Po kilku dniach jedzenia świątecznych przysmaków zachciało mi się zwyczajnej jajecznicy. Wiecie, jak to jest. Kiedy człowiek tygodniami żywi się w najlepszych knajpach, to w końcu chce mu się pójść na mecz, przede wszystkim po to, żeby zjeść kiełbasę z grilla i popić piwem z plastikowego kubka. No i zrobiłem sobie jajecznicę z czterech jajek, do których wkroiłem kiełbasę. Kiedy rozbijałem czwarte, ostatnie jajko, zauważyłem, że na jajku jest pieczątka. Chciałem zachować to jajko po to, żeby przyjrzeć się tej pieczątce ale nie zdążyłem - rozbiłem je. Czasami tak się zdarza - człowiek chciałby powstrzymać się przed zrobieniem czegoś, ale jest już za późno. W Wielki Piątek bardzo chciałem powstrzymać się przed obstawieniem u buków zwycięstwa Poolu z MU na Old Trafford, ale nie zdążyłem - wyszedłem z domu, przeszedłem jakieś 250 metrów do punktu bukmacherskiego i postawiłem na Pool. Postawiłem jeszcze na to, że Chelsea stuknie u siebie Arsenal i ten wynik trafiłem, niestety, Pool wtopił 3:0.
Zjadłem jajecznicę i wyciągnąłem ostatnie trzy jajka z lodówki. W tym miejscu pragnę podkreślić, że są to jajka kupione w sklepie. Na pierwszym z owych trzech jajek była następująca pieczątka:
3/PL/24071304
K1
Na drugim jajku była taka pieczątka:
3-PL-14131301
Bardzo się ucieszyłem, bo gołym okiem widać, że każde jajko zostało potraktowane indywidualnie, co świadczy o poważnym podejściu do sprawy tych, którzy nakazują pieczętować jajka oraz tych, którzy jajka w myśl stosownego rozporządzenia pieczętują. Ale - UWAGA! - na trzecim i ostatnim jajku była znowu pieczątka taka:
3/PL/24071304
K1
Wychodzi zatem na to, że jajka pieczętowane są, że tak powiem, seryjnie. Nie wiem, na czym polega idea pieczętowania jajek, ale trochę zaniepokoiłem się, że dwa jajka mają tę samą pieczątkę. Poszperam w necie, zadzwonię do jakichś organizacji konsumenckich, może też do rzecznika praw obywatelskich i do Julii Pitery i kiedy wyjaśniś sprawę, to sporządzę na blogu stosowną notatkę.
Pieczętowane seryjnie czy nie, niemniej jednak jajka z mojego sklepu pieczętowane są. To sprawia, że czuję się bezpiecznie. Ale kiedy zorientowałem się, że jajka są pieczętowane, zaniepokoiłem się, bo przecież każdy wie, że pieczętowane są nie wszystkie jajka. Mam takiego znajomego, pana Michała, który prowadzi duże gospodarstwo rolne. Pan Michał mieszka daleko, ale nie tak dość, w każdym razie raz na jakiś czas jadę do pana Michała, pan Michał daje mi jajka, sery, konfitury i miód, ja to wszystko wkładam do torby i daję panu Michałowi gotówkę, którą pan Michał wkłada do kieszeni spodni. Jednym słowem kupuję u pana Michała różne produkty, które pan Michał mi sprzedaje. I teraz tak - pan Michał nie ma kasy fiskalnej. W ogóle nie ma żadnej kasy. Transakcja, której pan Michał dokonuje ze mną i kórej ja dokonuję z panem Michałem nigdzie nie jest notowana. Na jajkach, które sprzedaje mi pan Michał, nie ma pieczątek. I na miodzie nie ma pieczątek, i na serach nie ma i na konfiturach nie ma też. Jajka, które sprzedaje mi pan Michał są o wiele lepsze od jajek sklepowych, nie mówiąc już o serach, konfiturach czy miodzie. Ale zastanawiam się, czy to, iż produkty pana Michała są o niebo smaczniejsze od produktów, które mogę kupić w sklepach, jest wystarczającym usprawiedliwieniem dla tego, że pan Michał swoich produktów nie pieczętuje. Zdajecie sobie sprawę z wagi tego, co napisałem - pan Michał na swoich produktach nie stawia pieczątek!!!
Co ja i miliony konsumentów możemy zrobić w tej dramatycznej sytuacji? Chyba tylko pozostaje nam zwrócić się do Kaczyńskich z następującym apelem: Chłopaki, do kurwy nędzy, przestańcie iść w zaparte i ratyfikujcie ten traktat, choćby i dziś!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz