statsy

niedziela, 22 listopada 2009

Wygodnie - dziura - bye

Siedzę sobie przy stole i piszę. Lampa daje dobre światło, książki ładnie pachną, mam nowe okulary, więc świetnie wszystko widzę. Gorzałkę popijam. Sama żołądkowa, tylko lodu nawrzucam trochę. Radyjko z lapa gra. Pierwszy program radia państwowego. Babka gada z ludźmi o uczuciach, czy jakoś tak. Strawna muzyka. No i oddzwonili godzinę drugą - dziennik. Słyszałem, ale nie słuchałem. Pisałem sobie. W końcu usłyszałem, jak jakiś facet powiada, że nauczyciele się wściekają, bo uczeń stoi, na nauczyciela się gapi i nic nie mówi. Ani na pytanie nie odpowie, ani się nie usprawiedliwi, no zupełnie nic. Ten facet w radiu powiada, że to dlatego, że uczniowie nie rozumieją, o co ich nauczyciele pytają. Nie rozumieją i tyle. Znają dwa tysiące słów ci uczniowie, a zatem wychodzi na to, że właściwie nie znają języka, więc jak mają rozumieć.

Odłożyłem swoje pisanie i zabrałem się do tej notki. Właśnie dzisiaj skończyłem czytać książkę Richarda Davida Prechta Kim jestem. A jeśli już, to na ile. O różnych rzeczach jest to książka. O mózgu, o myśleniu, o pamięci, o moralności, o Bogu, o uczuciach. A także o aborcji, eutanazji, jedzeniu zwierząt, chronieniu przyrody i niszczeniu przyrody. Precht filozof jest, kumaty, fajnie pisze o utylitaryzmie, pokazując, że utylitaryzm jest rzetelną odpowiedzią na ważne ludzkie pytania, ale też punktując słabości utylitaryzmu, a te są spore.

Ale dobra, wracam do tych dwóch tysięcy słów, co to je znają uczniowie. Precht pisze o Koko, takiej jednej gorylicy, którą Francine Paterson trzydzieści lat trenowała, w efekcie czego Koko znała około tysiąca pojęć ASL (American Sign Language) i rozumiała około dwóch tysięcy angielskich słów. Dwa tysiące słów! Zupełnie, jak uczniowie, o których mówił gościu w radiu. W 1998 roku Koko wzięła udział w czacie, podczas którego gadała sobie z ludźmi układając zdania liczące do sześciu słów. Koko umiała rymować, robiła np. takie rymy: do - blue; squash - wash. Budowała metafory: zebra to koń-tygrys, a Pinokio (jej lalka) to dziecko-słoń. Ktoś spytał, dlaczego Koko nie jest taka, jak ludzie, na co odpowiedziała: Koko goryl.

A kiedyś Paterson zagadnęła Koko o śmierć. Gorylica zastanowiła się, po czym wskazała te trzy znaki: wygodnie - dziura - bye.

Pomyślałem sobie, że to bardzo mocne stwierdzenie, nad którym można by nieźle podyskutować. Weźmy to wygodnie. Teiści mogliby utrzymywać, że po śmierci jest niewygodnie, albo, że może być niewygodnie. Oczywiście pewnie mogliby też zgodzić się z Koko, że po śmierci jest wygodnie. Ateiści naturalnie powiedzieliby, że po śmierci jest ani wygodnie, ani niewygodnie. Fajna mogłaby to być gaduła.

Co powiedziałoby o śmierci to dziecko, które chodzi do szkoły, które, jak Koko, zna dwa tysiące słów i które nie rozumie, o co je pyta nauczyciel?

--------------------------------------------------------

Taki artykuł znalazłem o tych małpach, co umieją gadać z ludźmi.

12 komentarzy:

twist pisze...

rozumiem ze to pytanie retoryczne i że chodzi o to że ten uczeń nawet znając te 2 tys słów dalej by zapewne sobie stał i gapił się?

fajne to bo wychodzi na to że myślenie to nie koniecznie słowa. Przynajmniej mi.
pozdr

wyrus pisze...

>qatryk

Nie kumam, co piszesz :-)) Jak to: "ten uczeń nawet znając te 2 tys słów dalej by zapewne sobie stał i gapił się?" Przecież napisałem, że ten uczeń zna dwa tysiące słów :-)

***

"fajne to bo wychodzi na to że myślenie to niekoniecznie słowa."

No myślenie to nie słowa, zresztą, nie myśli się słowami, tak, jak się mówi, ale myślenie jest nierozerwalnie związane z językiem. No chyba tak, co?

Pozdro.

twist pisze...

oj tam czepiasz się. no w sensie że jak se wyhodujesz debila to debilem pozostanie i w sumie ilość słów nie ma znaczenia.

być może myslenie jest zwiazane z językiem. Przeczytałem własnie Alchemika Coelho i jednak mam podejrzenia że nie koniecznie. Ta małpa nie myslałaby co to smierć, nie wiedziałaby o niej tego co wie gdyby nie znała tych słów?

Wydaje mi sie że myslimy bardziej na zasadach łaczenia doswiadczeń, spostrzeżeń i obserwacji. A że jezyk pozwala skrócić co nieco ten proces - ale nie czuję aby to był jakis konieczny warunek do abstrakcyjnego i kreatywnego myslenia. Do w sumie jakiegokolwiek myslenia..

wyrus pisze...

>qatryk

"Ta małpa nie myslałaby co to smierć, nie wiedziałaby o niej tego co wie gdyby nie znała tych słów?"

Nie mam zielonego pojęcia :-)) Ale tylko słowami małpa może nam powiedzieć, co wie.

***

"Wydaje mi sie że myslimy bardziej na zasadach łaczenia doswiadczeń, spostrzeżeń i obserwacji."

Pewnie tak. We łbie magazynujemy sobie nie sterylne słowa, tylko właśnie znaczenia, jakieś swoje własne kody. Ale jak tak w ogóle bez języka? Toż Chomsky mówi nawet, że dzieciak rodzi się już z gotową uniwersalną gramatyką i tylko nabywa swój pierwszy język, a nie, że się go uczy. No to niby po co ta gramatyka w człowieku? qatryk, jakbyś nie miał języka i nie wiedział, co to abstrakcja, to jak byś mógł abstrakcyjnie myśleć?

:-))

twist pisze...

dobre pytanie. Tak właśnie niesmiało chciałem o tego Chomskyego zachaczyć ale nie za wiele wiem, tylko cos tam.

Inaczej na jakims rejsie gadałem z gosciem który wydawał z swoich ust jakies kompletnie niezrozumiałe mi słowa. Nie wiem skąd był ale piło sie całkiem sympatycznie i jak następnego dnia się obudziłem to pamiętałem że opowiadał mi o dziewczynie co miała czarne włosy i oczy, a jej skóra była jak aksamit.
Więc ja nie wiem jak to sie dzieje ale jak mam sie pokusić o jakąś tezę o którą się ocieram tym co pisze to to że język i słowa to nie to samo.

wyrus pisze...

>qatryk

Wbij sobie tutaj:

http://www.youtube.com/watch?v=6vVYO0u8iy4&feature=player_embedded

To fajna gaduła z Chomskym jest - właśnie o języku. To jest chyba w trzech kawałkach po około 10 minut.

Pozdro :-)))

twist pisze...

fajny ten wywiad. Odchodząc troszke od tematu fajnie gada o tych mediach i zwięzłości. No ale nic czas spać - jutro mocniej o tym pomyślę.
pozdr

smootnyclown pisze...

z łaski,
podeślij mi na gadu w wolnej chwili jak Precht krytykuje utylitaryzm, co?:)
Najlepiej w cytatach...

Ps. wybacz, że nie odpiszę, ale nie będzie mnie w domu, więc i do gadu nie będę miał dostępu.

Anonimowy pisze...

Znana sprawa z tą małpą, co obstawiała lepiej wyniki na giełdzie niż maklerzy. Również znana sprawa z inną małpą, której wystawione bazgroły szły galeriach aukcyjnych za niezłą kasę.

Właściwie to można czekać na pierwszą małpę premiera/prezydenta. Rozwiąże się wtedy problem państwa neutrealnego - małpa nie ma grzechu pierworodnego, więc nadaje się do tej funkcji najbardziej. Uczniowie chyba nie zaprotestują, raczej stawiałbym na jakieś: "O, Jaa".

I chyba o to chodzi.

Anonimowy pisze...

Andrzeju,

niestety, wszystko wskazuje na to, że ta małpa jest teistką jak cholera. To co z niej za prezydent neutralny światopoglądowo?

BTW, Amerykanie juz mają małpę za prezydenta i faktycznie- ludożerka zrobiła wielkie " ja cieeee, łał!"

;-)

magda pisze...

śwetne !jestem pod wrażeniem.:)

marta.luter pisze...

Wyrusie,
To dziecko,które stoi i nie rozumie
o co pyta je nauczyciel,zapewne nie
czyta.Dlatego nie rozumie.
Nie czyta bo nie musi.
Telewizja,gry komputerowe,wszędzie obrazki.
Na ulicy też.Przejście dla pieszych? Ruszający nogami chłopek.
Zejście w dół? Chłopek schodami w dół.Na prawo? Strzałka.
Pojemnik na puste butelki? Butelka.
Na słoiku? Strzałka w prawo polecająca kierunek otwierania.Itp.
Może takim dzieciom pokazywać jakieś (proste) rebusy?:)

W kwestii myślenia i mowy to podobno w tym rzecz by "odpowiednie
dać rzeczy słowo" albo "by język
giętki powiedział wszystko co pomyśli głowa".
Ale to było dawno:))

Definicja śmierci podana przez małpkę Koko,rewelacyjna!