W najnowszym numerze tygodnika W Sieci Stanisław Janecki znęca się nad projektem ustawy o udziale zagranicznych funkcjonariuszy lub pracowników we wspólnych operacjach lub wspólnych działaniach ratowniczych na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej. Janecki znęca się merytorycznie i zasadnie. Dużo ważnych rzeczy pisze Janecki i stawia ważne pytania. Ja nie umiem o tym projekcie ustawy napisać tak długiego tekstu, jaki Janecki napisał, ale spróbuję wyrzeźbić jakąś dłuższą notkę, z tym, że ona będzie się składać głównie z dygresji; ot, tak, żeby nastukać dużą liczbę znaków.
Projekt ustawy możecie znaleźć choćby tutaj. Na początku tekstu idzie to całe formalne bla, bla, bla, po czym Donald Tusk pisze:
Szanowna Pani Marszałek
Na podstawie art. 118 ust. 1 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r. przedstawiam Sejmowi Rzeczypospolitej Polskiej projekt ustawy - o udziale zagranicznych funkcjonariuszy lub pracowników we wspólnych operacjach lub wspólnych działaniach ratowniczych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.
Projekt ustawy ma na celu wykonanie prawa Unii Europejskiej.
Fajnie to napisał Tusk: Projekt ustawy ma na celu wykonanie prawa Unii Europejskiej.
Wedle mojej wiedzy, która być może jest niewiedzą, żadne prawo Unii Europejskiej nie nakazuje nam wprowadzać ustawy pozwalającej gliniarzom z Niemiec, Rosji, Belgii, Malty czy skąd tam jeszcze, na robienie czegokolwiek Polakom w Polsce, na przykład na legitymowanie Polaków, zatrzymywanie ich, bicie, skuwanie itd. Rzecz jasna Tusk nie napisał, że prawo Unii Europejskiej nakazuje nam wprowadzić ustawę pozwalającą obcym gliniarzom na robienie czegokolwiek Polakom w Polsce, bo napisał tylko, że projekt ma na celu wykonanie prawa Unii Europejskiej. The question is: po co Tusk chce pozwolić gliniarzom niemieckim, holenderskim, francuskim, ruskim czy jakim tam jeszcze na to, żeby mogli legalnie robić cokolwiek Polakom w Polsce?
Są dwie możliwości: albo służby polskie pod rządami Tuska są w stanie wywiązać się ze swoich obowiązków i nie trzeba nam tu gliniarzy ruskich, portugalskich, czeskich, angielskich czy jakich tam jeszcze, albo też Tuskowe służby nie dają sobie rady. Jeżeli służby Tuska dają sobie radę ze swoją robotą, to, i tu powtórzę pytanie, po co Tusk chce pozwolić gliniarzom niemieckim, holenderskim, francuskim, ruskim czy jakim tam jeszcze na to, żeby mogli legalnie robić cokolwiek Polakom w Polsce? Jeżeli jednak Tuskowe służby nie dają sobie rady, to trzeba zapytać tak: po co nam Tusk?
W związku z poruszoną kwestią można oczywiście stawiać kolejne pytania. Na przykład takie pytanie można postawić: czy Janecki myli się pisząc w swoim tekście tak: hipoteza, że idzie o lęk przed nielojalnością polskich funkcjonariuszy w wypadku masowych protestów przeciwko obecnemu rządowi wydaje się szyta zbyt grubymi nićmi? Albo takie pytanie można zadać: czy Janecki błądzi pisząc: Nieprawdopodobne wydaje się również, że ktoś w rządzie działa na zlecenie z zewnątrz? Można zadać i takie pytanie: Czy Tusk w końcu zdał sobie sprawę ze swojej niekompetencji?
Pytań można stawiać mnóstwo, ale, w kwestii, o której piszę, pytaniami podstawowymi są te dwa, które zadałem w swoim tekście:
1. Jeżeli służby Tuska dają sobie radę ze swoją robotą, to po co Tusk chce pozwolić gliniarzom niemieckim, holenderskim, francuskim, ruskim czy jakim tam jeszcze na to, żeby mogli legalnie robić cokolwiek Polakom w Polsce?
2. Jeżeli Tuskowe służby nie dają sobie rady, to po co nam Tusk?
1 komentarz:
+
Pzdrwm
Prześlij komentarz