statsy

czwartek, 12 kwietnia 2012

Podważanie oczekiwań ontologicznych

Janusz40 napisał O wraku - niemodnie. Tekst kończy się tak:

"Pragmatyzm" obecnych władz Polski (przy czym słowo pragmatyzm, to zwykły eufemizm) nie uwzględnia charakteru Polaków, nie uwzględnia godności narodu. Ci wyborcy, którzy głosowali na PO widzą już chyba dokładnie w jakie ręce powierzyli sprawę swojej narodowej godności.

Moim zdaniem niektórzy wiedzą, ale wielu nie wie. Gdyby wszyscy wyborcy PO wiedzieli, w ręce jakiej władzy powierzyli sprawę swojej godności narodowej, to tej władzy już by nie było. I nie pytajcie mnie, w jaki sposób dokonałoby się to, że tej władzy by nie było, rewolucję ludzie musieliby zrobić czy jak, bo od pewnego czasu na takie pytania już nie odpowiadam, podobnie jak od pewnego czasu nie odpowiadam na pytania o to, skąd ludzie mieliby prąd, gdyby nie było państwa.

Sypie się oficjalna wersja przebiegu wydarzeń w Smoleńsku. Sypie się coraz bardziej, mylą się jednak ci, którzy uważają, że posypała się zupełnie. A może jest inaczej, może jest tak, że ta wersja zupełnie się posypała, ale wielu ludzi nie potrafi znaleźć innej wersji, więc w tej niewygodnej sytuacji ludzie ci koncentrują się tylko na deprecjonowaniu innych wersji. Oto xiazeluka powiesił wczoraj kolejny tekst o Smoleńsku. Tekst miałki, nudny, przewidywalny, ale wszystkie teksty xiazeluki o Smoleńsku są takie, więc to żadna nowina. Pod tym tekstem pogadałem sobie trochę z ludźmi, a xiazeluce wypomniałem, że już 11 kwietnia 2010 pisał o tym, że niemal na pewno zawiniła załoga samolotu i że piloci cztery razy próbowali lądować. xiazeluka odpowiedział mi tak: 11 kwietnia Mła pisał to, co podawały publikatory, na co odpisałem: trywialne stwierdzenie, z którym się nie spieram przecież.

Wiadomo, że xiazeluka pisał to, co podawały publikatory; w końcu publikatory są od tego, żeby rozmaitym xiazelukom dostarczać odpowiednich treści, a rozmaite xiazeluki są od tego, żeby te treści powielać. Tutaj możecie wysłuchać gaduły, w której w Radiu Wnet brali udział Jan Filip Staniłko i Paweł Soloch (na samym dole strony jest ten odtwarzacz z zapisem audycji - beznadziejny pomysł). No i tam Staniłko mówi tak:

Rosjanie kontrolują warunki prawdziwości narracji smoleńskiej. Oni [tę narrację] określają poprzez dostępność dowodów, poprzez bardzo sprawną dezinformację, której są mistrzami.

OK, nic nowego z tymi Rosjanami, ale dalej Staniłko mówi, że najbardziej fascynująca i nieuchwycona jeszcze do końca historia, to historia tego, jak szybko media polskie przejęły narrację rosyjską, właściwie w ciągu dwudziestu, trzydziestu minut.

Bardzo dobrze jest to powiedziane, bo to są dwie osobne sprawy. Jedna sprawa to Ruscy i ich polityka, a druga sprawa to polskie media i to, w jaki sposób wszystkie xiazeluki wchłaniają to, co im media do wierzenia podają.

Można postawić takie pytanie: jak to się dzieje, że mnóstwo ludzi, wydawałoby się rozsądnych, o dużym potencjale intelektualnym, bierze za dobrą monetę brednie o tym, że da się przeprowadzić rzetelne śledztwo w sprawie wypadku samolotowego bez dostępu do dowodów? Takie pytanie można postawić, ale jak na to pytanie odpowiedzieć? Ja odpowiedzi nie znam i nie zadowalają mnie odpowiedzi w stylu: lemingi wszystko łykną, lemingi to przygłupy itd. Nie podoba mi się również to, co mówi Andrzej Zybertowicz, który lemingów nie nazywa lemingami tylko ludźmi zagubionymi. Moim zdaniem to nie są proste sprawy i tu widzę analogię do religii. W tekście Wiara (Dzieła zebrane. Tom 6.) ojciec Bocheński stwierdza, że wiara polega na tym, iż człowiek aktem wiary uznaje pewne zdania za prawdziwe. Bocheński dzieli uznawane przez człowieka zdania na trzy klasy:

1) zdania oczywiste, czyli takie, których prawdę od razu widzimy bądź zmysłami (że słońce świeci) bądź umysłem (że 2 dodać 2 jest cztery)
2) zdania, których prawdy nie widzimy, ale jak się naprężymy, to możemy tę prawdę zobaczyć (np. takie zdanie: 2798 x 1385 = 3.875.230)
3) zdania nieoczywiste, takie, których udowodnić się nie da.

Aktem wiary uznajemy właśnie zdania nieoczywiste. Czy aktem wiary możemy uznać wszystkie zdania? Wedle takich geniuszy jak Richard Dawkins, Barbara Stanosz czy Bertrand Russell owszem, możemy, i dlatego wiara w Pana Boga to jest taka sama wiara jak wiara w krasnoludki czy w Potwora Spaghetti. Są jednak i tacy ludzie, zapewne pozbawieni geniuszu, jak choćby Pascal Boyer, profesor od nauk kognitywnych, którzy z wymienionymi geniuszami się nie zgadzają. Boyer w książce I człowiek stworzył bogów... pokazuje, że są takie zdania, które nadają się na zdania, wokół których można budować religię i są takie, które do budowania religii się nie nadają. Oto przykłady takich "złych" zdań:

1) Ludzie się starzeją; pewnego dnia każdy przestaje oddychać i umiera; to koniec.
2) Jeżeli ten przedmiot obrzędowy zostanie upuszczony, to poleci w dół i w końcu dotknie ziemi.
3) Dusza zmarłego nie może przejść przez ścianę, ponieważ ściana jest solidna.
4) Bogowie obserwują nas i widzą każdy nasz uczynek! Ale natychmiast o wszystkim zapominają.
5) Istnieje tylko jeden bóg! Jest wszechmogący. Ale istnieje wyłącznie w środy.

A teraz przykłady zdań "dobrych":

1) Ta rzeka nas pilnuje. Jeśli zauważy, że dopuściliśmy się występku, odwróci bieg i popłynie ku swym źródłom.
2) Ten zegar jest niezwykły, bije, kiedy wrogowie spiskują przeciwko tobie.
3) Niektóre drzewa pamiętają rozmowy, jakie toczono w ich cieniu.
4) Las na ochrania. Daje nam zwierzynę, jeśli mu śpiewamy.


Robert Wright w książce Ewolucja Boga również podkreśla, że nie każda idea może stać się fundamentem religii: Podczas gdy mem na Andamanach, zapewniający, iż burze z piorunami okazują się karą boską za topienie pszczelego wosku, nie mógł liczyć na to, że znajdzie swoje miejsce w wierzeniach religijnych społeczności, to i tak miał wielka przewagę nad memem, który głosił: "Burze się zdarzają i nic nie można na to poradzić".

Jak to się dzieje, że są "dobre" i "złe" zdania religijne? Boyer tłumaczy to tak, że każde zdanie religijne w jakiś sposób podważa nasze oczekiwania ontologiczne. Co to są te oczekiwania ontologiczne? U Boyera jest taki przykład, że poznajemy nowe hasło - ZYGON. Dowiadujemy się, że zygon to zwierzę. Jakie mamy oczekiwania ontologiczne względem ZYGONA? Ano takie, że zygony nie są produkowane, tylko są rodzone przez inne zygony, że jakby tak przeciąć zygona na pół, to on prawdopodobnie nie przeżyje, że zygon musi jeść żeby przeżyć. Inny przykład, już nie Boyera, tylko mój: jak w telewizji pojawi się Stefan Niesiołowski, to normalny człowiek oczekuje, że niezależnie od zadanego pytania, Niesiołowski powie o tym, że PiS-owcy są oderwani od rzeczywistości, że są szkodnikami, że plują jadem itd.

Zdania religijne zawsze podważają jakieś oczekiwania ontologiczne. Zdanie: Bóg jest wszechwiedzący mówi nam o tym, że Bóg to taka osoba, która ma niezwykłą moc poznawczą; ze zdania Matka Boska jest dziewicą wynika, że matka Jezusa jest kobietą obdarzoną wyjątkowymi cechami biologicznymi itd. Mówiąc inaczej - zdanie religijne to takie zdanie, w którym do zwykłej kategorii dodajemy jakąś niezwykłą cechę.

Ciągle to jednak nie tłumaczy, dlaczego jedne zdania są "dobrymi" zdaniami religijnymi, a inne "złymi". Boyer uważa, że istota sprawy leży w tym, że aby zdanie było "dobrym" zdaniem religijnym, owe oczekiwania ontologiczne mogą być podważone tylko do pewnych granic; z tego wynika, że ludzie jak najbardziej mogą wierzyć w Jezusa czy Jahwe, ale nie będą wierzyć w Potwora Spaghetti czy Dzieciojada - właśnie tego nie rozumieją Czterej Jeźdźcy - Dawkins, Dennett, Harris i Hitchens, czyli sztandarowe postacie Nowego Ateizmu, właśnie tego nie rozumieją Michael Schmidt-Salomon i inni humaniści ewolucyjni, no i właśnie tego nie rozumieją Jan Hartman, Magdalena Środa i bloger Quasi.

Dobra, religia to religia, ale co z tymi, którzy, jak xiazeluka, uwierzyli w to, co im w kwestii Smoleńska do wierzenia podały media? Czy w tym przypadku mamy do czynienia z mechanizmem polegającym na tym, że są "dobre" i "złe" zdania "religii smoleńskiej"? Spróbuję napisać "dobre" i "złe" zdania w kontekście "religii smoleńskiej". Zdania "złe" są takie:

1) Nie można zasadnie powiedzieć niczego na temat wypadku samolotowego, jeśli nie przebada się wszystkich dowodów.
2) Nie można przyjąć wersji wydarzeń na podstawie tego, co mówią Ruscy.
3) Nie wolno ufać ludziom, którzy sfałszowali protokoły sekcji zwłok.

A teraz zdania "dobre":

1) Do ustalenia prawdziwej wersji wydarzeń nie jest potrzebne badanie dowodów.
2) Rosjanie zawsze przeprowadzają rzetelne śledztwa i należy im ufać.
3) Nawet jeśli nie udowodniono obecności generała Błasika w kabinie pilotów, to i tak istotne jest tylko to, że nie udowodniono jego nieobecności.
4) Nie ma znaczenia prawdziwy przebieg wydarzeń, bo tak czy siak nie wypowiemy Rosji wojny.

Boyer utrzymuje, że jeśli chodzi o zdania religijne, to zdania te mogą podważać oczekiwania ontologiczne jedynie w określonych granicach. Moje pytanie jest takie: czy oczekiwania ontologiczne wszystkich xiazeluków można podważać ad libitum?

2 komentarze:

marta.luter pisze...

Wyrusie,
Przeczytałam teksty Janusza40 i Xiazeluki. Komentarze też:)

Janusz40: "Pragmatyzm" obecnych władz Polski (przy czym słowo pragmatyzm, to zwykły eufemizm) nie uwzględnia charakteru Polaków, nie uwzględnia godności narodu. Ci wyborcy, którzy głosowali na PO widzą już chyba dokładnie w jakie ręce powierzyli sprawę swojej narodowej godności."

Równie dobrze mogliby powierzyć "sprawę swojej narodowej godności" w ręce blogera Xiazeluki.
On jest jednym z tych , a jest ich niestety nie mało, którzy zupełnie nie rozumieją o czym mowa.

Anonimowy pisze...

+++

pozdr.
A-Ł