statsy

środa, 26 maja 2010

Największy wróg wałów

 
 Bóbr (fotka stąd)

W Wikipedii przeczytałem, że bóbr europejski to Castor fiber. Bardzo fajny ten wyraz - castor. Trzeba bardzo uważać z tym castorem, bo o ile po łacinie castor to bóbr, o tyle, również po łacinie - castro to osłabić, wycieńczyć, ale też pozbawić męskości. Castor - castro; takie niby nic, a jakże duże coś, prawda?

No więc ten bóbr europejski to ziemnowodny gryzoń. Wikipedia podaje, że bóbr kopie nory w brzegach rzek oraz wałach przeciwpowodziowych lub w brzegach jezior. Skoro Wikipedia tak podaje, a jeszcze to samo twierdzi minister Miller, to nie wiem jakim cudem bóbr jest gatunkiem chronionym.

***

Olewator powiesił w salonie24 notkę zatytułowaną Czy Tusk ogłosił by stan klęski gdyby zaatakował King Kong? Śmieszny tytuł, a oto cała notka:

Prawdopodobnie nie. Stratedzy PO starali by się sfokusować uwagę bestii na postaci posłanki Muchy, która była by eksponowana na ruchomej platformie przemieszczającej się ze stosowną prędkością w kierunku Słowacji i Węgier.

Też śmieszna. Pomyślałem sobie, czy to w porządku, żeby takie śmieszne notki wieszać, kiedy powódź. Ale zaraz doszedłem do wniosku, że wszystko jest w porządku, dopóki tekściarze w dziedzinie satyry i tak nie dotrzymują kroku władzy.

Wczoraj na konferencji prasowej Jerzy Miller mówił o bobrach, które są największymi wrogami wałów. Bardzo podobała mi się ta konferencja, a najbardziej kilka rzeczy. Po pierwsze to, że jak bobry porobią te kanały  w wałach, to "nie jest to namakanie naturalne". Po drugie, że jak już woda napłynie, to ten wał zaczyna się po prostu "cząść". Po trzecie, że bobry można wyławiać, tylko trzeba mieć tego, kto bobra chce od nas przejąć. Po czwarte, że jak Miller powiedział o tym, iż trzeba mieć kogoś, kto od nas chce bobra przejąć, to dziennikarze się śmiali. Po piąte, że bobra można w razie niezbędnej konieczności pozbawić życia. Po szóste, że jak ten bóbr "chowa mi się w górną warstwę zalewanego wału, to nawet mam prawo go zabić". Po siódme, że Miller stwierdził, że to, co powiedział dotychczas, czyli np. że trzeba mieć kogoś, kto od nas bobra chce przejąć i że jak ten bóbr "chowa mi się w górną warstwę zalewanego wału, to nawet mam prawo go zabić", jest równoznaczne z tym, co mówi prawo (przy okazji - wie ktoś, jakie prawo mówi o tym, że bobra można zabić, kiedy bóbr chowa się w górną warstwę zalewanego wału?). Po ósme, że na pytanie dziennikarki, że jak już te bobry odłowić, no to gdzie je przenieść, jego ekscelencja Jerzy Miller odpowiedział, że odpowiedzi na to pytanie nie zna.

Nie robię sobie jaj, może tylko niezbyt sportowo wykorzystuję potknięcieprzeciwnika, ale cóż robić - taki lajf. Posłuchajcie sami, co na prawdziwej konferencji prasowej mówił prawdziwym dziennikarzom jego ekscelencja Jerzy Miller, minister spraw wewnętrznych i administracji w rządzie Rzeczypospolitej Polskiej:

12 komentarzy:

Jajcenty pisze...

Jak tu się dziwić, skoro tacy ludzie dzierżą tylko zewnętrzne znamiona władzy (copyright S. Michalkiewicz)?
Skąd niby mają wiedzieć, co robić jak się woda leje z czegoś większego niż prysznic?
Wczoraj na jakiejś stacji pokazali kawałek debaty między kandydatem Lepperem i kandydatem Morawieckim.
I tam kandydat Morawiecki mówił, że najważniejsze będzie, jak on będzie już prezydentem, żeby w każdej szkole był felczer, jakby się jakieś dziecko rozchorowało, albo potłukło.
Fajna tak władza. Felczer będzie... Jeszcze żeby mi skup makulatury gdzieś blisko zrobiła, bo nie wiem co mam z gazetami robić.

marta.luter pisze...

Wyrusie,
Dawno,dawno ( ?) temu była taka władza , która , gdy jej coś nie wychodziło , mówiła , że to "robota
sabotażystów".
Bóbr jest sabotażystą!
Czekam teraz na konferencję prasową
gdzie powiedzą " na czyj młyn" jest
ta woda:)
Pozdr

smootnyclown pisze...

z pewnością bobra nam zrzucają zachodni imperialiści:)

smootnyclown pisze...

o dżizas, ale niepolskie zdanie mi wyszło:))

Anonimowy pisze...

"Castro"- "osłabiać", to wyjaśnia wszystkie kubańskie problemy.

Anonimowy pisze...

Kiedyś Miller robił takie konferencje, gdy był jeszcze szefem NFZ. Czułem się wtedy jak powodzianin.

Facet, jak widać, zna się na wszystkim.

pozdr.

marta.luter pisze...

A.Łódź,
"Czułem się wtedy jak powodzianin".
Ja się czułam i nadal się czuję jak
bóbr. Do odstrzału:))
Pozdr

Anna pisze...

a wyrus to gdzie się podział? Pool dzisiaj przecież nie gra, na Syberie też chyba nie wyjechał, wcięło chłopaka, a my tutaj sami, jego przyjaciele:-)

Pozdrowienia

marta.luter pisze...

Anno,
Dzisiaj jest Dzień Matki! A Wyrus jest jak "Matka" , bo wszyscy do niego lecą i "płaczą w mankiet".
Pewnie świętuje:)
Jak zaraz nie pojdę spać , to się źle skończy:)
Pozdr

Anna pisze...

Marta,

O Matko! ja nie wiem czy wyrus chciałby być jak matka:-) to juz trzeba na niego poczekać, niech sam powie:-)

Pozdrowienia

wyrus pisze...

>Kobity

Ja jestem trochę jak matka dla moich kotów. Bo to i nakarmię, i tyłek wytrę, i przytulę :-) To trochę jak matka, co?

:-)))

Anna pisze...

ich bitte kobite, ich habe babe, czy jakoś tak, mawiał taki mój durny kolega onegdaj:-)

jak matka, to matka:-)

też już chyba pójdę, bo co tutaj tak sama będę siedziała

:-)