statsy

sobota, 12 listopada 2011

Zasady obowiązują. Tekst nieracjonalny, niespójny, nielogiczny, bez ładu i składu, który przeczytacie z przyjemnością.

Czytam sobie książkę Tima Harforda Sekrety ekonomii czyli ile naprawdę kosztuje twoja kawa? (wydana w tym roku przez Wydawnictwo Literackie). Właśnie przeczytałem rozdział o teorii gier. Harford pisze tak:

Dla teoretyka gier grą jest jakiekolwiek działanie, w którego trakcie wasze przewidywania dotyczące tego, co uczyni inna osoba, wywiera wpływ na to, co sami postanawiacie zrobić. W skład tak rozumianych gier wchodzą poker, wojna atomowa, miłość czy składanie ofert przetargowych.

To jest jasne - zawsze chodzi o ludzkie działanie, o podejmowanie decyzji. Zawsze. Krzysztof Kubiak, autor specjalizujący się w historii współczesnych wojen, odnosząc się do kryzysu kubańskiego w roku 1962 stwierdził, że te wydarzenia (pokazane w filmie Trzynaście dni) o wiele bardziej niż się to powszechnie wydaje były projekcją jednoosobowych decyzji i błędów popełnianych przez przywódców i ich gremia doradcze w ocenie przeciwnika. Najważniejsze jest to - decyzji.

Harford przybliża postać Johna von Neumanna, koryfeusza teorii gier (ale nie tylko teorii gier - Neumann wymiatał w wielu innych dziedzinach, w logice, teorii zbiorów, geometrii, meteorologii, fizyce i pewnie w jeszcze innych), który fascynował się pokerem chcąc dokonać analizy tej gry metodami matematycznymi - z książki Harforda dowiedziałem się, że to Neumann wykazał, iż blef jest właściwą taktyką nie wtedy, kiedy ma się karty nie najlepsze, ale też nie całkiem złe, tylko wtedy gdy ma się zupełną plażę.


Czy matematyczne metody Neumanna stosowane w pokerze są skuteczne? I tak i nie :-)) Jeden z największych współczesnych pokerzystów, Chris "Jesus" Ferguson, uważany jest za gracza, który w największym stopniu stosuje metody matematyczne; Harford nazwał nawet Fergusona uczniem Neumanna. Jeden z portali tak oto przedstawia Fergusona:

Chris "Jesus" Ferguson jest bodajże najbardziej charakterystycznie wyglądającym pokerzystą spośród całej plejady pokerowych gwiazd. Jest również jednym z tych najlepiej wykształconych, jego podejście do pokera w pełni opiera się na matematyce, a gdy gra, nie sposób wskazać żadnego fizycznego tella, który odróżniałby jego blefy od monsterów.





Czy Ferguson, którego obydwoje rodzice są doktorami matematyki, a tata jest specem od statystyki i teorii gier, w swojej grze w pełni opiera się na matematyce, to nie wiem, natomiast widziałem taką rozgrywkę, w której "Jesus" miał trójkę dwójek (nie pamiętam czy tripsa czy seta), na stole leżały już wszystkie karty, a przeciwnik Fergusona zrobił jakiś ogromny zakład, może nawet all-in. Ferguson jakieś 20 minut dumał nad tym, czy sprawdzić i w końcu rzucił monetę, sprawdził i wygrał. Niektórzy mówią, że istota gry heads-up (tylko dwóch zawodników, pojedynek jeden na jednego) to po prostu coin flip :-))

Ferguson ma olbrzymie sukcesy w pokerze, ale są i inni gracze, którzy też mają sukcesy, a nie liczą tak, jak liczy "Jesus". Doyle Brunson, dwukrotny mistrz świata, powiedział w jednym z odcinków Poker After Dark, że bawią go te wszystkie dzieciaki, które wymiatają w pokera zarówno w Necie jak i przy stole i które liczą każdą rękę. Babka robiąca wywiad zapytała, czy Brunson nie liczy wszystkich rąk, na co Doyle odparł, że gdzie tam, więcej gra na intuicję.


Jak to zatem jest? Dlaczego spece od liczenia, matematyki i teorii gier nie zawsze wygrywają? A nie zawsze wygrywają. Pisałem o tym, że Phill Hellmuth, posiadacz największej liczby bransoletek World Series of Poker, strasznie się wkurwia, jak przegra z jakimś donkiem (donkiem w opinii Hellmutha), który, dajmy na to, dostanie na rękę A3 i wbrew sztuce pokerowej obstawia jak dziki drawując tego asa aż do rivera, chociaż na flop spadły, powiedzmy, T J 8, i w końcu wygrywa bo uzbierał najwyższego strita.

Gratka - pojedynek Fergusona z Hellmuthem:




Dlaczego Hellmuth, wielki mistrz, czasami przegrywa z donkami? Harford tłumaczy to tak:

Wszystkie gry potrzebują pewnych upraszczających założeń, zanim przedstawi się je w formie modelu; jeśli zatem teoretycy posłużą się błędnymi założeniami, wówczas opracują doskonałe rozwiązania, lecz odnoszące się do błędnie pojmowanych problemów (...).

Teoria gier wpisuje sposoby potencjalnego ludzkiego działania w schemat matematycznych równań i rozwiązuje je. Przyjmuje założenie, że niezwykle racjonalni gracze są w stanie natychmiast rozstrzygać bardzo poważne problemy. Jednak staje się ono nierealistyczne w sytuacji, gdy teoria ma stanowić praktyczne narzędzie wyjaśniania rzeczywistych zachowań ludzi. (...)

Szkopuł w tym, że im więcej błędów trzeba wziąć pod uwagę, tym bardziej skomplikowana i mniej przydatna staje się teoria gier
.

Każda dziedzina życia jest, że tak powiem publicystycznie, zaśmiecona. W pokerze jest całe mnóstwo donków. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, wiem natomiast, że tak jest. W filozofii to samo, a przecież iluś tam ludzi (nie wiem, czy wielu, czy niewielu, bo ilu ludzi w ogóle interesuje się tą kwestią?) uważa, że filozofami są Magdalena Środa czy Jan Hartman. Są ludzie, którzy utrzymują, że Tomasz Lis i Monika Olejnik to dziennikarze i są tacy, dla których politykami są Julia Pitera, Jarosław Gowin czy Wanda Nowicka. To wszystko jest możliwe dlatego, że nie ma przyzwoitej definicji dziennikarza, filozofa, polityka czy pokerzysty. No jakiś facet nie ma zielonego pojęcia o liczeniu pot odds ale gra w pokera jak najęty i stawia pieniądze - jest on pokerzystą czy nie? Dodatkowo mamy i tę okoliczność, że istnienie przyzwoitej definicji nie załatwia sprawy, gdyż obok definicji są jeszcze ludzie, którzy - tak to ujmę - do definicji nie dorastają.

Harford opisuje ciekawą sytuację. Oto w roku 1996 Paul Klempeler, profesor ekonomii i uznany analityk biznesowy, prowadził seminarium na temat zastosowania teorii gier w biznesie. Podczas prezentacji Klemperer wziął portfele od dwóch uczestników spotkania i zaproponował odsprzedanie zawartości tych portfeli temu, kto przedłoży najwyższą ofertę. Żaden z tych, którym Klempeler skonfiskował portfele nie wiedział, ile kasy jest w portfelu, który nie należał do niego. Goście pozbawieni portfeli zupełnie się pogubili i w żaden sposób nie umieli wypracować optymalnej strategii ofertowania w tej zaproponowanej przez Klemperera minilicytacji. I teraz najlepsze - ci dwaj goście, którym Klemperer zabrał portfele to byli Kenneth Binmore i Tilman Börgers - spece od ekonomii oraz teorii gier. Binmore i Börgers za chwilę, wraz z Klempelerem, mieli wejść w skład zespołu zajmującego się projektowaniem systemu dystrybucji pozwoleń na świadczenie usług telefonii komórkowej trzeciej generacji w Wielkiej Brytanii. Fajne? Pewnie, że fajne.

Jak to zatem jest z tym pokerem, czy teorią gier stosowaną w praktyce? A nie wiem. Myślę sobie jednak, że kierując się roztropnością (roztropność prześlicznie brzmi po łacinie: prudentia) należałoby poważnie wziąć pod uwagę to, co stwierdził William Somerset Maugham, taki angielski pisarz i rozciągnąć to twierdzenie na wszystkie dziedziny życia. A co stwierdził Somerset Maughan? Ano coś takiego:

Przy pisaniu powieści obowiązują trzy zasady. Niestety, nikt nie wie, jakie.

4 komentarze:

marta.luter pisze...

Wyrusie,
I wywaliło:))

Jeszcze raz.

"Człowiek strzela , Pan Bóg kule nosi".
Katole zawsze sobie wszystko wytłumaczą:)
Pozdr

wyrus pisze...

>marta.luter

To prawda, człowiek strzela, a Pan Bóg kule nosi, o czym dobrze wiedzą np. autorzy piosenek, którzy nigdy nie mają pewności czy i który ich kawałek zostanie hitem. Ale mnie idzie o coś trochę innego, mianowicie o to, że nie ma reguł na ogólnym poziomie, natomiast poszczególni ludzie jak najbardziej mogą być fachowcami, a nawet mistrzami kiedy działają po swojemu.

Właściwie to teraz powinienem napisać kolejny tekst, dłuższy od tego, pod którym gadamy, żeby wyjaśnić dokładnie o co mi chodzi, ale nie napiszę - z różnych powodów :-))

pepe pisze...

Jak sam pisałeś Hellmuth ma największą liczbę bransoletek World Series of Poker. Czyli na długą metę jego strategia się sprawdza. A to, że widowiskowo się wk...a jak przegra to świadczy, że raczej rzadko przegrywa.
Swoją drogą jest tak zadufany w sobie, że praktycznie wszyscy, którzy przeciw niemu siadają chcą doprowadzić do jego wybuchu.

wyrus pisze...

>pepe

Może i jest zadufany albo to tylko stylizacja - nieistotne, ja Hellmutha bardzo lubię :-))

Pozdro.