Tego, że król jest lepszy od polityków zapierdalających na etacie państwowym może nie rozumieć tylko ciotka Matylda. Człowiek kumaty raz dwa załapie, o co chodzi z tymi wybieralnymi w "demokratycznych" wyborach politykami, ale ciotka Matylda kumata nie jest, więc nie łapie. Możesz ciotce Matyldzie powiedzieć o Gerhardzie Schröderze, który najpierw robił jako kanclerz Niemiec, który pod koniec kadencji podpisał z Ruskimi umowę o budowie Gazociągu Północnego i który po tym, jak mu się skończyła państwowa robota dostał fuchę w radzie nadzorczej Nord Streamu, ale ciotka Matylda i tak nie skojarzy faktów i nie wyciągnie zasadnych wniosków.
Teraz postawię dość śmiałą jak na libertarianina tezę :-)) że socjalizm w wersji takiej, która wyklucza mordowanie ludzi za byle co, na przykład mordowanie opozycyjnych polityków, studenckich krzykaczy, czy upierdliwych dziennikarzy, jest lepszy od systemu, w którym władzę sprawują marionetki sterowane przez prywatny biznes, przy czym chodzi o zły prywatny biznes, bo dobry prywatny biznes nie musi robić ludzi w chuja i posługiwać się marionetkami. Zanim stwierdzicie, że wyrusa całkiem pojebało, poczytajcie dalej. O prywatyzowaniu państwa, prywatyzowaniu na zły sposób, kapitalnie mówi Naomi Klein w książce Doktryna szoku. Wiele razy pisałem o tej książce, uznając, że Klein stawia znakomite diagnozy, ale proponuje beznadziejną kurację i nie będę się powtarzał. Gdyby ktoś nie czytał dzieła Klein, a chciał na cito połapać, o czym gadam, to niech sobie zanalizuje to, co w Polsce robi PO i raz dwa będzie wiedział, o co mi idzie.
Problem z ciotkami Matyldami polega na tym, że one nie rozumieją, iż dzisiaj w wielu przypadkach nie rządzą żadne rządy. Rządy bardzo często są li tylko narzędziem w rękach poważnych graczy - już to rodzin, już to korporacji. A czasami służb, co jest najgorsze, bo służby są prymitywne, w związku z czym interesy przez nie robione też są prymitywne. Służby nigdy nie wejdą na salony, ale zdają sobie z tego sprawę - rozumieją, że aby istnieć muszą kłamać i zabijać. Służby mogą nawet czasami ubrać się we frak, ale i tak najlepiej czują się wtedy, kiedy mogą napierdolić się biełuchą zagryzaną ogórami.
Rodziny i korporacje to co innego. To jest ekstraklasa. Weźmy takich Rotszyldów. Ja poznałem tylko jednego Rotszylda, ale nie gadałem z nim o rzeczach, o których teraz piszę, tylko całymi dniami grałem z nim w szachy, piłem najlepsze alkohole i rozprawiałem o filozofii. Właśnie tak - o filozofii. Ale czytałem o Rotszyldach. Paul Johnson w książce Historia Żydów pisze tak:
Byli niezwykłą rodziną; udało im się uczynić równocześnie cztery trudne, a często sprzeczne ze sobą rzeczy: zdobyć niezmierne bogactwo szybko i uczciwie; rozlokować je szeroko, zachowując zaufanie wielu rządów; osiągać ciągle ogromne dochody i wydawać je bez wzbudzania szerokiego antagonizmu; pozostać Żydami według prawa i - po większej części - również w duchu. Nigdy Żydzi nie zarobili więcej pieniędzy, nigdy nie wydawali ich bardziej ekscentrycznie i nigdy nie pozostawali bardziej popularni.
Słuchajcie, taki Lionel Rotszyld, ojciec Nathana, gubernatora Buckinghamshire i pierwszego lorda, potrafił odmówić pożyczki ruskiemu rządowi, bo uważał go za antysemicki, rezygnując tym samym z zysku w kwocie dwóch milionów funtów, przy czym mówimy o dwóch milionach ponad sto lat temu. Fajne? Pewnie, że fajne, ale przeczytajcie ten oto cytat z Johnsona:
Rotszyldowie byli ogólnie lubiani w Anglii, nie dlatego, że posiadali zwycięską stajnię koni wyścigowych, ale dlatego, że nigdy nie powściągnęli koniom wodzy.
Czy libertarianin może znaleźć piękniejsze słowa?
Dobra, ale po co ja to wszystko piszę? Ano po to, żeby powiedzieć jedną, oczywistą rzecz, a mianowicie, że - jak powiada mój kumpel uprawiający jakiś tam sport walki - prawdziwa siła techniki się nie boi. OK, ale co z tego wynika? Otóż z tego wynika ni mniej ni więcej, tylko to, że ZAWSZE, w OSTATECZNYM ROZRACHUNKU wszystko opiera się na policji i jedyne o co chodzi w tej dyscyplinie sportu to o to, żeby policja BYŁA NASZA.
Teraz postawię dość śmiałą jak na libertarianina tezę :-)) że socjalizm w wersji takiej, która wyklucza mordowanie ludzi za byle co, na przykład mordowanie opozycyjnych polityków, studenckich krzykaczy, czy upierdliwych dziennikarzy, jest lepszy od systemu, w którym władzę sprawują marionetki sterowane przez prywatny biznes, przy czym chodzi o zły prywatny biznes, bo dobry prywatny biznes nie musi robić ludzi w chuja i posługiwać się marionetkami. Zanim stwierdzicie, że wyrusa całkiem pojebało, poczytajcie dalej. O prywatyzowaniu państwa, prywatyzowaniu na zły sposób, kapitalnie mówi Naomi Klein w książce Doktryna szoku. Wiele razy pisałem o tej książce, uznając, że Klein stawia znakomite diagnozy, ale proponuje beznadziejną kurację i nie będę się powtarzał. Gdyby ktoś nie czytał dzieła Klein, a chciał na cito połapać, o czym gadam, to niech sobie zanalizuje to, co w Polsce robi PO i raz dwa będzie wiedział, o co mi idzie.
Problem z ciotkami Matyldami polega na tym, że one nie rozumieją, iż dzisiaj w wielu przypadkach nie rządzą żadne rządy. Rządy bardzo często są li tylko narzędziem w rękach poważnych graczy - już to rodzin, już to korporacji. A czasami służb, co jest najgorsze, bo służby są prymitywne, w związku z czym interesy przez nie robione też są prymitywne. Służby nigdy nie wejdą na salony, ale zdają sobie z tego sprawę - rozumieją, że aby istnieć muszą kłamać i zabijać. Służby mogą nawet czasami ubrać się we frak, ale i tak najlepiej czują się wtedy, kiedy mogą napierdolić się biełuchą zagryzaną ogórami.
Rodziny i korporacje to co innego. To jest ekstraklasa. Weźmy takich Rotszyldów. Ja poznałem tylko jednego Rotszylda, ale nie gadałem z nim o rzeczach, o których teraz piszę, tylko całymi dniami grałem z nim w szachy, piłem najlepsze alkohole i rozprawiałem o filozofii. Właśnie tak - o filozofii. Ale czytałem o Rotszyldach. Paul Johnson w książce Historia Żydów pisze tak:
Byli niezwykłą rodziną; udało im się uczynić równocześnie cztery trudne, a często sprzeczne ze sobą rzeczy: zdobyć niezmierne bogactwo szybko i uczciwie; rozlokować je szeroko, zachowując zaufanie wielu rządów; osiągać ciągle ogromne dochody i wydawać je bez wzbudzania szerokiego antagonizmu; pozostać Żydami według prawa i - po większej części - również w duchu. Nigdy Żydzi nie zarobili więcej pieniędzy, nigdy nie wydawali ich bardziej ekscentrycznie i nigdy nie pozostawali bardziej popularni.
Słuchajcie, taki Lionel Rotszyld, ojciec Nathana, gubernatora Buckinghamshire i pierwszego lorda, potrafił odmówić pożyczki ruskiemu rządowi, bo uważał go za antysemicki, rezygnując tym samym z zysku w kwocie dwóch milionów funtów, przy czym mówimy o dwóch milionach ponad sto lat temu. Fajne? Pewnie, że fajne, ale przeczytajcie ten oto cytat z Johnsona:
Rotszyldowie byli ogólnie lubiani w Anglii, nie dlatego, że posiadali zwycięską stajnię koni wyścigowych, ale dlatego, że nigdy nie powściągnęli koniom wodzy.
Czy libertarianin może znaleźć piękniejsze słowa?
Dobra, ale po co ja to wszystko piszę? Ano po to, żeby powiedzieć jedną, oczywistą rzecz, a mianowicie, że - jak powiada mój kumpel uprawiający jakiś tam sport walki - prawdziwa siła techniki się nie boi. OK, ale co z tego wynika? Otóż z tego wynika ni mniej ni więcej, tylko to, że ZAWSZE, w OSTATECZNYM ROZRACHUNKU wszystko opiera się na policji i jedyne o co chodzi w tej dyscyplinie sportu to o to, żeby policja BYŁA NASZA.
49 komentarzy:
Kurdę, nie mogę znaleźć historyjki o tym jak Rotszyldowi za rewolucji francuskiej lud chciał zabrać majątek
no a jak policja jest już nasza, to jak myślisz, będziemy zabiegać o te wszystkie cudaczne prawa dla lemingów?
;)
>Nicek
"będziemy zabiegać o te wszystkie cudaczne prawa dla lemingów?"
A niby po co?
***
Słuchaj, szykuję tekściora, którym Cię zaatakuję - w skrócie mówiąc idzie o to, że zawsze jakiś paradygmat trzeba wymyślić, żeby dać jakieś tłumaczenie publiczności i być skutecznym w zawiadywaniu ludożerką, a najlepszym paradygmatem jest święte prawo własności. Nie wiem, kiedy to napiszę, ale jak już napiszę, to z pewnością powieszę :-)))
Wyrusie,
"Święte prawo własności"?
To jest coś.
Neomieszczanie mają własność , w większości na kredyt ale zawsze.
Jakby taki samotny gej np. załapał ,że mu do 120 m apartamentu lewacy dokwaterują rodzinę wielodzietną , to może by się zastanowił:)
Pozdr
Wyrusie,
ŚPW to trochę kicha. Bo jak dla mnie, to najlepszym paradygmatem jest nasz, katolicki Bóg. A w nim jest nie tylko ŚWP, ale cała masa innych, pięknych rzeczy. I jakoś tak się składa, że ludzie wierząc w Boga potrafią się powstrzymać od sięgnięcia po cudza własność (choć nie zawsze), ale nie potrafią wystarczająco licznie uwierzyć w ŚWP samo w sobie.
ŚWP tak naprawdę to jest marxizm. No bo to (wyekstrahowane z całej reszty), to jest sprowadzenie stosunków międzyludzkich wyłącznie do ekonomicznych. A to nieprawda.
No ale poczekam na tekst ;)
>Nicek
"No ale poczekam na tekst ;)"
Poczekaj, poczekaj :-)
***
"ŚWP tak naprawdę to jest marxizm. No bo to (wyekstrahowane z całej reszty)..."
To tak jak Bóg - wyekstrahowany z całej reszty...
Nieprawdaż?
:-))
>Nicek
"jakoś tak się składa, że ludzie wierząc w Boga potrafią się powstrzymać od sięgnięcia po cudza własność "
Jasne, że tak, ale to nie wynika z samej wiary w Boga, tylko z tego, że Bóg powiada, iż złodziejstwo jest grzechem :-) Itd.
Boga wyekstrahować się chyba nie da, bo i jak?
"Jasne, że tak, ale to nie wynika z samej wiary w Boga, tylko z tego, że Bóg powiada, iż złodziejstwo jest grzechem :-) Itd."
chyba nie. Tzn. ludzie wierzą w Boga nie dlatego, że on im mówi jakieś fajne rzeczy, które ludziom pasują. To jest chyba odwrotnie- to jest tak, że ludzie wierzą w Boga i ufają mu, że nie będzie im sprzedawał kitu. Tedy, jak mówi, żeby nie kraśc, to wierzą, że z tym niekradzeniem to nie żadna ściema, tylko poważny Boży wynalazek.
I jasne, poczekam z rosnącą niecierpliwością
Marta Luter
Pedałowi dokwaterować rodzinę wielodzietną?
:) Po czyjej ty w ogóle stronie stoisz, że spytam?
Jacku,
Po czyjej stronie stoję?
Nie zastanawiałam się. To jest jakieś pytanie...
Powiedzmy ,że zaglądam przez okno.
To rodzina wielodzietna będzie miała większość i jak demokratycznie przegłosują kolejkę do łazienki....
To... Właściciel będzie musiał kupić nocnik.
Pozdr:))
Marto,
a gdzie święte prawo własności?
Nicponiu,
"gdzie święte prawo własności"?
Jak to gdzie?
Stoi tam gdzie stało.
W księgach wieczystych.
Tylko państwo silne dobrym prawem , gwarantuje ludziom ich wolności - w tym własność.
Inaczej? Trzeba kupić nocnik:)
Marto,
kupić nocnik trzeba mieć za co. A co my mamy? Ano mamy rekę, z którą się w nocniku mamy obucdzić, mamy nocnika zawartość (nawet w nadmiarze), tylko kasy na nocnik zabrakło.
Trzeba będzie sobie radzić inaczej.
Wyrusie,
Słyszałeś pewnie jak pan Premier powiedział ,że jest jedynym ,któremu się udało.
Powiedział też ,że ludzie go kochają ,bo on jest "wessi"!
Nareszcie dostrzegł swój geniusz.
"Coś we mnie jest!" - zauważył klasyk:)
Pozdr
to bijemy się, czy nie?
;)
O matko! Wyrusie!
Znowu zakopujesz się jak chomik w trociny.
Nawet nie wiadomo jak Cię wywabić.
Kici, kici?
Nie działa.
Oranje opowiadał jak kiedyś w Irlandii zobaczył kota w karzaczkach.
Zawołał "kici , kici" - a kot nic!
Do kota trzeba było po angielsku - "cat off,cat off":)
A jak trzeba do Ciebie?:)
Chcesz to siedż w tych trocinach.
Już wiem ! Czekasz na marchewkę!
Taką bez azotanów.
Ciężko będzie.
http://radiowawa.pl/index.php?page=show_song_wawa&also_id=11058
;)
Artur, ja nie wierzę, że to jest możliwe.
"peo peo peo, dziecko ma się nie bać tego"
Kurwa, to jest hit!
:-)
Anno,
ale postawa pani dyrektor- ruki pa szwam!
Straszne, jak to są mali ludzie. Ktoś taki, przed wojną nie mógłby być szatniarzem w knajpie a dziś dyrektoruje placówce oświatowej.
Horror
"...jak mu się skończyła państwowa robota dostał fuchę w radzie nadzorczej Nord Streamu," -
- jezeli taki Schröder jest "na lasce" to kto rozdaje karty (takie fuchy) ?! Rotsch... pardon Rotfront ?
>bob
A skąd ja mogę wiedzieć, kto rozdaje takie fuchy? Ktoś jednak rozdaje - w końcu Schröder nie wziął sobie stanowiska sam, tylko ktoś mu je dał. Czyż nie?
Pozdro.
Wybacz , Wyrusie
Muszę posłużyć się Twoim blogiem by dotrzeć do dwóch osób ,które jak wiem TU (zauważ szacunek):) bywają.
Mignęła mi Anna w komentarzu na Salonie.Parakalainowi - parafrazując poetę - "dała w pyski i poszła":)
Tak bym chciała ,żeby wróciła...
Drugi to JJ,któremu kolo powiedział ,że pisze do bani i żeby sobie dał spokój.
JJ - jaime!
Pisze takie pure nonsense.Trudno się do takich tekstów odnieść ,czy skomentować. Jak "skomentować" takiego Pana Piórko np.:)
To nie są rzeczy dla wszystkich!
Co nie znaczy ,że nie należy ich pisać!
Dziękuję za cierpliwość.
Pozdr
Marta, wkurwił mnie ten cienias, i stąd ten komentarz.
Widziałaś ten tekst? ja pamiętam jak on organizował akcję z tym Tybetem, i fiut jeden kazał jakiejś babce (chyab nawet z S24)przynieść stolik gdzies na jakąś ulicę, i ta ten stolik targała na własnych plecach, a ten hrabia jebany sobie przyszedł i zrobili akcje TYBET.
Kurwa, jak sobie to przypomnę, i te akcję którą zalinkowałam, to mam odruch wymiotny. Nie traktuję takiego człowieka jak mężczyznę tylko jak fiuta zapyziałego.
To jest taki wiejski mądrala, w dupie był i gówno wie. Wiesz, taki pierwszy inteligent ze swojej wsi.
Debil pierdolony.
Sorry wyrus, się unisłam:-)
pozdrowienia Marta, dla Autora też
Anno,
Ten gość faktycznie sam nie wie , czego chce.
Beznadziejny dupek!
Wróć na Salon! Wiesz ilu ludzi by się ucieszyło?
Nikt tak nie pisał o piłce jak Ty.
Nawet ja byłam na bieżąco , a teraz?
Odstaję:)
Już nie będą się wtrącać. Najwyżej "zwiną" , a ludzie będą "rozwijać".
Trzymaj się! A dla Wyrusa uprzejmośći ponawiam:)
Pozdr
Marta,
żałuję, że stare boisko już nie istnieje, bo ten cienias tam kiedyś wykazał się absolutną ignorancją TAKŻE jak chodzi o piłke, nie mógł się doliczyć składu zarządu PZPN-u który jakiś czas temu zmienił statut i zmieniła się liczba członków zarządu ale do konca kadencji pozostawała ta stara liczba, i ten fiut WÓWCZAS postawił jakąś tezę na podstawie tego nowego statutu tyle, że BEZ UWZGLĘDNIENIA FAKTU, że stary zarząd działa do konca kadencji.
To debil do kwadratu. Nic nie kuma, ani z polityki, ani z piłki. Idiota zwyczjany.
pozdrowienia, i obiecuję, że już się nie będę na temat tego debila produkować u wyrusa
>marta.luter; Anna
Babki, moim zdaniem wściekanie się na na takich Parakaleinów to nie bardzo zdrowe jest, bo nic z tego nie wynika poza samym wściekaniem się. Gościu za bardzo lotny nie jest i merytoryki u niego nie ma za grosz w żadnej dziedzinie, więc ewentualnie można się z chłopa trochę ponalewać, ale po co się wkurwiać? Grajcie na pieniądze w no limit Hold'em, to si,e wyrobicie w cnocie cierpliwości i trzymania zdrowego dystansu.
:-)))
Wyrusie,
"Czasami człowiek musi...":)
wyrus, zgoda, niepotrzebnie się wkurwiłam, i wpisałam u debila, o zaśmiecaniu Tobie bloga nie wspomnę.
pozdro, i napewno tego nie powtórzę
>Anna
Nie gadaj o jakimś zaśmiecaniu bloga, bo ja tak nigdy nie pomyślałem - ja się cieszę że mamy tu miejsce, w którym fajna ekipa może sobie o wszystkim pogadać. Moim zdaniem to jest, przynajmniej w malutkiej części, jakiś tam mój sukces, bo jest sukcesem stworzyć taki dom, do którego chętnie ludzie chętnie przychodzą poradować się wspólnie, pogadać, ale też i poględzić czy ponarzekać. Tak właśnie myślę :-)
wyrus, to fakt, to jest Twój sukces, i był kiedyś, i jest teraz.
pozdrowienia
>Anna
YNWA!!!
:-)))
wyrus
:-))))
"Moim zdaniem to jest, przynajmniej w malutkiej części, jakiś tam mój sukces, bo jest sukcesem stworzyć taki dom, do którego ludzie chętnie przychodzą poradować się wspólnie, pogadać, ale też i poględzić czy ponarzekać. Tak właśnie myślę :-)"
Ja tu przychodzę jeszcze po nauki.
I żebym tylko kiedyś nie usłyszał tego, co usłyszał jeden juhas od bacy: "Wyście tu, juhasie, nie po nauki, ino po wpierdol prziśli!!!"
:-)
Jajcenty,
Z tym bacą to było tak
Przyszedł Juhas i pyta: Baco , a ziemia to jaka jest?
Płaska - mówi Baca.
A na czym stoi? - pyta Juhas.
Na słoniach.
A te słonie , to na czym stoją?- Pyta Juhas.
Na żółwiach - odpowiada Baca.
A te żółwie - to na czym? Drąży Juhas.
Tu wyczerpał wiedzę Bacy .
Baca wkurzony odpowiedział: Coś mi się zdaje Juhasie ,żeś ty nie po wiedzę przyszedł ale żeby w mordę dostać.
Jak wyczerpiesz wiedzę Wyrusa - to oberwiesz:)
Pozdr
Marto,
to też i dlatego ja się tak rzadko odzywam, choć bywam tutaj często :)))).
Fajnie, fajnie. Podobacie mi sie Towarzyszu Nicpon m.in z powodu swobodnego uzycia wulgaryzmow. Ludzie na poziomie uzywaja wulgaryzmow bez skrepowania, bez klaniania sie kompleksom "ladnej" mowy.
Ale do rzeczy.
Wydaje mi sie, ze z tego co piszecie po wstepie o krolu latwo wywiesc, ze forma rzadow nie ma wiekszego znaczenia. Czy to demo, czy monarchia, wazne jest tylko dla kogos, kto chcialby zostac krolem. Jesli zakres wolnosci jest dostatecznie szeroki a panstwo zdrowe, moze byc demo, krol, dyktator, whatever. TO NIE MA ZNACZENIA.
Niczym plachta ba byka dzialaja na mnie wywody roznych monarchistycznych zjebow bajajacych o tronach, ktorych samo istnienie zaprowadzi lad, porzadek, prawosc i dobrobyt. Gowno rzadkie z tego by wyszlo i nic wiecej.
>RagingLou
Ty chłopie weź najpierw oprzytomnij i zorientuj się na czyim blogu jesteś, albo może zapytaj mądrzejszych od siebie gdzie Rzym, a gdzie Krym. Co jest - to już nie można prostego bryku wydrukować?
Wyrus, jesli chciales cos mi napisac to moze poludzku sprobuj bo z tego belkotu nic nie rozumiem.
Autor pisze, ze krol lepszy niz etatowi urzednicy, po czym w 3 akapitach opisuje jak to nie rzadza rzady tylko zakulisowi gracze. To co kurwa, u krola znikna ci zakulisowi?
>RagingLou
"Autor pisze, ze krol lepszy niz etatowi urzednicy, po czym w 3 akapitach opisuje jak to nie rzadza rzady tylko zakulisowi gracze. To co kurwa, u krola znikna ci zakulisowi?"
Chuj z królem i zakulisowymi - jak tego nie rozumiesz do dzisiaj, to już pewnie nie zrozumiesz, natomiast mnie idzie o to, że autorem tego bloga jestem ja, a nie Nicpoń.
Pytam jeszcze raz - to już nie możecie sobie podrukować prostych bryków? Papier Wam się skończył, czy jak?
Dobra, nie plakaj ze mi sie pojebalo, tylko sie skup na tym co piszesz. Albo forma rzadow ma znaczenie, albo rzadza Rotszyldy albo UB a tedy jeen ch... czy masz Króla-Bóla czy dyrektoriat czy rzady proletariatu. Oni do wszystkiego sie dostosuja i forma nie robi im roznicy.
No i kurwa napisz cos w koncu bo ta technika juz troche wisi na czele.
>RagingLou
"Wydaje mi sie, ze z tego co piszecie po wstepie o krolu latwo wywiesc, ze forma rzadow nie ma wiekszego znaczenia. Czy to demo, czy monarchia, wazne jest tylko dla kogos, kto chcialby zostac krolem. Jesziw zakres wolnosci jest dostatecznie szeroki a panstwo zdrowe, moze byc demo, krol, dyktator, whatever. TO NIE MA ZNACZENIA."
Pozornie nie ma znaczenia, a jednak ma. Wynika to z tego, że świat nie jest rezultatem bajania chłopców helleńskich, tylko jest, jaki jest. Już tłumaczę. Otóż znaczenie ma i forma i skutek, czyli znaczenie ma to, kto zawiaduje ludźmi oraz to, jakie są skutki tego zawiadywania. No i jest tak, że jedni się do zawiadywania ludźmi nadają, a inni nie.
Masz zmontować drużynę szachową na mecz, dajmy na to, z Ruskimi. I mówisz: a mnie tam koło dupy lata, kto będzie w mojej drużynie grał, ważne jest tylko to, żebyśmy wygrali.
Kiedy tak powiesz, to zrobisz straszny błąd. Bo jak Ci zależy na wygranej, to do drużyny weźmiesz Ananda, Topałowa, Carlsena, Szirowa (bo on teraz Hiszpan jest :-)) i Kamskiego, a nie jakichś lamerów. Po prostu - jedni ludzie nadają się do pewnych rzeczy, a inni nie, podobnie - jedne formy organizacyjne, strukturalne czy jakkolwiek je nazwiemy są skuteczniejsze od innych.
Moim zdaniem wszystkie te systemy, które media nazywają demokracjami, są do dupy - prowadzą do totalitaryzmu i to takiego, jakiego wcześniej nie było. No i odmóżdżają ludzi. Popatrz co się dzieje. Weźmy taką własność - przecież dzisiaj nikt nie rozumie tego pojęcia. Jak powiesz młodemu, wykształconemu baranowi z wielkiego miasta o ekskluzywności prywatnej własności, o tym, że z własnością nierozerwalnie związana jest możliwość wykluczenia, co można oddać formułą "co jest moje, to nie jest ani twoje, ani wspólne", to młody wykształcony baran z wielkiego miasta nic nie zrozumie, tylko się będzie cieszył, że tuski zakazały jarać szlugi w "prywatnych" knajpach.
"Demokracja" nieuchronnie prowadzi do Panoptikonu - na razie miłego, wyściełanego aksamitem, ale w końcu aksamitu zabraknie i będzie płacz i zgrzytanie zębów.
Towarzyszu nie-Nicponiu, pierdolicie 3po3. Byc moze moj sceptycyzm wynika z przemeczenia, poniewaz przemielilem te wszytkie kwestie (monarchia, kapitalizm, nacjonalizm) zaczynajac od stanowisk skrajnych a dzis uwazam, ze nie ma co przezywac bo ludzie na przestrzeni wiekow niewiele sie zmieniaja i forma zewnetrzna nie ma znaczenia dla istoty rzeczy.
Prosciej mowiac, 400 lat temu, czy 2000 lat temu tak samo zwyciezali bezwzgledni cwaniacy, tlum byl mamiony i strzyzony tak, byle ze skory go nie obedrzec (a poza tym do woli) i ogolnie rzecz biorac zawsze bylo to samo.
Od kazdego z nas zalezy, co widzimy, poniewaz jednak przez te wieki swiat (w wersji Zachodniej) nieco sie rozwinal, co mozna poznac po tym chocby, ze 90% czasu nie musisz dzis zapierdalac za zarlem i martwic sie jak dozyc wiosny.
Czy demokracja jest do dupy? Pewno! A monarchia to do czego jest? Do dupy wlasnie, tak samo jak demokracja. Moze byc tak samo niewydolna, tak samo skorumpowana i tak samo smieszna. Zalezy jak sie trafi. W demo tez sie roznie trafia. Po prostu jesli ktos ma pierdolca monarchistycznego to bedzie chwalil.
Tylko jesli juz chwalicie, to madrze a nie tak jak we wpisie, gdzie na poczatku jest pean na czesc krola a potem stwierdzeni ze i tak rzadza mafie i Rotszyldy.
>RagingLou
Sorry, ale Ty zwyczajnie głupi jesteś. No bo co innego?
Jak ja piszę jedno zdanie, konkretnie to:
"Tego, że król jest lepszy od polityków zapierdalających na etacie państwowym może nie rozumieć tylko ciotka Matylda."
a Ty na podstawie tego zdania w którymś już komentarzu brzęczysz, że nieprawda, bo królowie są do dupy, bo za mordę ludzi trzymają itd., to co ja mam myśleć - że Ty jesteś mądry? Chłopie, toż co bardziej kumate dzieciaki z gimnazjum rozumieją, co piszę.
Żeby Ci jeszcze bardziej we łbie zamotać, to Ci powiem, że ja jestem libertarianin. Jeszcze bardziej libertariański libertarianin niż Nozick był. No i gdzie tu masz miejsce na królów?
A, jeszcze jedno - jak już się dowiedziałeś, że ja jestem libertarianin i jak już poczytasz w Wikipedii co to takiego jest, ten libertarianin i kto to był Nozick, to błagam - nie wbijaj tu z pytaniem o to, skąd by ludzie mieli prąd, gdyby państwa nie było. Już się dosyć ośmieszyłeś, a ja nie mam najmniejszej ochoty na dawanie korepetycji.
Dobra, nie madruj sie madrusiu tylko napisz cos do rzeczy na blogu.
"Ja jestem libertarianin"... co za bufon, łe :(
Hmmm...
Swojego bloga nie prowadzę, więc nie mam doświadczeń. Ale myślę, że niektórzy gospodarze są nad wyraz cierpliwymi ludźmi :-)).
"Skąd ludzie by mieli prąd"
Potraktowałem to poważnie i wychodzi mi, że ludzie prąd mieliby z Łodzi. My tu w Łodzi mieliśmy bez państwa prąd, i oświetlenie uliczne mieliśmy. Można by go pewnie ludziom sprzedać:)
PS -koleje i drogi z tramwajami też mieliśmy - bo ktoś może pytać:)
pozdr.
>Andrzej-Łódź,
Porywasz się na coś dużego :-)
Wydaje mi się, że gros Matyld prędzej uwierzy w płaską ziemię (patrz: Marta Luter) niż w to, że państwo nie zapewnia niczego, czego by przedtem nie zajebało tym, którzy to coś wytworzyli.
Ale oczywiście warto czasem wrzucić coś pozytywistycznego :-)))
pzdr
Jajcenty
Niech będzie, że pozytywistycznego, choć nie jestem pewien czy Żydów i Saksończyków pozytywizm do czegoś zobowiązywał:)
> Andrzej-Łódź,
"Niech każdy pomyśli o sobie, to wtedy o wszystkich będzie pomyślane".
;-)
Prześlij komentarz