statsy

środa, 3 lutego 2010

Dlaczego koleguję się z Arturem Nicponiem - że tak powiem - na gruncie politycznym :-)))

Najbardziej koleguję się z Nicponiem dlatego, że, tak jak On, wolę dobre wino od stęchłej wody (to Waldemar Łysiak napisał jakoś tędy, ale nie umiem teraz znaleźć cytatu - mniejsza o to). A na gruncie politycznym koleguję się z Nicponiem dlatego, że... Odwołam się do Hayeka, będzie prościej :-))) Otóż w Postscriptum do Konstytucji wolności, które to postscriptum zatytułowane jest Dlaczego nie jestem konserwatystą, Hayek pisze:

W czasach gdy większość ruchów, które uważa się za postępowe, popiera kolejne ograniczenia wolności jednostki, zwolennicy wolności będą chyba zmuszeni zużywać swoją energię w opozycji. A tutaj okazuje się najczęściej, że występują po tej samej stronie, co notoryczni przeciwnicy zmiany. W sprawach bieżącej polityki generalnie nie mają oni dziś innego wyboru, niż popierać partie konserwatywne.

O to właśnie chodzi: W sprawach bieżącej polityki generalnie nie mają oni dziś innego wyboru, niż popierać partie konserwatywne!

Jeżeli ktoś rozumie, co ja mówię, to rozumie - i chwatit. A jeśli ktoś nie rozumie, to pewnie nie zrozumie i nie można mieć o to do niego pretensji - w końcu nikt nie podskoczy wyżej dupy i jest głupotą mieć pretensje do ogórka o to, że ogórek nie śpiewa.

28 komentarzy:

Unknown pisze...

a czy to nie jest przypadkiem tak, że to jest podejście zero- jedynkowe? a co jeśli ja chce być na pół lub półtora?

marta.luter pisze...

Wyrusie,
Nie mamy wyboru.Zawsze to bliżej tych,którzy nie chcą niczego zmieniać niż tych,którzy chcą zmieniać wszystko.
Są bardziej przewidywalni."To się wie,co się ma" jak mówią w byłym zaborze pruskim (może austriackim też?):)
Pozdr

marta.luter pisze...

Pani Kasiu!
Tak "rzuciła Pani w przestrzeń",
więc pozwolę sobie się ustosunkować.
"a co jeśli ja chcę być na pół lub półtora?"
Nic...

smootnyclown pisze...

marto,
pozwolę sobie się nie zgodzić:) Otóż tu nie chodzi o to, że lepiej nie zmieniać, niż zmieniać. W końcu ja, czy wyrus też byśmy mogli zmieniać bez oporów. Chodzi o to, w którą stronę to zmienianie ma iść:)

Unknown pisze...

Marto,
właśnie o ten kierunek zmian chodzi. Bo chcąc zmian moim zdaniem nie trzeba od razu być konserwatywnym, nawet jeśli nie podoba nam się ten kierunek, w którym zmiany akurat idą.

wyrus pisze...

>Wszyscy

Najfajniejsze jest to, że Hayek, jak pokazuje tytuł jego tekstu, nie jest konserwatystą. Ale ja lubię wybrać od kogoś jakieś tłuste zdanie, powiesić je w jakimś dziwacznym kontekście i trochę namieszać :-))

Tak więc Hayek nie jest konserwatystą ale też nie jest idiotą :-))

Pozdro.

marta.luter pisze...

Oczywiście,że Hayek nie jest konserwatystą!
Nigdy nie przyszłoby mi to do głowy!
Po prostu konserwatyzm jest bliższy wolności.
Wpisuje się w ewolucyjne zmiany jak najbardziej.
Co byś musiał zmieniać smoootny,gdyby nie lewactwo?
Tu nawet nie tyle trzeba zmieniać co odkręcać.Orka na ugorze.

wyrus pisze...

>marta.luter

"Tu nawet nie tyle trzeba zmieniać co odkręcać."

BINGO!!!

:-)))

smootnyclown pisze...

marto,
Co byś musiał zmieniać smoootny,gdyby nie lewactwo?

gdyby nie lewactwo, to pewnie bym teraz był prolem, przywiązanym do ziemi jakiegoś feudała. To wszystko nie jest takie proste, na jakie wygląda:)

wyrus pisze...

>smootny

"gdyby nie lewactwo, to pewnie bym teraz był prolem"

Tego nie wiesz przecież. Skąd wiesz co by było, gdyby nie lewactwo?

:-)

wyrus pisze...

>smootny

A co Ty na to, że gdyby nie lewactwo, to byś był pod panowaniem jakiegoś feudała, jak najbardziej, ale odpierdalałbyś mu 10% (DZIESIĘĆ PROCENT!!!) zarobionej kasy i miał do dyspozycji pozostałe 90%?

Mam dobry humor i takie właśnie rzeczy wymyślam :-)))

smootnyclown pisze...

wyrus,
Tego nie wiesz przecież. Skąd wiesz co by było, gdyby nie lewactwo?

Mam wrażenie, że chcesz mnie w błędne koło wpędzić, więc zanim się dam złapać, to powiem, że wiem, co chcesz:)

Otóż nie, nie wiem, czy tak by było, gdyby nie było lewactwa. Wszystko, co wiem, to to, co już było. Historia alternatywna to fajne zajęcie, ale mało produktywne jest:) Więc: z tego jak było, mógłbym sobie wnioskować na to, co mogło by być.
Ale przecież mogę odwrócić piłeczkę: skąd "wy" wiecie, jak będzie, gdy już lewactwu wyjdzie, to co chcą, żeby wyszło?:)

Mam dobry humor i takie właśnie rzeczy wymyślam :-)))

no właśnie widzę, że wymyślasz:) Mimo to, mogę Ci powiedzieć, że nie, nie podobałoby mi się. Bo i czemu niby miałoby się podobać?:)

smootnyclown pisze...

jeszcze do ostatniego zdania. Przecież ja nie chcę, żeby obniżyli podatki, tylko żeby je zlikwidowali, nie?:)

wyrus pisze...

>smootny

"nie, nie podobałoby mi się. Bo i czemu niby miałoby się podobać?:)"

Mój błąd, po prostu niezasadnie założyłem, że wolisz dysponować 90& swojej kasy niż 17%, jak dzisiaj. Mój błąd.

***

"Przecież ja nie chcę, żeby obniżyli podatki, tylko żeby je zlikwidowali, nie?:)"

Owszem, to jasne, natomiast - powtórzę - myślałem, że wolisz dysponować 90& swojej kasy niż 17%, jak dzisiaj.

POzdro:-)

smootnyclown pisze...

piniendze to nie wszystko, nie? Wybacz, ale choćby zgarniał 5%, to przywiązanie do ziemi doprowadziłoby do tego, że tymi pieniędzmi bym mógł sobie tylko dupę podetrzeć.

Chodzi mnie o to, że niejako "zasługą" lewaków jest to, że nie jestem przywiązany do ziemi (podatki zarówno były, jak i są - i prawdopodobnie będą. i wcale nie wynosiły 10%; jak zwykle Hoppe wykazuje się ignorancją:).

Za długo by pisać o tym...

wyrus pisze...

>smootny

Co Ty z tym przywiązaniem do ziemi? Skąd wiesz czy dzisiaj, w XXI wieku byłoby jakieś przywiązanie do ziemi gdyby nie lewica? Mówisz o czasie sprzed kilkuset lat. Zresztą - a jeszcze niedawno, w Polsce lewackiej, za Gierka nawet, nie mówiąc już o czasie od wybuchu stanu wojennego - to co, nie byleś przywiązany do ziemi? Mogłeś sobie ot tak, z fantazji, spakować plecak i pojechać np. na ziemię amerykańską? Albo australijską? Żeby tam jeszcze do ziemi - wtedy ludzie byli przywiązani do swoich klatek w bloku.

A dzisiaj? Nie jesteś przywiązany do jednego kawałka ziemi (nie chodzi o Ciebie, rzecz jasna, to taka figura)? Bierzesz kredyt na 40 lat na chałupę i co - to Cię nie przywiązuje? A czyj to pomysł z tym, żeby państwo napędzało spiralę kredytową i jeszcze banki dotowało? Czy czasami nie jest to lewacki wymysł?

smootnyclown pisze...

wyrusie,
po kolei.
Po pierwsze, mówię o tym przywiązaniu do ziemi, bo od niego wyszedłem ("gdyby nie lewactwo, to pewnie bym teraz był prolem, przywiązanym do ziemi jakiegoś feudała."). Ty tymczasem nie odrzuciłeś tego, tylko dołożyłeś "tylko 10% podatków". Więc uprzejmie zwracam uwagę, że tu nie o podatki chodziło.

Dalej - nie wiem, jak było za Gierka, zresztą mało mnie to interesuje. Inna sprawa, że zupełnie mieszasz tutaj dwie płaszczyzny "lewactwa". Przypomnę tylko, że lewakiem był taki Bastiat, Molinari, Tucker, Spooner, czyli typy, których w życiu byś nie posądził o jakieś lewackie etatyzmy. Problem w tym, że w pewnym momencie lewactwo, jak napisał Rothbard, postanowiło osiągnąć liberalne cele konserwatywnymi środkami. Liberalne cele, czyli że wolność, konserwatywnymi, czyli etatystycznymi. No i jest klops, bo teraz i lewactwo i prawactwo posługuje się etatyzmem, a każdy walczy o swoje. (uprzedzając, nie chodzi o to, że ja wolę być tu, gdzie jestem, niż iść z lewactwem; chodzi o to, że ja nie chcę iść z lewactwem w tę stronę, w którą ono idzie).

Na koniec o tych kredytach i państwach:) Po pierwsze nikt mi nie każe brać kredytu, a przywiązanie do ziemi odbywało się bez żadnych próśb. I druga sprawa: to pytanie, które zadałeś ("A czyj to pomysł z tym, żeby państwo napędzało spiralę kredytową i jeszcze banki dotowało? ") jest w gruncie rzeczy też trudniejsze w odpowiedzi. Z tego co wiem, to nie jest to ani lewacki, ani prawacki wymysł:) Zważywszy, że i w Starożytnych Chinach to było, i w absolutystycznej Europie, w porewolucyjnej Europie, i teraz. To chyba akurat nie jest czarno białe.

wyrus pisze...

>smootny

"zupełnie mieszasz tutaj dwie płaszczyzny "lewactwa". "

Żeby to tylko dwie!

:-)))

smootnyclown pisze...

no widzisz, i jak tu rozmawiać:D

Jajcenty pisze...

>> smootnyclown,

Bastiat był, wg Ciebie, lewakiem?

A mógłbyś uzasadnić, choć króciutko?

Nie to, żebym się od razu nie zgadzał, ale sądząc po tym, co czytałem, to wydaje mi się, że to był człowiek normalny, czyli myślący, czyli suwerenny, czyli.. [powiedzmy ;-)] prawak.

marta.luter pisze...

smootny,
Napewno dojdziemy do porozumienia,wystarczy jedynie uściślić terminy.
Otóż przez lewactwo rozumiem skrajne nurty,które pod pozorem uszczęśliwiania ludzi,odbierają im wolność.
Nie oznacza to,że oświeceniowych filozofów,czy nawet Bugaja uważam za lewaków:)
Napewno idee oświecenia przyczyniły się do powstania Stanów
Zjednoczonych (1776),Rewolucji Francuskiej(1789-1799) czy naszej
Konstytucji 3 maja.
Oświeceniowe idee równości w połączeniu z liberalną wolnością gospodarczą mogą dać wspaniałe efekty.
Wszelkiej maści lewactwo niestety
żerując na dorobku intelektualnym poprzednich pokoleń wykoślawia go
i sprowadza do absurdu
lub sprowadza na ludzi nieszczęście.
Nie uważam akurat Rewolucji Francuskiej za dobry sposób załatwiania problemów.
Niestety rewolucje francuska,bolszewicka są możliwe gdy rządy trzymają zbyt wielką liczbę ludzi w nędzy a podział społeczeństwa uniemożliwia niektórym z niej wyjść i zmienić swoje położenie, nie pozwala też ludziom zdolnym i niebiednym ale nie należącym do określonej grupy osiągać jakichś stanowisk,czy zaszczytów.
Być może rewolucje były konieczne by monarchowie,rządy zagrożeni krachem zmienili położenie swojego narodu.
Zauważ,że jednak po każdym takim wybuchu,wraca znany porządek,jedynie zmodyfikowany i dopuszczający kolejnych ludzi "do stołu".Nawet u bolszewików powstali nowi uprzywilejowani,zagrożeni Łubianką

bardziej niż francuski szlachcic za Bourbonów ,Bastylią.
Ufam,że ludzka myśl i prosty interes
jest lepszym napędem zmian niż lewackie "przyspieszenia".
Świat zapewne rozwijałby się bardziej harmonijnie ,
choć bez paru powstań czy "ruchawek" zapewne by się nie obyło.
Pozdr

smootnyclown pisze...

Jajcenty,
A mógłbyś uzasadnić, choć króciutko?
w parlamencie francuskim siedział po lewej stronie. Z takim Proudhonem na przykład:)

marta,
Otóż przez lewactwo rozumiem skrajne nurty,które pod pozorem uszczęśliwiania ludzi,odbierają im wolność.

a ja niekoniecznie. No to fajnie, że się porozumieliśmy:D

marta.luter pisze...

smootny,
To powiedz co rozumiesz pod terminem "lewactwo"?
Ciekawa jestem,naprawdę.
Czasem człowiek sądzi,że z kimś rozmawia a okazuje się,że to nieprawda:)

smootnyclown pisze...

ja? marto, ja pod terminem "lewactwo" rozumiem naprawdę różne rzeczy:) Na przykład mogę zrozumieć, że lewactwo to właśnie Bastiat, czy Proudhon, albo Marks. A z libertarian to Long, Konkin, Conger, Carson, ja... Natomiast mogę też za lewactwo rozumieć Stalina, Pol Pota, Lenina, Keynesa. Różnie to bywa. Na przykład taki kashmir mnie nazywa lewakiem i chce mi dosrać w ten sposób. I chociaż jego termin "lewactwo" odnosi się raczej do tej drugiej kategorii, ja go mogę odebrać jako tę pierwszą i zupełnie mnie kashmir nie obrazi:D

marta.luter pisze...

smootny,
Trochę mnie przytłoczyłeś erudycją.
Dzięki za "korki".Poszerzam pojęcie
lewactwa o ojców-libertarian.
Tzn.przyjmuję do wiadomości.Faktycznie,niektórym daleko do konserwatyzmu.
Nie ma to jak "uściślenie definicji":))

smootnyclown pisze...

hehe,
szczególnie to "uściślenie" ciekawie wygląda:D

Unknown pisze...

smootny, Ty lewaku!

:))

wyrus pisze...

>smootny

smootny - Ty lewaku!!!

:-)))