozwiązaniach, które siłą rzeczy muszą łamać prawa rodziców i dzieci, jeśli założymy, że takie prawa są? Odpowiedź jest prosta: bez utrzymywania przymusu posyłania dzieci do szkoły państwo nie jest w stanie wyhodować sobie takich ludków, jakich chce mieć.
Inne pytanie: czy może istnieć państwo, które nie chce hodować podległych sobie ludków? Odpowiedź: pewnie, że może. A jakim to niby cudem? Ano takim, że ludzie muszą sobie takie państwo stworzyć. A czy to państwo może powstać w taki sposób, żeby nie odbyło się to kosztem ludzi o odmiennych poglądach? Rzecz jasna nie może, taka jest istotna cecha państwa, że nie może. Więc co - czy to jest wojna, a nie żadna tam demokracja? No jak najbardziej to jest wojna, a nie żadna tam demokracja.
Wieszanie krzyży w klasach to naruszenie "prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami" oraz "wolności religijnej uczniów" – orzekł Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu.
OK, rzeczywiście, jeżeli w klasie wisi krzyż, to mają prawo wściekać się ci rodzice, którzy nie chcą, aby ich dziecko uczyło się w szkole z krzyżami. Ale jeśli w klasie nie wolno powiesić krzyża, to wściekają się ci rodzice, którzy chcą, aby ich dziecko uczyło się w szkole z krzyżami. Mówiąc inaczej - i wieszanie krzyży w klasie i niewieszanie krzyży w klasie to naruszenie "prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami" oraz "wolności religijnej uczniów".
Czy jest jakiś sposób na to, żeby te prawa rodziców i prawa dzieci nie były naruszane? Oczywiście jest i to najprostszy - wystarczy zrezygnować z przymusu posyłania dzieci do szkoły i pozwolić rodzicom na to, aby wybierali dla dzieciaków taką szkołę, jaka rodzicom pasuje.
Pytanie jest takie: dlaczego państwo obstaje przy rozwiązaniach, które siłą rzeczy muszą łamać prawa rodziców i dzieci, jeśli założymy, że takie prawa są? Odpowiedź jest prosta: bez utrzymywania przymusu posyłania dzieci do szkoły państwo nie jest w stanie wyhodować sobie takich ludków, jakich chce mieć.
Inne pytanie: czy może istnieć państwo, które nie chce hodować podległych sobie ludków? Odpowiedź: pewnie, że może. A jakim to niby cudem? Ano takim, że ludzie muszą sobie takie państwo stworzyć. A czy to państwo może powstać w taki sposób, żeby nie odbyło się to kosztem ludzi o odmiennych poglądach? Rzecz jasna nie może, taka jest istotna cecha państwa, że nie może. Więc co - czy to jest wojna, a nie żadna tam demokracja? No jak najbardziej to jest wojna, a nie żadna tam demokracja.
3 komentarze:
Widzisz, przed ostatnia imprą salonikową, tak trochę dla zgrywy namawiałem Hrabiego, któren sie deklarował, że na imprę się wybiera, żeby zajebał ode mnie Sierakowskiemu.
Normalnie, z piąchy w ryj.
;-)
Generalnie przekonywałem w ten sposób, że skoro Sierak chce naszych pieniędzy, naszej wolności, indoktrynowania naszych dzieci itd. to co nas to obchodzi, że jemu jest wygodniej, żeby to sie odbywało w ramach dyskursu demokratycznego i takiegoż ścierania sie idei (hłe hłe)? No co nas to niby obchodzi, że jemu jest tak lepiej?
Normalnie, jak ktoś chce mojego portfela, albo robić gówno z mózgu moim dzieciom musi zwyczajnie do mnie wyskoczyć na piąchy.
Sierakowski, jak nic, chce się bić, tyle, że ma taki pomysł, zeby cudzymi rekoma.
No to powiedziałem Hrabiemu, że skoro Sierak chce się bić, to zwyczajnie można mu jebnąć bez oglądania się na to, jak jest wygodniej Sierakowi.
Hrabia "niestety" sie nie zgodził.
Jaja szczególne będą wtedy, jak jakiś sąd ogłosi to samo odnośnie szkoły katolickiej.
Jeden ksiądz, chyba nazywał się Bozowski, mawiał, że nie ma przypadków, tylko znaki.
Ten wyrok ogłoszony został "przypadkiem" w tym samym dniu, kiedy Klaus podpisał konstytutkę Sojuza (nerwy mu puściły, czy co?).
Masz niestety rację, Wyrusie. Wojna w toku i to na całego. Ale dopóki nie powiedzą o tym w szkle kontaktowym, to prawie nikt się nie zorientuje.
Ale jest i światełko nadziei: "Gość Niedzielny" się odwołał od wyroku w/s kochającej mamuśki.
Wyrusie,
przygotowałam się do odpowiedzi i poczytałam trochę o Trybunale Praw
Czowieka w Strasburgu i o Radzie Europy.
To jest horror! Tabuny urzędników w Radzie Europy i Trybunał,od decyzji którego nie ma możliwości odwołania.
47 sędziów z 47 krajów "doświadczonych w prawach człowieka".
Czy są to tak skomplikowane zagadnienia,że nie poradziłby sobie
z nimi normalny sędzia?
Czy też chodzi o to by były to osoby o pożądanych poglądach?
(Jeszcze trochę a zrobię się podejrzliwa jak Kataryna):))
Tak Wyrusie,to jest wojna.
Gorzej,że regularne hufce stają naprzeciw zbieraninie,nawet jeszcze
nie skrzykniętej do "pospolitego
ruszenia".
Niedobrze...
Prześlij komentarz