statsy

czwartek, 20 maja 2010

Teorie spiskowe



Wielu ludzi niepotrzebnie jątrzy. Ludzie ci pytają w kółko o to, co tak naprawdę stało się z polskim samolotem w Smoleńsku. No jak to co się stało? Samolot SPADŁ. I tyle. Kursk utonął, a samolot spadł. Czego tu nie rozumieć?

Wiele zamętu sieją w społeczeństwie rozmaite teorie spiskowe. Oczywiście spiski się zdarzają, w związku z czym snucie teorii spiskowych w jakimś stopniu jest usprawiedliwione, natomiast moim zdaniem w przypadku katastrofy pod Smoleńskiem wielu ludzi snując swoje teorie przekroczyło granice absurdu. Chodzi mi o to, że skoro samolot był w świetnym stanie technicznym, bo przecież niedawno został kapitalnie wyremontowany w Samarze, a wszystkie te lotniskowe gadżety w Smoleńsku działały tak samo celująco, jak podczas lądowania Tuska i Putina trzy dni wcześniej, to najbardziej prawdopodobne jest, iż samolot spadł dlatego, że został źle naprowadzony przez obsługę lotniska, niezależnie od tego, czy został źle naprowadzony naumyślnie czy nienaumyślnie, albo że coś się jednak zepsuło w ostatniej chwili, przy czym bardzo możliwe, że zepsuło się coś, czego strona rosyjska nie znalazła, a co albo znalazł polski wycieczkowicz, pielgrzym czy dziennikarz, albo nikt tego jeszcze nie znalazł. Moim zdaniem takie rzeczy są najbardziej prawdopodobne i nie rozumiem, po co snuć jakieś teorie spiskowe nie z tej ziemi, jak choćby ta, w myśl której samolot był sprawny jak cholera, profesjonalna obsługa lotniska znakomicie wywiązała się ze swojej roboty, a pilot się uparł i nie bacząc na wszystkie sprzyjające okoliczności wziął i wyrżnął w ziemię.

***

Na deser - tutaj.

9 komentarzy:

smootnyclown pisze...

nie pilot:) tj. nie do końca pilot:)

wczoraj natknąłem się na informację, że dosłownie na kilka sekund przed zahaczeniem o glebę zostały wYłączony autopilot.

Anonimowy pisze...

he he he, ano właśnie, to jest dopiero teoria spiskowa!
Musi jakiś talib samobojca.

Mimochodem pisze...

Zakładając , że część tych informacji(zwłaszcza ta o autopilocie) jest prawdziwa, to prawie ze 100% pewnością można założyć, że wskazania wysokościomierza barycznego były zawyżone o ok 200 m(a ustala się się je na podstawie danych podawanych od naziemnej kontroli lotu).

Na autopilocie podchodził do tzw "wysokości decyzyjnej"(ląduję-nie ląduję) czyli w przypadku TU-154 krytyczne minimum wynosiło ok 150m.

Dziwne, że dotąd nie podali jaka jest łączna masa odnalezionych części samolotu.
Ups, wcale to nie jest dziwne.

wyrus pisze...

>Mim0chodem

"Ups, wcale to nie jest dziwne."

Właśnie :-))

marta.luter pisze...

Wyrusie,
Podreptałam na niezależnych.pl.
Fajnie piszą:)
W suchym siedzisz? Zalewa jakichś
biedaków i zwierzątka...
Pozdr

marta.luter pisze...

kurikoczkaWyrusie,
Zalało Ci komputer?
Co nie daj Boże!
Pozdr

CzarnaLimuzyna pisze...

@Wyrus poczytałem sobie kilka Twoich wpisów...
1. Kto jest na zdjęciu- kolejny odcinek - matriks konfabulacje
2. z takimi postpolitycznymi "niemcami" nie gra się
3. a propos spisków :
http://czarnalimuzyna.salon24.pl/174104,zamach-hipoteza-bez-sensu

;-)

dittohead pisze...

(Przeklejam swoj komentarz z innego blogu, bo jestem leniwy :))

http://www.niezalezna.pl/article/show/id/34398
Ladnie wyprostowane brednie o "szukaniu wzrokiem ziemii", "blednych obliczeniach zalogi", "zlej znajomosci jezyka" czy "glebokim wawozie".

veri pisze...

Trzy dni wcześniej spotkanie Tusk-Putin naruszyło gęstą atmosferę w stosunkach Polska-Rosja ... powietrze musiało się rozrzedzić i stąd takie wskazania wysokościomierza :-)