Wiadomą jest rzeczą, że 1 stycznia 2009 Polska przestanie być państwem suwerennym w tym sensie, że jej prawo nie będzie prawem na terytorium Polski najważniejszym. A zatem państwo polskie zostanie mocno osłabione. Czy to dobrze, czy źle? Nie wiadomo. Zależy na czym komu zależy. Paul Johnson napisał w Odzyskaniu wolności tak:
Niegdyś traktowałem państwo jako środek, dzięki któremu mniej fortunni z nas mogą osiągnąć autoekspresję i moralne spełnienie, które jest ich prawem jako istot stworzonych na obraz Boga. Chociaż dalej uważam ten cel za pożądany, nie pokładam już najmniejszego zaufania w państwie jako środkowi do jego realizacji. Przeciwnie, zacząłem w nim widzieć największą przeszkodę na drodze do indywidualnej autoekspresji i moralnego dojrzewania każdego z nas, a w największym stopniu ludzi ubogich, słabych, pokornego serca i biernych.
Nigdy nie podzielałem nadziei, o których Johnson pisze w tekście zaznaczonym na niebiesko, natomiast jak najbardziej zgadzam się z nim w tym, co napisał we fragmencie czerwonym.
A zatem 1 stycznia 2009 roku państwo polskie osłabnie i może się wydawać, że to dobrze, ale zanim stwierdzi się, że to rzeczywiście dobrze, trzeba popatrzeć na to, w którą stronę osłabnie, kosztem czego osłabnie.
No właśnie.
Niegdyś traktowałem państwo jako środek, dzięki któremu mniej fortunni z nas mogą osiągnąć autoekspresję i moralne spełnienie, które jest ich prawem jako istot stworzonych na obraz Boga. Chociaż dalej uważam ten cel za pożądany, nie pokładam już najmniejszego zaufania w państwie jako środkowi do jego realizacji. Przeciwnie, zacząłem w nim widzieć największą przeszkodę na drodze do indywidualnej autoekspresji i moralnego dojrzewania każdego z nas, a w największym stopniu ludzi ubogich, słabych, pokornego serca i biernych.
Nigdy nie podzielałem nadziei, o których Johnson pisze w tekście zaznaczonym na niebiesko, natomiast jak najbardziej zgadzam się z nim w tym, co napisał we fragmencie czerwonym.
A zatem 1 stycznia 2009 roku państwo polskie osłabnie i może się wydawać, że to dobrze, ale zanim stwierdzi się, że to rzeczywiście dobrze, trzeba popatrzeć na to, w którą stronę osłabnie, kosztem czego osłabnie.
No właśnie.
3 komentarze:
Serwus
W 2005 uslyszalem jedyny przekonujacy mnie argument za akcesja, autorstwa niejakiego RAZ-a:
'Jesli ma sie to wszytsko zawalic, a zawali sie na pewno, to wole aby zawalilo sie na zachod niz na wschod'.
I tak Ziemkiewicz o malo co mnie nie przekonal. Tyle co do drugiej czesci.
A pierwsza czesc? Dzis polazlem poogladac sobie malowidla paru znanych gosci i przed galeria akurat urzadzili sobie piknik lewacy. Protestowali przeciwko wojnie. Ale nie kazdej wojnie, skad wiem?
Patrzylem z takim obrzydzeniem na stragany socjalistow (sierp, mlot i 'Trotsky'), ze ktorys w koncu mnie zagadnal.
Spytalem tak z ciekawosci czy ten zlot jest rowniez przeciw wojnie w Czeczenii (na plakatach byl Irak, Iran i Gaza). Koles odpowiedzial- wyrus, usmiejesz sie- odpowiedzial 'zaraz spytam'.
Nie czekalem. Widzialem potem na miescie osiemnastolatkow z tymi plakatami. I Pomyslalem, ze moze to tylko jest tak jak mowi Johnson:
Kto za mlodu nie jest po lewej stronie, ten pozostanie bez serca; kto na starosc nie jest po prawej-ten nie ma rozumu.
Czy jakos tak.
Pozdr.Andrzej-Lodz
> Andrzej-Łódź
Najlepsze jest to: zaraz zapytam :-))
No nic tego nie przebije :-)
Pozdro.
Fakt, ciezko bedzie
Andrzej-Lodz
Prześlij komentarz