statsy

środa, 9 stycznia 2008

Są takie państwa

Są takie państwa, w których rząd każe, dajmy na to, panu Waldkowi, chodzić kopać ogródek panu Frankowi. I pan Waldek kopie ten ogródek bo nie chce iść do pierdla. Pan Franek z kolei musi zadowalać seksualnie panią Hankę. Pani Hanka jest zobowiązana przez rząd do tego, aby gotowała obiady pani Wiesi. Pani Wiesia musi uczyć dziecko pana Janka historii ruchów gejowskich i astronomii, a pan Janek przymusowo śpiewa tenorem w operze, którego to śpiewu musi wysłuchiwać pan Waldek.

Być może ktoś sprytnie zapyta o to, czy w tym systemie ktokolwiek odnosi jakieś korzyści, skoro wszyscy coś robią pod przymusem. Otóż wszyscy odnoszą korzyści. I pan Franek, bo ma skopany ogródek, i pani Hanka bo ma orgazm, i pani Wiesia, bo ma obiad itd.

Być może ktoś spyta też, czy nie lepiej byłoby, gdyby pan Franek sam kopał swój ogródek, jeśli chce i żeby seksualizował się z kim chce, a pan Janek mógł wybierać najlepszego jego zdaniem nauczyciela dla dziecka, tym bardziej, że być może pan Franek nie lubi mieć skopanego ogródka, a pan Janek nie chce aby jego dziecko uczyło się historii ruchów gejowskich i astronomii. Oczywiście, że byłoby lepiej, aby każdy decydował o swoich potrzebach, sam je realizował i nie był przymuszany do realizowania potrzeb innych ludzi, ale co z tego, że tak byłoby lepiej?

Państwa, o których piszę to demokracje parlamentarne albo podobne, a opisany system to redystrybucja.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Wyrusie,
to zacny kawalek jest.
I chciałem ci cos napisać jeszcze, ale w miedzyczasie śmignąlem sobie te waszą archiwke u Nameste, walnąlem ci komentarz z tego u ciebie na Salonie (patrz, jak to sie robi rozpierducha, jak wszystko jest porozrzucane po tym necie nieszczesnym) i z tego wszystkiego zapomniałem.

Natomiast mnie się juz pisac nie chce.

Jakis mam zatward umysłowy czy cos. Raz sie juz nawet zbieralem i po akapicie zajaralem sobie szluga i tak mi przyszlo do glowy, że po kiego chuja ja tu klawisze psuje? Ze co to niby da?

Przekonani i tak sa przekonani a z Pandada juz mi się naprawdę nie chce napierdalać.

Chyba czas sie brac do jakiejś roboty organizacyjnej, w sensie ze pieprzyc gadanie, tylko dzialac i brac te bande cała za mordy i jak to Kisiel mówil "wprowadzić liberalizm".
Tyle, że tu nie liberalizm trzebaby wprowadzać, bo sie pod niego zaraz jakieś pajace podwieszą (ty zauwazyles, że teraz kazdy lewak, to jest liberal? Co za kurwy bezczelne, tak na marginesie) i bedzie po liberalizmie.

Nie wiem, ale z jednej strony jakiegos kurewskiego lenia apatycznego zlapalem na wszystko, a z drugiej strony cos mnie rozsadza od środka.

Chyba będzie padac

;)

dobranoc

wyrus pisze...

Mnie się też pisać chce coraz mniej. Kupę mam swojej roboty, ale to tylko unik, takie tłumaczenie, bo i tak siedzę w chałupie i często przy kompie, to zawsze mógłbym coś na bloga powiesić. I jak już pomyślałem niedawno, że mi się pisać chce coraz mniej to ze trzy notki w dwa dni wymóżdżyłem :-)

Chyba chodzi o to, żeby się nie napinać niepotrzebnie, bo wtedy i teksty lepsze wychodzą.

Pozdro.