Posłuchajcie Donalda Tuska:
Ludzie powiesili w Necie notki, w których Tuska
wyśmiewają, dają wyraz swojej wściekłości z powodu tego, że aż taki ignorant
jest premierem, a niektórzy nawet napisali w swoich notkach czy komentarzach
brzydkie wyrazy. Przy tym wszystkim nie ma znaczenia ani to, czy ludzie mają
jakąkolwiek wiedzę na temat paktu fiskalnego, ani to, czy rzeczywiście
chcieliby się dowiedzieć tego, o co Tuska pytała dziennikarka. Istotne jest
tylko to, że na konferencji prasowej Tusk pokazał, że jest zupełnym amatorem i
nieważne, czy ta amatorszczyzna wynika z jego predyspozycji intelektualnych, z
lenistwa, czy z czegokolwiek innego, dość, że Tusk ani nie umiał odpowiedzieć
na pytania, i to nie umiał w sposób znakomicie spektakularny, ani nie był w
stanie wybrnąć z klasą spod ostrzału dziennikarki, tak, żeby tylko najbardziej
kumaci zorientowali się, że Tusk jest zupełnie zielony w dziedzinie, o którą go
zapytano. Kiedy już Tusk pokazał swoją ignorancję, i to pokazał w taki sposób,
że wydaje się niemożliwe, aby przytomny człowiek owej ignorancji nie zauważył,
kiedy już ludzie powiesili w Necie te swoje notki, w których kpią z Tuska, byłem
ciekaw, jak na te notki zareagują ci, którzy, tak to ujmę w skrócie, zawsze
muszą brać stronę Tuska. Muszą, bo nie są w stanie uwolnić się od skutków
mechanizmu, o którym napiszę za chwilę. No bo co niby mogli napisać Tuskowi
apologeci? Że premier nie musi znać efektów czegoś, co podpisuje? Że Kaczyński
też nic o pakcie fiskalnym nie wie?
Zbyt wielu wpisów Tuskowych apologetów nie znalazłem, ale
jeden wpis jest kapitalny. Oto pod notką Zbigniewa Kuźmiuka komentarz zamieścił
Kazimierz Wóycicki, ten sam, który niedawno opisał, jak to był w Berlinie i
tam, w tym Berlinie wszyscy Polskę chwalili, a później, w samolocie, kiedy
Wóycicki czytał prasę zachodnią, to przeczytał, że w tej prasie też Polskę
chwalili, więc Wóycickiemu wyszło na to, że w Berlinie i w zachodniej prasie
inaczej Polskę postrzegają, niż u nas, w kraju, gdzie masa ludzi narzeka na to,
że jest źle; na koniec Wóycicki na ulice wyszedł, rozejrzał się dookoła i
skonstatował, wbrew byłemu ministrowi Drzewieckiemu, że, ach, znowu jest w
normalnym kraju. I udał się do kawiarni na rogu, tam espresso zamówił, je
wypił, a przy tym wszystkim spokojnie oddychał niemedialnym powietrzem. W
komentarzu pod tekstem Kużmiuka Wóycicki napisał:
To nie Tusk, ale Pan nie
wie, co Pan pisze. Jest Pan zupełnie zaślepiony emocjomi i stąd jest Pan
całkowicie niezdolny do oceny polskich interesów i polskich spraw.
Ponieważ jest Pan posłem (płacę na Pana podatki i utrzymuję
Pana) chciałbym aby się Pan czegoś uczył a nie używał jak maczugi swego
ignoranctwa.
Moim zdaniem to świetny komentarz, bo jest klarownym
przykładem na zjawisko nazywane efektem halo (halo effect), czyli efektem
poświaty. Termin efekt halo, a powtarzam za Danielem Kahnemanem (D. Kahneman.
Pułapki myślenia Media Rodzina. Poznań 2012), w psychologii funkcjonuje od
stulecia, ale w języku potocznym specjalnej popularności sobie nie zdobył.
Efekt halo polega na tym, że jak człowiek polubi drugiego człowieka za coś tam,
to najczęściej będzie go lubił za wszystko inne i pomimo wszystkiego innego.
Kahneman wyjaśnia to tak:
Jeśli odpowiadają ci poglądy polityczne premiera, zapewne
podoba ci się też jego głos i wygląd. Skłonność do lubienia (lub nielubienia)
wszystkich aspektów danej osoby – łącznie z tymi, których nawet nie zauważamy,
nazywamy efektem halo. (…)
Kolejność, w jakiej zauważamy cechy osoby, jest często
kwestią przypadku. Mimo to jest ona ważna, bo efekt halo sprawia, że pierwszym
wrażeniom nadajemy większą wagę – do tego stopnia, że informacje uzyskane
później zostają kompletnie zmarnowane. [ss. 111; 113]
Dla mnie w całej tej sprawie najciekawsi są właśnie Tuskowi
apologeci, no bo wiadomo, że Tusk jest jaki jest i wiadomo, że istnieje coś
takiego jak efekt halo. Ale weźmy kogoś, kto Tuska polubił, zawierzył mu w kwestiach
politycznych i bardzo był zadowolony, kiedy Tusk atakował radary na drogach czy
podwyższanie podatków. Później Tusk podatki podniósł i chciał nastawiać mnóstwo
nowych radarów. To jak jest? Taki Tusk też się podoba, wbrew tamtemu Tuskowi?
Czy efekt halo może być, że tak powiem, obrotowy? Ktoś wie?
5 komentarzy:
Cześć wyrusie,
Co tam gadać, że "efekt halo".
Tacy ludzie są zawsze. Andersen ich np. opisał, w "Nowych szatach cesarza". Patrzą, widzą, i nic.
Głupota jest wieczna.
Płatny propagandzista - żaden tam "efekt halo".
Czasem przesadnie komplikujesz.
Pzdrwm
@ Wyrus
Wyrusie - zdarza Ci się jeszcze coś napisać, czy nie bardzo?
Tak czy inaczej, pozdrawiam serdecznie!
Wygląda to tak, że jak zamilknął Nicpoń, to zaraz potem zamilknął wyrus.
Szkoda.
>Szmatola
No właśnie nie wiem, co z tym pisaniem :-) Pewnie niedługo coś napiszę, najwyżej napiszę o tym, że nie piszę :-)
Pozdro.
Prześlij komentarz