statsy

środa, 21 września 2011

Rozmawianie z trenerami jest niezbędne dla Polski

Już o tym pisałem:

W książce List z Polski autorstwa Mariusza Pilisa i Artura Dmochowskiego (Zysk i S-ka. Poznań 2011.), będącej uzupełnieniem filmu pod tym samym tytułem, książce składającej się z wielu wywiadów, pośród których są świetne wywiady, jak na przykład wywiady z Wiktorem Juszczenką, Władimirem Bukowskim, Jackiem Trznadlem czy Przemysławem Żurawskim vel Grajewskim, ten ostatni powiada tak:

W Polsce studentom zadaję pytanie: - Kto z państwa uważa, że w wyborach parlamentarnych do Dumy rosyjskiej rozstrzyga się przyszłość polityczna Rosji? - Wszyscy się śmieją.

Super, że się śmieją, bo to oznacza, że jeszcze nie zidiocieli do reszty. A jak jest w Polsce? Czy u nas wybory parlamentarne decydują o przyszłości politycznej Polski? Owszem, decydują, jeszcze tak, natomiast osobną kwestią jest to, co to za wybory. PKW już pokazała miejsce w szyku niektórym podskakiwaczom, a jeśli nawet przyjąć teorię, że to wszystko jest ukartowane, bo jakby co, jakby wynik wyborów był nie taki, jak trzeba, to się wybory unieważni, zatem nawet jeśli przyjąć taką teorię, to i tak PKW pokazała bez krępacji, jakie rzeczy można robić skutecznie w prawdziwej "demokracji".

U nas wybory decydują o przyszłości politycznej Polski, rzecz jasna decydują w ograniczonym zakresie, bo jak się jest landem w Unii Europejskiej to się ma nikłą możliwość kształtowania przyszłości po swojemu, niemniej jednak jakoś tam decydują. Teraz nie da rady tego udowodnić, ale można przyjąć całkiem przytomną hipotezę, że gdyby cztery lata temu wygrała inna ekipa niż ta, która wygrała, to polskie samoloty nie spadałyby, nie wyginęłaby generalicja, nie wyginęliby parlamentarzyści, nie zginęłoby dwóch prezydentów Polski, a gdyby nawet zdarzyła się jakaś katastrofa lotnicza, to prokuratorzy nie ośmieszaliby się jadąc badać wrak samolotu od siedemnastu miesięcy gnijący na ruskiej ziemi, a żadna komisja nie podpisałaby się pod raportem na temat przyczyn katastrofy nie mając dostępu do dowodów w postaci wraku, zapisów rejestratorów, ciał ofiar itd. Mówiąc inaczej - trudno wyobrazić sobie ekipę inną, niż teraz rządząca menażeria, która kolportowałaby bajkę o pancernej brzozie.

Moim zdaniem całkiem dobra jest i taka hipoteza, że jakby cztery lata temu wygrała inna ekipa, to Polska nie byłaby zadłużona aż tak bardzo, jak jest zadłużona teraz. Przypuszczam, że wystarczyłoby, aby cztery lata temu wygrała inna ekipa niż ta, która wygrała, a pociągi jeździłyby zgodnie z rozkładami jazdy i nie trzeba by do tych pociągów wsiadać przez okna. Tu wyjaśniam ciotkom Matyldom, które już zupełnie odleciały od tego TVN-u, co mam na myśli - otóż chodzi mi o to, że bardzo możliwe, iż gdyby cztery lata temu wygrała inna ekipa niż ta, która wygrała, to ludzie dzisiaj do pociągów wsiadaliby przez drzwi, bo - to kolejne wyjaśnienie dla ciotek Matyld - normalnym sposobem wsiadania do pociągu jest wsiadanie przez drzwi.

Można przyjąć tezę Janusza Korwin-Mikkego, mam na myśli tezę o Bandzie Czworga i uznać, że to jeden chuj, kto wygrywa wybory, uważam jednak, że nawet JKM widzi różnicę między menażerią, która teraz rządzi, a na przykład pisiorami - w końcu jak już JKM odpada w kolejnych wyborach to swoich zwolenników zachęca do głosowania na pisiorów.

Dobra, a czy coś lepszego jest w komuchach niż w tuskowej menażerii? Prawie nic, poza tym, że komuchy są sprawniejsze i prowadząc po swojemu ludzkość na zielone łąki raju zadbałyby przynajmniej o to, żeby ludzie do pociągów wsiadali drzwiami, a może nawet wybudowałyby te parę kawałków autostrad, których Tusk wybudować nie umiał. Czy komuchy uchroniłyby stocznie, to nie wiem, bo nie mam pojęcia, na jak wysokim szczeblu i gdzie podjęto decyzję o tym, żeby polskie stocznie ujebać ku chwale stoczni niemieckich czy jakich tam jeszcze. No i prawdopodobnie nawet wtedy, gdyby komuchy musiały te stocznie zlikwidować, to chyba nie dałyby dupy ględząc o Katarczykach.

O pawlakowych nie piszę, bo mi na to nie pozwala biologia, fizjologia czy co tam jeszcze.

A PiS co? Czy PiS to socjaliści? No jasne, że socjaliści. A od tuskowych lepsi? Ano lepsi. Pisiory są bardziej ideowe od tuskowych, a to dla mnie duża wartość, jakkolwiek każdy może tę wartość wyśmiewać. Pisiory chcą zawiadywać Polską, taką, jaką sobie wymarzyły, do jakiej tęsknią, jaką sobie wyobrażają. Mnie do ich wizji Polski daleko, cholernie daleko, niemniej jednak pisiorom chodzi o Polskę i na tym stwierdzeniu poprzestanę, bo nie mam czasu tłumaczyć tego, co poeta ma na myśli, a poza tym chyba nie muszę tłumaczyć, bo nie piszę dla idiotów.

Dodam jeszcze jedno - jeśli ktoś nie rozumie, dlaczego ja, jebnięty libertarianin, który naskakuje na państwo jakie takie, w ogóle piszę o Polsce, to chyba już umrze w tym niezrozumieniu, co mnie mało obchodzi.

Na koniec przedstawienie - obejrzyjcie krótki filmik o tym, jak to Tusk po Polsce w autobusie jeździ. I posłuchajcie, co mówi Graś.

Obejrzeliście? No to teraz moja teza: nie ma takiej rzeczy, której nie można wmówić paru milionom ciotek Matyld w Polsce. No nie ma. A o to, jaki mechanizm odpowiada za to, że ciotki Matyldy funkcjonują, jak funkcjonują, pytajcie psychiatrów, neurobiologów, neurologów i w ogóle tych wszystkich speców od nauk kognitywnych.

5 komentarzy:

Jajcenty pisze...

"...nie muszę tłumaczyć, bo nie piszę dla idiotów"

Dzisiaj mam nie za dobry dzień, ale jak sobie to przeczytałem, to mi się zrobiło miło i dobrze :-).
Dzięki.

wyrus pisze...

>Jajcenty

"to mi się zrobiło miło i dobrze :-)."

No i dobrze :-)))

marta.luter pisze...

"dlaczego ja, jebnięty libertarianin, który naskakuje na państwo jakie takie, w ogóle piszę o Polsce, to chyba już umrze w tym "

Wyrusie, to oczywiste!:)
Przecież chcesz by Twój kraj był dobrze rządzony. I masz receptę - libertariańską.
Chyba nigdy nie miałeś na myśli Gabonu?

veri pisze...

"normalny sposób wsiadania do pociągów ..."

NORMALNOŚĆ jest jakby obcym pojęciem dla tej rządzącej menażerii, prawda ?

wyrus pisze...

>Vero

"NORMALNOŚĆ jest jakby obcym pojęciem dla tej rządzącej menażerii, prawda ?"

Moim zdaniem jest inaczej - dla nich normalność nie jest pojęciem obcym, idzie natomiast o to, że oni pod pojęciem "normalność" rozumieją co innego, niż rozumiemy my. Np. dla nas normalnie to do pociągu wsiada się przez drzwi, a dla nich przez okna i jak np. minister tak zrobi, że ludzie do pociągu przez okna wsiadają, to się temu ministrowi daje kwiaty. O to właśnie chodzi.

Pozdro :-))